S.O.S ... nie wiem co dalej...

Problemy z partnerami.

...

Postprzez bella » 26 sie 2009, o 21:53

---------- 19:25 26.08.2009 ----------

...
S.O.S

nie bede klamac
nie jest wesolo

... jestem sama...
tzn czuje sie sama, choc fizycznie sama nie jestem

...chodzi o to ze po 4 latach zwiazku... czuje ze stoje w martwym punkcie... i nie poznaje tego z ktorym jestem...
i czuje ze on juz mnie nie kocha

nie chce wydawac sie smieszna i nie chce zeby moj klopot byl glupi, smieszny blachy i tak powszechny...potrzebuje pomocy...

...

zawsze wiedzialam jakiej chcialam milosci, jakiego chcialam zwiazku...
nie facet byl wazny, ale to jaka sie przy nim czulam...
od poczatku wiazalam sie z nieodpowiednimi: oszustami i uzaleznionymi od narkotykow... slepo zakochana i wierzaca, ze oni tez mnie kochaja, trwalam przy nich...
ehh bledy mlodosci, z ktorych wiele wynioslam...ale moze wciaz niewystarczajaco...

On okazal sie idealny.dal mi to czego potrzebowalam.
poznalismy sie 4 lata temu... nie bylo zadnych romantycznych okolicznosci heh... ot , poprostu, byl milym bratem kolezanki...
nie szukalam milosci-a moze zawsze jej szukalm, nawet nieswiadomie...
w kazdym razie zaprzyjaznilismy sie, spedzalismy razem kazdy dzien, troche zabawy, niewinny flirt...ohh no... poczatek kazdego zwiazku sklada sie z tych samych elementow, wiec nie bede sie nad tym rozpisywac ...

w kazdym razie bylo pieknie, moze nie idealnie ale bylo pieknie, zakochalismy sie w sobie :) ... czas mijal powolutku... on dostal wezwanie do wojska...
bylo to dla nas straszna tragedia ale tez czyms co nas umocnilo -przynjamniej na temten czas...

w czasie sluzby cierpielismy razem, zdala od siebie... romantycznie :)
szalony z milosci, poprosil mnie o reke, na jednej z przepustek:) zareczyny byly i sa nadal oficjalne...

po wojsku, z racji tego ze nie jestesmy szlachetnie urodzeni heh emigrowalismy do krainy wiecznych deszczy- irlandii, w ktorej wciaz jestesmy...

dzialo sie wiele, jak to na emigracji, znow zblizylo nas do siebie to, ze bylismy zdala od domu, zdala od bliskich, zdani wylacznie na siebie...
tu tez nie bede sie rozpisywac, bo nie widze potrzeby heh

istotne jest to, ze razem mieszkalismy ... i wtedy na prawde zaczelismy sie nawzajem poznawac ... powoli zaczynaly wychodzic nasze wady i zle przyzwyczajenia...
myslalam, ze pieknejst to, ze mimo iz tak wiele o sobie nawzajem wiemy, chcemy nadal byc ze soba...

nie wiem kiedy zaczelo sie wszystko psuc...
chyba wlasnie w ten pierwszy rok razem, zdala od rodziny...
...kiedy On wzial nasz los w swoje rece i zaczal rozmyslac nad tym jak zapewnic nam lepsza przyszlosc... kiedy zaczal obmyslac sposoby co zrobic zeby szybko wrocic do polski i nie martwic sie o to co wlozymy do garnka...

wtedy zaczelam go podziwac jeszcze bardziej, jeszcze bardziej kochac i szanowac; stal sie tak bardzo silny i samodzielny, tak bardzo wytrwaly i zaradny, tak bardzo zalezalo mu na naszym szczesciu... planowalismy slub, rodzine...

... z czasem zaczelo mu to przeslaniac caly swiat ... i mnie...
poswiecal caly czas na myslenie,zapominjac o terazniejszosci...
dzialo sie to powolutku ale skutecznie...
czulam sie samotna... znowu...tak jak kiedys z nieodpowiednimi facetami... ale tym razem bylo jakos inaczej, bo przeciez on mi dal wszytsko czego chialam, planowal nasza przyszklosc...
o ile latwo mi bylo skonczyc poprzednie zwiazki-gdzie nikt nic dla mnie nie zrobil- tym razem nie wiedzialam co mam zrobic...
...mimo ze czulam sie samotna czulam, ze to jest cena tego zeby w przyszlosci byc szczesliwa...
masakra.poplatane to troche.
czekalam cierpliwie na to zeby na mnie spojrzal... nie chcialam przeszkadzac bo wiedzialam, ze to co robi- robi dla nas..

