tęsknota za rodzicami, których nie mamy

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

tęsknota za rodzicami, których nie mamy

Postprzez ropucha » 25 sie 2009, o 20:49

Nie wytrzymuję już z tą ciągłą tęsknota za rodziną, szczególnie za ojcem:( Ciągle łapia mnie doły z tego powodu, jak tylko widzę mężczyznę i to jeszcze z dzieckiem to szlocham, że ja nie mam takiego ojca:( Jak sobie z tym poradzić? Ile to może trwać? Chodzę na terapię, pracuję nad tym, chyba jest już troche lepiej, ale powoli zaczynam wątpić czy jeszcze warto nad tym pracować:/Proszę, podzielcie się ze mną swoimi doświadczeniami
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00

Postprzez wera » 25 sie 2009, o 21:17

Wiesz, ja też tęsknię za takim prawdziwym domem bez alkoholu i kochającymi rodzicami. Dobrze, że chodzisz na terapię. Ja niestety jeszcze jej nie zaczęłam ale walczę o to bym mogła chodzić na nią.
Mnie ojca zastępował Dziadek, to właśnie jemu mogła wszystko powiedzieć, to on mnie przytulał i pocieszał. Niestety zamarł cztery lata temu.
Później szukałam ciepła i zrozumienia w moim partnerze. Wydaje mi się, że chciałam mieć bardziej kogoś kto zastąpi mi ojca a nie będzie partnerem. Obecnie chyba pogodziłam się już z tym, że nie mam ojca takiego jakiego chciałabym mieć.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Księżycowa » 25 sie 2009, o 22:19

Witaj!

Rozumiem Cię doskonale. Mnie też jest przykro, kiedy czuję jak bardzo brak mi ojca, kiedy mam problem, kiedy jest mi źle. U mnie było tak, że nigdy go nie było przy mnie w moim życiu, nie uczestniczył ani nie uczestniczy w nim. Jesteśmy dla siebie właściewie obcy. Rozmawiamy ze sobą nic o sobie nie wiedząc i żyjemy pod jednym dachem, nie znając swoich uczuć i myśli. Nie wiedząc od siebie nawzajem czy się kochamy.

Kiedyś ni zdawałam sobie sprawy, że połowa mojego bólu i tego co rozszarpuje mnie od wewnątrz, to tęsknota i brak miłości ojca, jego bycia ze mną i uczestniczenia w moim życiu, poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, uznania, brak poczucia bycia kochaną... Jakiś czas temu zdałam sobie z tego sprawę. Najpierw chciałam się oszukać, uciec od tego, ale potem przyjełam to do świadomości i w pewnym sensie mi ulżyło. Poczułam pewien swpokój, bo zrozumiałam co mnie boli.

Nie potrafię nic z tym zrobić. Ojciec nadal pije, często wiszę go w tym stanie. Wiem, że gdyby się leczył, to by się zmienił. Może wtedy miałabym odwagę podejść do niego i powiedzieć jak bardzo mi go brakowało...

Mnie najbardziej ciekawi tylko, co on zrobił by, jak poczułby się, gdyby dowiedział się ile mnie to wszysto co robił w życiu kosztowało i jak bardzo mi go brakowało i brakuje nadal...

Rozpisałam się, wybacz. Jakoś bardzo bliski mi jest ten temat. Pamiętaj, że nie jesteś sama. Pisz, jeśli masz potrzebę, tu zawsze ktoś jest :) . Pozdrawiam...
Księżycowa
 

