kochając innych,kochając życie-czy nauczę się kochać siebie?

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

kochając innych,kochając życie-czy nauczę się kochać siebie?

Postprzez wuweiki » 30 sie 2009, o 19:05

Odważyłam się w końcu napisać.
Założyłam nowe konto na Psychotekście, aby jako "nowa" nie znana osoba napisać.... bo się wstydziłam i tak myślałam - ludzie mnie tu już znają "jakoś" mają wyrobiony w jakiś sposób "obraz mnie".
Jednak uznałam, że nie chcę jakiejś kolejnej maski. Od początku potraktowałam Psychotekst jako miejsce, gdzie mogę być sobą... nie bać się wyrażać tego co myślę, czuję, jak postrzegam świat i tego, kim jestem. No właśnie "kim jestem?" To podstawowe pytanie, na które wciąż szukam odpowiedzi. Kim jestem i czego chcę, gdzie moje miejsce na ziemi i czy właściwie w ogóle takie istnieje? Wiem, że mam jako człowiek, żywa istota, która się tu pojawiła - prawo do życia i szczęścia jak każdy inny.
Tylko że wciąż tego miejsca nie odnajduję... nie odnajduję siebie tutaj. Nie umiem się wpisać w rzeczywistość, jakbym była niekompatybilna.
zbyt wiele czuję, bo zbyt wiele myśli... zbyt wiele myśli, bo zbyt wiele czuję... taki zamknięty krąg...

Ale zasadnicze pytanie moje... czy kochając najbliższego mi człowieka, na którego czekałam całe dotychczasowe życie... czy kochając życie, naturę, ludzi... czy nauczę się w końcu kochać siebie?
czy zanim to się stanie, czy nie stracę tego skarbu, który mam, ale którego nie chcę posiąść ?{choć to bardzo trudne jest, bo egoizm lubi odezwać się głosem donośnym...jak dziś gdy rozkapryszone, wytęsknione dziecko odezwało się "ja chcę"... a jednak rzeczywiście - nie chcę go posiąść, bo jest najcenniejszym drogocennym wolnym}
czy najbliższej osobie wystarczy cierpliwości do mnie?

powiadają - "nie można kochać innych nie kochając wpierw siebie"
Nieprawda.
Kocham, nie umiejąc kochać siebie... wciąż z głowy bombardują mnie myśli.... myśli, które słyszałam niemal całe dotychczasowe życie "zła, niedobra, idiotka, kretynka, nie nadaje się, do niczego, podrzutek z kapusty lub ze śmietnika, brzydka, gruba, wszystko czego się tknie i tak nie wyjdzie......etc" ... uwierzyłam, bo jak można nie wierzyć rodzicom? Rodzicom, dla których do pewnego momentu było się księżniczką, dopóki nie przestałam nią być, a stałam się zakałą, czarną owcą.... tą, która zasługuje tylko na ironiczną krytykę i na rzucanie w nią czymkolwiek się da... na której można wyładować wszelkie frustracje, wylać pomyje i jeszcze sobie nią wytrzeć ręce...
a później facet... i sprzątaczka, kucharka, seksodajka...
i znów gdzieś pomiatanie, brak szacunku, zapadanie się w sobie... autodestrukcja...
Nie mam żalu.... czuję jedynie ból i zadziwienie - dlaczego, z jakiego powodu?

Powoli to odchodzi w niepamięć, bo pracuję nad tym... odkrywam siebie.... odżywam, żyję, smakuję życie {dziękuję Kochany ... Ty wiesz :serce2: }

Ja dopiero zaczynam żyć.... jestem w dorosłym ciele, udaję dorosłą kobietę... lecz moje serce jest sercem dziecka..... które przeraźliwie boi się opuszczenia, a jednocześnie moja dorosłość rozumie, że każdy jest samotny. Nawet gdy w pobliżu, całkiem niedaleko jest najbliższy Ktoś.