...wtedy zamieszkal z nami X, z racji tego ze dzielilismy mieszkanie na kilka osob(jak to bywa na emigracji)...
a wiec, bylam samotna a x mnie zabawial, rozsmieszal... czulam sie dla niego wazna, poswiecal mi czas; zaprzyjaznilismy sie:) bylo milo:) nie bylam sama:)
ale im blizej bylam z X, tym dalej bylam od Niego...
trwalo to dluugi czas... miedzy mna a Nim nic sie nie dzialo...On wciaz zajety, ja odrzucona przez Niego... przestalismy rozmawiac ze soba...
...pozostalo tylko bycie obok. to jest straszne.

po pewnym czasie sprawy z X wymknely mi sie spod kontroli i zaczelma sie w nim zakochiwac... a moze poprostu tak mi sie wydawalo...
w kazdym razie... zdradzilam Go... nie czulam sie kochana przez Niego i mysllama ze X mnie kocha...az glupio mi o tym pisac...
minelo pol roku polecielismy z Nim do polski. (nie wiedzialze spotykam sie potajemnie z X. ) X mial na mnie czekac.
w polsce milam podjac decyzje z korym chce byc heh- taki byl uklad miedzy mna a X- musialam sie zaczac zachowywac fair...albo On albo X.

w polsce, z racji tego ze On nie mial juz swojego absorbujacego zajecia, zaczal poswiecac mi swoj czas; widzial ze cos jest nie tak; ze jest zle miedzy nami. plakal.
powiedzialam mu wszytsko.
powiedzialam ze od niego odchodze, ze nie czuje ze mnie kocha, ze jestem obok niego a nie z nim.
zalamal sie a ja poczulam, ze zadalam prawie smiertelny cios jedynej osobie ktora tak na prawde kochalam... zaczely wracac wspomnienia.
nie chcial mnie stracic.walczyl. przepraszal.mowil ze uswiadomil sobie swoj blad, ze juz tak nie zrobi. plakal. duzo plakalismy.
duzo rozmawialmsy. czulam ze znowu jestem z nim.
obwinial sie za to co sie stalo,ale uzgodnilismy ze wina lezy po srodku...
zaczelam postrzegac x inaczej. zrozumialam ze mna manipulowal.byl starszy i wyrachowany. bylam tylko jego zabawka.

z reszta po powrocie do irlandii, kiedy juz podjelam decyje ze zostaje z Nim i chce zeby x sie wyprowadzil, x przyznal ze nie byl we mnie nigdy zakochany, nigy wiazal ze mna planow na przyszosc... heh... klapki spadly mi z oczu. poczulam sie oszukana wykorzystana naiwna glupia bezbronna.

nie bede tego opisywac bo nie o to chodzi...

znowu z Nim i szczesliwa. zaczelismy wszystsko od poczatku.
nie bylo latwo, bylo strasznie.potwornie.zrozumieja tylko ci ktorzy zetkneli sie ze zdrada.
wspomnienia wracaly codzien. myslalam ze nigdy nie bedziemy w stanie zapomniec. ze On nie bedzie w stanie wybaczyc i zaufac mi na nowo.
obwinial siebie. staral sie o mnie.pilnowal mnie.byl zazdrosny. podobalo mi sie. chcialam czegos takiego.bylam szczesliwa.

minely 3 lata.
o tamtej historii nie mowimy czesto, no bo po co... jesli juz mowiimy to on zapewnia ze mnie kocha...ze mnie nie zostawi,ze ruzmie dlaczego postapilam tak a nie inaczej.
w jegozachwaniu i w tym ze mi wybaczyl jest cos potwornego i cos pieknego.
to niezwykle, ze to przetrwalismy.
kolejna rzecz ktora miala nas umocnic... no bo czy jest cos gorszegodla zwioazku niz zdrada? a jesli my pokonalismy zdrade-to pokonamy juz wszytsko.
powtarzalismy to sobie czesto.

