ta zła

Problemy z partnerami.

Postprzez Ta Zła » 27 sie 2009, o 22:15

dziewczyny powiedzcie mi jak to jest z tymi facetami ...

czym dla nich jest sex... sex bez angażowania się ??? coś takiego w ogole istnieje???
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez cvbnm » 27 sie 2009, o 22:25

prawde mowiac nie wiem.
tez sie chyba angazuja, ale u nich jest to powierzchowne. tzn emocje sa zwiazane z tym co na zewnatrz. a u kobiet emocje sa gleboko w srodku...
wnioskuje to z tego ze kobieta po porazce ma pustke "w srodku" a mezczyzna 'czuje pustke wokol siebie"
ale nie wiem na prawde...
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 27 sie 2009, o 22:39

---------- 22:34 27.08.2009 ----------

nie jestem facetem
ale miałam doświadczenie seksu bez angażowania się
i powiem, że dla mnie to lipa

jak mastrurbacja, z tym że trochę gorsza, bo trza być jeszcze kulturalnym dla tej drugiej osoby w całokształcie obchodzenia się z nią

po prostu, było minęło i się o tym nie myśli zbytnio, ani nie pamięta
nic, co wzbudza emocje

we mnie wzbudziło chwilowe emocje, ale raczej zniesmaczenia samą sobą, że w takiej sytuacji brałam udział

---------- 22:39 ----------

aaaaaaaaaa, może i ważne

ja robiłam to nie dla samego seksu, rozładowania napięcia

ale dla udowodnienia sobie, po odrzuceniu, że jestem atrakcyjna seksualnie jako kobieta
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Ta Zła » 27 sie 2009, o 22:53

podobno mężczyźni tak potrafią...


nigdy nie byłam w takim układzie... nie wiem jak odbywa się taki sex...

drąże temat bo zastanawiam się ciągle kim byłam dla Pana X...

sex bez angażowania...??? a jak się ma do tego całe dązenie... ( 3 miesiące spotykania bez sexu, albo spotkania na ktorych nie było sexu bo nawet możliwości nie było) jak się ma cała po ... czułe objęcie ... patrzenie w oczy... pocałunki... pieszczotliwy dotyk...

ja zawsze myślałam że tego nie ma... że jest sex i koniec...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez cvbnm » 27 sie 2009, o 23:02

watpie.
mysle ze brak zaangazowania dotyczy czegos innego...
facetowi robi dobrze to ze widzi jakie wrazenie sprawia na kobiecie
to sa wiec zabiegi, udowadniajace na ile moge na kims zrobic wrazenie...

obecnosc rozmaitych zabiegow wg mnie nie swiadczy o zaangazowaniu, ale o uwodzicielskim kunszcie...

ale sadze ze w waszym wypadku bylo zaangazowanie... braklo woli...
wiec moze pytanie powinno byc inne.
dlaczego zaangazowanie nie wystarczylo? ...dlaczego nie chcial?

czul, ale nie chcial...

tak mysle, no ale przeciez skad moge wiedziec...

przede wszystkim sadze ze myslenie o tym ci nie pomoze...
:(

trzymaj siei dbaj o siebie
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 27 sie 2009, o 23:17

moim zdaniem również
zaangażowanie było, ale jego wybór nie padł na Ciebie, tylko na tamtą dziewczynę

napisałaś wcześniej, że powiedział Ci, że sam wcześniej doświadczył zdrad, a ta dziewczyna jest dla niego dobra (więc pewnie czuje się bezpiecznie)

powiedział też, że nie chce jej krzywdzić, porzucając ją

Łaskawca :twisted:

czy mówił prawdę? nie wiadomo

jak się teraz czuje ze swoją decyzją? nie wiadomo

wiem jedno, nie chciałabym być tamtą panną, nic nie wiedzieć o afektach i dylemacie uczuciowym pana x i spać sobie spokojnie z nim pod jedną kołderką

ja dziękuję Łaskawcom, litującym się nad moją krzywdą, bo być z kimś nieświadomym jego powodów (bo jestem dobra i nie chce mnie krzywdzić), to byłaby dla mnie klęska życiowa, prawdziwie życiowa klęska...

