Małżeństwo a internetowe znajomości

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 26 sie 2009, o 22:28

Tymczasem1972 napisał(a):Czasem się zastanawiam czy przypadkiem te jego internetowe znajomości nie są związane właśnie z jakimś kompleksem niższego zarobku i niedowartościowania w małżeństwie, chociaż zawsze twierdzi, że moje wyższe zarobki mu nie przeszkadzają :-)

No właśnie.

Woman... oczywiście tak, zgadzam się. Musimy wziąć pod uwagę to, że to są nasze (i Tymczasem) gdybania. Nie możemy przewidzieć, jak się zachowa. Możemy nie zaufać... takie prawo mamy. Możemy mieć nawet podstawy... ale na pewniaka można mówić tylko wtedy, gdy rzecz dotyczy przeszłości.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Tymczasem1972 » 26 sie 2009, o 22:41

---------- 22:34 26.08.2009 ----------

Women ja też w to nie wierzę. Nie rzuci się w wir pracy to pewne. Myślę, że ciężar spłaty kredytu leżałby raczej po mojej stronie, ale on byłby tym, co zbudował :-) Nie ważne, że nie za swoje.....

---------- 22:38 ----------

Kurcze głupio tak o własnym mężu ...... Macie racje to tylko gdybania. Może kiedyś tam zaskoczy mnie jeszcze pozytywnie.

---------- 22:41 ----------

Z drugiej strony na pierwsze lokum (mieszkanie) zarobiłam ja (praca za granicą, jeszcze za panny), następne, większe mieszkanie szybko spłaciliśmy z moich premii. Więc czego on może się obawiać planując budowę domu?
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez ewka » 26 sie 2009, o 22:54

Tymczasem1972 napisał(a):Women ja też w to nie wierzę. Nie rzuci się w wir pracy to pewne. Myślę, że ciężar spłaty kredytu leżałby raczej po mojej stronie, ale on byłby tym, co zbudował :-) Nie ważne, że nie za swoje.....

Przepraszam bardzo... to po jaką jasną ciasną ten list, skoro Ty go skreślasz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Tymczasem1972 » 26 sie 2009, o 23:06

A kto powiedział, że go skreślam?
W tym wszystkim wątek finansowy nie jest najważniejszy. Nie można gościa przekreślić zupełnie dlatego że nie jest w stanie zarobić na dom. Każdy ma w sobie jakieś wady i zalety on również. Niestety tzw. kwestie zarobkowe nie są jego najmocniejszą stroną.
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez ewka » 26 sie 2009, o 23:23

Tymczasem1972 napisał(a):A kto powiedział, że go skreślam?
W tym wszystkim wątek finansowy nie jest najważniejszy.

No niby nie, a sporo o tym.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 26 sie 2009, o 23:33

Tymczasem1972 napisał(a):[color=red][size=9] Najlepszą drogą według niego na zerwanie z nałogiem jest absorbujące zajęcie np. budowa domu.


wg mnie to jawna, czysta manipulacja z jego strony

za chwilę powie, że Ty go wpędziłaś w nałóg znajomości netowych, żałując mu podpisu na wniosku kredytowym

wg mnie jesteście obecnie w fazie jakiegoś tam kryzysu w związku

w takich momentach nie podejmuje się poważnych decyzji finansowych, które z założenia obciążą Ciebie

NIE PODPISUJ KREDYTU, na tym etapie waszej relacji, kiedy nie masz do niego pełnego zaufania
jeśli ma być dobrze między Wami, to będzie i bez budowy domu, jeśli ma być źle, to będzie i z budową domu
na razie nie wiadomo, jak będzie, jesteście w stanie rozchwiania relacji
więc nie ma co zaciągać poważnych zobowiązań, które z racji narosłych obowiązków i odpowiedzialności mogą jeszcze bardziej pokomplikować sytuację

ja jestem po rozwodzie (jego zdrada i odejście), mieliśmy wspólnote majątkową, zarabiałam zawsze więcej, zostałam oszukana finansowo i emocjonalnie

emocjonalnie sobie poradziłam, finansowo mam teraz b. duże kłopoty

NIE PODPISUJ KREDYTU, taka jest moja rada i przestroga
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Abssinth » 26 sie 2009, o 23:34

dla mnie bylby wazny...oczekuje rownosci w zwiazku, a nie spelniania SWOICH marzen za MOJE pieniadze, nic przy tym nie robiac w kierunku zmiany sytuacji...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez biscuit » 26 sie 2009, o 23:39

aaaaaaaaaaa

jesteś w ciąży, więc może skoro potrzebuje absorbującego zajęcia, niech do czasu rozwiązania zajmie się rozpieszczaniem Ciebie

bo potem, to nie będzie chyba musiał się martwić brakiem zajęcia
małe dziecko jest przecież baaaaaardzo absorbujące :)

zresztą, jeśli to nałóg, to może się okazać, że i budowa domu go nie uleczy
a uzależnienie okaże się silniejsze od wyobrażeń o sobie jako bobie budowniczym :D
a Ty zostaniesz sama z tym wszystkim, 10-latkiem, niemowlęciem, swoją pracą, kredytem i jeszcze budową domu na dodatek...

wg mnie to jawna manipulacja
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 27 sie 2009, o 00:16

---------- 23:58 26.08.2009 ----------

A czemu ta manipulacja miałby służyć, jeśli już niby jest? Wie ktoś?

