Sytuację, w której musiałabym bronić (skoro obrona, więc musiał być atak) swojej matki... sorki, ale nigdy nie pozwoliłabym na to, by on (mąż, partner) krytykował i czepiał się mojej matki. Zupełnie bez sensu wydaje mi się jakieś upieranie się w tym, kto ma rację. Jej racja, to jej racja... a moja, to moja. I finito! A że takie kobiety egzystują na dwóch różnych płaszczyznach - tym bardziej każda może mieć swoją rację bez szkody dla drugiej.
A w ogóle... awantury o matkę-teściową to ponad moje wyobrażenie. To już nie ma się o co kłócić???
Salome napisał(a):On zyje kategoriami jakiejs starej wsi. Pochodzi z miasta,mieszka w miescie cale zycie- a on by mi kazal weki robic. Chyba go poje***
To nie są kategorie tylko starej wsi. I nie wiem, co w tym takiego oburzającego... zwłaszcza, że nie musisz latać do pracy.