no chyba, że Cię okłamał, wskazując na takie właśnie powody

trzymaj się
nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale myślę, że Twój pan x wcale nie żyje sobie w błogostanie, nie raz pośladki spina mu żal :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Ta Zła » 27 sie 2009, o 23:30

nie chcę wierzyć ani myśleć że zależało mu....

tak chyba jest mi lepiej...

muszę powoli przestać analizować wszystko...

no i kupię... pastele... albo węgiel do malowania,... kiedyś bardzo to lubiłam...:)

dziewczyny :kwiatek2: :buziaki:
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez biscuit » 27 sie 2009, o 23:45

wiesz co Ta Zła?

ja zaobserwowałam, że choćbym przeanalizowała wszystko na dziesiątą stronę, i tak nie odkryję, co siedzi w intencjach, motywacjach drugiego człowieka, co nim kierowało, co powodowało

podobno, większość decyzji i to najważniejszych podejmujemy wcale nie na podstawie racjonalnych argumentów, ale kierowani podświadomością, choć nawet nie mamy świadomości, że tak się dzieje, bo przypisujemy tę decyzję powodom przez nas uznanym za racjonalne

nie dojdziesz po prostu, co siedziało i siedzi w jego głowie, co czuł wcześniej, co czuje teraz

trzymaj się faktów, rzeczywistości
nie wybrał Ciebie
nie jest z Tobą
ergo, nie jesteś dla niego dość istotna w życiu
są osoby, rzeczy ważniejsze

mnie gubi ciągłe nadawanie znaczenia mistyczno-magicznego mojej relacji
romeo i julia
tristan i izolda
miłość, która jest wieeeelka, ale nie może być zrealizowana z ważnych powodów
ale przetrwa wszystko
tylko, że to nieprawda jest, widzę to, gdy zaczynam myśleć faktami i opierać się na rzeczywistych zdarzeniach, działaniach, czynach

a co będzie dalej, nobody knows :)

przeżyjemy :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 28 sie 2009, o 09:40

Ta Zła napisał(a):no i kupię... pastele... albo węgiel do malowania,... kiedyś bardzo to lubiłam...:)

Super pomysł! Moja siostra odkryła w sobie talent, o który ani ja jej, ani ona sama siebie nie podejrzewała... maluje jak szalona:)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ta Zła » 6 wrz 2009, o 13:32

dopada mnie...

ten dziwny stan... kiedy już myślę, że już po wszystkim, kiedy wydaje się że wychodzę na prostą...


znowu zbiera mi sie na płacz i za chwile te okropne uczucie pustki... oczy robią się bolesnie suche i cały ból wchodzi gdzieś w głąb mnie, a ja nie potrafię go wyrzucić na zewnątrz...


i wiem... wystarczy jeden telefon... a nawet sms... wiem że przyjechałby...
mam swój narkotyk na wyciągniecie ręki... i wiem też że nie wyciągnę tej ręki...


spadam w dół... lecę bezwładnie i czuję że strach przed tym że kiedyś uderzę o dno, że samo spadanie jest gorsze niż zderzenie z tym dnem...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez ewka » 6 wrz 2009, o 23:31

Dasz radę!!!

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 7 wrz 2009, o 18:22

:pocieszacz: :kwiatek2:

na pewno dasz radę :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Ta Zła » 20 wrz 2009, o 06:45

właśnie leżę w łożku...
15 min temu wróciłam ze spotkania z Panem X....

.... odezwał się już kilkanaście dni temu...
... moje zachowanie jak to napisała biscuit bezwolne...
rozmowa czysto koleżńska... jakby tylko z uprzejmości, zaczeła nabiarać znowu innego wymiaru... zaczęła pulsować i nabrzmiewać...
w niedziele... delikatnie odurzona alkoholem chcąc coś sobie udowodnić, weszłam w rozmowę na zasadzie droczenia się... pod pretekstem udowodnienia sobie czegoś spotkaliśmy się. 20 min i po wszystkim. wyszłam nie dając się Panu X nawet dotknąć... co wywołało w Panu X stan "gonić kroliczka" ...

kolejne spotkanie...pretekst...nie ważny ... intencja... sprawdzamy się... nie skusiałam się...

