Zdecydowanie zdezorientowana. Uczelnia zadna nie wybrana...praca zadna nie znaleziona...mieszkanie nie znalezione..a jak znalezione to z milionem dylematów... a jak wybrana uczelnia to z cholernym dylematem czy mieszkania nie szukac czasem w tym miescie...
i nie mam transportu na dzisiejszy babski wieczor. nie wezme auta bo bede piła...nocujemy u kolezanki...mogłabym rowerem jechac a na nastepny dzien wrócic... ale czuje ze bedzie grubo i nie dam rady...
a jak mam prosisc ojca to juz w ogole ide łapac stopa.
poza tym mam ochotę zabic go za to ze jest taki optymistyczny.
Czuje się strasznie skołowana, wszystko się układa w całość i nie jestem pewna czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony ulga, że ja nie jestem niczemu winna, a z drugiej strony czuje coraz większy żal do świata. Ale może trzeba taką drogę przejść.
do dupy ktoś rozjechał małą kotkę...jedną z rodzeństwa, któremu próbowałam i próbuję znaleźć domek wiedziałam,z e tak bedzie...obok jest ruchliwa ulica a domki tymczasowe są przepełnione...biedna buraska...zawaliłam...nie zdąrzyłam...nie pomogłam
ale pomyśl, ile takich burasek zapewne uratowałaś...
każde jedno uratowane istnienie się liczy, to kocie życie przecież
podziwiam Cię, że pomagasz tym biedakom
ale wiem też, jak Ci teraz przykro i smutno
jade jade jadę
bedą party.
protektor... hihihihi
"ej tato daj na dyskoszke"
ile?
"no zeby straczyło"
20 zł?
"tato to nawet na orenzade nie starczy"
xd
mahiczka udanej;*
Witam, wszystkich po krótkiej przerwie
Byłem na pielgrzymce rowerowej ^^ ale nie z powodów religijności tylko dla towarzystwa i dlatego że lubię się przejechać rowerem
Było świetnie :> pózniej się rozpiszę