wyrwię sobie serce - wtedy znajdę wyjście

Problemy z partnerami.

Postprzez anna maria » 4 wrz 2009, o 08:29

Wiesz , przecież żonaty mężczyzna ma zobowiązania wobec rodziny.
Okazało się że żona jest w ciąży ,to się z nim rozstałam.
Tacy są faceci.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez kajunia » 4 wrz 2009, o 08:50

Ok tacy są może faceci, ale też TAKIE są kobiety i mogą mieć wtedy o taki obrót sprawy pretensje wyłącznie do siebie. Ja nigdy nie musiałam być tą drugą żeby wiedzieć, że takie układy są spisane na niepowodzenie. Nie wiem skąd ta wiedza... może to zdrowy rozsądek w odniesieniu do siebie i odrobina empatii w stosunku do innych? Dlaczego dziewczyny same prosicie się o kłopoty i złamane serca wiedząc jak jest?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez anna maria » 4 wrz 2009, o 09:06

Ale Kajuniu ,on akurat nie złamał mi serca.
Ja wiedziałam ,na jaki układ się decyduję.
Kto inny je złamał . Wolny człowiek , który niestety okazał się materialistą.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez tenia554 » 4 wrz 2009, o 09:36

Żałosna ,nie ma co się wstydzić.Myślę że wielu kobietom przydarzyła się taka historia,chociaż przez chwilę i nie wszystkie się do tego przyznają.Ale najważniejsze ,aby wiedzieć kiedy zniknąć.Napewno Ci się uda odejść z podniesionym czołem i przed tobą miłość w wolnym,szczerym i mądrym facetem.Wszystkiego najlepszego.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez biscuit » 4 wrz 2009, o 12:09

bywa różnie

dla mnie mój ex mąż zostawił swoją rodzinę

po czym dla kogoś innego zostawił potem mnie

zgadzam się z cvbnm, która napisała, że "romans jest komunikatem, nie jesteś partnerką, kobietą, z którą chcę być"
takie są fakty, taka jest rzeczywistość
reszta to iluzja, złudne wyobrażenia

uczuć nie umiem odgonić
przepływają więc sobie przeze mnie
nie tylko piękne, romantyczne, szczęście, miłość, pożądanie
przepływa dużo więcej złości, tęsknoty, przygnębienia, smutku i rozpaczy
działam pod ich wpływem w określony, rozmaity sposób
ale uczucia to już zupełnie inna sprawa
kiedyś przeminą, przepłyną

najważniejsza jest świadomość rzeczywistości, są fakty
żonaci mężczyźni, póki są ze swoimi żonami, chcą z nimi być
nie ma tutaj ukrytych, zawoalowanych znaczeń
nawet jeśli oni tęsknią również, są przygnębieni, albo przeżywają chwile szczęścia (u nich przecież też pojawiają się uczucia), to rzeczywistość, fakty są jednoznaczne i niepodważalne - skoro są z żonami, to chcą z nimi być
nie chcę przypisywać faktom ukrytych, zawoalowanych znaczeń, tylko dlatego, że wolałabym, żeby tak było

pozdrawiam serdecznie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez tenia554 » 4 wrz 2009, o 12:37

Nie zgadzam się,że romans to komunikat,że nie jest się partnerką z którą ON chce być.Bywają różne romanse i różne zdrady i wcale nie musi tak być.Ale napewno to oznacza że trzeba nad związkiem popracować,bo czegoś brakuje.Myślę że w małżeństwie czy długim zwiąśzku są różne chwile,bywają również zwątpienia.Czasem wystarczy taka sytuacja ,aby u boku mężczyzny pojawiła się młoda,wypoczęta itd. Ale czy tak naprawdę jest zagrożeniem dla trwałego związku.Chyba nie ,skoro mężczyżni nie chcą utracić tego co mieli.Małżeństwo i rodzina to wbrew pozorom silna baza,która tak łatwo się nie rozpada pomimo kryzysów.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez biscuit » 4 wrz 2009, o 12:46

teniu, nastąpiła pomyłka, niedokomunikowanie :)

miałam na myśli, że "nie jesteś kobietą, z którą chcę być", jest to komunikat skierowany do osoby trzeciej, nie do żony

bo skoro z żoną jest, to oznacza, że chce być
przymuszenia nie ma
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez kajunia » 4 wrz 2009, o 16:01

Ale jak to tak naprawdę z tymi trzecimi jest? Nie czujecie się wtedy ani trochę winne, albo nie jest wam z tym bardzo źle wiedząc, że przez Was niejako gdzieś tam jakaś kobieta płacze i przeżywa jeden z największych koszmarów w życiu? Ja bym chyba normalnie sypiać nie mogła z takim ciężarem na sercu, bo widziałam jak to przeżywała moja mama i nigdy nikomu bym sama tego nie zrobiła. Po drugiej stronie też jest jakaś kobieta. Nie gryzie Was to, że ktoś cierpi, ktoś kto nie ma nawet w zasadzie wpływu na to co się dzieje? To jest tylko pytanie- nikogo nie osądzam, chciałabym tylko wiedzieć co taka kobieta myśli, czy tylko o sobie, że jest zakochana i jej źle, czy może są też wyrzuty sumienia itp? Miałam przyjaciółkę która będąc trzecią uważała że jedyną ofiarą jest ona jedna bo "zostawił ją dla dziecka". A mi się to nijak w głowie nie mieści... :(
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez biscuit » 4 wrz 2009, o 18:52

nie mam żadnego poczucia winy wobec czyjejś żony
nie mam żadnych wyrzutów sumienia

tak samo, jak nie czułam się skrzywdzona w analogicznej sytuacji przez kobietę, która weszła w rolę tej trzeciej

takie są moje prawdziwe uczucia
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez forsycja.24 » 4 wrz 2009, o 19:46

Hmm mnie się wydaje, że to wszystko nie jest czarno-białe.. Gdy w grę wchodzą uczucia wszystko się komplikuje, a mówimy tu o relacjach gdzie te uczucia były...i są.. nie sądzę, aby, któraś z nas (tych trzecich) wypowiadających się na tym forum poznała swojego przyjaciela na czacie i była to jednorazowa lub kilkurazowa chwila zapomnienia.
Będąc w stałym związku nie wyobrażam sobie jak mocno bolałaby mnie zdrada mojego partnera.. to byłby koszmar..tak jak piszecie. Ale będąc po tej drugiej stronie widzi się zupełnie inne rzeczy. Jak to mówią...punk widzenia zależy od miejsca siedzenia...
Jeżeli mężczyzna nawiązuje romans z inną kobietą to jest to wina i jego i jej... Jego bo do tego dąży. Jej bo się na to zgadza i podkręca atmosferę..a nie tuszujmy niczego, kobiety wiedzą co robią..i jeżeli tylko chcą potrafią manipulować mężczyzną.
Jak mówi mój przyjaciel, zdrada mężczyzny może być jak czynność fizjologiczna, bez emocji i uczuć. Kobieta gdy dopuszcza się zdrady kieruje się silnymi uczuciami
A mówiąc o poczuciu winy...
Wszystko można sobie wytłumaczyć..dopiero z perspektywy, bez emocji można odczuwać wurzuty..
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez biscuit » 4 wrz 2009, o 20:05

forsycja.24 napisał(a):Jeżeli mężczyzna nawiązuje romans z inną kobietą to jest to wina i jego i jej...


forsycjo, Ty osądzasz przydzielając winę
ja napisałam o swoich uczuciach
o subiektywnym doświadczaniu POCZUCIA WINY
którego nie odczuwam w swojej sytuacji wobec prawowitej żony pewnego pana

mężczyzna - niewiniątko, niebożątko, bezsilny w konfrontacji z kobietą, która go może podstępnie zmanipulować... i spowodować, że zdradzi biedaczyna

ironizuję...
ale się nie zgadzam z teorią biednych, manipulowanych przez obce kobiety wiarołomnych małżonków
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2009, o 21:55

no ale do zdrady potrzeba dwoch "tak" czyli wina rozklada sie 50 na 50.

