wspolne mieszkanie - czy to minie?

Problemy z partnerami.

Postprzez cvbnm » 17 wrz 2009, o 11:25

przemoc, ale nie o zabarwieniu patologicznym, chorym, ...

ja czasem tez nabije sobie siniaka, jak jestem poirytowana, nie musi mnie nikt szarpac,bo samasie palne w szafke... albo wywale na schodach...

wyladowanie spiecie...

ostre spiecie... a nie przemoc (proby dominacji, manipulacji, upokorzenia kogos, uwiezienia, posiadania, niczym nie spowodowana agresja, brak szacunku....)

ale moze nie mam racji

pisze tylko, bo inaczej to odczulam... ale moze blednie
cvbnm
 

Postprzez sikorkaa » 17 wrz 2009, o 11:27

cvbnm napisał(a):
ale moze nie mam racji

pisze tylko, bo inaczej to odczulam... ale moze blednie
wiesz to nawet nie o to chodzi kto ma racje. chcialam to tylko z Toba wyjasnic, bo sie nieco zdziwilam Twoja argumentacja. ale ok - rozumiem, ze musisz dostac patelnia przez glowe, zeby odczuc jakas nieprawidlowosc w swoim zwiazku :roll:
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 17 wrz 2009, o 11:33

tzn sadze ze sprawa wymaga zbadania, przemyslenia...
dlaczego tak sie stalo?

jakas przyczyna musi byc

temperament to jeszcze nie wyjasnienie

ale nie doszukiwalabym sie tu przemocy takiej typu "ofiara przemocy domowej"...
bo tu monia nie reprezentuje soba osobowosci ofiary

nei ma zaleznosci miedzy nimi tego typu

tak wg mnie....
cvbnm
 

Postprzez melody » 17 wrz 2009, o 11:35

LUDZIE!

Na takie sytuacje, jakie opisuje moniaw-w jest stosowny paragraf :!:

A to, w jaki sposób Ty sobie radzisz z napięciem, cvbnm to rodzaj autoagresji... smutne...

Zdumiewa mnie, jak wielu z Was ma tak daleko posunięta tolerancję na przemoc (to jest przemocą, a tamto chyba jeszcze nie,... nie, nie nic się takiego nie stało...) :shock: ...

Teraz tyle bo muszę iść... Porusza mnie ten topic strasznie i jednocześnie wkurwia :evil:

mel.
melody
 

Postprzez moniaw-w » 17 wrz 2009, o 11:37

cvbnm

wiesz, masz racje - dla mnie z jednej strony to wyglada, jakbym ogladala film, jakbym nie brala w tym udzialu, zupelnie sie odlaczylam od tego piatku

i nerwow bylo duzo


i dlatego tez Sikorko - nie wiem co bedzie z przyszloscia, ja tylko gleboko wierze, ze cos takiego sie nie zdarzy wiecej, ale nie mam pewnosci, bo kto mi moze ja zagwarantowac?

cos takiego po prostu w ogole do tego mezczyzny nie pasuje :(
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez sikorkaa » 17 wrz 2009, o 11:38

cvbnm napisał(a):
ale nie doszukiwalabym sie tu przemocy takiej typu "ofiara przemocy domowej"...

przemoc jest baaardzo szerokim pojeciem. paragrafami i aktami prawnymi nie bede tu rzucac bo nie wiedze potrzeby. chce tylko uczulic, ze kazde celowe naruszenie psycho-cielesne, ktore ofiara odczuwa jako ugodzenie w nia jest przemoca. zgodze sie, ze patologii tu nie ma i moze faktycznie nigdy nie bedzie, natomiast fakt jest faktem. co do tego nie powinnysmy miec watpliwosci.
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 17 wrz 2009, o 11:41

w jaki sposób Ty sobie radzisz z napięciem, cvbnm to rodzaj autoagresji.

jak sobie radze???? :0
a,ze sie stukne w szafke... na pewno nie specjalnie... po prostu jestem nieuwazna, a jak jest napiecie to sie to wzmaga... to kwestia roztargnienia a nie sposob radzenia sobie...

moniu, a boisz sie go? (teraz,po "tym")
Ostatnio edytowano 17 wrz 2009, o 11:42 przez cvbnm, łącznie edytowano 1 raz
cvbnm
 

Postprzez ewka » 17 wrz 2009, o 11:42

Siniak od uderzenia w szafkę, a siniak od partnera... no sorki, to dwa różne siniaki!!!

