kajunia napisał(a):Jakby teraz w tym pełnym zaufaniu i szczęśliwości Cię zranił, zdradził, oszukał, co byś zrobiła?
no i widzisz, ja z szacunku dla niego, nawet o czymś takim nie myślę.
A co by się stało gdyby ktoś mnie zranił...nie wiem tego, bo jak sama napisałaś "człowiek nie jest pewnikiem"-nie wiem co czułabym w konkretnej sytuacji, natomiast często staję w sytuacji (właściwie codziennie) gdy szanuję kogoś, kto mi szacunku mi nie okazuje. I wierz mi, nie jest łatwo wzbudzić szacunek (do siebie) w kimś, kto w konkretnej sytuacji jest moim "wrogiem"- nie szanuje mnie i mojego wysiłku.
kajunia napisał(a):człowiek nie jest pewnikiem, zawsze może się odkochać, albo może mu coś odbić. Wtedy też Twoje zaufanie będzie takie pełne
kajuniu, ale tak właśnie wygląda życie-no to co ja mam zrobić, zamknąć się na świat w swojej wierzy , bo ktoś setki razy to zaufanie nadwyrężał? Mogę dokonać takiego wyboru, ale też mogę wybrać, ze podejmuję ryzyko zaufania mu. Bo co tak naprawdę może mi zrobić-że mnie zrani, ze zwyzywa, oszuka...ale o kim to świadczy źle? Ludzie ranią i nie da się tego uniknąć, bo mamy w sobie takie miejsca gdzie jeśli się nadepnie to boli, no ale jeśli ja komuś pokazuję swoje miękkie podbrzusze, to już jest moje ryzyko, na jakie sama się decyduję, tak?
Nie chciałabym juz nigdy zakładać, że ktoś obok mnie jest moim wrogiem, ze jego intencją jest mnie zranić-bo mnie samą to pozbawia komfortu.
kajunia napisał(a):Powiedzieć: "tak Kochanie, mimo że mnie bijesz, pijesz, zdradzasz, oszukujesz, nie dbasz o mnie ja i tak będę Cię bezwarunkowo kochać i trwać przy Tobie"
no, tutaj już wchodzimy na bardzo głęboką wodę, która jest po prostu chorobą-często chorobą wyniesioną z rodzinnego domu. To niezwykle złożony i wielowarstwowy problem, ale nie chciałabym go tutaj rozwijać, bo za bardzo odbiegniemy od problemu milli.
kajunia napisał(a):twarz że jestem silna, on po prostu to wie. Wie, że jestem taką osobą, że gdyby mnie bardo zawiódł, to bym zniknęła.
hmmm. a wie to skąd?
no nie wiem czy zniknięcie byłoby przejawem siły i czy właśnie dlatego Cię nie zawodzi. Ja obstawałabym uparcie przy tym, ze nie robi tego...dlatego, ze nie chce Cię zranić a nie bo "wie że byś zniknęła".
kajunia napisał(a):moje (...)zaufanie byłoby już nie do odbudowania
rozumiem, ze nie stawałaś twarzą w twarz z takimi faktami, ale wierzę, ze gdyby Ci się to przytrafiło, po wylizaniu ran, nabraniu powietrza w płuca... podejmiesz inną decyzję. Bo to czy zaryzykujesz i zaufasz, czy schowasz się w kąt oceniając wszystkich na podstawie 1 zdarzenia, jest Twoją decyzją. Decyzją gdzie ważysz:albo będę próbować i spotkam osobę, z jaką będzie mi bezpiecznie, albo zamknę się na 4 spusty i ochronię się ...przed tym co nieuchronne-przed zranieniem.
Kiedy zakładamy, ze wszyscy ranią, wtedy życie staje się nieznośne-jesteśmy non stop najeżeni i nastawieni na zranienie-do takich kolców trudno się przytulić...
Co więcej my też ranimy-mniej lub bardziej świadomie i musimy codziennie stawać przed lustrem patrząc sobie w twarz i znieść swój widok..takiego "raniącego, krzywdzącego"...znieść ten ciemny kawałek w sobie-ja tam na kurs dla świętych się nie zapisywałam...zresztą pewnie by mnie nie przyjęli
Wspominałaś, ze szanujesz partnera a on Ciebie. Wydaje mi się, ze w tym prawdziwym szacunku pewne rzeczy po prostu nie przechodzą nam przez mysl. I teraz zobacz kajunia, mówimy. np że szanujemy naszego partnera. W moim rozumieniu człowiek do którego mam szacunek, to jest ktoś na swój sposób bezpieczny, to ktoś komu ufam->ufam w takim znaczeniu ze wiem, ze on nie zrobi czegoś krzywdzącego mnie:nie zachowa się wobec mnie w sposób niegodny szacunku. To są naczynia połączone
kajunia napisał(a): Nie każdy jest z natury dobry
Myślę, ze każdy.
...ale to już osobna bajka
(choć samo Twoje założenie, że nie jest pozwala mi rozumieć dlaczego tak bardzo potrzebne są Ci ochronne zasieki)
bardzo podobają mi się słowa
biscuit:
milla, a czemu by nie ryzykować po prostu?
nie szukać tematów, nie szukać punktów anty, nic szczególnego nie robić
zaryzykować i obserwować, co sie stanie
wyrażać uczucia, które się czuje
robić rzeczy, na które ma się ochotę
mówić myśli, które się pomyślało
zaryzykować i po prostu być
być otwartym na drugiego i to co sie dzieje tu i teraz
jeśli przydarzy się coś dobrego i fajnego, to będzie wiadomo, że przydarzyło się to NAM, bez szczególnego powodu, tylko dlatego, że JESTEŚMY
zaryzykować, bać się, ale ryzykować
no właśnie, taka dobra wskazówka dla lękliwych:
bój się i róbBo jak inaczej żyć? Jak mieć ciastko i zjeść ciastko?
Zwróciło moją uwagę jeszcze coś:
milla napisał(a):jeśli wybieram opcje stosowania terapii typu "pokaż mu że jesteś coś warta" wtedy sie wyłączam i nastawiam się na surowe ocenianie partnera, i zawsze znajdę coś anty. potem z tym anty nie potrafię sobie poradzić.
To jest takie nieustanne stawianie siebie w kontraście do świata-albo jestem nic nie warta, bo zuzia potrafi lepiej puszczać mydlane bańki, albo jestem coś warta, bo tomek nie umie skakać na skakance....
Wszyscy ludzie posiadają całkowicie przez siebie nie doceniane uroki, zdolności, wspaniałości, które ignorują i którymi nie dzielą się z innymi ludźmi. Czy jeśli ktoś np. nie jest w 100% sprawny fizycznie czy intelektualnie to czy w jakikolwiek sposób może to odebrać wartość ciepłu jakie daje innym swoją obecnością?
Wszyscy też marzymy o tym, zeby ktoś był na nas uważny, żeby ktoś był dla nich miły...dla kogo to jest zamknięte i nie możliwe do zdobycia? No nie ma ani jednej osoby na świecie, która nie mogłaby tego otrzymać...
ps.{
kajunia napisał(a):Co o tym myślisz?
zabrałam swoje "co myślisz" bo nie chciałam naciskać, na odniesienie się do mojego wywodu. Chciałam jednak dodać, że przyjemnie mi się z Tobą rozmawia, mimo, ze temat jest chyba dla każdego z tu obecnych bardzo trudny
}