zdrada-->niska samoocena-->zazdrosc...

Problemy z partnerami.

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 19:11

nie skupialabym sie na zazdrosci, ale na poczuciu wartosci. na czym je budujesz? czy tylko na relacjach z facetami?

sa ksiazki o tym jak budowac poczucie wartosci, poradniki, po wspisaniu w wyszukiwarke wyskakuje mnostwo propozycji, ja np czytywalam anselma gruna...http://www.gandalf.com.pl/b/rozwijac-po ... -wartosci/

o zazdrosci w zasadzie niewiele wiem
moze ktos inny lepiej ci doradzi


powodzenia
:)
cvbnm
 

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 19:17

cvbnm, Dziekuje!
tak, wiekszosc mojego dobrego samopoczucia wiaze sie ze zdaniem innych, w tym mojego faceta. i z jego samopoczuciem. wiem, Osho glosi, ze nalezy znalezc szczescie w sobie, wtedy nikt nie bedzie w stanie go zniszczyc i nie bedzie zalezne od nikogo poza mna. ale jak to uczynic? :/
dziekuje jeszcze raz za Twoj czas i slowa.
i dziekuje wszystkim, ktorzy sie zainteresowali moja sprawa. wielkie dzieki:)
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 22:59

czytywalam osho
nie wiem jednak czy mozna w sobie znalezc szczescie
szczescie zdaje mi sie czyms nietrwalym, ... zaleznym od okolicznosci.
w sobie raczej domniemywam mozna odnalezc spokoj

nie mozna miec w sobie szczescia i byc szczesliwym w obliczu smierci matki...

ale mozna byc spokojnym

tak jak nie uwazam aby nalezalo sie pozbywac mozliwosci cieszenia milym gestem i odczuwania dyskomfortu w sytuacji przemocy....

odczucia uwazam za wskazowki, a nie dogmaty .... mozna cos z nimi porobic....

uklony
cvbnm
 

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 23:29

---------- 23:23 22.08.2009 ----------

klaniam sie rowniez i zgadzam sie co do tego odczuwania. czym bylby swiat, gdybysmy opanowali sztuke bycia 'szczesliwym i opanowanym 24 h/ dobę' ? po to jest ból, by móc poznać smak ulgi.

wielkie dzieki !
Ostatnio edytowano 22 sie 2009, o 23:43 przez karolaa999, łącznie edytowano 1 raz
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 23:31

szczęście, miłość, pełnia, wolność - z abstraktami to w ogóle ciężka sprawa :) z reguły natrafiam na problemy definicyjne
bo dla jednego szczęście oznacza stan wewnętrznego spokoju właśnie, dla drugiego mega euforyczną radość chwili

Twoje słowa karola przywiodły mi na myśl tęsknotę

ja mówię "tęsknię za Tobą" on mówi "ja też za Toba tęsknię"
a ja się cieszę, przepełnia mnie radość, że on odczuwa te same tortury wewnętrzne co ja :)

pamiętam chwilę, w której ostatnio myślałam, że tu i teraz czuję się naprawdę szczęśliwa, całą sobą i nic więcej nie czuję, cała czułam się szczęściem... i nagle usłyszałam te słowa z jego ust
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 23:38

biscuit...czyli tez Twoje szczescie jest uzaleznione od drugiego czlowieka. 'madrzy' ludzie dookola mowia, ze tak 'nie powinno byc'. wiec dlaczgo tak jest, kazdy czlowiek tak ma, KAZDY! wiec osmielam sie stwierdzic...albo nie. nie bede twierdzic niczego. trzeba po prostu wziac zycie w swoje rece. nie odcinajac sie od innych, ani od bolu ktory inni powoduja, ani od szczescia ktore inni nam daja. ale wziac w swoje rece z cala obfitoscia slodkosci, goryczy i pikanterii. ktos mi kiedys ladnie powiedzial, ze dobra potrawa to mieszanka smakow, a nie sam cukier ;)
trzymaj sie! tandetne to moze, ale prawdziwe - to, co Cie nie zabije, wzmocni Cie. i to jak cholera.
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 23:52

na początku programowo zbuntuje się
"moje szczęście nie jest uzależnione od drugiego człowieka"

ja jedynie doświadczyłam szczęścia w obcowaniu z drugim człowiekiem

ale staram się go szukać w sobie, w tym, że żyję, że doświadczam życia, życie to też natura, to zwierzęta, to obcowanie z samym sobą, z własną świadomością, z poczuciem własnego ciała, własnego oddechu, wreszcie z innymi ludźmi, ja staram się uniezależnić i odnaleźć szczęście w sobie, choć wiem, że to założenie z gruntu modelowe, bo nie żyjemy na bezludnej wyspie

ale nie ma we mnie zgody, żeby swoje szczęście uzależniać od innych, jest bunt na takie stwierdzenie, choć "know-how" jeszcze nie posiadłam :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez karolaa999 » 23 sie 2009, o 12:34

