jak sobie pomóc?

Problemy z partnerami.

jak sobie pomóc?

Postprzez samotna_123 » 14 wrz 2009, o 07:35

Witam,

Wiem, że mój problem to błahostka w porównaniu do niektórych, tu poruszanych tematów, ale tak bardzo źle się czuję, że muszę to wyrzucić z siebie. Jestem "świeżo" po rozstaniu, a dokładnie wczoraj odeszłam od osoby którą bardzo kocham. Życie zawaliło mi się na głowę. Nie jem, nie śpię, nie funkcjonuje. Mam mysli samoobójcze co nigdy w życiu mi sie nie przytrafiało, jadąc samochodem mam ochotę roztrzasakać sie na pierwszym lepszym zakręcie.
Odeszłam od faceta z którym nie byłam długo, dokładnie 10 września mineło pół roku, on jest starszy ode mnie o 13 lat, ja mam 27. On po rozwodzie, ma 17 letnią córkę, która mieszka na innym kontynencie.
Wbrew temu że dzieliła Nas duża różnica wieku, świetnie się dogadywaliśmy. Było wspaniale, jabyśmy znali się całe życie, to samo poczucie humoru, dystans do własnej osoby, otoczenia i świata...po prostu świetny związek. I 2 -3 tygodnie temu coś się rozsypało. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem jak to opisać co się zmieniło. Przestało nagle istnieć, śkończyly sie czułości, seks, totalna obojętność. Jak bym była powietrzem. Chciałam rozmawiać, ale za każdym razem byłam zbywana tekstem: "że wyolbrzymiam". Ze zmęczony, że kłopoty w pracy.... Wczoraj usłyszałam ( mieszkalismy razem), że to czy jestem z nim w mieszkaniu czy nie, nie robi mu zadnej różnicy, jest mu to obojętne. Zapytałam czy to koniec, czy już nic do mnie nie czuje, a jesli tak to wprost ma mi powiedzieć żebym sie wynosiła. Usłyszałam, że nie potrafi tego zrobić, a kocha mnie nadal, tylko widocznie nie jest stworzony do bycia z kimś i raczej powinien być sam... Nic z tego nie rozumiem, spakowałam się wczoraj i wyniosłam bo miałam dość upokarzania się i błagania o odrobinę czułości i zaintersowania, ale z drugiej strony tak cholerenie mi ciężko... Nie potrafię się pozbierać.... jestem DDA może to tu gdzieś tkwi problem, że każdy mój związek kończy się rozstaniem?
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez Dziewczyna Torrera » 14 wrz 2009, o 11:32

Kochana Samotna,
Odpowiem banalnie, niestety. Postaraj się czymś zająć, czymś absorbującym. Jak najwięcej przebywać wśród ludzi.
Jeśli Cie to pocieszy to jestem w podobnym stadium. Nie wiem, czy masz się komu wyżalić, jeśli nie to pisz tu na psychotekscie, lub do mnie na PW.
Wyobrażam sobie jak Ci jest trudno, ale (znów banał) to wszystko mija, czas leczy rany i proszę proszę - nie rób głupstw. Przytulam i całuję. Będzie dobrze.
Dziewczyna Torrera
 

Postprzez biscuit » 14 wrz 2009, o 15:16

przykra sytuacja...

trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez joanka34 » 14 wrz 2009, o 18:32

Samotna, Twój problem nie jest błahostką, bo skoro cierpisz, jesteś pełna bólu i rozpaczy, więc to jest ważne....piszesz, że to nie pierwsze Twoje rozstanie, więc poprzednie jakoś przeżyłaś...i teraz też nie masz innego wyjścia !pomyśl, co wtedy Ci pomogło przetrwac najgorszy czas? Co Ci pomagało ?
Wiesz, gdy byłam tak zupełnie świeżo po rozstaniu,to wtedy żyłam z godziny na godzinę....moim celem było dotrwać do wieczora, potem przeżyć noc, a gdy nadchodził nowy dzień wszystko zaczynałam od nowa...byle do wieczora itd...Patrzyłam na kalendarz i okazywało się, że minął już tydzien, dwa, miesiąc...sama nie wierzyłam,że nadal żyję...I Ty też przeżyjesz, choć pewnie trudno Ci w to teraz uwierzyć....
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez lili » 14 wrz 2009, o 19:41

