Hej
Uwielbiam takie stwierdzenia na użytek kochanki- "żona mnie nie rozumie"
Na użytek żony- "to tylko przygoda, nic nie znaczy. Kocham tylko ciebie"
To nie chodzi o moralizowanie...
Żałosna( ależ nick...) pomyśl- godzisz się na okruszki i więcej nic nie dostaniesz, bo łapczywie chwytasz tylko to.
Każda kobieta i każdy mężczyzna zasługuje na to, żeby być dla kogoś całym światem. Być dla kogoś jedynym. Wybranym.
Pójść z kimś do łóżka, pozwolić by emocje zagrały- to czasem mniej niż strzelić palcami.
Weszłaś w rolę pocieszycielki- to nic zdrożnego, tylko dla Ciebie niedobre, niestety. On ma bardzo komfortową sytuację- po co ma wybierać? Co? Źle mu?
Żonka ugotuje, opierze, współudźwignie rachunki, kredyty...
Ty przytulisz, zainteresujesz się jego piękną duszą ( bo ma taką, prawda? przecież on taki wrażliwy i tak cierpi, i jak to na wrażliwego człowieka przystało- ma swoje dylematy. Prawda?
)
Niech wybierze. Wybierze w sytuacji braku. Braku np Ciebie.
I jeszcze jedno- pomyśl, że to Ty jesteś na miejscu jego żony. Pomyśl, co czułabyś, gdybys domysliła się, ze Cię zdradza. Pomyśl o tym, jak to ugodziłoby z Twoje poczucie wartości.
Pewnie zastnawiałbyś się nad tym, co ona ma takiego, czego nie mam ja.
Pomyśl o tym kamieniu na sercu, o tym krzywym odbiciu w lustrze.
Nie rób SOBIE tego. Nie warto.
Przytulam.