pogoda za oknem mnie rozwala...niedaleko złamało sie drzewo. nocą spałam jak zabita. a dzis rano niemogłam skumac jaki mamy dzien, i sny choreee po prostu psychiczne.
niech juz jest ta niedziela nakrzycze na niego i rzuce sie z pazurkami...za wszystko
jesien idzie, mimo iz ja całe lato pragnę własnie jesieni. U mnie tez smutno przerazaja mnie niektórzy bezuczuciowi ludzie. Moja mała Monisia ma juz tydzien a to tak jakby wczoraj sie urodziła..lecą te tygodnie jak szalone...
tym bardziej ze odkad chodzę do pracy na druga zmianę to gdy wracam do domu jest po 21 i nie mam ochoty na nic. rano brat obiad sprzatanie...
dla mojego ojca to przeciez nic. a mi wieczorem puchną nogi ze zmeczenia;(
i ten Pan mój co miał wrocic w piatek bedzie w niedziele...;/
Aniu pw. nie o wszystkim mogę tu pisac.
nie jest najgorzej. daję radę bo tak trzeba.
czasem tylko siąde sobie u niego na kolanach i zapłacze mówiąc mam tego dosyc a On standardowo powie: Malenka no co Ty przeciez jest dobrze.