i dziś...
wróciałam późno do domu... zostawiłam telefon u znajomych... odpaliłam komputer bo czekałam na ważnego maila... i... oczywiście PAn x czekał na m oje pojawienie się na powszechnym dość komunikatorze...
dyskusja... ale dość jednoznaczna...
pan X pałał pożądanie nie starał się nawet tego ukryć...

poczułam się... żle... bardzo źle... poczułam że mam dosyć... że nie jestem panienką...

w rozmowie nie okazałam tego wręcz przeciwnie.. postanowiłam doprowadzić do spotkania...
Pan X widząc moją aprobatę odnosnie spotkania... ostygł... nie było mi trudno podsycić jego pożądanie... dodając pikanterii stwierdzeniem będzie to ostanie spotkanie pod tytułem "pożegnanie kochanków"

Pan X podjechał pod dom...

wsiadłam do auta i spytałam czy naprawde myślał że jak tania dziwka dziś mu dogodzę...???
nie odpuściałam ciągnełam dalej ...,
Pan X powiedział że nie przyjechałdla sexu... chciał życzyć powodzenia i naprawde się pożegnać..
nie wierzę mu..
rozmowa do rana...

milczeniem kwitował moje napaści... badź stwierdzeniem że i tak mu nie uwieżę...
Powiedział "nie mogę dać Ci wiecej" ... a ja na to '"nie chcesz... "
"zastanawiałem się jakby to było, ale wiedziałam że jest to niemożliwe"
na co mi to???
na co te jego słowa...
przestałam bać się powiedzieć że mi napawde zależało...
pękło coś... nie było już bólu odrzucenia... ale dziwna pustka...

w czasie rozowy stawałam się coraz spokojniejsza.... Pan X sprowadził ja na tzw, tematy życiowe... (tak było łatwiej) zmęczyło mnie to ... zachcialam już iść spać...
tym razem nzostawiłam go z niczym ... bez wiary w to że może jest tylko pogubinym chłopcem... bez wiary że w moich oczach nie stracił wszytkiego...

pożegnałąm Pana X
nie ma bólu...
ale czuję zapaść...
jestem na etapie kiedy naprawde nie chcę już nic...
ogarnął mnie dziwny spokój...
poczułam że chcę się od tego uwolnić..

nie przespana noc... dziwny samopoczucie... nie ma tego co wcześniej... nie ma bólu i natłoku myśli...
nawet czuję że sen nadchodzi... ale czuję w klatce piersiowej przepaść...

ja chyba nie czuje nnic...

i jeszcze to głupie przeczucie...
że to nie koniec... choć powiedziałam "zegnaj" choć dziś nie zostawiłam mu nic z męskiej dumy...choć dziś pokazałam mu że jestem silniejsza...

boję się tego przeczucia oby się nie spełniło...

przepraszam za ten ciąg niepoukładanych myśli... to dlatego że na gorąco...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez ewka » 20 wrz 2009, o 11:23

Coś Ci się w Tobie zamknęło, Dobra Kobieto... tak przynajmniej to czytam. Zamknęło na tego pana. Ja myślę, że to dobrze. Że teraz będzie coraz lepiej, choć trudne momenty na pewno też będą.

To dobra decyzja (wg mnie).


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ta Zła » 20 wrz 2009, o 12:43

nawet mój sen był dziwny.... spałam płytko... niespokojnie... jakby na jawie...

ale nie ma we mnie nic... nie ma złości.. żalu... bólu... rezygnacji...

narazie nie ma chęci analizowania jego słów... zachowania...
choc znając siebie wiem że zacznę...



moja siostra powiedziała mi kiedyś pewien tekst z serialu ktorym była zafascynowana...
pewna dziewczyna nie chcąc słuchać meżczyzny który ją zranił powiedziąła że ona jest jak nie zatkany zlew ... wszyskoprzez nią przelatuje...

ja tak się czuję... że wszystkie emocje lecą we mnie środku w przepaść...

nie moge pozbyć się tylko jednej myśli ... że to nie koniec i nie ze względu na mnie...JA JUŻ NIE CHCĘ i jasno to wyraziłam i dobitnie PAnu X... wiem to ... ot tak.. przeczucie... okwające o pewnik... skąd to we mnie?




tak we mnie zamkneło się coś na PAna X i wiem że będzie już tylko lepiej...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości