Matka czy żona?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 29 sie 2009, o 11:52

Myślę podobnie jak Sikorka - dwie różne kobiety i dwie różne płaszczyzny.

Sytuację, w której musiałabym bronić (skoro obrona, więc musiał być atak) swojej matki... sorki, ale nigdy nie pozwoliłabym na to, by on (mąż, partner) krytykował i czepiał się mojej matki. Zupełnie bez sensu wydaje mi się jakieś upieranie się w tym, kto ma rację. Jej racja, to jej racja... a moja, to moja. I finito! A że takie kobiety egzystują na dwóch różnych płaszczyznach - tym bardziej każda może mieć swoją rację bez szkody dla drugiej.

A w ogóle... awantury o matkę-teściową to ponad moje wyobrażenie. To już nie ma się o co kłócić???


Salome napisał(a):On zyje kategoriami jakiejs starej wsi. Pochodzi z miasta,mieszka w miescie cale zycie- a on by mi kazal weki robic. Chyba go poje***

To nie są kategorie tylko starej wsi. I nie wiem, co w tym takiego oburzającego... zwłaszcza, że nie musisz latać do pracy.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Salome » 29 sie 2009, o 11:59

Bo to sie nie opłaca juz teraz. Musze latac do pracy- wlasnie jej szukam, bo jestem wciaz nekana, ze nie pracuje, a on musi...


I to nie jest tak do konca ze uwzielam sie na swoja tesciowa. On rowniez krytykuje moich rodzicow,ich wybory. Krytykuje nawet ich gust co do tapety, kafli czy firan. Dokucza, ze załują pieniedzy na lepszy sprzet.

Ja poprostu nie chce byc dluzniczka kobiety, ktora w mojej obecnosci powiedziała do mojego partnera: "mówiłam ci, nie badz z nią".
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez ewka » 29 sie 2009, o 12:08

Salome napisał(a):"mówiłam ci, nie badz z nią".

O rety! Olej to, Salome... ja bym olała.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Salome » 29 sie 2009, o 12:18

---------- 12:10 29.08.2009 ----------

Poza tym mam wszystkiego dosc :(

Wchodzi do domu bez slowa, siada przed tv, nogi na stol. Ja podstawiam obiad, on bez dziekuje nazre sie wstawia talez do zlewu. Idalej cisza, bez rozmowy. A ja zmywam, robie przy dziecku, latam usypiam, kapie. Nawet nie mam czasu zjesc, wczoraj zupe jadlam 2 odziny, bo odstawilam i musialam robic a on siedzial. Reka to mn ie tak boli ze juz nie wiem jak ja mam trzymac. Ostatnio nawet wyladowalam w szpitalu z kregoslupem. A jego matka mowi, ty nie jestes zmeczona - on jest. To krew mnie zalewa, za to jej chamstwo. Zasluzyla, bym ją lubila????? wg mnie ani troche.
Był rano w sklepie, nawet mi chleba nie kupil,tylko dla siebie :(

---------- 12:18 ----------

Moze ja tez nie zawsze bylam pokorna. Kiedys jakis prawie rok temu zadzwonilam do niej i powiedzialam, ze juz mam dosc mieszania sie w nasze zycie, w wychowanie dziecka, kwestionowania mojej opieki nad dzieckiem (ktora zreka na sercu oceniam bardzo dobrze- az nadopiekunczo). Tak to wszystkich do cholery jasnej urazilo, ze do dzis partner mi wypomina, jaka to ja jej krzywde zrobilam tymi słowami. A ona mi? Czemu nikt nie widzi, ze ona mowila, zeby ze mna nie byl w mojej obecnosci- takie slowa, mowila,ze powinnam sie leczyc. Po doprowadzeniu mnie do glebokiego stresu powiedziala "|popatrz na swoje zachowanie, lecz sie jestes chora psychicznie". On nigdy nie powiedzial do niej, jak mozesz? Przeciez to nie moja matka, wg mnie powinna sie pohamowac, w radach, opiniach i innych. Wg mnie nie ma prawa.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez granula86 » 29 sie 2009, o 12:21

Co do tych weków to chyba trochę przesadzasz bo ich robienie wcale nie jest takie straszne...Co do reszty to nie wiem jak było między wami wcześniej ale na pewno nie jest normalna sytuacja, uważam że powinnaś się udać do psychologa który pomoże wam rozwiązać wasze problemy bo jest ich sporo. Ja na twoim miejscu pokazałabym mu że można żyć bez samochodu, jakoś nasze mamy radziły sobie bez niego pół życia i też trzeba było wychodzić na zakupy i do lekarza. Jak nic nie pomoże porozmawiaj z rodzicami opowiedz o całej sytuacji i wyprowadź się od męża choćby na chwilę ...Niech zobaczy że sprawa jest poważna...
granula86
 
Posty: 11
Dołączył(a): 19 lip 2009, o 23:00

Postprzez Salome » 29 sie 2009, o 13:30

Owszem pare weków mozna zrobic, ale nie ze ktos mi nakazuje i dosłownie mówi to słowami baba jest do garów.
To mieszkanie moich rodziców, a on nie ma gdzie pojsc.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez Bianka » 29 sie 2009, o 14:24