Postanowiłam napisać.... bo chcę pokochać siebie. Chcę być zdrowa. Chcę umieć żyć w tym świecie takim jaki jest, choć jest mi obcy a jednocześnie bliski - bo żyją w nim ludzie.... czujący, jak ja. Obcy, bo zbyt szybki, zbyt hałaśliwy, bo razi mnie, że umiejętność manipulacji, którą sprytnie nazywa się negocjacjami, jest dominującą, cenna cechą... bo mam wewnętrzną niezgodę na zakłamanie, na docenianie blichtru i lakieru a tak rzadkie dostrzeganie i docenianie prostoty serca i zwykłej codziennej pracowitości.
Gdzie bunt wstrząsa mną całą, i mam ochotę "przed siebie biec by pozbyć się sił, czasem tak mi wstyd. Tutaj się robi z jedzenia rzeźby podczas gdy obok ktoś się kończy z głodu".

Bo nie rozumiem nienawiści. Bo obrzydza mnie interesowność.

Nie pasuję tutaj i chciała bym odejść...

A jednak kocham życie i wiem, że świat jest jaki jest...

Więc co robić? co robić??? jak to pogodzić? wpisać się? wypisać się?

nie lubię siebie.... właśnie dlatego.... że myślę obrazami, że mam tak bujną wyobraźnię, że jestem nad-nad-nad-wrażliwa... że czuję tyle i nawet nie mogę się tym z nikim podzielić, choć tak bardzo chcę - nie umiem... że nie czuję czasu... nie, nie to że nie czuję... nie umiem się nim posługiwać, bo kiedy chce mi się spać to śpię, a kiedy coś robię to robię..w swoim rytmie.. nie dlatego, że trzeba na czas.... nie umiem na czas.... nie umiem, gdy ktoś na mnie czeka i przestępuje z nogi na nogę, a ja mam się spieszyć... choć chciała bym umieć.... było by łatwiej.... ten kto czeka na mnie, nie męczył by się moim ślimaczeniem...

co robić?

terapia... cieszę się, że znów mogę chodzić na terapię i spotykać się z terapeutką. Jej nie obawiam się tego wszystkiego powiedzieć.

I całe szczęście. Inaczej oszalała bym.

Najbardziej na świecie chcę aby szczęśliwy był mój Kochany, aby szczęśliwi byli moi Przyjaciele... aby każdy kto cierpi, przestał cierpieć i był szczęśliwy...

I chcę pokochać siebie.... znaleźć mój dom.
wuweiki
 

Postprzez zizi » 30 sie 2009, o 19:23

x-yam :pocieszacz:

będzie dobrze

zaufaj ,że tak będzie....nie bój się

przytulam Cię
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez wuweiki » 30 sie 2009, o 20:06

wuweiki
 

Postprzez tenia554 » 31 sie 2009, o 01:32

Bardzo dobrze że napisałaś.Jeśli mogę to wtrące swoje trzy grosze.Ja myślę trochę inaczej,pokochać siebie to znaczy zachować swoją odrębność.Kochanie innych nie zapewnia kochania siebie, inni są dorośli również mogą nad sobą pracować,bo inaczej będziesz wykorzystywana.Nie spełniaj cudzych pragnień,spełniaj swoje.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Abssinth » 31 sie 2009, o 11:12

iksiak...

nie moge sie rozpisac, bo wlasnie wychodze...ale chce zebys wiedziala, ze przeczytalam...i, ze - chcicalabym Cie przytulic...i strasznie szanuje to, ze sie otworzylas tutaj...

zaufaj - to dobra rada...sobie, swojej intuicji...swiatu...ze spokojem....milosc to przeciwienstwo strachu....