noooo właśnie, mogę się tylko podpisac pod tym co napisaly moje przedmowczynie
zawsze kazde kolejne rozstanie wydaje sie jeszcze bardziej bolesne niz poprzednie, ale chyba jednak takie nie jest
tylko czlowiek sie znieczula z czasem i coraz trudniej mu wchodzic w nowe zwiazki
u mnie niedlugo minie pol roku, niedawno mial byc nasz slub
tak wyszlo, tak sie stalo, aczkolwiek w marcu-kwietniu i jeszcze w maju mialam mega dola
metoda idealna- duzo pracy a jak to nie wystarczy to duzo zajec pozalekcyjnych
cokolwiek byle nie myslec
dasz rade, kobiety zawsze daja rade ;)
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez ewka » 14 wrz 2009, o 19:45

To wszystko świeże, więc i ból ostry. I wydaje się, że to koniec świata... ale to nie jest koniec świata, Samotna. Daj sobie czas.

Jak się czujesz?

:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 07:43

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy.

Jak się czuję??? Fatalnie. Nie spałam kolejną noc z rzędu, nie jem. Boję się, że niedługo zwariuję. Tak bardzo go kocham.... Ten ból jest nie od zniesienia.
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 07:49

Pamiętaj ,tutaj nie jesteś sama. Zawsze kto przeczyta i odpowie.
:pocieszacz:
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 08:40

Wiem...

Jestem w bardzo złym stanie, chyba zaraz oszaleje. Tak bardzo chciałabym pozbyć się tego cholernego bólu. Chce mi się wyć z rozpaczy!!!!!!!!
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 08:42

Jeśli możesz płakać to płacz. To pomaga.
A gdzie jesteś teraz ? W pracy?
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 08:46

Tak jestem w pracy. Nie bardzo moge tu płakać. Chociaż wczoraj to zrobiłam. Jestem w kompletnej rozsypce. Nie mogę przestać o nim mysleć.
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 08:51

To niestety musisz się wziąć w garść. Wiem że potrafisz.
Zajmij się pracą/ nie wiem czy jest na tyle absorbująca/ ale tak żebyś nie myślała o nim.
Jesteś młoda. Dasz radę.
Ja mam 51 lat i życie w rozsypce. Mąż alkoholik ,od paru miesięcy w separacji /nie prawnie/. I muszę żyć. Dużo pomogła mi terapia .
Teraz potrafię cieszyć się życiem. Rok temu wyłam jak Ty.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 08:54

Mój ojciec był alkoholikiem, coś wiem na ten temat.

W tym związku jak żadnym innym czułam się tak bezpiecznie.... A tu wszystko szlag trafił. Dlaczego!!??
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Postprzez anna maria » 15 wrz 2009, o 08:59

Nie zawsze wiemy ,dlaczego tak się dzieje.
Ale pomyśl ,co dobrego wyniknie z tej sytuacji.Może znajdziesz ?
A ja ,jak się coś wydarza w moim życiu , czego nie mogę zmienić ,to mówię sobie,że tak musiało być.
Czasem te zmiany są dobre.
Mnie nauczyły dbać o siebie,oczywiście na miarę moich możliwości.
Bo gdybym miała dużo pieniędzy to inaczej byłoby.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez samotna_123 » 15 wrz 2009, o 09:01

Wiem, że nikogo nie mozna zmusić do miłości. Nie mogłam dłużej prosić się o uczucie, zaintersowanie to bylo takie upokarzające. . .
samotna_123
 
Posty: 35
Dołączył(a): 14 wrz 2009, o 06:01

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości

cron