Spadając na dno...

Problemy związane z depresją.

Postprzez Księżycowa » 31 sie 2009, o 09:29

---------- 23:44 30.08.2009 ----------

Chyba kolejny ciężki etap nastał.

Po nie zdanym egzaminie, obudziły się we mnie chyba wszystkie złe wspomnienia i uczucia a zdanie, które o sobie miałam i poczucie wrartości wcale się nie zmieniło... Jedynie schowało się stłumiło.

Czuję, że znów coś zaczyna się dziać. Mam wrażenie, że nie stać mnie na nic ,,większego", że mogę jedynie tyle co minimum. Prawo jazdy to dla mnie ,,zbyt dużo" jak dla mnie, bo ktoś taki jak ja przecież nie ma szans na aż tyle. Mój Ł chce iść na kurs tańca a ja tak na prawdę nie mam na to ochoty a w moim przypadku to dziwne, bo przecież od zawsze lubiłam tańczyć, chodziłam na kursy, których z resztą nie dokańczałam, bo swtopień wyżej, to dla mnie było przecież zbyt dużo, bo ja nie byłam tak dobra jak inni, by się nauczyć czegoś więcej.

I szkoła teraz przede mną. Nie widzę tego w ogóle... boję się, bardzo się boję. Przed Ł oczywiście się kryję, jestem zadowolona i uśmiechnięta... hmm zastanawia mnie też to, czy jak okaże się, że jednak zwiążemy się razem mocniej i jeśli tak się stanie, to jak on zareaguje a to jakie mam problemy i nastroje depresyjne, które właściwie ciągle mi towarzyszą. Hmm... dlatego nastawiam się po prostu na to, że w każdej chwili mogę zostać sama. Z resztą... i tak jestem, jestem strasznie sama ze sobą, ze wszystkim co się ze mną przez całe życie dzieje...

Dlaczego jestem taka słaba, taka mało w siebie wierząca, dlaczego tak szybko popadam w takie nastroje? W sumie, co da mi odpowiedź, nie zmieni tego, co się teraz dzieje i tego kim jestem...

Nie wiem po co napisałam, naprawdę nie wiem czy jest w ogóle coś, co zmieni moją wiarę w siebie. Mam już dość, ciągle z tym w jakiś sposób się borykam. Przez cały czas wszytko jest dla mnie trudne, nawet błahostki, drobiazgi. Czasem nie mam ochoty wstać z łóżka, ani siły.

Męczę się i nie wiem czego mi brak a tęsknię za czymś bardzo...

---------- 23:55 ----------

Zastanawiam się jakie będzie moje życie i jak sobie z nim poradzę. Mam a właściwie miałam marzenia i plany, których chyba nigdy nie osiągnę, bo zwyczjnie w siebie nie wierzę. I to nie to, że nie chcę, że nie pracuję nad sobą. Właśnie bardzo się starałam, miałam plany i cele, ale ja już nie mam siły, bo nic mi nie wychodzi :cry: :cry: :zalamka:

---------- 09:29 31.08.2009 ----------

Ostatnio często myślę co by było, gdybym znikła, tak po prostu. Czy inni faktycznie by tak cierpieli...? Mam ostatnio ochotę zniknąć, przestać istnieć i czuć...
Księżycowa
 

Postprzez woman » 31 sie 2009, o 09:52

:pocieszacz: :buziaki: :kwiatek:

Kasiorek, powiem krótko, to wszystko co myslisz o sobie to stek bzdur.

Jedno trzeba przyznać.
Pewnośc siebie, którą z mozołem odbudowujesz jest jeszcze bardzo krucha, skoro głupi egzamin na prawko powoduje taką lawinę czarnych nastrojów.

Kasiorku, kiedy widzisz się z terapeutą?
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez wera » 31 sie 2009, o 10:13

Kasiorku, pamiętaj, że nawet wtedy gdy się wszystko wali a my nie wierzymy w to, że będzie jeszcze kiedykolwiek dobrze trzeba się podnieś i iść dalej.
Kryzys nie może trwać wiecznie. Teraz cierpisz i jest Ci źle, nie potrafisz sobie z tym poradzić, ale pomału a uda Ci się pokonać nawet największego potwora. Ty nie wierzysz w siebie ale za to ja bardzo wierzę w Ciebie.
Pozdrawiam :slonko: :slonko: :slonko:
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez lili » 31 sie 2009, o 10:51

Kasiu
bo Ty młoda jesteś, może to wszystko to taki właściwy dla Twojego wieku werteryzm? ból istnienia? Ja tez w pod koniec liceum byłam strasznie rozjechana, bałam się życia, czułam się jak jełop skończony i że na nic mnie nie stać i w ogóle. To taki wiek chyba. W sumie sama nie wiem kiedy mi przeszło, jakoś chyba dopiero na studiach, a tak naprawdę, to wstyd się przyznać, jako że chcę uchodzić za oscylującą w kierunku feminizującym, ale najwięcej siły i pewności siebie dodał mi pierwszy facet który dostrzegł we mnie kobietę, a było to jak miałam dopiero 20 lat, 21 nawet :)
Wcześniej dół, deprecha, brak pewności siebie i ogólnorozowjowy tumiwisizm.
A teraz wychodzi ze mnie taka sucz ;)
Kasia, przede wszystkim przez palce na wszystko patrz, życie nie jest takie fajne ani łatwe ani przyjemne, to od nas zależy co z nim zrobimy.
A tym egzaminem oblanym to się w ogóle nie przejmuj. Nie znam wielu osób które zdały przy pierwszym podejściu. Pamiętaj, kiedyś w Twoim wątku o prawku pisałam i zarysowałam Ci wizję, jak to facet pada na kolana jak taka mała kicia wysiada z land rovera, pamiętaj o tym !

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Księżycowa » 31 sie 2009, o 18:29

Woman w środę idę do lekarza. Spotykam się z nim co tydzień, ale teraz miałam dwa przerwy, bo raz byłam na urlopie a drugi musiałam być w pracy, bo nikt nie chciał się zamienić....
Chciałabym, by było inaczej, chciałabym być silniejsza, ale czuję się jakby wszyscy byli lepsi. To jest okropne, a ja się na prawdę bardzo staram. Chcę iść do szkoły, chciałabym zdać maturę na tyle wysoko, by dostać się na dobrą uczelnię. Tylko jakoś ciągle jest coś, co mówi mi, że mogę dostać i osiągnąć tylko te cholerne minium i właśnie nadszedł czas, w którym nie mam już siły się z tym spierać i nie słuchac tego, to mnie po prostu jakoś przeciążyło...

Wero, to było miłe, co napisałaś :cmok: .
Ja jakoś ostatnio nie wierzę. Szczególnie, gdy dochodzi do sytuacji, gdy mam coś policzyć, a dokładniej, jutro idę do nowej pracy. W tej samej firmie, ale w innym sklepie. Wejdę na kasę po dłuższej przerwie i dobija mnie to, że boję się wydawać pieniądze bez nabijania kwoty na kasę. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała, nie daję rady się przemóc a próbowałam... Paralizujący strach, że otworzę kasę i koniec, i nie dam rady i co? I kompromitacja i wstyd... To jest przecież proste, doliczyć do kwoty, którą otrzymaliśmy od klienta, ale cholera nie mogę, panika i koniec. Kiedyś nie chcący otworzyłam kasę. Tak się zestresowałam, że kierowniczka musiał przyjść, nie dałam rady...

Poczułabym się bardziej wartościowa, gdybym pokonała ten strach, bądź niewiedzę, bo już nie wiem czy nie umiem, czy się po prostu boję...

Lili zgodzę się, że racjonalne myślenie pomaga w zyciu, ale dlaczego uważasz, że jestem gówniarą, która kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że życie to nie bajka. Nie żyłam w różowych okularach do tej pory, nie miałam tej przyjemniości... Przekonałam się na własnej skórze, że raczej nie pieści. Nie rozumiem więc dlaczego to chcesz mi powiedzieć już w nie jedym poście z resztą.

Staram się trzymać i nie poddawać, ale nie daję rady z tym, co jest we mnie. Jest mi źle, bo jestem sama, zawsze byłam, niezaleznie od tego co się działo. Czuję się jakby ojciec od nas odszedł, bo nie ma go przy mnie właściwie przez całe życie a tak strasznie mi go brak. Brak mi normalności, barak mi chwili czegoś dobrego, jakiegoś poczucia bezpieczeństwa nie wiem... bark mi czegoś po prostu, nie umiem okreslić czego. Czuję się fatalnie przegrana, rozbita i beznadziejna. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego, ale boję się pomyśleć jak będzie wyglądało moje życie, jak dam sobie radę...
Księżycowa
 

Postprzez lili » 31 sie 2009, o 21:48

kasiorek43 napisał(a):Lili zgodzę się, że racjonalne myślenie pomaga w zyciu, ale dlaczego uważasz, że jestem gówniarą, która kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że życie to nie bajka. Nie żyłam w różowych okularach do tej pory, nie miałam tej przyjemniości... Przekonałam się na własnej skórze, że raczej nie pieści. Nie rozumiem więc dlaczego to chcesz mi powiedzieć już w nie jedym poście z resztą.


