wyrwię sobie serce - wtedy znajdę wyjście

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 20:35

Nie moralizatora, ale kurne jakiś zasad, nie? Są rzeczy, których się w życiu po prostu NIE ROBI. I nie zgadzam się z Tobą, Sikorko, że miałoby to dotyczyć tylko tych, z którymi nas coś łączy... bo jak nie łączy, to można?
A ten mężczyzny opuścił wreszcie swoja żonę, Sikorko? Czy razem dalej "przędą"? Tak tylko pytam...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sikorkaa » 2 wrz 2009, o 20:40

ewka napisał(a): bo jak nie łączy, to można?



owszem, mozna - jesli nikomu sie przy tym nie wyrzadza krzywdy. mnie sie udalo nie wyrzadzic - z tego sie ciesze.


jesli chodzi o mojego bylego to juz dawno ze soba nie mieszkaja - on ma swoje gniazdko w ktorym zalicza kolejne panienki a ona mieszka z synem i walczy o rozwod z orzeczeniem o winie - bo to taki raczej rozwiazly typ. on sie broni i rozwodu nie chce bo sie alimentow boi.
sikorkaa
 

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 20:43

A czy Twoim zdaniem - on skrzywdził swoja żonę?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 2 wrz 2009, o 20:45

Zawsze jest ktoś skrzwdzony.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez sikorkaa » 2 wrz 2009, o 20:46

bardzo! - zdradzal ja od samego poczatku malzenstwa. wiem ze to boli bo sama zostalam zdradzona.
sikorkaa
 

Postprzez forsycja.24 » 2 wrz 2009, o 20:56

Żałosna... (też sobie nick wybrałaś ;) )
Ja mam podobne doświadczenie, bo byłam w związku z mężczyzną (co prawda starszym sporo ode mnie), który miał i żonę i dzieci... Był w tym związku bardzo nieszczęśliwy (tak twierdził), był z tamtą kobietą tylko ze względu na dzieci (tak twierdził), nie sypiał z nią (tak twierdził), nie mógł od nich odejść przez sprawy materialne, dom, firmę itp. (tak twierdził)... Oplótł mnie swoimi sidłami jak tylko mógł najbardziej, nie widziałam świata poza nim, kochałam tylko jego i wszystkich mężczyzn, którzy pojawiali się wokół mnie, mężczyzn w moim wieku odpychałam w pierwszej sekundzie znajomości... Żyłam tylko dla niego, byłam na każdy skinienie palcem... gdzie tylko chciał, Wrocław, Warszawa, Gdańsk, Łódź, Kraków...wszędzie byłam skłonna jechać byle tylko się z nim spotkać.. Oczywiscie koszta tego ponosiłam ja, koszta w sensie braku przyjaciół, zawalaniu zajęć na studiach i cierpieniu gdy nie mogłam być z nim. TO było straszne.. on oczywiście mnie uspokajał, mówiąc, że tylko mnie kocha, że jestem kobietą jego życia, że nauczylam go miłości... brednie! Tak minęło 3 lata...nagle żona się dowiedziała o romansie (tak twierdził) chciała rozwodu, ale jednak doszli do porozumienia i warunkiem było zerwanie znaomości ze mną ( tak twierdził).... zostawił mnie z dnia na dzień... tak minęło kilkanaście miesięcy, umierałam z bólu, serce mi pękło, prawie się stoczyłam z rozpaczy... Gdy wyszłam na prostą on znów się pojawił... Nie pamiętam, ale chyba był moment, że chciałam wrócić do niego, ale tak się nie stało, na szczęście!
Po co to wszystko napisałam...
Ponieważ musisz wiedzieć moja droga, że mężczyźni, którzy mają już żony dzieci zawsze (może są nieliczne wyjątki) twierdzą, że są nieszczęśliwi, że tkwią w tych związkach tylko przez dzieci, które kochają, że tak musi być... Traktują Ciebie cudownie, nie wyobrażasz sobie bycia z innym facetem.. ale to dlatego, że między wami nie ma wtedy rzeczywistości, szarej prozy życia. tych rachunków, pieniędzy o których wspomniałaś, że rozmawia z żoną..
Weź się w garść i pomyśl o sobie, o tym czego ccesz od życia, czego oczekujesz, jakie masz pragnienia, marzenia...co chciałabyś stworzyć..
czy on Ci to może zapewnić??????
Nie znam gościa, może być inaczej...ale nie życzę Ci bólu który odczujesz gdy Cię zostawi, bo już się mu znudzisz.