Monia, jak dla mnie byłaś zawsze zdystansowaną, wesołą, mądrą babką. Zahartowaną w bojach. I czuję całą sobą, że taka właśnie jesteś... to spokojna jestem, że nie dasz sobie wejść na głowę i o "swoje" zawalczysz nawet pazurami;) (masakryczny żart).

Myślę sobie, że może Was po prostu poniosło. Że (być może) oboje jesteście zaskoczeni tym, co się stało. Sobą. Swoimi reakcjami. Że ten czarny piątek jest dla Was obojga tak czarny, że oboje będziecie uważać na przyszłość. Że wystarczy czasami moment i można narobić syfu. Że macie umowę półroczną i doskonale go wyczujesz - czy to facet od dzieci, domu i ogródka... czy może niekoniecznie.

A tę książkę to ja myślę, że chyba mu podsuń do poczytania. Albo razem poczytajcie przy kominku... będziesz miała okazję na bieżąco powiedzieć, jak takie dziwaczne zachowania (nie jego, ale książkowe) mogą działać na partnera. To niezła terapia byłaby dla niego. Tak domowa.

Trzymam kciuku
:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 17 wrz 2009, o 11:47

Moniaw_w, myślę że powinna Ci się zapalic lampka ostrzegawcza. Podczas lektury wątku od razu nasuwaja się skojarzenia: przemoc, patologia.....
Jednak jak sobie ptzypomnę początki wspólnego mieszkania z moim małżonkiem, to niestety jeszcze gorsze historie mamy na koncie.
Pierwszy rok to zakrawał na patologię. Zgrzyty, darcie kotów, walenie w drzwi, szarpaniny, bo ja właśnie wyjdę, a Ty mi możesz naskoczyć, kopanie w sprzęty domowe, niewyszukane epitety (przy czym to raczej z mojej strony :oops: ).
Z byle pierdoły potrafilismy rozpętać prawdziwy tajfun.


Teraz po latach się z tego śmjiejemy, wspominamy jak coś zupełnie nierealnego. Oboje spokornieliśmy, złagodnieliśmy i co najważniejsze dorośliśmy.

O przemocy to można mówić kiedy jest kat i ofiara. Natomiast kiedy ścierają się dwie silne osobnowości, definicja nie jest już tak jednoznaczna.
Tyle ode mnie.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez melody » 17 wrz 2009, o 11:48

cvbnm napisał(a):a,ze sie stukne w szafke... na pewno nie specjalnie... po prostu jestem nieuwazna, a jak jest napiecie to sie to wzmaga... to kwestia roztargnienia a nie sposob radzenia sobie...

Tu napisałaś już jaśniej, więc nic mi do tego więcej.

mel.
melody
 

Postprzez cvbnm » 17 wrz 2009, o 11:48

ja znam dwa rodzaje siniakow. znam ten,jak partner z intencja skrzywdzenia mnie wykreca rece. znam lek, czuje narastanie napiecia, chowam sie,czuje ponizenie itd.
i znam ten siniak, ktory powstaje z potyczki, w ktorej nie ma ponizenia strachu i intencji ranienia, kiedy to byl symptom ze nalezy sie czemus przyjrzec...

nie bola podobnie

dlatego moze tak to widze
cvbnm
 

Postprzez moniaw-w » 17 wrz 2009, o 11:58

cvbnm napisał(a):
moniu, a boisz sie go? (teraz,po "tym")


Nie, oprocz jednego razu, we wtorek chyba, kiedy wyszlam z lazienki wieczorem, on chyba byl w kuchni i w ciemnosci zobaczylam jego cien na tle okna, kiedy wracal i byl na przeciwko mnie, to mnie strach przelecial, przyznaje
paskudne uczucie...

