Psycholog - pomyłka

Problemy związane z depresją.

Postprzez Goszka » 2 wrz 2007, o 06:34

Bianko,rozumiem,źle to odebrałam wcześniej :wink:
Barbie-podstawowe pytanie-czy byłaś kiedyś w takiej sytuacji jak Mi?(Chodzi o tego typu problemy z jakimi się boryka)
Goszka
 

Postprzez mi » 2 wrz 2007, o 09:56

Dziewczyny, nie ma co się spierać która grupa zawodowa jest bardziej lub mniej uczciwa, pokrzywdzona, lepiej/gorzej postrzegana. Każdy ma swoje doświadczenia, a co za tym idzie, swój punkt widzenia. Trzeba też uwzględnić, że wszędzie pracują tylko ludzie... różni ludzie... Zatem trafiają się kompeentni i nie kompetentni, poważnie podchodzący do tego co robią i odwrotnie, uczciwi i kombinatorzy, etc. Tylko na swoim przykładzie mogłabym wymienić kilkanaście historii przemawiających "za" i "przeciw" danej grupie zawodowej (prawnicy, lekarze, bankowcy, duchowni... itd.). Możnaby tak przerzucac się przykładami w nieskończoność.
Bianko - przykro mi, że twoja rodzina i ty doświadczyliście tyle niezrozumienia, niedocenienia, może nawet upokorzenia. Wierzę, że Twój ojciec jest dobrym człowiekiem i wartościowym lekarzem.
Rozumiem też punkt widzenia Goszki - jej doświadczenia w odniesieniu do tej grupy zawodowej były zapewne w większości złe, a zatem i uogólnienie nie mogło być pozytywne. Na pewno nikt nie twierdzi, że 100 % osób pracujących w danym zawodzie to ... (każdy sobie może tu wstawić swoją opinię).
Powiem Ci Bianko, że doskonale rozumien Twoje doświadczenia z dzieciństwa - byłam w podobnej sytuacji do Twojej, choć mój ojciec był maszynistą na PKP. Też wiecznie brakło pieniędzy, też nie było go w domu (wychodził do pracy o wszystkich porach dnia i nocy - przychodził goniec np o 2-3 rano i trzeba było iść), też dorabiał by związać koniec z końcem, a powinien wtedy np. odespać noc. W latach '80 działał w "Solidarności", więc ja i moja siostra po "rozgonieniu" tego "buntu" miałyśmy przekichane! Ojciec był do bólu uczciwy, zawsze wstawiał się za każdym pokrzywdzonym - nie podobało się to osobom u "władzy". Kiedy wychodziło, że jestem córka tego a tego.... ech, nie było różowo. Po '89r. nie zmieniło się nic... za uczciwy był... Umarł, miał 63 lata. Brakuje mi go... choć to już 6 rok... choć też swoje lata mam. Mimo swojego trudnego, twardego charakteru - ojciec dawał mi swoiste poczucie bezpieczeństwa, pewności, stabilności. On nie był "relatywny", nie zmieniał zasad w zależności od wygody, okoliczniości, koniunktury. No dobra wystarczy! A i jeszcze jedno - Bianka szkoda, że mój ojciec nie trafił na tachich lekarzy jak Twój tata, szkoda....

Barbie*... hmm. Szanuję Twój punkt widzenia.

Na razie utknęłam w miejscu w kwestii poszukiwania innego psychologa/terapeuty. Wpadłam w "odrętwienie". No i boję się że znów zostanę żle zrozumiana... Tylko, że to potworne zmęczenie jest z każdym dniem większe. Wczorajszy dzień praktycznie przeleżałam (tylko niezbędne czynności). Zasnąć nie mogę bo mam lęki - wybudzam się w panice, w momencie gdy stan czuwania przechodzi w fazę snu. Kto tego doświadczył, to wie na czym polega...
Pójdę do mojej psychiatryczki... Pójdę. Tak.
Nawet to pisanie mnie przerasta...

Pozdrawiam wszystkich. Dobrze że jesteście.
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Postprzez Barbie* » 2 wrz 2007, o 11:57

"Mam stany lękowe, borderline, fobię społeczną..."

Mi, sama to sobie przypisałas czy stwierdził to u ciebie specjalista psycholog?
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez melody » 2 wrz 2007, o 18:40

Nie chciałam wcześniej wciskać tu jeszcze swoich "trzech groszy", ale widząc, że temat "okrutnej" pani psycholog nadal się ciągnie, chciałabym coś wyjaśnić z nadzieją że komuś w przyszłości ta moja wskazówka pomoże.

Na starym forum rozmawialiśmy kiedyś o różnicach między lekarzami psychiatrami a psychoterapeutami i psychologami. Nie wiem ilu z Was jeszcze pamięta tamten temat, ani ilu z Was wogóle miało do niego dostęp (z uwagi, że na forum pojawili się nowi użytkownicy). W każdym razie świadomość tego, w jakim zakresie pomóc może każda z poszczególnych osób reprezentujących daną grupę zawodową może zminimalizować ryzyko ewentualnego ciężkiego rozczarowania.