tak wiele sie zmienilo.boze.
on znowu jest zapatrzony w przyszlosc.w plany.zarabia pieniadze.duze pieniadze.procz tego ze pracujemy razem on ma dodatkowa prace w domu.
i zapomina o mnie.
nie jestesmy razem.
czuje sie strasznie. znowu nie gadamy ze soba.
a jesli juz gadamy to nie na ten temat.
oh a nawet jesli gadamy o nas, On wciaz powtarza, ze to ja sie dla niego nie staram,ze on zarabia dla nas pieniadzei ze ja tez poiwnnam sie czyms zajac...
powtarza ze chcialby zebym byla inna, zebym inaczej wygladala, inaczej sie ubierla, inaczej sie malowla, zebym byla bardziej samodzielna, zebym zdawala prawo jazdy;
chce zebym miala wysoka samoocene-to jest zadanie dla mnie, bo on lubi dziewczyny ktore znaja swoja wartosc...
wszytsko mu we mnie przeszkadza; to ze nie umiem plywac;to ze nie mam butow na szpilce, to ze nie mam dlugich blond wlosow; ze nie robie mu loda co godzine. qrwa mac.
on ma problemy.nie wiem skad sie wziely. nie wiem kiedy sie zaczely.nie wiem co zrobic.

bliskosc ze mna rozumie jakos seks.
uwaza ze za wszytsko odpowiedzialna jest za mala dawka seksu- bo on chce wiecej, niz mu daje.qrwa.
w chwilach oglada pornosy. ukrywa sie z tym i klamie ze tego nie robi. heh.
zartujemy na ten temat ale to przestaje byc smieszne.
wiem, ze nie kochamy sie codzinenie; dla niego raz na tydzien to za malo. heh.
mowie srednio raz na tydzien, bo bywa ze np4 razy heh...
... ja nie umiem mu sie oddac jesli on nie da mi czulosci.
jest mily kiedy chce seksu.
tak to ostatnio postrzegam.
moze przesadzam. nie wiem.

...mowi, ze wina za nasze klopoty w zwiazku jest za malo seksu i moje zachwanie-ze nie moge sprostac jego wymaganiom...
mowi, ze ma za wiele spraw na glowie i ze nie moze sie zrelaksowac... jedynie seks go zrelaksuje a ja daje mu go za malo, wiec teoretycznie ja jestem winna wszystkiemu...
potrafi nie rozmawiac ze mna caly dzien a wieczorem zaproponowac seks. ja odmawiam a on czyje sie odrzucony.
tlumacze mu, ze chce czegos wiecej od niego... to zaczyna mnie glaskac... qrwa...
ja nie czuje jego milosci a on mysli ze mnie poglaska i mu sie oddam...
nie jest debilem. ani brutalem.
nie jest samolubny w lozku tzn moze nie do konca. zawsze licze sie dla aniego ja. tzn liczy sie zebym miala orgazm... nie zmieniamy technik ...orgazm osiagam tylko przez penetracje(mimo ze mam tez inne potrzeby)...

qrwa... ja kupilam ksiazki o sztuce kochania, o roznych formach piszczot... dla siebie i dla niego. przeczytalam i stosuje, on nie przeczytal ani jednej.
oglada pornosy i chce zebym byla jak porno gwiazda-bo jemu tego brakuje.
ale tylko czasem o tym mowi-wtedy kiedy sobie o mnie przypomni.
zawsze powtarza ze brakuje mu seksu.
nigdy nie pomysli o tym ze mi tez brakuje roznych rzeczy.a moze mysli.nie wiem.nie mma pojecia o czym on mysli.
zmeinil sie. nie wiem co sie stalo. i kiedy.

ja nie jestem brzydka, ani gruba, nie smierdze, qrwa, przy nim nawet nie przeklinam, nie mam nalogow.dbam o siebie.dla niego jestem na diecie-bo oczyiscie fajnie by bylo bylo gdybym schudla...
czytam ksiazki,rysuje,lubie rozmaiwac z ludzmi...
uzywam kosmetykow ale jestem delikatna. naturalna. tez bez przesady.
czasem ubieram sie jak porno gwiazda. specjalnie dla niego.mam sztuczne rozowe wlosy,szpilki, krotkie spodniczki, mnostwo seksownych strojow, wyuzdana bielizne, umiem taka byc.czasem.lubie wariowac. ale nie bede taka codziennie.nie chce udawac . nie bede kims kim nie jestem.