Postprzez ewa_pa » 26 sie 2009, o 10:54

wiem o czym piszesz nie mam ojca nie miałam całe życie matki ...pewne reakcje towarzysza mi latami z cz\asem nauczyłam sie z nimi życ
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez ropucha » 26 sie 2009, o 11:21

wera- wiem o czym piszesz, też do niedawna w mężczyznach, których poznawałam starałam się odnaleźć ojca, opiekuna. Ale teraz jak tak o tym myslę to dochodze do wniosku, że nie chcę już tego robić, to nic nie da, żaden z tych mężczyzn nie zastąpi nam ojca. Poza tym tęskni małe dziecko w nas, sprzed kilunastu lat, więc nawet jak jakims cudem dd znajda ojca w takim wieku to co im to da? To małe skrzywdzone dziecko dalej będzie płakało, tęskniło i nikt już go nie przytuli, nie pocieszy. Myślę, że jedynym sposobem jest terapia, ale to jest takie trudne:(

kasiorek43- alez ja się bardzo cieszę, że tyle napisałaś:) cieszę się, że są tutaj osoby , które chcą o tym rozmawiać. Piszesz, że kiedyś nie zdawałaś sobie sprawy w czym tki problem. To juz jest bardzo duży plus- to, że odkryłas przyczynę, Twoich dołków, przynajmniej wiesz za co się zabrać:) Chodzisz na terapię?

ewa_pa- ja nie chce nauczyć się z tym, żyć i tak naprawdę trudno jest mi zrozumiec osoby, które chcą( oczywiście z całym szacunkiem dla tych osób), albo może inaczej- potrafią z tym zyc.

Dziękuję, że się odezwałyście, taka rozmowa dużo dla mnie znaczy:)
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00

Postprzez Księżycowa » 26 sie 2009, o 11:47

Chodzę na terapię i dużo ona mi daje. Nauczyłam się rozumieć chorobę ojca, nauczyłam się nie być dla niego taka surowa. Zrozumiałam, że pretensje, wyrzuty i nienawiść, którą czasem czułam do niego, do niczego mnie nie zaprowadzą a wręcz przeciwnie, ciągną mnie w dół. Nauczyłam się, że nigdy nie mogę na niego liczyć, co z resztą dokładniej masz opisane na moim wątku na uzależnieniach...

Terapia jest pomocna i zachęcałabym do niej każdego, kto chce coś w sobie i swoim życiu naprawić a nawet uratować...
Księżycowa
 

Postprzez ropucha » 26 sie 2009, o 15:24

Zgadzam się z Toba kasiorek43- terapia jest potrzebna

Często kiedy mam kiepski nastrój z powodu ojca włączam sobie tą piosenke farby. Najbardziej podoba mi się druga zwrotka. Do refrenu chyba jeszcze troche mi brakuje, chyba jeszcze czekam...:/Ale i tak mi sie podoba. Czasem mam ochotę wysłac ten teledysk ojcu(nie mieszkam z nim), albo jakiś inny, którym przekażę mu co czuję

Kiedyś marzyłam o Tobie,
Kiedyś mało Cię znałam
Chciałam żyć tylko dla Ciebie
Wszystko mogłam oddać Ci
Gdybyś chciał

Wczoraj jeszcze przy Tobie,
Wczoraj miałam złudzenia
Kolejny raz nie wybaczę Ci
Zbyt wiele razy oszukałeś mnie

Teraz mam przed sobą długą drogę
nade mną niebo pełne gwiazd

ref. To jest ta chwila,
gdy wszystko się zmienia
odchodzę nie będę już
na Ciebie czekać
To jest ta chwila gdy czuję
się wolna, nie chce już z Tobą być.

Chociaż nie wiem co będzie dalej
To już nie boję się, już nie..

2. Kiedyś lubiłam schematy,
Kiedyś żyłam w rutynie,
Odchodziłeś czekałam na Ciebie
Gdy wracałeś wybaczałam Ci


Dziś wiem Ty się nie zmienisz,
Chowam wspomnienia o Tobie
Kolejny raz nie wybaczę Ci
Zbyt wiele razy oszukałeś mnie

Teraz mam przed sobą długą drogę,
Nade mną niebo pełne gwiazd
Chociaż nie wiem co będzie dalej
To już nie boję się, już nie..

.. odchodzę już nie będę na Ciebie czekać
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00

Postprzez wera » 26 sie 2009, o 21:03

Wiem, że terapia jest trudna, aczkolwiek skuteczna.

