CO zrobić gdy ktoś bliski jest uzależniony?

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez christmas_tree » 15 wrz 2009, o 09:22

e_wa, brawo, podziwiam i pozdrawiam!

Pukapuku, moja czapka ponownie ociera się o ziemię w geście ukłonu!

To także dzięki Tobie i temu forum tak mi dobrze w moim niepiciu i niećpaniu

pozdrawiam!
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez e_wa » 16 wrz 2009, o 07:00

:( dzisiaj od samego rana czuję się wyczerpana może dlatego,że przez ostatnie dni funkcjonowałam na najwyższych obrotach, muszę odpocząć :zmeczony:
Byłam już w ośrodku leczenia uzależnień, umuwiłam się na spotkanie z terapeutką, a co ciekawe umówiłam też mojego męża.Zamierzam przeprowadzić interwencję,nie będę czekać aż wszystko mi się zawali, zamierzam (jak mówią specjaliści od uzależnienia)wzmóc kryzys. :D

Dziękuję za wsparcie :papa2:
e_wa
 
Posty: 25
Dołączył(a): 12 wrz 2009, o 10:36

Postprzez pukapuk » 16 wrz 2009, o 16:53

Hi hi to teraz wiemy kto napędza kryzys w naszym kraju . No pięknie :lol: :lol: :lol:
pukapuk
 

Postprzez e_wa » 18 wrz 2009, o 07:49

---------- 20:31 16.09.2009 ----------

:D :D,bo ja zła kobieta jestem.

a serio, to mam nadzieję, że właśnie wychodzę z kryzysu :tak:

---------- 07:49 18.09.2009 ----------

Rozmawiałam wczoraj z przyjaciółmi mojego męża mam ich wsparcie, chyba nigdy tak dużo na raz nie powiedziałam, starałam się być rzeczowa i trzymać na wodzy emocje(tak też chcę rozmawiać z mężem ), strasznie dużo mnie to kosztowało, nie mogłam spać jestem wyczerpana, ale idę dalej .
W jakiejś wypowiedzi na forum przeczytałam, że istnieje też inne życie oprócz życia z osobą uzależnioną, tak to prawda tak bardzo staram się trzymać tego innego życia, realizować swoje plany i marzenia, cieszyć się z postępów mojej córeczki,ale czasami czuję jak uzależnienie męża dominuje w moim życiu, jak odciąga mnie od spraw którymi powinnam się zająć :zlezkawoku:
e_wa
 
Posty: 25
Dołączył(a): 12 wrz 2009, o 10:36

Postprzez pukapuk » 18 wrz 2009, o 08:08

czasami czuję jak uzależnienie męża dominuje w moim życiu, jak odciąga mnie od spraw którymi powinnam się zająć Z łezką w oku

To teraz już wiesz że jesteś współuzależniona ? Jest tak, że łatwiej alkoholikowi wychodzić z nałogu ,niż uznać i zrozumieć osobie współuzależnionej że też jest chora . Bo alkoholizm i wszystkie koalkoholowe dysfunkcję to taka franca, chyba jedyna, że oszukuje nosiciela i wmawia mu, nie lecz się jesteś zdrowy jak byk :lol:
pukapuk
 

Postprzez e_wa » 18 wrz 2009, o 10:30

To teraz już wiesz że jesteś współuzależniona ?
to wiem, już dawno, dlatego zgłosiłam się do poradni,tylko nie wiem, czy mam szansę pomóc sobie, czy jak wolisz wyleczyć się mieszkając pod jednym dachem z moim mężem,coraz częściej dopadają mnie stany depresyjne.
Musze poprosić chyba o konsultacje psychiatryczną,
no i zobaczymy,... :bezradny:
e_wa
 
Posty: 25
Dołączył(a): 12 wrz 2009, o 10:36

Postprzez pukapuk » 19 wrz 2009, o 19:01

,tylko nie wiem, czy mam szansę pomóc sobie, czy jak wolisz wyleczyć się mieszkając pod jednym dachem z moim mężem

Otóż z doświadczenia wiem że spokojnie możesz sobie pomóc . Ale to tylko od Ciebie zależy jak bardzo pragniesz zmiany . To że mieszkasz z mężem który pije wcale nie oznacza że nic nie możesz zmienić, znam wiele rodzin z problemem alko jest przemoc fizyczna , psychiczna .... uwierz mi kobiety radzą sobie głównie dzięki terapii i kontaktami z innymi współuzależnionymi . Najważniejsze nie zostawać z tym samej !!!
pukapuk
 

Postprzez e_wa » 21 wrz 2009, o 07:54

:) potrafisz ująć sedno sprawy , dziękuję.
Byłam w sobotę ze starszą córką na wycieczce, od razu lepiej :P
e_wa
 
Posty: 25
Dołączył(a): 12 wrz 2009, o 10:36

Postprzez ada_kuch » 2 paź 2009, o 23:19

Uzależnienie to choroba, która obejmuje wszystkich żyjących w środowisku osoby chorej. Tak jak pisali wcześniej inni trudno ja najpierw zauważyć u tej naszej ukochanej osoby, męża, żony, matki czy ojca, ale często jeszcze trudniej pogodzić się z tym, że my jako osoby stojące obok też jesteśmy chorzy. I nie oznacza to, że pakujemy się i uciekamy, albo poświęcamy swoje życie na opiekę osoby uzależnionej, ale szukamy pomocy...zabezpieczamy w tym siebie. Trudno jest normalnie żyć w domu, z osobą, która nie chce się leczyć, bardzo trudno...musimy próbować, starać się, ale często tą drugą osobą jest nasz mąż albo żona, którą kochamy i nie da się żyć jak z kimś obcym, kto ma swoje życie i swoje problemy, a my staramy się być szczęśliwi...mijając ją codziennie obok i patrząc jak umiera...każdy przypadek jest indywidualny, niektóre kobiety zostawiają swoich mężów, niektóre żądają podjęcia leczenia, często z dobrym skutkiem...najważniejsze by robić coś, żeby móc być szczęśliwym, bo każdy na to zasługuje...ja korzystałam z terapii dla DDA i dla osób współuzależnionych i poznałam kilka kobiet, które mają w domu mężów-alkoholików...takie gruy wsparcia są bardzo ważne, łatwiej podjąć decyzję jak żyć dalej, jaka decyzja będzie najlepsza dla rodziny...
Ważne , że można liczyć na przyjaciół i rodzinę, a często to właśnie oni niezbędnie są w takich ostatecznych konfrontacjach z osobą uzależnioną...
ada_kuch
 
Posty: 3
Dołączył(a): 1 paź 2009, o 23:17

Postprzez e_wa » 3 paź 2009, o 19:28

Wczoraj byliśmy z mężem w poradni leczenia uzależnień, powinnam się cieszyć, a jednak mam mieszane uczucia. Ostatnio relacje między nami są tak złe, że nie wiem czy to wszystko dla mnie ma jakieś znaczenie, jestem bardzo zmęczona, tak naprawdę to gdzieś w środku miałam nadzieję, że nie pojedzie do poradni, a ja będę miała pretekst by wystąpić o separację.

Małżeństwem jesteśmy niecałe pięć lat i wiem, (dzięki kontakcie z grupą współuzależnionych)wiem jedno, jak nie chcę żyć, nie chcę po kilkunastu latach małżeństwa zastanawiać się dlaczego mimo moich wysiłków mój mąż nadal pije, takie życie jest nie dla mnie.

Na dzień dzisiejszy nie na we mnie woli , ani chęci pomocy mojemu mężowi, nie ma we mnie złości, jest zmęczenie,niechęć i brak nadziei, że relacje między nami ulegną poprawie,pojawia się obojętność.
Powinnam walczyć o swoje szczęście :?: Nie wiem po co i nie wiem jak :zalamka:
e_wa
 
Posty: 25
Dołączył(a): 12 wrz 2009, o 10:36

Postprzez anna maria » 3 paź 2009, o 20:36

Witaj.
Tak ,to kolejny etap ,obojętność.
Ja tez jestem na tym etapie ale niestety moje małżeństwo trwa 24 lata.
I dopiero teraz widzę ,jak można żyć bez alkoholu. To terapia i inni trzeźwi ludzie pokazują mi jak można żyć.
i powoli się zmieniam,dojrzewam do podjęcia decyzji, ale muszę ją podjąć sama.
Jestem z Tobą w tej trudnej drodze.
Pozdrawiam
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez e_wa » 3 paź 2009, o 21:20

anna maria dziękuję :)
e_wa
 
Posty: 25
Dołączył(a): 12 wrz 2009, o 10:36

Postprzez anna maria » 3 paź 2009, o 21:27

:slonko: :slonko: :slonko: :slonko:
Tak powinno wyglądać nasze życie. Pełne słońca i radości.
Rok temu chodziłam ulicami mojego miasta i łzy same płynęły.
Teraz jest inaczej. Należę do klubu abstynentów,często wyjeżdżamy na zabawy ,czy zawody. Jest miło i wesoło.
Przecież życie jest jedno. TYLKO JEDNO.
I takie krótkie.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez e_wa » 27 paź 2009, o 20:44

---------- 14:05 26.10.2009 ----------

pierwszy raz w życiu nie wiem co mam zrobić :?: no dobra ,nie robe tego co powinnam, :cry: zastanawiam się dlaczego?czyżby niezgodność między sercem i umysłem :?: może potrzebuję czasu na akceptację decyzji o separacji :?: może szkoda rodziny(ale jakiej rodziny :?: )
mój mąż pobił syna, bo muzyka grała za głośno,przez kilka dni mieszkał u swojego ojca pił, wrócił, teraz podobno nie pije, jeżdzi na terapię,nie pracuje, nie zajmuje się córką, zajmuje sie sobą, świetnie :yyy:
A ja, co ze mną :?: jestem zrozpaczona, wściekła, bezradna,przybita, fizycznie nie trawie obecności męża, nie ufam mu.
Powinnam,zapracować na rodzinę(czyli także na utrzymanie męża :?: )zapewnić dzieciom bezpieczeństwo, rehabilitować córeczkę, pilnować jej wizyt lekarskich u hematologa,okulisty,audiologa,neurologa,psychologa,psychiatry,rehabilitanta,logopedy, pedagoga,szczepień, już mi się chce śmiać od tego wyliczania :D ale niestety dziecko z zespołem downa tyle wymaga,i tak to jeszcze nie wszystko ,bo odpuściłam sobie endokrynologa( a nie powinnam) i dla spokojności powinniśmy zaliczyć gastrologa. Co robi mój mąż,NIC, a aczej jest zbyt zajęty kontemplowaniem swojego samopoczucia,żeby zrobić cokolwiek, ostatnio stwierdził, że nie stać nas na bilety by mógł dojeżdzać na terapię, a na spotkanie do ośrodka uzależnień nie dotarł bo tramwaj się wykoleił :wysmiewacz:

---------- 19:44 27.10.2009 ----------

no to się "wygadałam" lepiej, teraz mogę dalej działać, tzn.zająć się swoimi sprawami :) ,bez oglądania się na mojego męża i jego picie, czy niepicie, :!:
e_wa
 
Posty: 25
Dołączył(a): 12 wrz 2009, o 10:36

Postprzez anna maria » 31 paź 2009, o 19:26

E_wuniu.
Właśnie nam potrzeba się wygadać. To bardzo pomaga , Potem możemy iść dalej.
Bardzo zabolał mnie fakt ,że pobił syna.
Ja zgłosiłabym na policję, nie pozwoliłabym na to ,żeby uszło mu bezkarnie.
Mój men się pilnuje ,żeby teraz nie było awantur ,jest spokojny ale znęca się w inny sposób. Psychiczny.
Proszę zrobić mi wolną półkę w szafie ,bo chcę ubrania położyć-słyszę takie słowa.
Nie powiesisz tej zasłony między pokojem a kuchnią,bo musisz mnie spytać a ja nie pozwalam a jak powiesisz to ja zabiorę telewizor -mówi on.
I to jest fajne......
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 71 gości