po drugiej stronie...

Problemy związane z depresją.

po drugiej stronie...

Postprzez matylda » 6 wrz 2009, o 16:30

Znalazłam się po drugiej stronie... jestem tą trzecią...

Niczego nieświadoma rozkochałam w sobie mojego dobrego kolegę, który nota bene ma żonę i dwoje dzieci.
Zawsze traktowałam go jak kolegę i tylko kolegę, bo wiedziałam, że nic więcej być nie może...

Wczoraj znów przyjechał do mnie. Niby martwił się o mnie, bo jestem chora.
Tylko że, jak się później okazało, zrobił to w tajemnicy przed swoją żoną...

Przywiózł ogromny kosz z owocami i słodyczami i patrzył na mnie jak szczeniak. Kiedy zapytałam o co chodzi, usłyszałam "od dawna nie mogę przestać o Tobie myśleć...". Poczułam się jakby ktoś dał mi w twarz.
Kazałam mu natychmiast wyjść.
Przyciągnął mnie do siebie, przytulił i po chwili wyszedł. Czułam się, jakby uderzył we mnie piorun!

Zastanawiam się, co zrobiłam nie tak i jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji. Nie wyobrażam sobie utrzymywania kontaktów ani z nim, ani z jego żoną. Znam ją dość dobrze i uważam, że jest wspaniałą kobietą. Jeżeli oni rozstaną się, to nigdy sobie tego nie wybaczę!

:cry:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Michal2 » 6 wrz 2009, o 17:23

matylda ja uwazam ze głebszych przyjazni nie ma jak sie ma zone i dzieci kogos na stałe bo pozniej wychodzą takei farmazony .Do mojej kobiety dzownil do niedawna kolega to chodzmy na piwko to chodzmy tu -jako przyjaciele .Oczywiscie powiedziala mi o wszystkim napisalem do kolesia ze ona ma teraz faceta i ma sie odczepic bo bedzie zle z nim .Nigdy nie wiesz co z czegos tkaiego wyniknie.Najlepszy kolega przyjaciólka potrafi odbic zone męza itp .Takie jest życie i ja np w tej chwili z przyjaciólkami nie utrzymuje kontaktu bo nigdy nic nie wiadomo ,lepiej nie kusic losu
Gosc po prostu od poczatku cos czuł i myslał ze Ty tez poczujesz a tu guzik
Michal2
 
Posty: 122
Dołączył(a): 2 lip 2009, o 21:55

Postprzez kasjopea » 6 wrz 2009, o 22:53

To sie porobilo MAT! Jeśli nie chcesz zeby "coś" miedzy Wami zaszlo to trzymaj Go na duuuży dystans bo robi sie niebezpiecznie :shock: Wytlumacz mu spokojnie że nie masz zamiaru wiklac sie w trujkaty bo to Cie zwyczajnie nie pociaga.Zmyj mu glowe od razu zeby nie robil sobie nadziei.Sama rozumiesz bo gdyby do czegos między Wami doszlo to i Ty i On czylibyscie sie podle i nie wiadomo jakie bylyby konsekwencje.A jak sie powie A to trzeba i B.Uciekaj od tego jak najszybciej bo to niezdrowe...
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez milla » 6 wrz 2009, o 22:59

myślę to samo. skoro on mimo małżenstwa zwierzył Ci się ze swoich uczuć to znaczy że jest gotowy zdradzić swoją zonę a Ciebie obarczyć rolą kochanki
okropnie robi
Avatar użytkownika
milla
 
Posty: 404
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 19:41

Re: po drugiej stronie...

Postprzez ewka » 6 wrz 2009, o 23:45

matylda napisał(a):Kazałam mu natychmiast wyjść.

Brawo Matylda!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Svan » 7 wrz 2009, o 01:08

jestem tą trzecią...

nie jesteś
mogłaś by-ale wybrałaś inaczej, nie przyjełaś tej "posady"
Chylę czoła...bo bywają kuszące...w pewnych okolicznościahc życia...
co zrobiłam nie tak i jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji...Jeżeli oni rozstaną się, to nigdy sobie tego nie wybaczę!


Matyldo...
Jakkolwiek on nie postąpi, jakkolwiek nie postąpi jego żona-nie odpowiadasz za decyzję żadnego z nich.
Nie odpowiadasz za ich związek, za ich błędy.
Dobrze zrobiłaś-nie masz sobie nic do zarzucenia,
Avatar użytkownika
Svan
 
Posty: 43
Dołączył(a): 6 wrz 2009, o 00:55

Postprzez matylda » 7 wrz 2009, o 11:46

Oj, kolega chyba czegoś nie rozumie, albo nie chce rozumieć...
Ale mam nadzieję, że po wczorajszej mało przyjemnej rozmowie, trochę ochłonie.
Plus jest taki, że na najbliższe kilka dni mam go z głowy; rozchorował się nagle...