Nikt nie jest nam w stanie zastąpić ojca czy matki.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Księżycowa » 26 sie 2009, o 23:00

Dokładnie wera. Nikt nam ich nie zastąpi. Musimy po prostu nauczyć się żyć z tym, co los nam dał a terapia jest właśnie po to, byśmy zrozumieli, to co nas spotkało, pogodzili się z tym i zaakceptowali, bo są w życiu rzeczy, których nie zmienimy, na które wpływu nie mamy. Wtedy zaczynamy się uwalniać i mamy szansę na budowanie nowego... Trzeba przez to przejść jak tak ma się stać. Rozumienie tego i dochodzenie do tych wiosków potrafi być bolesne...

Ładny tekst, piosenki nie słyszałam.

Wczoraj jeszcze przy Tobie,
Wczoraj miałam złudzenia
Kolejny raz nie wybaczę Ci
Zbyt wiele razy oszukałeś mnie


Jedno, co mogę Ci powiedzieć, to to, że niestety trzeba te krzywdy zrozumieć i wybaczyć, by móc się z tego jakoś wygrzebać... Wybaczenie i zrozumienie wiele ułatwia, daje kopa do przodu, choc przyznam, że mam chwile załamania i mówię ,, P....dolę to, nie nawidzę go, bo on nie widzi co robi..." Uspokajam się i tłumaczę na nowo. Nawet, gdy bardzo zrani, przypominam sobie to, gdzie ju z zaszłam i staram się uspokoić, by nie spaść na dno. Naprawdę ttrudno jest cokolwiek osiągnąć mieszkając z kimś, kto w każdej chwili może podłożyć Ci nogę i nie wiesz jak mocno upadniesz...
Rozumiem Cię Kochana...
Księżycowa
 

Postprzez wera » 27 sie 2009, o 14:32

Kasiorek, dlatego ja z niecierpliwością czekam na przeprowadzkę.

U mnie w domu chwilowo jest w miarę spokojnie, ale co będzie jutro?> Nie wiem...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Księżycowa » 27 sie 2009, o 22:55

I ta niepewność jest straszna... Wiem, rozumiem doskonale. U mnie był taki niepokój kiedyś bardziej niż teraz, choć też potrafi być zaskakująco... Wiesz, szkoda, że nikt nam nie odda tego, co się w nas popsuło, że sami musimy dawać sobie z tym radę...
Czasem czuję się strasznie bezradna...
Księżycowa
 

Postprzez silverka » 27 sie 2009, o 23:31

A ja za ojcem nie tęsknię. Nie ważne, czy pije, czy nie pije. Chciałabym, żeby dzieliło nas pół świata. Nie życzę mu źle, wyleczyłam się już z nienawiści. Niech żyje sobie jak najlepiej, byle daleko ode mnie. Za to strasznie tęsknię za mamą, która niestety odeszła sześć lat temu. Nie walczyła z chorobą, bo nie miała już sił, żeby tak żyć.
Avatar użytkownika
silverka
 
Posty: 12
Dołączył(a): 27 sie 2009, o 11:52
Lokalizacja: Częstochowa

Postprzez wera » 28 sie 2009, o 21:05

We mnie nie ma nienawiści. We mnie jest żal i poczucie krzywdy. Nie potrafię szanować rodziców, choć tęsknię za prawdziwą rodziną i kochającymi rodzicami.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ropucha » 2 wrz 2009, o 21:31

We mnie też nienawiści już nie ma. Kiedyś nienawidziłam ojca, miałam ochotę go skrzywdzić, zemścić się na nim, teraz to minęło, ale nie wiem czy to mi się podoba. Łatwiej było sie na niego złościć niż za nim tęsknić:(
A najgorsza dla mnie jest ta niepewność. Niepewność co on tak naprawdę do mnie czuje, czy uważa mnie za swoja córkę, czy chce ze mna utrzymywać kontakt czy nie. Nie wiem w które jego słowa mogę wierzyć.
Avatar użytkownika
ropucha
 
Posty: 48
Dołączył(a): 11 cze 2007, o 22:00


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości

cron