---------- 00:16 27.08.2009 ----------

Abssinth napisał(a):dla mnie bylby wazny...oczekuje rownosci w zwiazku, a nie spelniania SWOICH marzen za MOJE pieniadze, nic przy tym nie robiac w kierunku zmiany sytuacji...

Jeśli związek - to miłość. Jakie wobec tego MOJE-TWOJE? Jaka to równość, jeśli liczę swoją kasę?

Ja chyba nic nie rozumiem:(
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 27 sie 2009, o 00:16

o tym juz tylko sam zainteresowany wie....

hmm
panie z internetu raczej go utrzymywac nie beda, nie opiora przy tym, nie ugotuja i nie zaopiekuja sie....

wiec trzeba sobie kogos na stale uwiazac, czyz nie?

poza tym w nocy jest sie do czego przytulic, przyzwyczaila sie juz poza tym i nie jeczy na widok brudnych skarpet....a taka inna trzeba by bylo od nowa tresowac....

heh
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez biscuit » 27 sie 2009, o 00:25

sorry, zdublowało się
Ostatnio edytowano 27 sie 2009, o 00:30 przez biscuit, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 27 sie 2009, o 00:26

Abssinth napisał(a):wiec trzeba sobie kogos na stale uwiazac, czyz nie?

Kredytem? I Tymczasem będzie się tym podkołdernym, oszukanym ciepłem cały czas cieszyć, nie widząc zupełnie nic więcej, spisując swojego chłopa na straty i będzie udawała, że nie widzi jego internetowych akcji? Bo on OCZYWIŚCIE będzie cały czas wiódł barwne wirtualne życie, dom będzie się sam budował, a Tymczasem będzie pracowała 60/24, żeby mieć na ratę.

No sorki... nie twierdzę, że trzeba mu zaufać... ale skąd kurne pewność, że nie warto? Jeśli nie warto - to do widzenia. I po kłopocie.

Jeju!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 27 sie 2009, o 00:29

najlepszą drogą od odciągnięcie mnie od nałogu będzie absorbujące zajęcie, np. budowa domu, ale musisz najpierw podpisać wniosek, bo sam nie mam zdolności kredytowej na spłate kredytu

odwraca uwagę od problemu internetowych znajomości?
chce ja zatrzymać przy sobie zobowiązaniami, bo boi się, że związek się sypnie?
chce utrzymywać związek dla korzyści materialnych, bo sam nie jest przedsiębiorczy i nie radzi sobie finansowo, a w razie rozwodu majątek dzieli się na pół?
imponuje mu życie w wyższym standardzie materialnym i chciałby poprawić sobie swój status, żerując na zarobkach obrotnej żony?
chce wykazać swoje staranie się dla związku, żeby mieć przeciwwagę, jak się go będzie dalej czepiać netowych znajomości?
mieszanka wyżej wymienionych plus innych?

pojęcia nie mam... ale, zacytowanie przeze mnie w poprzednim poście zdanie o budowie domu jako panaceum na netowe uzależnienie, w dodatku w oparciu o zdolność kredytową ciężarnej żony nasunęło mi takie skojarzenia
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 27 sie 2009, o 00:35

I dodam... przeżyłam swoją metamorfozę, przeżyłam metamorfozę mojego męża - nie wolno wyrokować, co będzie! Oczywiście można mieć obawy, można nie wierzyć - wtedy zawsze można powiedzieć NIE. NIE MA MUSU wierzyć, mieć nadzieję i ufać (mimo wszystko)... ale też nie można mówić, ŻE NA PEWNO jutro spadnie deszcz. Wieczorem, że spadł... to można. Skąd w Was ta pewność?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 27 sie 2009, o 00:42

nie mówię, żeby odeszła od męża, żeby go skreśliła całkowicie

ale mają kryzys w związku, ona nie ma do niego zaufania, bo on szuka rozrywki poza związkiem, w necie, ona jest w ciąży, a budowa domu byłaby finansowana kredytem spłacanym głównie z jej środków

wg mnie zaufanie należy najpierw odbudować
skoro go nie ma, to po prostu nie ma

spektakularnie akcje podpisywania wniosków kredytowych go nie stworzą
stworzyć go może wzajemna bliskość, intymność, troska, uważność i inne DARMOWE całkiem rzeczy

a nawet jeśli jego intencje są z założenia dobre
chce zerwać z nałogiem rozrywek netowych, chce zrobić coś dobrego dla rodziny, zrekompensować niedostatki i urazy i wybudować dom

to jego wiara, w proponowaną przez siebie metodologię "odbudowy" relacji małżeńskiej, jest wręcz szkodliwa
metoda dosłownie pojmowanej budowy relacji poprzez łopatę i cegły jest wg mnie iluzoryczna i złudna
być może określa też poziom jego świadomości problemu

zaufanie odbudowuje się bowiem całkiem innymi środkami, jak już napisałam powyżej, wg mnie wystarczyłyby same DARMOWE, których potencjał nosi w sobie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 585 gości

cron