kiedy mu przeszkadzam w pracy- jest zly, bo ja nie mam przeciez prawa mu przeszkadzac, bo on pracuje dla nas, zeby nam bylo lepiej... bo on caly czas patrzy w przyszlosci; denerwuje go to, ze ja stoje w miejscu i patrze na niego...zamiast tez patrzec w przyszlosc...
bzdura.
zawsze lubilam dzieci.zawsze marzylam o pieknym slubie.teraz o tym nie marze. boje sie o tym myslec.boje sie, ze gdybym byla w ciazy...on bylby ze mna tylko ze wzgledu na wyrzuty sumienia, ale bez milosci...ze obwinial by mnie za to nieszczescie jakim jest dziecko...

czasem siedze obok. i nic nie mowie. nie mam sily; siedze i czekam na cud.ale on nie nadchodzi. On mnie nie widzi. mowi ze mnie kocha.ale tak chyba nie jest.
dla mnie milosc jest bezwarunkowa, bo kocha sie osobe taka jaka jest, pomimo wszystkiego, jest przy niej i dla niej i z nia.
ja go nie czuje, nie czuje ze jest przy mnie.widze go ale go nie czuje.
on nie akceptuje mnie takiej jaka jestem, a ja sie nie zminilam.
czekam az on tez powroci... i trwam...

On powtarza, ze nie ma o czym ze mna gadac; kaze mi sie czyms zajac-bo on nie ma dla mnie czasu.
no a jesli juz ma czas to ogladamy tv albo sie seximy. i koniec bliskosci.
zaczelam go sluchac. ja zajmuje sie soba, ide do pokoju i cos tam sobie porabiam.
nic sie nie zmienia. nie jest mi latwiej. coraz czesciej wydaje mi sie, ze sie od siebie oddalamy.
coraz czesciej czuje sie samotna.

tydzien temu zachorowalam.mam grype.nie swinska ale zawsze- grype heh.
chcialam isc do lekarza.nakrzyczal na mnie. kazal isc do pracy i powiedzial, ze mam sie nie mazac bo moj organizm sam powinien sobie z tym poradzic.
poszlam do pracy.
heh ale organizm sobie nie poradzil.
poszlam do lekarza. dal mi antybiotyk i kilka dni wolnego.
mielismy klotnie. kolejna. o to, ze on mnie chce zmieniac; ze nie moze zaakceptowac faktu; ze moj system odpornosciowy nie jest tak niezawodny jak jego-ze jestm chora i nie wylecze sie sama.
w nocy sie opamietal.poplakal sie.przeprosil.
powiedzial, ze nie rozumie dlaczego wciaz z nim jestem skoro on jest dla mnie taki straszny.
On juz sam siebie nie rozumie.
przeprosil, ze chcial mnie zmienic.
powiedzial, ze nie wie co sie z nim dzieje.
kiedy go uspokoilam i powiedzialam, ze go nadal kocham bez wzgledu na wszystko...powiedzial, ze jestem wspaniala...
a potem zapytal czy mogla bym dla niego nauczyc sie plywac heh...

od tamtego dnia nic sie nie zmienilo. a myslalam,ze sie zmieni.

on nie ma dla mnie czasu...
moze to dlatego, ze nie ma tez czasu dla siebie.
odkad pracujemy na te same zmiany i w tym samym miejscu pracy On nie ma chwili sam dla siebie... heh tzn ... nie ma chwili zeby byc sam w domu... a jesli ma, to oglada pornosy ...
mimo tego, ze razem pracujemy, nie widujemy sie w pracy, tylko na przerwie, a potem w domu. ale nie gadamy. ogladamy tv.
martwie sie. jest tyle rzeczy o ktore sie martwie.
czuje sie sama. niekochana.
nie mam z kim porozmawiac.
jestem sama.
pomocy

zawsze lubialam pomagac znajomym w rozwiazywaniu problemow w zwiazku, lubilam analizowac...
nas tez analizuje ale nie potrafie nic wymyslic...
nie potrafie wejsc do jego glowy...
jest zamkniety w swoim swiecie.szczelnie.
banka pekla 2 dni temu-wtedy kiedy sie poplakal-i szybko zamknela sie znowu...
masakra...