Bo strasznie się napinasz, strasznie chcesz być we wszystkim taka dobra, strasznie się przejmujesz niepowodzeniami jakby to był koniec świata. Jesteś idealistką źle znoszącą porażki. Tak Ci zazdroszczę że masz 20 lat, tak bym chciała wrócić do tego czasu i nie popełnić tyle błędów. Ale nie da się.

Ty pewnie zazdrościsz tym co już wiedzą czego chcą w życiu. Ja zazdroszczę Tobie młodości.

Każdy musi przeżyć każdy kolejny etap swojego życia, ze wszystkimi jego trudami i kłopotami ale i dobrymi sprawami. Nie umniejszam ani Tobie ani Twoim kłopotom, bo kiedyś myślałam tak samo. Rozumiem Cię. Próbuję powiedzieć, że z czasem wszystko się zmieni. Nabierzesz innej perspektywy, dystansu. Problemy, z którymi borykasz się teraz przestaną Cię martwić, po części dlatego, że nauczysz się je rozwiązywać, po części dlatego, że niestety pojawią się inne

trzymaj się ciepło
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Księżycowa » 31 sie 2009, o 22:05

Jeżeli takie sprawiam wrażenie i to, co czuję i co ,,wydaje mi się" problemem, którego chyba nie mam z tego co piszesz, to jestem naprawdę idiotką i chyba nie powinnam pisać z błahostkami, bo inni mają poważne problemy. Bezradna się czuję z głupoty chyba. Szkoda, że nie umiem zmąrdzeć, choć bym chciała.

Nie zawracam więc głowy już...Pozdrawiam
Księżycowa
 

Postprzez lili » 31 sie 2009, o 22:15

Kasiu
wiesz przecież, że nie o to mi chodziło. Niczyje problemy nie są błahe, przede wszystkim nie są błahe dla niego.
Ale dobrze chyba nabrać dystansu do życia...tak czasem, co?
Nie odbieraj moich słów tak ostro, nie chciałam, żebyś tak to zrozumiała.
Chyba dzisiaj jest bardzo nie mój dzień :(

pozdrawiam
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Księżycowa » 31 sie 2009, o 23:27

Lili Twoje wypowiedzi świadczyły o tym, iż uważasz, że dramatyzuję a ja nie zakładam wątków po to, by robić sensację, ale dlatego, że jest mi źle. Nie chciałabym mieć potrzeby zakładać żadnego, uwierz mi. Nie chciałabym w ogóle musieć chodzić do psychologa a jednakże tylko tam czuję się w jakiś sposób akceptowana...

Ja Ciebie nie chciałam urazić, ale mnie osobiście uraził sposób bagatelizowania w jakiś sposó, duszenia tego co się dzieje, tłumaczeniem wieku a tego uczę się już nie robić, nie tłumić, tylko rozumieć i godzić się z tym co się stało i z tym jaka jestem a przychodzi mi to z trudnością ogromną...

Wdzystkiego dobrego Lili z okazji urodzin :)
Księżycowa
 

Postprzez kasjopea » 31 sie 2009, o 23:44

'Zrob to czego sie najbardziej boisz" pokonasz strach uporaj sie z ta cholerna kasą! to tylko rzecz ktora podlega czlowiekowi.Twoj lęk nie jest tak do końca uzasadniony.wiecej pewnosci siebie KASIORKU .Mysle ze sie nie doceniasz za bardzo sie wszystkim martwisz sama kontrolujesz.I po co to robisz?Wiem czasami jest tak ze wlasnie blachostki potrafia czlowieka zdolowac.Popelnimy jakis niewielki blad i to wystarczy żeby stwierdzić ze sie do niczego nie nadajemy a wcale tak nie jest trzeba zwrocić uwage jak wielkich czasami rzeczy jestesmy w stanie dokonac.Pomyśl Kasiorku czy naprawde jestes nic nie warta?Nie wierze w to ,czy inni nie zauwazyli w Tobie dobra czy nigdy za nic nie pochwalili. Odwagi moja droga podchodz do pewnych spraw z rezera moze z chumorem i nie przejmuj sie tak wszystkim i tak co ma byc to będzie.Wiesz ja kiedyś tez zawsze balam sie kasy fiskalnej ze nigdy nie potrafilbym sia poslugiwac itd itp. gdy znalazlam sie bez pracy znajoma postanowila mi pomoc wzięla mnie do swojego sklepu wtedy pokonalam swoj opor (zrobilam to czego sie balam)to bylo takie male doświadczenie ktore pomoglo pokonac lęk.Trzymam kciuki Kasiorku i nie martw sie juz tak wiele mozesz w życiu dokonac wszystko przed Toba a Ty chcialabyś juz zdobywac najwyzsze szczyty... :pocieszacz:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2009, o 00:33