:serce:
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 31 sie 2009, o 14:08

bliskie mi to co piszesz, x-yam...
heh, tak sobie pomyślałem właśnie... jakie to dziwne, że siebie nie lubisz, bo akurat w moim odbiorze jesteś jedną z najsympatyczniejszych osób tutaj... choć przecież doskonale Cię rozumiem jak to jest z tymi negatywnymi uczuciami skierowanymi do własnej osoby... ja również przeżywam je najczęściej w kontekście tego, co działo się w mojej najbliższej rodzinie... :(

:pocieszacz: :serce2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 31 sie 2009, o 14:33

x-yam

nie mam jak zebrać myśli

nie umiem kochać siebie
mój umysł mówi mi, że to dlatego, że nie kocha mnie żaden mężczyzna
że mężczyźni mnie odrzucają

ja to odrzucenie przypisuję temu, że jestem nie dość ładna i się starzeję

wstyd mi, że wszystko ostatecznie zawieszam na atrakcyjności fizycznej
nie wiem dlaczego przywiązuję do niej taką wagę

bardzo mi to przeszkadza

x-yam, masz tak czasem, że grzęźniesz w pułapce idei atrakcyjności fizycznej?

pozdrawiam serdecznie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: kochając innych,kochając życie-czy nauczę się kochać sie

Postprzez ewka » 31 sie 2009, o 15:26

x-yam napisał(a):Ale zasadnicze pytanie moje... czy kochając najbliższego mi człowieka, na którego czekałam całe dotychczasowe życie... czy kochając życie, naturę, ludzi... czy nauczę się w końcu kochać siebie?

Myślę, że tak - bo skoro udało Ci się pokochać niedoskonałe życie i niedoskonałych ludzi... dlaczego masz nie pokochać siebie? Takiej niedoskonałej? Jak każdy z nas?

Ja podobnie jak Fil... lubię Cię czytać. Wydajesz się bardzo ciepłym, miłym Iksem;) Myślę (wydaje mi się), że czegoś w sobie nie potrafisz zaakceptować... a że tego czegoś przez to nie lubisz, to nie lubisz całej siebie.

Fajnie, że terapia;)


:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 31 sie 2009, o 16:21

"nie odnajduję siebie tutaj"

ciekawe slowa. wielokrotnie sama tak czuje, w zasadzie mysle ze jestem kosmitka.
wpadlam w te slowa i czuje ze popalnialam jakis blad. jak moge odnalezc siebie gdzies? siebie znajduje sie w sobie, czyli nigdzie
wtedy pojawi sie tutaj... odkad sie "jest" zaczyna byc "tutaj"


nie wiem co napisac, tez sie zmagam z szukaniem, (nazywam to "pamietaniem") siebie...
ale od jakiegos czasu mam tak duze znuzenie ideami, ze nic innego mi nie pozostalo jak jakas praktyka
moja praktyka jest pamietanie siebie tak sobie postanowilam.
praktyka polega na tym aby praktykowac
czy upadam, czy nagle wzlatuje, jest bez znaczenia
nie interesuje mnie blogostan ani rozpacz, ale praktyka, pamietanie siebie.
nie interesuje mnie co to jest ani jak to zrobic. po prostu chce to robic.
pisalas,ze medytujesz. ja nie, ale czytalam w ksiazce, ze w medytacji nie liczy sie efekt, ale praktyka. bardzo mi sie ta mysl podoba.

pozdrawiam
....
(z krainy nonsensu)
cvbnm
 

Postprzez prince » 31 sie 2009, o 18:31

Ładnie to napisałaś x.Chce żebyś wiedziala ze nie tylko Ty tak czujesz.
Mówią mi że jestem fajny,przystojny,inteligentny,dowcipny,uczuciowy itp.Mówią...a jednak jakby te słowa omijały mój mózg,przelatywały przezemnie jak woda przez sito.Bo w środku wciąż jestem tym małym gówniarzem,który był workiem treningowym,na którym osoby mające go kochać wyładowywały swe frustracje,lęki,nerwy.I coraz mniej już wierze że kiedyś będzie inaczej,ze przebiję tę lodową skorupę okalającą moje serce,ze kiedyś zacznie ono bić równiez dla mnie samego,a nie tylko dla wszystkich wokół...
prince
 

Postprzez pukapuk » 31 sie 2009, o 22:45

ważne jest to by będąc dda nie być reżyserem własnego filmu . X to jest właśnie pierwszy milowy krok . Wyjść z cienia własnych demonów. Popatrzeć im w oczy i powiedzieć państwu dziękujemy .
pukapuk
 

Postprzez wuweiki » 1 wrz 2009, o 00:07

---------- 23:10 31.08.2009 ----------

tenia554 napisał(a):pokochać siebie to znaczy zachować swoją odrębność.