On nie jest potworem i nigdy tak nie myslalam, ale tez go nie usprawiedliwiam, bo glupia tez nie jestem.
czesto sie klocimy.
ja tez mam swoje zdanie i go bronie.
na prawde wierzylam ze po tamtej nocy cos sie zmieni... ze on sie zmieni...
a on tylko powtarza ze kiedy wrocimy do polski bedzie pieknie-zupelnie jakby polska byla kraina czarow...
ja w to nie wierze.
jesli tutaj nie umiemy siebie naprawic na pewno zmiana kraju nam w tym nie pomoze...

...
caly czas tylko mysle o tym...
caly czas...
i sie smuce...

boje sie wlasnie tego ze on sie zamknal... nie tylko na mnie ale tez na innych...
nie interesuje go nikt i nic-poza jego praca itp.
mowi ze jest tak wyczerpany, ze kiedy tylko ma czas dla siebie- czuje ze musi wlaczyc TV albo gre na kompie-zeby sie wylaczyc i zeby glowa mu odpoczela...
zauwaza we mnie tylko wady, na wszytsko sie wkurza...
kiedys mowil mi ze jestem slodka...
nie pamietam kiedy mi to powiedzial ostatnim razem...
ja juz chyba poprostu nie wierze, ze jakiekolwiek z naszych planow sie kiedykowiek spelnia heh...
czuje ze On zaczyna mnie nienawidzic...
...poiwedzial ze boi sie sam siebiebie sprawe z tego ze bylby w stanie mnie zdradzic-ot tak- bo brakuje mu seksu...
ja juz nie wiem co robic...
kiedys byl czuly, lubil eksperymenty w lozku, robil mi niespodzianki... robil romantyczne wieczorki przy swiecach... byl przy tym taki zabawny i slodki...
...teraz na wszystko szkoda mu pieniedzy...
nie poznaje go...
gdzie jest ten chlopak ktory jechal do mnie z drugiego kranca polski, przez cala noc, z wojska, zeby mnie zobaczyc...
...gdzie ten zakochany i szalony...

zrobil sie zamkniety w sobie, powazny, prawie nie kontaktuje ze swiatem...
dba o siebie... ale nie o mnie...
a kiedys bylam dla niego calym swiatem...
czuje ze zawiadlam...
w pewnym momencie- nie wiem nawet gdzie i kiedy...ale zawiodlam...
mozliwe zeby tu chodzilo i cala historie z X?ze on ma to schowane gdzies w glebi siebie, ze to przez ta jedna rzecz tak bardzo sie zamyka?
-chyba nie, przeciez bylo tak pieknie, bylo cudnie, dalismy sobie druga szanse...mielismy wytrzymac wszystko...
a ja teraz czuje ze wszystko sie wali a ja nie wiem nawet w ktorym miejscu zaczac to naprawiac...

...

zawsze wiedzialam ze stan euforii, ktory towarzyszy nam na poczatku zwiazku, nie bedzie trwal wiecznie... ale zawsze myslalam ze kluczem do trwaniu we wspolnym szczesciu jest wzajemne zrozumienie, przyjazn cholera i mnostwo innych rzeczy ;(... ale do tego trzeba rozmowy... a my juz nawet tego nie umiemy...

pomocy

---------- 19:53 ----------

nie wiem czy sensowne bylo pisanie o tej zdradzie ... nie wiem czy to ma jakikolwiek wplyw na obecna sytuacje...

...cieszyla bym sie gdyby ktokolwiek cos odpisal, bo juz niw eim co robic...
On jest w pracy. wroci w nocy. leze w lozku, z grypa.

...

nie patrzccie na mnie z gory... nie potepiajcie za przeszlosc...
nie mam nastu lat
wynioslam wiele z tego co bylo

prosze tylko o jakas wskazowke ehh

musze z Nim porozmawiac...
bella
 
Posty: 3
Dołączył(a): 26 sie 2009, o 21:21

Postprzez cvbnm » 26 sie 2009, o 21:55

wez urlop, wyjedz i zastanow sie sama nad wszystkim. odpocznij od niego. mam wrazenie ze jest jakas presja, .. ze on taki wspanialy, wybaczyl ci, tyle robi... i tylko ten brak czulosci....
tak jakby nie bardzo mozna mu bylo cos zarzucac, bo on przeciez ci kiedys wybaczyl....to co masz do konca zycia mu stopy calowac?
cvbnm
 

...