Może macie rację, może powinnam nabrać dystansu i przestać histeryzować. Tylko mi tak bardzo zależy, żeby w końcu być w czymś dobrą, żeby coś osiągnąć... W szkole byłam kompletnie z boku, zgaszona, stłamszona z resztą nie miałam chyba w tedy zbyt ochoty na jakieś rozwoje. W domu sajgon, nikt jakoś mnie nie aprobował. W szkole? Ciężko było. Inna, niekoniecznie lubiana, nie dostosowana, albo kogoś zżerała zazdrość a nawet nie wiedziałam za co... Obrywałam... Kasjo nie miałam jakoś okazji usłyszeć czegoś dobrego a w szkole wręcz odwrotnie, byłam idealnym materiałem do pastwienia się, to było brutalne chwilami i później co raz to mocniej...

Mam chęci, mam jakieś cele, ale strasznie obezwładnia mnie strach, niewiara. Staram się to przejść jakoś, ale póki co, nie daję rady. A gdy dojdzie do tego mimochodem, skojarzeniem jakieś wspomnienie ze szkoły, to zabicie się dechami na wszytko murowane, choć ja nawet tego nie chcę. To się dzieje jakoś z automata, nie wiem...
Księżycowa
 

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 1 wrz 2009, o 11:13

Robert Kubica był najgorszym kursantem na swoim kursie i co ? Został kierowcą wyścigowym i zdobył tytuł mistrza.
Mój kolega, świetny prawnik, zdał prawo jazdy dopiero za dziewiątym razem. A dzisiaj niejeden zazdrości mu opanowanego, roztropnego poruszania się po ulicy.

Podejdź do tego tak, że nie raz lepiej dłużej pouczyć się jeździć niż zdać i niejednokrotnie od razu stanowić zagrożeniem na drodze.



DASZ RADĘ, nieważne za którym razem, lecz ważne, że się NIE PODDASZ, prawda Kasiorku ?
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2009, o 18:55

PodniebnaSpacerowiczko a to co napisałaś, to prawda czy tylko chciałaś mnie pocieszyć, bo kurczę jakoś zawsze mi się wydawało, że jak ktoś coś umie, to po prostu umie. Ja zraziłam się jakoś do prowadzenia, choć przyznam, że gdy widzę na ulicy Opla Tigre, to coś mnie ciśnie w żołądku. Czuje się żal i zawiedzenie, przyznaję... A jeszcze gorzej jest, gdy to ,,coś" w środku mówi mi ,,To nie dla Ciebie". Kurczę na prawdę boli...

A miło mi się zrobiło, gdy przeczytałam Twój post, przez moment nie czułam się tak beznadziejnie głupia i tępa... na chwilę....

Czy będę próbować? Hmmm.... sama tego nie wiem. Prawko, to było coś, co chciałam bardzo zdobyć, zraziłam się, wystraszyłam. Mój Ł powiedział, że siłą, ale zawiezie mnie do Wordu.... Zobaczymy, jeśli w ogóle pójdę, to na totalnym olewie. Nie zalezy już mi chyba. Ogólnie w ogóle przestało mi na czymkolwiek od kilku dni zależeć. Znaczy się bardzo bym chciała dobrze zdać maturę, ale nie wiem czy mogę być pewna własnych możliwości, nie wiem jakie one są... czy w ogóle są...
Księżycowa
 

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 1 wrz 2009, o 19:11

Only true !

Kasior, ja początkowo jeździłam jak łamaga. Zdzarzało mi się nie zauważać czerwonego światła czy znaku STOP, myliłam biegi i cudownie paprałam parkowanie. Dzisiaj wszystko wspominam z uśmiechem i żałuję, że nie mam już tego typu zmartwień (tylko gorsze).

A skoro Ci serio nie zależy, to nawet lepiej - będzie mniej stresssu i automatycznie większa szansa na powodzenie.

Jednak przede wszystkim oddziel problem swojego "musu zdania" od rzeczywistego egzaminu.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2009, o 20:34

To nie jest tak, że na egzaminie już trzeba być dobrym? Myślałam, że są rygorystyczni...
Księżycowa
 

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 479 gości

cron