Abssinth napisał(a):milosc to przeciwienstwo strachu

Filemon napisał(a):bliskie mi to co piszesz, x-yam...
... jakie to dziwne, że siebie nie lubisz, bo akurat w moim odbiorze jesteś[...] choć przecież doskonale Cię rozumiem jak to jest z tymi negatywnymi uczuciami skierowanymi do własnej osoby...

biscuit napisał(a):wszystko ostatecznie zawieszam na atrakcyjności fizycznej
nie wiem dlaczego przywiązuję do niej taką wagę
bardzo mi to przeszkadza

ewka napisał(a):udało Ci się pokochać niedoskonałe życie i niedoskonałych ludzi... dlaczego masz nie pokochać siebie? Takiej niedoskonałej?

cvbnm napisał(a):nie interesuje mnie blogostan ani rozpacz, ale praktyka, pamietanie siebie.
nie interesuje mnie co to jest ani jak to zrobic. po prostu chce to robic.

prince napisał(a):kiedyś będzie inaczej,ze przebiję tę lodową skorupę okalającą moje serce,ze kiedyś zacznie ono bić równiez dla mnie samego,a nie tylko dla wszystkich wokół...

pukapuk napisał(a):ważne jest to by będąc dda nie być reżyserem własnego filmu . X to jest właśnie pierwszy milowy krok . Wyjść z cienia własnych demonów. Popatrzeć im w oczy i powiedzieć państwu dziękujemy .


~~~~~~~~
Zizi
Tenia
Abssinth
Filemon
Biscuit
Ewka
Cvbnm
Prince
Pukapuk...
Jesteście kochani wszyscy.... bardzo bardzo Wam dziękuję :serce2:

zaufaj ,....nie bój się


---------- 00:07 01.09.2009 ----------

"pokochać siebie to znaczy zachować swoją odrębność."
myślę, czuję tak... że raczej nie tyle odrębność zachować co po prostu zaakceptować tę fizyczną samotność... ja czuję świat jako jedność.... jeden wspólny organizm.... jak krople w jednym spójnym oceanie..

"milosc to przeciwienstwo strachu" ... w miłości strachu nie ma... tak, tak to czuję... boję się siebie samej, demonów z głowy i z pamięci... stąd pokochać nie umiem siebie...

" jak to jest z tymi negatywnymi uczuciami skierowanymi do własnej osoby..." ... no właśnie.... jak to z uczuciami jest... te negatywy są tylko wytworem mojej zalęknionej myśli, scenariusza, nakręconego na jego bazie filmu...

"x-yam, masz tak czasem, że grzęźniesz w pułapce idei atrakcyjności fizycznej? " ...."ostatecznie zawieszam na atrakcyjności fizycznej
nie wiem dlaczego przywiązuję do niej taką wagę
bardzo mi to przeszkadza" ... bardzo to przeszkadza... że samodzielnie nie widzę odrobiny piękna w swoim ciele... cóż, starość, starzenie się ... każda istota się starzeje aż w końcu umiera.... z tym się godzę... ja po prostu chcę siebie przyjąć taką jaka jestem.... bez obaw i lęków... bez analizowania spojrzeń innych... bez pogardy spływającej z pamięci bolesnych wspomnień..

"udało Ci się pokochać niedoskonałe życie i niedoskonałych ludzi... dlaczego masz nie pokochać siebie? Takiej niedoskonałej?" ... ja widzę życie jako nieskończenie piękną doskonałość... niedoskonałe są moje scenariusze, którymi samą siebie molestuję i sobie uwłaczam... więc racja! dlaczego mam nie pokochać siebie :-)

"nie interesuje mnie blogostan ani rozpacz, ale praktyka, pamietanie siebie.