Postprzez bella » 26 sie 2009, o 22:06

---------- 19:59 26.08.2009 ----------

cholera, zaczelam czytac swoj wlasny post i teraz wydal mi sie dlugawy i nudnawy na poczatku...

musialam gdzies to napisac...
ostatnio przeprosilam sie z pamietnikeim, ktorego nie pisalam od kilku lat, i zaczelma w nim bazgrolic...ale on mi nie pomoze...

a czuje ze prawdziwych przyjaciol tez nie mam...

wszytsko sie zmienilo w momencie kiedy wyjechalam za granice... ludzie w polsce sa inni... maja inne problemy- tzn jesli chodzi o moich znajomych...
martwia sie o studia ehh kase maja od rodzicow i nie sa w stalych zwiazkach... nie mam z kim porozmawiac...

---------- 20:06 ----------

uff
juz myslalam ze nikt nie odpisze :) dzieki:)
...
a wiec...
ponad miesiac temu polecielismy na urlop do polski... on byl u siebie i ja u siebie... bo w ojczyznie jeszcze wspolnego domku nie mamy ;]

nie pomoglo heh... o czym ja mam sama myslec?? juz tydzien leze w domu sama, praktycznie bez niego... mysle tylko o tym jak go otworzyc...
moze to ja go zaduszam heh...

nie jest idealny i nie plaszcze sie przed nim...

chodzi o to ze nie jestem bierna i nie wymagam tylko od niego ale sama tez umiem cos dac z siebie...


kocham go przeciez...
ale to co On robi dziala na mnie chyba troche destrukcyjnie...
bella
 
Posty: 3
Dołączył(a): 26 sie 2009, o 21:21

Postprzez woman » 26 sie 2009, o 22:08

bella, dużo tego, ale przeczytałam jednym tchem, więc nie martw się, że jest nudno, bo nie jest :)
Przy tym gepizodzie z głaskaniem uśmiechnęłam sie pod nosem, bo rozumiem to, też przechodziłam taki momet w małżeństwie, gdzie ja prosiłam o czułośc i uwage, a on mnie pogłaskał i myslał, że wszystko będzie cacy.
Bella, cvbnm wpadła na dobry pomysł. Myślę, że wyjazd, da Ci trzeźwe spojrzenie i dystans do Waszego związku. Może on też dzieki temu zatęskni i spojrzy inaczej na Was.
jedno jest pewne, tak dalje być nie może i pora zmierzyć się z tym sosem.
W obecnej sytuacji łudzenie się, że w Polsce wszystko wróci do normy jest iluzją. Polaska to nie kraina mlekiem i miodem płynąca niestety.
Przytulam Cię mocno.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez kasjopea » 26 sie 2009, o 22:13

Witaj Blla.Wiesz bardzo skomplikowana jest Twoja historia.W mojej ocenie takie zmiany spowodowaly poprostu pieniadze!Zwykla żądza bycia na piedestale ja wrócocie do Polski .Mam wrazenie ze bardzo chce sie wykazać przed rodzina może znajomymi.Na poczatku chcial zebyscie osiagneli pewna stabilizacje ale teraz praca stala sie jego obsesja.Chce inaczej życ poprostu.Probuje rowniez zmienic Ciebie zebys pasowala do tego standardu.Podobno dobra zona jak powiedzial kiedys moj znajomy powinna byc;dobra kucharka,sprzataczka,kochanka ale rowniez czasami dziwka :roll:moze w jego mniemaniu tez tak powinno byc.Czyzby probowal Cie wychować!Mozliwe ze chce tez zebys go bardziej doceniala ze tak cieżko pracuje stad biora sie te roszczenia ze ciagle mu za malo seksu. Wiesz Bella zbyt duzo świadczy o jego zwyklym egoizmie ,nie wiem co zrobisz bo to Ty decydujesz ale nie wygląda to dobrze.Musisz zdawac sobie sprawe z tego że tak wlaśnie bedzie wygladal Twoj dalszy zwiazek z tym mężczyzna mysle że po powrocie do Polski rownież.Musisz to przemyślec a przede wszystkim z nim porozmawiać.Zycze madrej decyzji :wink:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez cvbnm » 26 sie 2009, o 22:15

o czym myslec? o tym co teraz czujesz, bez odwolywania sie do przeszlosci.
czego chcesz... ty sama...

