Miarka się przebrała, co robic?

Problemy z partnerami.

Miarka się przebrała, co robic?

Postprzez Bianka » 18 wrz 2009, o 00:04

Chodzi o prace mojego męża, od poniedzialku widzialam go moze przez godzine, do dzis przepracowal ponad 60 godzin, wyglada jak zombie, przyjechal o 23 jutro jedzie na 6....mam tak dość ze jestem gotowa albo napisac do szefa i mu wygranac( maz prosi zebym tego nie robila) albo zadzwonie jutro do inspektoratu pracy...mąż woli sie zwolnić niz negocjowac ludzkie warunki pracy! wszyscy sa wsciekli ale nikt nic nie robi! jest ich 5 szef im mowi ze jak zatrudni kogos jeszcze to bedzie im placil mniej, to jest jak szantaz, oni święcie wierzą w jego grozby...są wykonczeni, zycia naszego nie ma...zarobki sa tego niewarte bo ja siedze nad nimi i zastanawiam sie czy moge kupic buty na jesien czy nie, paranoja...starcza na opłaty i skromne zycie...mąż nie ma konkretnego zawodu, nie jest prosto znalezc prace i tak płatną, jak zmieni to prawdopodobnie starczy tylko na opłaty...błędne koło, chce zeby porozmawial z szefem, tak nie moze byc, to jest niebezpieczne, oni jezdza po calej Polsce, jak wyobraze sobie nieprzytomnego kierowce jadacego 400 km w jedna i 400 w druga strone to robi mi sie słabo....mąż woli sie zwolnić niz z nim porozmawiac bo mi mowi ze on go opieprzy, nie zrozumie itp woli zwolnic sie niz zawalczyc o ludzkie warunki, to mnie wkurza...co mam robic? wziac sprawy w swoje ręce?? czy bezwolnie zgadzac sie na to, patrzec jak nasze zycie ogranicza sie do godzinnego widzenia w srodku tygodnia i niedzieli??
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 18 wrz 2009, o 09:04

Takie coś się nadaje do Inspekcji Pracy. Kurczę, już się coniektórym pokiełbasiło całkiem, traktują ludzi jak maszyny. Albo pracę zmienić. Przecież nie dość, że się prawie nie widujecie, to ileż on tak pociągnie?

Eh, paskudnie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 18 wrz 2009, o 13:37

On tak juz ciągnie półtora roku:(
dziś rano pokłócił się z szefem, który mu powiedział że mógłby się ogolić bo znów mu ktoś powie że jest pijany ( szef mial taki telefon raz od firmy w ktorej mąż pracował ze chyba jest pijany a on byl tak zmęczony!) mąż na to że nie miał czasu, szef że przykro mu z ironią a mąż że jemu też a szef że pieniążki będą, a mąż: i co z tego....a szef że jak sie nie podoba to może spadać bo ma dwóch na jego miejsce...i co robić?? mąż mówi że sie dzis zwolni, i tak zle i tak niedobrze bo nie wyobrażam sobie zostać bez pieniędzy:( ja szukam tyle czasu a co jak on też nic nie znajdzie w zamian? a co jak znajdzie ale za 1200 zl, jak samych opłat mamy więcej:(? boje się, najlepiej by było jakby został ale na innych przyzwoitych zasadach, a tych szef nie ma zamiaru ustalać..ja dzis oszaleje z nerwów:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Szafirowa » 18 wrz 2009, o 14:18

Zagryźć zęby i szukać nowej pracy.
Przecież nie jest to jedyny sensowny pracodawca w zasięgu Twojego męża Bianeczko ?