To przykre, że się rozczarowałaś Droga Mi. Zwracam jednak uwagę na to, że udałaś się do PSYCHOLOGA, czyli osoby, która uzyskała dyplom magistra psychologii, co daje uprawnienia do prowadzenia działalności z zakresu poradnictwa psychologicznego; poradnictwa, a nie(!) psychoterapii. (Aby móc prowadzić psychoterapię należy posiadać certyfikat uzyskany w podyplomowym szkoleniu + przejść psychoterapię własną, co jest zwykle wpisane w owe szkolenie).
Ty pewną poradę uzyskałaś, doświadczyłaś pewnego naświetlenia swoich problemów, ale rozczarowało Cię to, bo spodziewałaś się czegoś innego, może wejścia bardziej w głąb(?). I tu trzeba teraz wyjaśnić, że jest zasadnicza różnica między poradnictwem, a psychoterapią.
W poradnictwie psychologicznym nie chodzi o to, aby leczyć klienta z jego zaburzeń (tym zajmuje się psychoterapia). Poradnictwo psychologiczne jest zorientowane na wsparcie.

Jeśli Ty, Mi, masz diagnozę osobowości bordeline, stanów lękowych i fobii społecznej (a wątpię że stwierdził tak psycholog, bo generalnie diagnoza kliniczna jest dla wiedzy specjalisty, a takie "etykietowanie" klientów nie wygląda dobrze), to najlepiej by było udać się do psychoterapeuty, ewentualnie do lekarza psychiatry, jeśli przeżywasz stany obezwładniającego lęku, który uniemożliwia Ci normalne funkcjonowanie i czujesz, że potrzebujesz farmakoterapii.

To tyle ode mnie.
Pozdrawiam wszystkich,
mel.
melody
 

Postprzez mi » 3 wrz 2007, o 18:17

Jeśli chodzi o diagnozę, to postawił ją najpierw psychiatra (leczę się od 2001 r), a następnie została zweryfikowana i potwierdzona w trakcie 3 mies. terapii w Ośrodku Leczenia Nerwic w Komorowie (Oddział Szpitala Psychiatrycznego w Warszawie). Na to nakładają się tzw. "epizody depresyjne".
Rozróżniam specjalizacje psycho..., terapie grupowe i indywidualne, metody terapeutyczne (gestalt, analiza transakcyjna, met. behawioralna, grupówki, NLP itp., itd) ale w mieście w którym mieszkam i pracuję wielkiego wyboru nie ma. Na "wycieczki" do Warszawy zwyczajnie mnie nie stać, a i z wolnym dniem w pracy nie łatwo.
Nie twierdzę, że osoba u której szukałam wsparcia jest "okrutna". Chodzi o to, że wsparcia zwyczajnie mi nie udzieliła i dziś nie interesuje mnie już dlaczego, co nia kierowało i jaki miała humor. To ona jest profesjonalistką a nie ja.
Dzisiaj postawiłam sie do pionu i ani jej ani nikomu innemu nie pozwoliła bym wytargać się za ucho.
Chciałam trochę dobrej woli i wysłuchania przez życzliwą osobę. A nie miałam nikogo takiego obok... Dokopała mi i czułam się fatalnie.
Napisałam co czuję bo zaczynałam mieć niebezpieczne jazdy w znanym mi niestety kierunku....
I tu znalazłam to czego oczekiwałam od tamtej pani - zrozumienie i akceptację. Tylko tyle potrzebowałam do kolejnego odbicia się od mulistego dna.
Pobyt w Komorowie wiele mnie nauczył, m.in. tego że te choroby u każdego osobnika przebiegają trochę inaczej, że nie ma cudów i że 10 tygodni to za mało żeby cokolwiek ruszyć z miejsca (minimalny okres terapii - wg ordynatorki - to 12 m-cy. Wtedy - no może przy dobrych wiatrach, coś się w psyche da poluzować, popchnąć, zruszyć... Do wyleczenia to jeszcze ho, ho, ho!). Więc cały rok w ośrodku na terapii - ale na to ani NFZ się nie zgodzi, ani żaden pracodawca. Spotkałam w Komorowie ludzi, którzy wracają tam po raz 4, po raz 7...(nie wliczając w to rechospitalizacji) a za każdym razem jak wychodzą to wierzą, że będzie ok, że juz tu nie wrócą. Długo by o tym można opowiadać. Zatem moje wzloty i upadki - to nic takiego niespotykanego. Normalka chciałoby się rzec. Na pewno nie jakaś urojona wina zaniedbania, fanaberia czy rozkapryszenie jak moze co niektórzy chcieliby powiedzieć.
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Postprzez Barbie* » 4 wrz 2007, o 11:44

A skąd to się wszystko wzięło?
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez melody » 4 wrz 2007, o 13:28

Rozumiem Twoje rozgoryczenie Mi i widzę, że największy kłopot leży w tej chwili w braku dostępu do dobrych specjalistów (zmora małych miast). I to mnie martwi, no bo co Ty w takiej sytuacji możesz zrobić jeśli nie masz możliwości skorzystania z takiej pomocy, z jakiej byś potrzebowała(?)
Słuchaj, piszesz o pobycie w Ośrodku Leczenia Nerwic w Komorowie i o tym, że wiele się tam nauczyłaś, czyli że to było pomocne. A dowiadywałaś się może, czy jest możliwość, żebyś nadal korzystała z jakiejś formy terapii tam, tyle że już ambulatoryjnie? Ja nie wiem, jak wyglądało leczenie w tym ośrodku, tylko tak sobie wyobrażam, że być może obok farmakoterapii uczestniczyłaś w jakiejś formie psychoterapii (czy nie?) i może mogłabyś tam przychodzić na takie spotkania?

Trzymaj sie ciepło!
mel.
melody
 

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 226 gości