biscuit...odnosze wrazenie, jakbys raczej CHCIALA szczescia nie uzalezniac od drugiego czlowieka, jednak jeszcze tego nie zaznawszy. Jesli jestes szczesliwa, gdy on czuje ten sam bol, co Ty, to wydaje mi sie to wlasnie uzaleznieniem i to dosc egoistycznym (sama tego doswiadczam z wlasnej strony). Uzaleznieniem pewnych odczuc od uczuc drugiego czlowieka. Gdyby on nie powiedzialby, ze "nie teskni wcale i jest szczesliwy bez CIebie", to czy powietrze, ladne widoczki, kubelek lodow czy obcowanie z samym sobą pomoglyby Ci? na pewno w jakims stopniu tak, ale czy nie bylabys szczesliwsza, gdyby powiedzial "bez Ciebie strasznie cierpie"? Sprostujmy jednak na koniec, ze taka sytuacja z czasem ulega zmianie, bo -jak wiadomo- czas leczy rany. i wlasnie w tym pomaga prces, przez ktory wlasnie przechodzisz - proces "uniezalezniania sie".


powodzenia :)
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez Jaga82 » 23 sie 2009, o 12:52

Karola
zgadzam sie z Twoja wypowiedzia odnosnie tych reklam, tych golych biustow i ogolnie ta wszechobecna golizna. Czy to zbrodnia z mojej strony, ze chcialabym zeby jedyne nagie kobiece cialo jakie oglada moj mezczyzna bylo moim cialem? Ja tez sie nie zgadzam na ten wszechobecny seks i chyba wlasnie dlatego nie nadaje sie do zycia w zwiazku. Nie powinnam kochac zadnego faceta, bo im zniszcze zycie swoja zazdroscia.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez cvbnm » 12 wrz 2009, o 10:26

zazdrość - niebezpieczna namiętność. Dlaczego zazdrość jest nierozłączna z miłością i seksem. david buss

http://www.gwp.pl/product/144.html

moze byc ciekawa....
cvbnm
 

Postprzez bunia » 12 wrz 2009, o 10:37

Zazdrosc w zwiazku przyjemnie laskocze i to w dwie strony mimo,ze wszyscy zapieraja sie rekami i nogami bo to bee....oczywiscie w granicach "normalnosci" bez patologii ktora juz nadaje sie tylko ewentualnie do leczenia......zazdrosc jest wyrazem czegos co jest dla nas wazne,daje poczucie bezpieczenstwa i stabilizacji a wiec zazdrosc to wykladnia leku przed utrata.....tak ja widze pozytywne strony zazdrosci nie wglebiajac sie w negatywne....to rowniez zalezy od indywidualnych granic.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez karolaa999 » 12 wrz 2009, o 20:02

Buniu, racja. zazdrość jest nieodłącznym partnerem Miłości. jest jej pieprzem. sprawia, że nawet polatach możemy czuć charakterystyczne "motylki"...Villas spiewala, ze "nie ma milosci bez zazdrosci"
ale jak wyczuc te granice? co jest normalne, a co juz nie? czym mozemy sie martwic, a na co mozemy przymknąć oko? to są nurtujące większość ludzi pytania.
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez biscuit » 12 wrz 2009, o 20:36

zazdrość kojarzy mi się ze strachem, lękiem przed odrzuceniem
miłość kojarzy mi się ze szczęściem, radością, spełnieniem, zaufaniem

cóż strach i lęk może mieć wspólnego ze szczęściem i spełnieniem

odczuwanie zazdrości postrzegam jako jednoznacznie nieprzyjemne uczucie
nie pieprz, który dodaje smaku, ale dziegć, który zatruwa potrawę

gdy pojawiła się u mnie, w moim związku, bezpostaciowa, nie ukierunkowana na nikogo, niewiadomo skąd i nagle, starałam się zobaczyć jej pozytywy, w postaci właśnie "czarnych, upiornych motylków w brzuchu", zwiastunów narastającego we mnie strachu przed odrzuceniem
że oto wracają namiętne, pełne pasji barwy miłości
jednakże zaprzeczałam sama sobie, bo w istocie czułam się fatalnie

niedługo później okazało się, że rzeczywiście zostałam odrzucona

dla mnie zazdrość jednoznacznie kojarzy się ze strachem przed odrzuceniem, niepewnością w związku
która z kolei wynikać może z naszych osobistych dysfunkcji i niskiego poczucia własnej wartości albo rzeczywistych zagrożeń z zewnątrz dla naszego związku
ukłucie zazdrości jest jak szpila z jadem, brrrrr... nie odczuwam żadnego przyjemnego łaskotania z jej pojawiania się
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez bunia » 12 wrz 2009, o 23:10

.....no coz kiedy zdrowy rozsadek umyka a zaczyna dominowac coraz wyrazniej wyobraznia.....zaczyna sie taniec na linie.....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez karolaa999 » 23 wrz 2009, o 17:24

dokladnie. ja wlasnie taki taniec na linie teraz odstawiam...tylko ze nie ma publicznosci albo oklaskow...jest strach, zero zabezpieczen i...duze prawdopodobienstwo przytulenia sie twarza do gleby...
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aaidimag i 191 gości

cron