A swoją drogą ... małe zgłoszenie do Inspekcji Pracy - zaowocowałoby kontrolą u pracodawcy Twojego męża, jakąś pewnie karą finansową, może usadziłoby go to na jakiś czas ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Bianka » 18 wrz 2009, o 14:43

No właśnie myślę o tej inspekcji, troche mam stracha, szef to tzw chłopak z Dębca(dzielnica niebezpieczna w poznaniu)...mąż mówi ze wie gdzie mieszkamy ze nie wiadomo co takiemu strzeli...Szafirowa tak nam sie wlasnie wydaje ze to jedyna praca...nigdzie nie zarobi tyle a przy mniejszych zarobkach i braku mojej pracy nie wiem jak ujedziemy:( teraz jest na styk...boje sie tez ze bedzie tak długo szukał bez skutku jak ja:(
mam czekać co się wydarzy? poradzic cos mężowi zanim podejmie po pracy jakies kroki? czy dzwonic do inspekcji?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 18 wrz 2009, o 15:15

najpierw uzgodnij z mezem co macie z tym fantem zrobic. mysle ze jego szef powinien dostac porzadnego kopa od inspekcji pracy!!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez flinka » 18 wrz 2009, o 15:18

Ja bym zadzwoniła do Inspekcji, rozumiem, że się boisz, ale pracodawca Twojego męża właśnie na to liczy i dlatego czuje się bezkarny.

Myślę, że zapętliliście się w myśleniu, że to jedyna praca, że na pewno nigdzie indziej Twój mąż tyle nie zarobi. No, ale w rzeczywistości tego nie wiecie, bo nie sprawdziliście. Wiem, że pieniądze są bardzo ważne, ale co będzie, gdy mężowi w końcu wysiądzie zdrowie i będzie zmuszony do dłuższej bezczynności. Co z Waszym małżeństwem? Z czasem stanie się ono fikcją. Bianko dostajecie już tyle sygnałów, że tak się dalej nie da. Zrób coś z tym.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Bianka » 18 wrz 2009, o 15:31

---------- 15:27 18.09.2009 ----------

Dzwoniłam do męża, jak narazie nie bardzo moze gadać bo pracuje dzis z kolegą...ale słyszę ze znowu zmiękł, miał jutro nie pracować a wygląda na to ze będzie...mówi ze pogadamy w domu, czuje ze planu działań nie będzie tylko kolejny tydzien zapier....nia :( znowu aż do takiego dnia kiedy mi nerwy puszczą i będe mu grozić telefonem do szefa, a on będzie gadać że się zwolni:( albo bezradnie rozkładać ręce i wrzeszczeć co ma zrobić:(

Dzwoniłam tez poradzić się mamy mojej, powiedziała ze prace łatwo rzucić a potem zęby w ścianę... :zalamka: :zalamka: :zalamka: :bezradny: :cry:

---------- 15:31 ----------

Flinko przeglądam ogłoszenia non stop, wysyłam swoje cv ale czasem tez szukam dla niego, on nie ma zawodu:( to jest ból..albo ja nie umiem szukać, nic sensownego nie znalazłam, ani przynajmniej zbliżonego zarobkami:(( tą prace mu załatwiłam bo szefa żona to była moja koleżanka jeszcze z mojej pracy:( wtedy siedział 2 miesiące nie mogąc nic znalezc:( wiem ze tak nie moze byc, wiem to wszystko rozumiem a z drugiej strony paraliżuje mnie strach przed zostaniem na lodzie bez kasy:( nie mamy żadnych znajomości żeby coś załatwić:(

---------- 15:31 ----------

czuje się jakbym obserwowała tamę która powoli pęka...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 18 wrz 2009, o 19:22

a moze wa takim razie powinien skonczyc jakis kurs i zdobyc zawod???
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Bianka » 18 wrz 2009, o 21:23

---------- 19:35 18.09.2009 ----------

Limonko wracamy na studia teraz 3 rok, na do niczego nie przydatną turystykę i rekreację, zeby zdobyc wreszcie ten papier...jeszcze nie wrócił:evil:

---------- 21:23 ----------

Szef juz zmiękł, mąż jedzie z nim rozmawiać zobaczymy co będzie:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Baj » 18 wrz 2009, o 22:52