Jestem w ciężkim szoku. Dla mnie takie zachowanie jest naganne i niedopuszczalne. A do niedawna uważałam go za faceta prawie idealnego!

Dziś jest trochę lepiej. Emocje opadły.
Ale i tak czuję się dziwnie...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Svan » 7 wrz 2009, o 11:54

Nie zapominaj o sobie Matyldo, myśl o sobie i siebie chroń.
Bezpieczniej dla Ciebie bedzie jesli kontakty z nim, przynajmniej na razie , ograniczysz do minimum... unikaj sytuacji w jakich bedziecie sam na sam.

Trzymaj się i troszcz się o siebie, Matyldo :)
Ostatnio edytowano 7 wrz 2009, o 12:45 przez Svan, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Svan
 
Posty: 43
Dołączył(a): 6 wrz 2009, o 00:55

Postprzez lili » 7 wrz 2009, o 12:38

kurde
my jesteśmy chyba jakieś felerne mentalne siostry syjamskie
:(
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Svan » 7 wrz 2009, o 12:46

...albo potrzebujemy bardzo miłości, akceptacji, uwagi, czułości...niekiedy decydujemy się na namiastkę albo ochłapy za bardzo wysoką cenę.
Avatar użytkownika
Svan
 
Posty: 43
Dołączył(a): 6 wrz 2009, o 00:55

Postprzez matylda » 7 wrz 2009, o 13:16

Svan napisał(a):...albo potrzebujemy bardzo miłości, akceptacji, uwagi, czułości...niekiedy decydujemy się na namiastkę albo ochłapy za bardzo wysoką cenę.


Albo po prostu szukamy powiernika, kiedy jesteśmy w tarapatach...
Tak chyba właśnie było, kiedy rozstałam się z moim ex. Miałam więcej czasu i doła, w efekcie czego częściej dawałam się wyciągać z domu. W tym przypadku chyba za często...

A z drugiej strony wydaje mi się, że kiedy spotykamy się z kimś na luzie, bez żadnej presji, tylko dlatego że chcemy, lubimy i niczego nie oczekujemy w zamian (bo nie możemy oczekiwać), to jesteśmy w 100% sobą, a wtedy łatwiej o nawiązanie silnych więzi z drugą osobą.

Svan, fajny avatar :)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Svan » 7 wrz 2009, o 18:50

Tak chyba właśnie było, kiedy rozstałam się z moim ex. Miałam więcej czasu i doła, w efekcie czego częściej dawałam się wyciągać z domu. W tym przypadku chyba za często...


I to Twoje przewinienie? Ze ktoś zrozumiał inaczej Twoje zachowanie?
Ech (Oh :wink: ), Matyldo, nic w tym złego, że jesteś otwarta na 2 człowieka, mimo zranienia jakiego doznałaś-wprost przeciwnie :) A to co ktoś z tą Twoją "otwartością " zrobi-nie jesteś w stanie ani przewidzieć ani za to dopowiadać.
Odpowiadasz za to co Twoje, tak? :)

chcemy, lubimy i niczego nie oczekujemy w zamian (bo nie możemy oczekiwać), to jesteśmy w 100% sobą, a wtedy łatwiej o nawiązanie silnych więzi z drugą osobą.

I zobacz: chcemy, lubimy, nie oczekujemy...a tu bach-ktoś nie czyta w naszych myslach i odbiera to po swojemu. Tak jak mu na tą chwilę najlepiej, wedle własnych potrzeb, niezaspokojonych pragnień, ukrytych deficytów...
Taki slogan: Warto rozmawiać...nie jesteś w stanie przewidzieć zachownai człowieka ale podczas rozmów poznajesz jego potrzeby-mozesz wtedy zobaczyć co się w nim dzieje. Warto rozmawiać...nie tylko o sobie, wtedy możemy być bezpieczniejsi-bo znamy oczekiwania ludzi z ich opowieści a nie z naszych domysłów/naszych doświadczeń....

Svan, fajny avatar

a senkju, mje też się podoba :D

Pozdrawiam
svan
Avatar użytkownika
Svan
 
Posty: 43
Dołączył(a): 6 wrz 2009, o 00:55

Postprzez matylda » 15 wrz 2009, o 20:51

No i po problemie!
Kolega nie odzywa się do mnie i unika jak ognia...
Wcześniej oczywiście nie omieszkał obrazić mnie mówiąc to, co powiedział!
Ale mam to szczerze i głęboko w dupie!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 173 gości

cron