Trzymaj się ciepło i pamiętaj, że na tyle nas cenią na ile się sami cenimy. Jeżeli zgadzasz się na bycie tą drugą, to on tak cię będzie traktował.
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez sikorkaa » 2 wrz 2009, o 21:03

forsycja.24 napisał(a):czy on Ci to może zapewnić??????

i to jest zasadnicze pytanie, ktore nas - kochanki - otrzezwia :ok: mnie odpowiedz na to pytanie dala wiele do myslenia - jestem warta tego, by byc dla kogos ta pierwsza, jedyna, wylaczna. bo suka sikora ma w sobie krzte czlowieczenstwa, ktora teskni za czysta Miloscia. i nareszcie ją ma :)
sikorkaa
 

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 21:03

sikorkaa napisał(a):bardzo! - zdradzal ja od samego poczatku malzenstwa. wiem ze to boli bo sama zostalam zdradzona.

Więc masz w tym swój udział... tzw. współudział. I nie chodzi o to, że się czepiam, aby Ci popsuć dobre samopoczucie - spójrzmy realnie. Po prostu.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sikorkaa » 2 wrz 2009, o 21:06

ewka napisał(a):Więc masz w tym swój udział... tzw. współudział.

nie mam Kochana udzialu, bo nasz zwiazek zaczal sie wtedy, kiedy oni juz jakies 4 lata nie mieszkali ze soba i ona juz wtedy sie rozwodu domagala.

a humoru mi nie popsulas - spokojnie :luzik: ja swoich bledow jestem w pelni swiadoma. i potrafie spojrzec realnie. uwierz mi.
sikorkaa
 

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 21:10

Łe, jak nie mieszkali, to całkiem inna bajka.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sikorkaa » 2 wrz 2009, o 21:15

no widzisz ewka jak to jednak latwo kogos po pozorach ocenic :roll: niemniej widze to juz jako odlegla przeszlosc, ktora czegos mnie pewnie nauczyla. po cos mi to jednak bylo potrzebne.
dzis moge sobie to tylko powspominac i cieszyc sie, ze jestem szczesliwa i znalazl sie Ktos kto spojrzal na te suke i stwierdzil, ze ona to jednak moze fajna byc :)
sikorkaa
 

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 21:21

sikorkaa napisał(a):no widzisz ewka jak to jednak latwo kogos po pozorach ocenic :roll:

Staram się tego nigdy nie robić... czyżbym nieopacznie jednak zrobiła?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 2 wrz 2009, o 21:23

Sikorko każdy zasługuje na miłość,na to żeby być pierwszym i jedynym.A na błędach człowiek się uczy,następnym razem widzi już inaczej.Każdemu może się przydarzyć,ale prawie zawsze kończy się tak samo.Cieszę się,że znalazłaś tego właściwego.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 21:24

No właśnie - ja też się cieszę;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez owodnia » 2 wrz 2009, o 21:24

sikorkaa napisał(a):

zreszta jakos niebardzo ozumiem takie pytania i plciowe solidarnosci. ja sie solidaryzuje z tymi, z ktorymi mnie cos laczy - uczucia, wspolne cele, zainteresowania itp. plec nie ma tu nic do tego.
solidarnosc damska rozumiem tu nieco inaczej - np. nie odbije faceta swojej kolezance czy innej kobiecie, ktora z nim zyje (na poziomie uczuc).

?
Jak zweryfikujesz poziom uczuć u kobiety której np. nie znasz ?.
owodnia
 
Posty: 90
Dołączył(a): 17 sie 2008, o 19:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 362 gości

cron