Bianko, jak nie powiecie stop, to nic sie nie zmieni, no bo niby czemu miałby sie zmienić. Skoro szef ma pracowników którzy tyrają jak niewolnicy to korzysta i już. Mnie się wydaje ze nie można tak dawać się robić w konia. Choć napewno to ryzykowne. Mnie zdażyło sie 2 razy - raz miałam szefa, który wysłał mnie na tdzień na delegacjęm po tygodniu okazalo się ze bedzie jeszcze ejden i jeszcze jeden i tak prze 2 miesiace. od poniedzialku rano do piątku wieczorem bylam poza domem protestowałam ale miał to w nosie, mówił, ze przecież pwiedziałam ze jestem dyspozycyjna - jestem ale bez przesady - miałam wtedy 12 letnie dziecko które sama wychowywalam o czym szef wiedział, I gdyby choć od razu powiedzial ze wyjeżdżam na 2 miesiace to jakos bym sie zorganizowała a on poprostu w piątek mówił, ze w poniedzialek od nowa trasa. Kiedy kolejny raz w piątek powiedzial że od poniedzialku mam być w stolicy poprostu wyszlam z pracy na przerwę i więcej tam nie wrócilam. zostawiła wszystkie swoje rzeczy, nie chcialam więcej widzieć ani jeg ani tej firmy. Poszla do lekarza bo bylam naprawde zalamana, w koncu sama utrzymywalam dom. Po miesiącu znalazlam nową fajniejsza i lepiej płatna pracę. Drugi raz po kilku latach firma zaczęła mieć kłopot finanoswe i przestala płacić wynagrodzenie - napisalam wypowiedzenie z przczyczyn leżących po stronie pracodawcy, poszlam do szefa pwiedzialam mu ze mi bardzo przykro ale odchodzę bo mam dość i nie mam zamiaru pracowac za darmo. Przyszła jeszcze raz przekazać co ważniejsze sprawy i już. znowu stres i sąd pracy itp, ale następna praca znowu lepsza. Taka moja historia i sądzę, ze odwżylabym sie to powtórzyć. Nie mozna się dać tak zastraszać i wykorzystywać. życzę odwagi i pozdrawiam, B
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez ewka » 20 wrz 2009, o 11:26

Bianka napisał(a):Szef juz zmiękł, mąż jedzie z nim rozmawiać zobaczymy co będzie:(

I co Bianko? I co? Dogadali się jakoś?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 20 wrz 2009, o 12:39

Jakoś tak, szef się tłumaczył że nie chce z nich zrobić maszyn, że teraz będzie wyjazd w poniedziałek do wtorku a od środy będzie juz luzniej...

jestesmy u rodziców, zaczal sie ten temat, rodzice mowia ze to sa poczatki, ze moj ojciec tez pracowal non stop, całe doby, czy pamiętam jak mama mnie zabierała do pogotowia zeby chwile sie z nim zobaczyc a zarabiał kiepsko o wiele mniej niz moj mąż...ze narazie tak musi byc...