Moja historia:

poczatki mojego zwiazku,po roku facet wyjezdza za granice i w zasadzie niczego nie jestem pewna on tez sam sie nie okreslil..ja go bardzo kochalam ale z jego strony takiej"pewnosci" nie mialam,nie widzielismy sie kilka miesiecy,nie mialam o niczym pojecia co sie dzieje u niego,tylko telefony... (to takie marne wytlumaczenie)
pewnego dnia na mojej drodze stanol kumpel ,normalnie bratnia dusza,swietnie spedzalismy czas, gdzies tam narastalo pozadanie i dobrze wiedzielismy o tym ,bylam strasznie napalona normalnie stracilam golowe on tez sie miotal,ciagnelo nas do siebie strasznie,
kiedy bylismy juz o krok od fizycznej zdrady wylal mi kubel zimnej wody na glowe...powiedzial ,ze szanuje mnie i mojego faceta i nie mozemy tego zrobic,sobie jemu...nasze relacje znowu zeszly do zwyklych kolezenskich.

I z perspektywy czasu jestem mu strasznie wdzieczna ,ze zapanowal nad tym,ze ja gluia pinda dalam sie poniesc a on mimio wszystko mogl to wykorzystac(bo co mu zalezy przeciez nie znal mojego faceta)i nie zrobil tego ,on facet.

wiec ja mysle ,ze kazde z nas ma wplyw na to co sie wydarzy i kazdy jest odpowiedzialny za swoja dzialke,za swoj wklad w czyjes nieszczescie.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Ta Zła » 4 wrz 2009, o 23:03

Caterpillar zgadzam się z Tobą w pewnym stopniu, tylko że te trzecie często nie znają żon swych adoratorów... to ma jakieś znaczenie…

Ja czułam że zrobiłam krzywdę innej kobiecie, mimo iż nie wiedziałam o jej istnieniu przez pół roku. Tylko, a raczej AŻ raz dałam się ponieść emocjom i … bardzo żałuję!!!

Ja czuję że zrobiłam źle, mam do siebie żal i jakiś wewnętrzny ból, ale to że nie znam tej dziewczyny… w jakiś sposób mi pomaga w ugaszeniu negatywnych emocji i to wydaje mi się naturalne…


W moim przypadku ja też zostałam okłamana, oszukana. Swoją energię wkładałam w mężczyznę wolnego… uczucia przyszły kiedy jeszcze nie wiedziałam że jest ta pierwsza… nie wiem czy można ot tak wycofać uczucia…

Piszę o tym ponieważ myślę że mój przypadek nie jest odosobniony…
… i wiem co znaczy ból, że robi się komuś krzywdę…

Ale Ci panowie…to oni są w pełni świadomi…

Trochę chaotycznie ale jestem zmęczona odrobinę…

Pozdrawiam wszystkich
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2009, o 23:20

moj kumpel nie widzial na oczy mojego faceta..

rozumiem Twoja sytuacja jest nieco inna ale mi i tak chodzi o to co napisalam w ostaniej linijce..o tym,ze kazdy po czesci przyczynia sie do tych przykrych konsekwencji
takie moje zdanie.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 5 wrz 2009, o 09:08

To, że nie wie się o żonie i rodzinie jeszcze poniekąd coś tłumaczy, ale z drugiej strony ja po pół roku znajomości ze swoim obecnym chłopakiem znałam wszystkich jego znajomych, najbliższą rodzinę i raczej ciężko byłoby mu oszukać mnie w taki sposób- bo rodzina po drugiej stronie jednak wymaga czasu, ściemniania itd. Ale np gdybym dziś dowiedziała się, że mnie oszukał że jednak ma inną, niech będzie że nawet żonę to by mi miłość zwyczajnie przeszła. Pewnie bym cierpiała ale nie wyobrażam sobie być z takim kłamcą i nigdy więcej nie byłoby już mowy o zaufaniu do takiej osoby. Jeszcze pal licho jak się niszczy związek gdzie jest tylko kobieta i mężczyzna, ale dziecko? Przecież takiemu dziecku niszczy się całe życie, wali mu się świat.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 356 gości