nie interesuje mnie co to jest ani jak to zrobic. po prostu chce to robic." hmmm... podoba mi się... a jednak ja czuję tak, że interesuje mnie i błogostan i rozpacz ale i praktyka ... interesuje mnie to co jest... i chcę żyć .. po prostu chcę to robić pomimo tego, że czasem, częściej nie chce mi się, bo brak sił :-)

"kiedyś będzie inaczej,ze przebiję tę lodową skorupę okalającą moje serce,ze kiedyś zacznie ono bić równiez dla mnie samego,a nie tylko dla wszystkich wokół..." ...Książę ...nie ma kiedyś, jest teraz... bliskie mi to, co piszesz bardzo... od bolesnej mojej strony, ale teraz nie ma kiedyś ..teraz jest teraz... tak ja to widzę i myślę, że może i Tobie i mnie się udać :-)


"ważne jest to by będąc dda nie być reżyserem własnego filmu . X to jest właśnie pierwszy milowy krok . Wyjść z cienia własnych demonów. Popatrzeć im w oczy i powiedzieć państwu dziękujemy ."
wyjść z cienia własnych demonów
wyjść z cienia...
zaufać , nie bać się..

no właśnie.

dobrej nocy.
wuweiki
 

Re: kochając innych,kochając życie-czy nauczę się kochać sie

Postprzez biscuit » 1 wrz 2009, o 13:38

x-yam napisał(a):powiadają - "nie można kochać innych nie kochając wpierw siebie"
Nieprawda.
Kocham, nie umiejąc kochać siebie...


x-yam, ten Twój post taki bogaty w spostrzeżenia jest, że chyba będę się odnosić kawałkami :)

cytat powyżej
wydaje mi się, że można kochać, nie kochając w pełni siebie
ale wówczas więcej w takiej miłości jest strachu przed odrzuceniem
że nie zasługuję na miłość, że sama w sobie nie wystarczam, że nie jestem dość dobrym argumentem do kochania
wtedy tak łatwo o zawahanie, gdy ktoś się oddali na chwilę, nie zapewnia przez chwilę tak gorliwie, że to już koniec, że przepadło, że takie kruche i nie uchroniłam

w ogóle mnie miłość wydaje się krucha
odkąd wiem już, że może wygasać
może się pojawiać, bez naszego sterowania i to jest piękne
ale może też wygasać, również bez naszego wpływu

mam nadzieję, że kochając siebie bardziej, ma się mniej obaw, że miłość wygaśnie

pozdrawiam serdecznie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2009, o 18:57

mam nadzieję, że kochając siebie bardziej, ma się mniej obaw, że miłość wygaśnie
Biscuit ładnie powiedziane :) .
Księżycowa
 

Postprzez tenia554 » 1 wrz 2009, o 21:00

---------- 20:52 01.09.2009 ----------

Mi chyba było łatwiej,bo spotkałam mężczyznę w swoim życiu który zawsze wiedział kiedy udaję.Nie wiem skąd,ale musiałam się ciągle tłumaczyć i udawadniać że nie jestem wielbłądem .Skoro zawsze udawałam kogoś,to bardzo drażniła mnie ta dociekliwość.Będąc z nim przestawałam myśleć czy jestem odpowiednio uczesana,ubrana ,co robię i co mówię.Poczułam błogi stan bycia,bycia w zgodzie ze sobą,z partneren i całym światem.I wierzcie mi,nawet nie chodzi tu o uczucie lecz bycie.To jest naprawdę piękne,ale trwało to tylko sześć lat.Za to procentuje do dzisiaj ,czego z całego serca wam życzę.

---------- 21:00 ----------

Myślę,że gdy partner wie,że kochamy siebie,to bardziej się stara,wie że jest na drugim miejscu.Biscuit zgadzam się z tobą,pięknie powiedziane.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Następna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości

cron