Ale nie, teraz nie, w ogole... Bo spedzalismy ze soba kazda chwile - i te w pracy, i po. Wiem, jak on reaguje na stres, to znaczy wcale - byl zawsze mega wyciszonym czlowiekiem. Nie bylo nic, co by go ruszylo, poza tym on kocha zycie i swiat - zwierzeta, kwiatki, ludzi. Jak patrzylam na niego, kiedy jakas galazke dotykal, to on to robil z miloscia, i to nie jest moje wyobrazenie, bo ja az taka romantyczna nie jestem.

Nie wiem, co sie z nim stalo. On mi powiedzial, ze sie bal, bo nie chcialam rozmawiac i on sie wystraszyl, ze mnie traci w takim momencie. Zupelnie nie ma to dla mnie sensu, bo przeciez nie powiedzialam mu, ze go zostawiam, wiec nie wiem, skad on doszedl do takiego wniosku.

Potem rozmawialismy o tym calym glupim tygodniu i mi sie wydaje, ze on sie strasznie przejal rola, ze razem mieszkamy - wiem, marzyl o tym, zalezalo mu za bardzo, zeby dobrze wypasc i jak sie poskarzylam wtedy w czwartek, to jego to dotknelo bardziej, niz cokolwiek innego. To jest moja teoria. W nim musialo sie cos dziac przez te pare dni, o czym nie mialam pojecia.
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez cvbnm » 17 wrz 2009, o 12:10

tez mysle ze dla niego to jest niezmiernie powazna rzecz, sprawdzian... od tego troche moze zalezy jego poczucie wartosci...
nie chce sie wyluzowac, tylko bedzie sie odchudzal , na basen... udowadnial cos.?

wiazal z tym wspolnym mieszkaniem jakies oczekiwania... cos go moze zawiodlo? on sam?

on musi to odkryc...

zycze wam happy endu :)

powodzenia
cvbnm
 

Postprzez melody » 17 wrz 2009, o 12:24

Moniaw-w, nie czytałam wszystkich postów w Twoim temacie, przyznaję - nie znam Twojej sytuacji tak naprawdę i moja reakcja na nią była zbyt gwałtowna, za co Cię przepraszam... Nie bierz tego do siebie.
Jestem od jakiego czasu tykającą bombą zegarową, wybucham w rożnych miejscach...

Cvbnm, przepraszam, że i Ciebie się czepiłam...

mel.
melody
 

Postprzez moniaw-w » 17 wrz 2009, o 12:41

---------- 12:35 17.09.2009 ----------

melody napisał(a):Moniaw-w, nie czytałam wszystkich postów w Twoim temacie, przyznaję - nie znam Twojej sytuacji tak naprawdę i moja reakcja na nią była zbyt gwałtowna, za co Cię przepraszam... Nie bierz tego do siebie.
Jestem od jakiego czasu tykającą bombą zegarową, wybucham w rożnych miejscach...

Cvbnm, przepraszam, że i Ciebie się czepiłam...

mel.


Mel, nie ma sprawy, ja sie nie gniewam :)
kiedy zobaczylam Twoj post pomyslalam, ze byc moze Ciebie to spotkalo w przeszlosci i dlatego taka reakcja...

no daj spokoj, nie jestesmy tutaj od przepraszania, tylko od zrozumienia :)

sciskam cieplutko :) :*

---------- 12:41 ----------

ewka napisał(a):
Myślę sobie, że może Was po prostu poniosło. Że (być może) oboje jesteście zaskoczeni tym, co się stało. Sobą. Swoimi reakcjami. Że ten czarny piątek jest dla Was obojga tak czarny, że oboje będziecie uważać na przyszłość. Że wystarczy czasami moment i można narobić syfu. Że macie umowę półroczną i doskonale go wyczujesz - czy to facet od dzieci, domu i ogródka... czy może niekoniecznie.
:ok:


Ewus... Ty wiesz, dziekuje Ci z calego serca :)

zaskoczeni jestesmy obydwoje i to mnie jakos mimo wszystko podnosi na duchu, bo ja o swoje uczucia jestem pewna, ale gdyby on to po prostu lekcewazyl - nie byloby dobrze. Ale wiem, ze oj jest tak samo zaskoczony, jak ja, wiec jakos ja daje nam jeszcze szanse...

:serce2:
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 48 gości