Salome współczuję, nie ma nic gorszego jak facet wpatrzony w mamusię:( to jest temat rzeka...moja matka miała całe życie przerąbane przez teściową która była złośliwa i podła nawet a mój ojciec do dzis choć juz nie żyje ona, mówi o niej mamusia, ze była święta! mogłabym książkę napisać o nich, zresztą mój ojciec był zawsze za swoją rodzinką a mama czuła się nie szanowana, na drugim planie, mniej ważna, zresztą my dzieci tez, wazniejszy był kuzyn, kuzynka, brat, siostra, matka! od nas, do tego stopnia ze jak kuzynki ojca podpuscili na moją mame to im uwierzyl i złamał jej nos :(
Dlatego nie cierpie takich mezczyzn, to sprawa bardzo trudna, jak juz facet jest za mamusią to nie wierzę ze moze sie zmienic, mialam takie związki gdzie te matki były prawdziwymi potworami, złymi do szpiku kości, zakochane o zazdrosne o synków rywalki!
Z moim mężem było tak, że moja teściowa była na początku bardzo zazdrosna i zachowywała się zle, mój mąż gdybym mu nie powiedziala nie zauwazal tego, miałam z nim rozmowe na poczatku naszego zwiazku, powiedzialam mu jak ona sie zachowuje, ze teraz to MY decydujemy o sobie a nie ONA o nas, mialam cholerne szczescie ze on chłonął jak gąbka co mu powiedziałam, w tej chwili jest tak ze nie da na mnie zlego slowa powiedziec, ona o tym wie i zmienila front, musiala sie ze mna zaprzyjaznic, w tej chwili wiecej ze mna gada i mi sie zwierza, ale i tak jej nie ufam do końca...
Niestety nie wiem jak Ci poradzic, to po prostu jest kwestia szczęścia, jeden facet jest taki inny jak beton nie do zmiany, jak mój ojciec:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Sinusoida » 29 sie 2009, o 16:11

Salome, ja również bardzo Ci współczuję. Sprawa wygląda nieciekawie. Wiem jak trudno jest stać między matką a mamisynkiem... Z tego co piszesz on rzeczywiście Cie w ogóle nie szanuje. Z jednej strony ciśnie mi się na język - wystaw mu walizki za drzwi, niech idzie do mamusi (skoro to jest mieszkanie Twoich rodziców), a z drugiej strony rozumiem, że to nie takie proste, masz dziecko, jesteś uzależniona finansowo. Może przestań mu podstawiać pod nos obiadki, sprzątać po nim, no i koniecznie musisz iść do pracy. A może zamiast naskakiwać na jego matkę powiedz mu jak Ty się czujesz w tej sytuacji, jaka jesteś nieszczęśliwa. Może wysłucha... Znam przypadek gdzie małżeństwo rozpadło się z powodu teściowej... Zapytaj czy on właśnie tego chce i do tego zmierza...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez milla » 29 sie 2009, o 16:23

Salome, bardzo Ci współczuję. a Ty kochasz go jeszcze?
bo ja bym juz nie mogła. i wtedy rzeczywiście wywaliłabym jego walizki za drzwi
Avatar użytkownika
milla
 
Posty: 404
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 19:41

Postprzez granula86 » 29 sie 2009, o 17:15

Ja na twoim miejscu bym się nie zastawiała powiedz że jeżeli on czegoś nie zmieni przynajmniej nie spróbuje to niestety ale będzie musiał się wyprowadzić bo ty tak dłużej żyć nie możesz, nie mówię że to jest łatwe ale decyzja jest prosta albo pogodzisz się z sytuacją i będziesz go znosić takiego do końca życia albo postawisz sprawę na ostrzu noża i wtedy przynajmniej masz jakąkolwiek szansę na poprawę .... Inaczej nie widzę przyszłości dla waszego związku...Albo rozmowa i poprawa albo działanie i poprawa albo pogodzenie się z sytuacja....
granula86
 
Posty: 11
Dołączył(a): 19 lip 2009, o 23:00

Postprzez Bianka » 29 sie 2009, o 17:30

Póki on nie dostrzeże problemu to nici z tego, próbuj sie z nim porozumieć, jak nie słowa trafią to będą musiały czyny, inaczej moze tak byc juz zawsze..

Ewko dziwi mnie ze tak piszesz, to jest bardzo ciezki problem, ktory zżera osoby zaangażowane, a wypisać się nijak nie możesz bo to rodzina, olać sie po prostu tego nie da, a nawet jest niewskazane bo będą jej jezdzic po głowie całe życie, znam ten problem ze swojego domu i ze swoich poprzednich związków, bardzo często związki sie rozpadają przez wlaśnie teściowe! które brużdżą aż nie osiągną celu...ze mna zerwal kiedys taki jeden, rok bylismy razem a koledze wspolnemu naszemu powiedzial " jakbym z nią nie zerwał to by mi matka żyć nie dała"
teściowa mojej mamy a moja babcia nie żyje już ponad 20 lat i do dziś moja matka nie potrafi o niej spokojnie mówić...przeszła przez piekło i przy ojcu nic nie moze powiedziec bo on jeszcze dzis z powodu tego tematu dostaje furii...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Salome » 31 sie 2009, o 11:52

Napisalam mu w liscie co czuje. Chyba dalo niewiele, bo powiedzial, ze nieprawde napisalam :(
Wczoraj postawilam sprawe jasno- jesli niedziele bedzie jak poprzednie dni, i bedzie sie po chamsku zachowywał, to sie rozstajemy. Zrobił sie lepszy. Ale samochodu dalej nie mam:(

A to wszystko sprawilo, ze w seksie mi juz nie jest fajnie :(
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez Bianka » 31 sie 2009, o 13:07

Spokojnie, powoli tylko bądz konsekwentna i mu nie pobłażaj, musisz byc twarda, słabych oni dobijają, mam nadzieje ze sie uda i jakos sie ułoży:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez milla » 31 sie 2009, o 19:28

to się z nim nie kochaj :twisted:
Avatar użytkownika
milla
 
Posty: 404
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 19:41

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: irgiwidebu i 125 gości