Dziękuję, przez chwilę przestałam czuć się samotna w tym całym emocjonalnym bajzlu...
Idealnie to wszystko opisałeś. Większość uczuć, jakbyś znał z moich opowiadań. Nic dodać, nic ująć.
Mam teraz w piątek egzamin na prawo jazdy i niby jestem po kursie, niby gotowa do prowadzenia a mam takie uczucie, jakby to było nie wykonalne dla mnie, nie osiągalne... Denerwuję się jak pokręcona.
Jeśli chodzi o dzielenie się swoimi uczuciami, relacje partnerskie i rozmowę z partnerem, miałam dziś kłopotliwą sytuację i musiałam porozmawiać, jeśli nie chciałam, żeby nasze relacje podupadły. Temat cieżki jak diabli. Bałam się, że nie zrozumie, choć wydawało mi się, że jak go znam, nie mam się czego obawiać.
Byliśmy wczoraj na imprezie. Był z nami kolega, z którym chodziłam do szkoły. W szkole z kolei ze strony klasy nie spotykało mnie nic dobrego (delikatnie mówiąc). Wczoraj jakoś z rozmowy została wspomniana jedna z wielu sytuacji. Ja miałam ochotę zniknąć, zamnknąć się, zerwać wszystkie kontakty i zrezygnować ze wszystkiego co sobie postanowiłam. Sparaliżowało mnie, przestałam się oddzywać, nie wiem to wszystko było takie odruchowe... Mój Ł zapytał co się stało. Nie byłam w stanie nic mu powiedzieć, bo bałam się, że mnie odrzuci, że będę dla niego tym, kim byłam dla nich. Ten strach był kompletnie bez sensu, abstrakcyjny, ale jakże paraliżujący. Weszłam do domu i rozryczałam się. Poczułam się tak samo cholernie głupia, bezradna i śmieszna. Nie wiedziałam co ja mam mu powiedzieć. Pisaliśmy jeszcze nad ranem i jego słowa uświadomiły mi, że trzeba się zmusić, trzeba to przemóc i zacząć żyć z drugim człowiekiem a niby napisał tylko, że w związku nie powinno być tajemnic.
Powiedziałam mu o co chodzi jak przyszedł do mnie po południu. Chociaż było mi strasznie trudno pomyślałam sobie, że to jest dobre rozwiązanie a jaka będzie jego reakcja po prostu sprawdzę. Nic nie poradzę takie moje życie było, takiego mam ojca, tak jego choroba wpłynęła na mnie, że stałam się prostym celem do ataków... Całkowicie nie umiejąc się bronić...
Był zaskoczony, ale niby nie wystraszył się. Ciepło mnie przytulił, porozmawialiśmy... Mnie zrobiło się lżej i jemy chyba też, bo nie zastanawiał się czemu tak zamilkłam i posmutniałam.
Pomyślałam, że jeśli zależy mu tak jak mówi, to zniesie to i zrozumie. Co będzie dalej czas po prostu pokaże... Miło było poczuć, że on potrafił porozmawiać, wysłuchać i przytulić. Teraz jestem inną osobą, zmieniłam się, życie idzie dalej a ja chcę być silna i tak mu to przedstawiłam. Myślę, że przełamałam jakąś barierę...