jak sobie pomóc?

Problemy z partnerami.

Postprzez samotna_123 » 17 wrz 2009, o 11:58

Powstaję...teraz leżę na samym dnie...

Jestem o krok od zadzwonienia do niego... i błagania...

Wiem, jestem żałosna
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez moniaw-w » 17 wrz 2009, o 12:10

samotna_123 napisał(a):Powstaję...teraz leżę na samym dnie...



no i dobrze, dno jest po to, zeby sie od niego odbic :kwiatek2:
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez samotna_123 » 17 wrz 2009, o 12:11

Pewnie masz rację...
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez joanka34 » 17 wrz 2009, o 16:59

Ejże, wytrzymałas już kilka dni, wytrzymasz kolejny ! Co w ogóle porabiasz w wolnym czasie ? własnie teraz jest świetny moment,by zaangazować się w coś nowego,nie wiem, rower, pływanie,jakiś kurs,cokolwiek co lubisz robić....ja własnie dzięki temu,że rozstałam się z kimś,zaczęłam bardzo aktywne życie i tak mnie to wciągnęło,że trzymam się tego nadal.
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez samotna_123 » 17 wrz 2009, o 21:32

Najgorsze jest to, ze mój rower stoi w jego garażu. A nie mam odwagi po niego jechać. Muszę się wziąść za siebie, basen, aerobic. Trochę mam słomiany zapał, chciałabym chodzić z kimś ale jakoś nie ma chętnych :/ Ale zapisałam się na studia kolejne już :)
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez dzaga » 18 wrz 2009, o 01:24

Mam wrażnie jakbyś pisała o mnie. Jestem też DDA. Byłam również w zwiąku z facetem starszym. Była sielanka. I nagle czar prysnął "wielkiej miłości" :shock: .Jednym z powodów był fakt, że on chce być sam. Chodziłam tak samo zakręcona. Np. poszłam do biblioteki oddać książki, a będąc na miejscu zorientowałam się, że mam puste ręce, a książki zostawiłam w domku :lol: Próbowałm jak tylko mogła aby mieć z nim kontakt, bo mówił że ciągle kocha więc może jak mnie zobaczy coś go ruszy. Gówno prawda!!! Poprostu był brak uczucia. Kontak się urwał. Zobaczył na nk zdjecie moje z moim Misiem (czytaj chłopakiem) i odziwo "uczucia jego wrócił". Jak zobaczył, że jestem szcześliwa. Dzięki psychotekst w jakims stopniu ograniczyłam kontakt. Bardzo się z tego cieszę, bo jestem nadal z moim Misiem. A był jak pies ogrodnika sam nie chce i drugiemu nie da.
Zajęcie sobą było dla mnie bardzo trudne, ale wykonalne.
Powodzenia
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez samotna_123 » 18 wrz 2009, o 07:43

Ja mam to "szczęśćie", że on już mnie nie chce i w ogóle się nie odzywa. Dlatego pewnie łatwiej będzie przez to przejść. Wczoraj miałam nawet lepszy humor, pojechałam do przykaciółki do szpitala ( niedługo przyjdzie na świat jej syn), i tak pomieszałam drogi (które znam na pamięć) że spędziałm w aucie całe popłudnie. Niestety od rana jest sam podły nastrój, stres, lek i ból...
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez ewka » 18 wrz 2009, o 09:01

samotna_123 napisał(a):Wczoraj miałam nawet lepszy humor...

No widzisz? No sama widzisz. To nie jest tak, że już ZAWSZE będzie do bani.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez samotna_123 » 18 wrz 2009, o 12:14

Wiem, wiem...

Tylko czasem myślę że wychodzę na prostą a tu znowu upadek... Myslę o nim i mam ochotę się odezwać... Boję się co będzie jak kiedyś go spotkam.. Mój cały misternie ułozony plan na nowe życie szlag trafi.
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez Dziewczyna Torrera » 19 wrz 2009, o 14:55

hmmm...
Ja myślę, że trochę za dużo od siebie wymagasz. Musiałabyś być jakimś cyborgiem, żeby tak nagle odciąć się od uczuć i nie odczuwać żalu za kimś kogo kochałaś. Myślę, że to, że żal i smutek wracają jest normalne. Będą wracały tylko coraz rzadziej i coraz słabsze. A to że go spotkasz nie znaczy ze wszystko runie. Trzymaj się!
Dziewczyna Torrera
 

Postprzez samotna_123 » 19 wrz 2009, o 15:34

Staram się, ale jestem coraz bardziej zmęczona. Chciałabym zasnąć i obudzić się jak będzie po wszystkim.
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez joanka34 » 19 wrz 2009, o 20:56

Niestety,nie da się tego przespać..trzeba przez to przejść,przeczołgać się przez te wszystkie emocje i uczucia,których nie chcesz doświadczać.nie ma drogi na skróty...ale gdy minie najgorsze,sama zdziwisz się ile w Tobie siły!
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez ewka » 20 wrz 2009, o 11:25

samotna_123 napisał(a):Staram się, ale jestem coraz bardziej zmęczona. Chciałabym zasnąć i obudzić się jak będzie po wszystkim.

Ja też tak mam - jak jest kiepsko, to staram się przesypiać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez samotna_123 » 20 wrz 2009, o 17:52

Byłam dziś cały dzień w parku, taka piękna pogoda.... i wiecie co nie mogłam patrzeć na te wszystkie pary, uradowane twarze, dzieci...

Boję się, że nikogo nie spotkam i całe życie będę sama. Żałosne...
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez Dziewczyna Torrera » 20 wrz 2009, o 19:08

Hej Samotna!
Też się tego boję. Ale tłumaczę sobie, że strach przed samotnością to jeszcze nie powód żeby się wpie...ać w byle jaki związek, a to, że jestem sama nie oznacza, że moje życie ma być katastrofą.
Ostatnio czytałam biograficzną książkę "Wiosłowaoć bez wioseł". Są to zapiski z ostatniego roku życia szwedzkiej dziennikarki i prezenterki telewizyjnej, która niespodziewanie dowiaduje się, że jest chora na stwardnienie boczne zanikowe i z dnia na dzień traci siły i sprawność. Jest to dla niej bardzo trudne, bo jest kobietą pełną energii, kochającą ruch, życie, a na dodatek ma 2 małych dzieci. Wie, że umrze w ciągu kilkunastu miesięcy i nie ma dla niej ratunku. Ale pewnego dnia mówi sobie: wiem, że mam umrzeć, ale mogę dojść do tego celu 2 drogami, albo poddać się i biernie czekać na koniec narzekając na los, albo wykorzystać to co mi zostało najlepiej jak umiem. Wybieram to drugie.
Nam też się może zdarzyć, że zostaniemy same (choć, mi się wydaje, że jest to mało prawdopodobne :wink: ) ale to nie powód, żeby się poddać i zniszczyć to co mamy. Może i życie w pojedynkę nie jest tak pełne i wartościowe jak w parze (choć o tym można dyskutować), ale, do cholery, nadal jest życiem, którym się można cieszyć. Ja, na razie, w miarę możliwości unikam miejsc gdzie jest dużo szczęśliwych par, nie wiem czy to dobrze, ale po co się w sumie dodatkowo katować? Pozdrawiam i przytulam.

PS. Aha i nie powtarzaj sobie w kółko, że jesteś żałosna, bo jeszcze w to uwierzysz :wink:
Dziewczyna Torrera
 

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości

cron