Pote gadalam tylko z matką, ona jest toksyczną babą!!! siedze teraz i rycze po tej rozmowie, powiedzialam jej tylko ze czuje sie jak w matni, ze nie mam nadzieji na zmiany:( a ona na mnie naskoczyla ze jestem taka ciezka, ze jak mozna nie miec nadzieji, ze ciagle mi zle, powiedzialam jej ze potrzebuje wsparcia po prostu a ona ze " o jezu ( z pogardą w głosie) ty ze wsparciem czy bez jestes taka sama, taki juz masz charakter!!!" ze ona tu sie wysila zeby bylo miło!!! a ja jestem wiecznie smutna itp itd co jest wyssanym z palca kłamstwem, martwie sie nasza sytuacja, mam udawac tak jak ona cale zycie ze jest ok????
pytam co robi takiego? bo na moje oko siedzi u siebie albo w przelocie gdzies pogada o niczym, zje z nami i tyle, to jest taki wysilek? tyle dla mnie robi!! co robi??? nie widze co takiego robi co ja tyle wysilku kosztuje!!! nienawidze jej, nie mam nikogo!! gdyby nie to forum zdechlabym!! zabialbym sie!!!!
tak mi przykro, mialam tu zosta u nich na ten poniedzialek i wtorek co męża nie będzie a teraz chce stad uciekac tylko dokad, do pustego mieszkania...gdzie dostaje fioła...najbardziej mnie boli to ze jestem SAMA, zero wsparcia od kogokolwiek w realu!!!! ZERO BOOOOLLLLIIIIIIIIIIIIIII
do mojej siostry nigdy sie tak nie odezwala! mowi ze ciagle to wałkujemy to tez taka szpila to słowo wałkujemy czyli to nie jest rozmowa, a tak na dobra sprawe tych rozmow nie ma!!! NIE MA, jak zadzwoni i jej powiem co u mnie to milczy, zmienia temat wypina sie d.... dlaczego jestem skazana na TOTALNY brak osób życzliwych, brak zrozumienia, samotnosc!! nie daje juz rady, tkwie w matni w tym zawieszeniu niezrozumieniu chcialabym sie po prostu zabic, ale nie zdobęde sie na to, nie widze światełka w tunelu, mam 27 lat i jestem niki, ZEREM, TOTALNYM DNEM, NIENAWIDZE SIEBIE I SWOJEGO ZYCIA!!!!!!!
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez woman » 21 wrz 2009, o 08:31

Bianko, nie chciałabym Ci dowalać, ale spróbuj spojrzeć na sprawę obiektywnie.
Mąż ma ciężką pracę, to fakt, ale jeszcze nie koniec świata, Bianko?!?
Ma dwie ręce, dwie nogi, nie ta praca to inna.
Ty pewnie też coś w końcu znajdziesz.
Jestescie młodzi, zdrowi, zycie przeed Wami.
Wiem, że w chwili kiedy wydaje się człowiekowi, że świat wali sie na głowę, to marna pociecha, ale obiektywnie Bianeczko zła praca to jesczze nie koniec świata.

Jeśli chodzi o toksyczność, to to działa w obie strony.
Mam taką koleżankę która nieustająco płacze, narzeka, przechodzi permanentny, niekończący się dół.
Podświadomie ograniczyłam nasze kontakty, może to egoistyczne, ale tak właśnie jest.
Każdy ma swoje problemy i ja też nieraz potrzebuję wsparcia, a tutaj musiałabym ciągle być wsparciem dla kogos. Nie podolałam, nie uniosłam tego ciężaru.
Byc może dla niej ja byłam toksyczna, bo zamiast pocieszać powiedziałam o słowo za dużo, ale z mojej strony to ona miała na mnie negatywny wpływ. Po spotkaniu z nią czułam się 20 kilo cięższa na ciele i duszy.

Przyjażń, jak i każda relacja międzuludzka to handel wymienny, nawet jeśli nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę.
Tak naprawdę ze swoimi problemami jesteśmy sami na tym świecie, i jeśli sami sobie nie pomożemy (terapia, psycholog) to żadne wsparcie rodziny, przyjaciół tego nie zastąpi.

Trzymaj się Bianko, mam nadzieję, że nie pomyslisz o mnie, że jestem toksyczna. Byłam w swej wypowiedzi przede wszystkim szczera.
Uściski.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez zizi » 21 wrz 2009, o 17:36

Bianka :pocieszacz:

wiesz co?.......wcale nie musisz być w domu u rodziców jak Ci tam źle....

ja odwiedzam moich rodziców.
ale nie czuję się u nich dobrze....więc pobędę chwilkę i zmykam....

wolę być sama u siebie :wink:
niż gdzieś gdzie wychodzi ze mnie energia :cry:

Bianka polub siebie......porozpieszczaj trochę.....zrób coś co lubisz....

bycie samą w domu nie jest takie złe.....

ja to polubłam :lol:

ściskam Cię mocno.....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości