jak sobie pomóc?

Problemy z partnerami.

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 09:07

Niestety ,do miłości nie można nikogo zmusić.
Ale można żyć bez niej oczywiście czekając na następną :lol:
Kiedyś ,gdy kończyła się jakaś miłość to też nie wyobrażałam sobie ,że można bez niego żyć.
MOŻNA
Parę razy byłam zakochana /taka jestem/i niestety skończyło się.
Samotna ,dasz radę. A przecież już nie jesteś sama .
MASZ NAS.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 09:13

To prawda mam Was.

Inaczej naprawdę bym oszalała. Chociaż jestem bardzo blisko.... Gdyby jeszcze to tak nie bolało...
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 09:16

Prawda jest jeszcze taka ,że czas leczy rany.
Jak parę miesięcy temu usłyszałam ,że trzeba sprzedać nasz dom to byłam w rozpaczy a teraz mogę spokojnie o tym rozmawiać.
Będzie dobrze.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 09:19

Trzeba dać czas czasowi....

Tylko za nim ten moment nastąpi to muszę jakoś przeżyć do nastepnego dnia...
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 09:23

To prawda.
:slonko: :slonko: :slonko: :slonko: :slonko: :slonko: :slonko:
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 09:23

A to będzie najtrudniejsze...
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 09:33

Poradzisz sobie.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 09:35

Oby...

Man nadzieję, że dzieki Wam jakos to przejdę
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 09:36

Na razie muszę wyjść szukać pralki. wieczorkiem tu zajrzę
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez ewka » 15 wrz 2009, o 10:39

samotna_123 napisał(a):Oby...

Man nadzieję, że dzieki Wam jakos to przejdę

No oczywiście!
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 11:25

też chciałabym optymistycznie spojrzeć w przyszłość
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez sikorkaa » 15 wrz 2009, o 12:06

a musisz juz teraz? daj sobie i swojemu zalowi przede wszystkim czas i mozliwosc na tzw. okres zaloby po zwiazku. cos przeciez znaczyl ten czlowiek dla Ciebie (a moze wciaz znaczy) wiec sie tak nie spiesz do tej radosci i beztroski.

ja tez mialam swoje przejscia, po rozstaniu dochodzilam do siebie jakis czas, bylam sama i w koncu odnalazlam radosc w sobie - juz bez Niego. udalo sie, bo to normalne ze sie udaje. teraz znow ciesze sie z bycia kochaną.

:pocieszacz: rozumiem Cie i jestem z Toba.
sikorkaa
 

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 12:45

co prawda to ja się wyprowadziłam,ale jak ktoś traktuje Cię jak powietrze a nie ma na tyle cywilnej odwagi aby Ci powiedzieć spier....to lepiej samemu podjąć taką decyzję.

prosiłam go w niedzielę, jak mnie nie kochasz, nie chcesz ze mną być to po prostu powiedz... usłyszałam; nie o to chodzi

Kocham go jak cholera ale dusiłam się w jego mieszkaniu, człowiek nie chce być czyjąś kulą u nogi. Nie miałam siły prosić się o zainteresowanie, czułość, dosyś upokorzeń....

Jest mi tak ciężko, tak bardzo chciałabym się do niego przytulić...
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez sikorkaa » 15 wrz 2009, o 12:50

samotna_123 napisał(a):
prosiłam go w niedzielę, jak mnie nie kochasz, nie chcesz ze mną być to po prostu powiedz... usłyszałam; nie o to chodzi


a o co?
sikorkaa
 

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 13:09

dobre pytanie??? bo szczerze to ja tez nie bardzo wiem o co...

On ma 39 lat, jest 10 lat po rozwodzie, ma 17 letnią córkę,która mieszka z jego byłą żoną w Stanach. Oprócz tego były policjant. Mieszkał sobie sam, miał samochód, motocykl ( kryzys wieku średniego) no i pojawiła się młoda dziewczyna ( po przejściach - w zeszłym roku w marcu odwołałam ślub). Było fajnie, spontanicznie,było tak jak bysmy się znali cały życie. Ustaliśmy pewne priorytety a jednym z nich było to, że nie chce mieć więcej dzieci i ja się na to zgodziłam. Mijały miesiące a nasz związek rozkwitał, w któryms momencie wyznalismy sobie milość. Życie toczyło się własnym trybem, a ja zaczęłam mysleć coraz częściej że to właśnie "ten", że chciałabym założyć z nim rodzinę. Rozpoczęłam temat. powiedział że pomysli nad tym, a w czerwcu że jest gotowy mieć dzieci ale jeszcze nie teraz, może za rok.

Na przełomie lipca i sierpnia pojechalismy na urlop. A zaraz tydzień po powrocie ukradli mu auto. I od tego momentu wszystko zaczeło się sypiać. Stres związany z brakiem narzędzia pracy, dwa kredyty na głowie ( miedzy innymi za samochód), chęć otworzenia własnej firmy, po czym refleksja że jednak się nie opłaca, nagły pomysł zmiany pracy... Wieczny stres związany z ta kradzieżą, ten samochód snił mu się po nocach. I wtedy powiedział, że przemyślał wszystko i on jednak nie chce mieć dzieci, w ogóle. jest na to za stary i nie ma już siły. Przeraził się kiedy pod koniec sierpnia spóźnial mi sie okres i zrobiłam test. Teraz powiedział mi że to go totalnie dobiło i uswiadomił sobie że nie chce mieć rodziny.
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 60 gości