myslenie co z nim zrobic zwykle jest arogancja kobiet, ze maja na "niego" wplyw...
cvbnm
 

Postprzez zizi » 26 sie 2009, o 22:26

Witaj Bella

:pocieszacz:

przeczytałam co napisałaś.....

to smutne....czujesz się samotna

ważne jest,żebyście szczerze porozmawiali ze sobą....wiem,że nie łatwo .....każdy ma żale ,pretensje.....

czas goni.....dni uciekają....praca....obowiązki....

jednak fajnie by było czasem zatrzymać się.....



porozmawiaj z partnerem.....
może wybierzcie się na spacer....zamiast oglądania telewizji....mimo,że w Irlandii często pada deszcz....wtedy można przytulić się pod parasolką:)


trzymam kciuki....

postaraj się wysłuchać Go ....spokojnie....co mu się nie podoba....Ty powiedz co Cię smuci


przytlam Cię,zebyś nie czuła się tak samotna :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez kasjopea » 26 sie 2009, o 22:27

Wlasnie o czym mysleć? powtorze za Cybnm pomysl dla czego jestes teraz sama czy nie powinno byc przy tobie Twojego chlopaka?
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

...

Postprzez bella » 26 sie 2009, o 22:36

ah , nie napisalam. on jest w pracy do polnocy ;] dlatego jestem w domu sama;]
a praktycznie bez niego- bo przed praca jest zawsze cos do zrobienia;] no a potem praca;] no i tak mijaja dni ;]
...
moze rzeczywiscie to wszystko przez ta kase ...

porozmawiam z nim... moze dzis...
...znowu podkuli ogon... przeprosi, przyzna ze jest draniem i bedzie OK ...przez jeden dzien;/ bo potem zapomni i wpadnie w wir pracy...

dziekuje za pomoc
dziekuje:)

zobaczymy co bedzie dalej heh
bella
 
Posty: 3
Dołączył(a): 26 sie 2009, o 21:21

Postprzez Abssinth » 26 sie 2009, o 22:50

przyzna, ze jest draniem....i nic nie zmieni...czyli wie, ze Cie rani...robi to swiadomie....

po co Ci to?

porozmawiaj, blablabla....ile mozna do sciany mowic? nie raz juz pewnie probowalas...fora internetowe to taka ostatnia deska ratunku....znam to.

kocha sie za to, jaki ktos jest, nie za to, ze sie dla Ciebie zmieni...jak masz miec wysokie poczucie wartosci, jak on Ci je ciagle podkopuje? po co masz sie dla niego uczyc plywac, jesli Ty tego nie chcesz? po co masz mu robic lody jak gwiazda porno, jesli on Ci nie daje uwagi i uczucia?

docen siebie.
zaslugujesz na cos lepszego.
na prawdziwa milosc, a nie bycie dodatkiem do czyichs planow.


sciskam.
A.
(po podobnych przejsciach, obecnie szczesliwa:))
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez martunia36 » 26 sie 2009, o 22:55

Witaj !!
Z łzą w oku przeczytałam Twój post. ..
O ironio ,poczułam sie tak jak bym to ja pisała,moze fakty nie dokładnie takie same ,ale większośc sie zgadza...

Zadałam sobie pytanie - Czy ja tak wiele wymagam?! Czy to ,że chcę byc zauwazaną i kochaną codziennie ,a nie tylko wtedy gdy mu sie świat wali na glowę . Czy pragnienie rozmów to przestępstwo!?

Nie - bo mamy byc partnerami ,a nie robotami lub egoistami dążącymi samotnie do obranego celu.

Tak musisz sama określic czego pragniesz i jak twoje życie chciała byś ułozyc. Wyazd dobrze by zrobił...

Pozdrawiam !
martunia36
 
Posty: 10
Dołączył(a): 26 sie 2009, o 22:12

Postprzez bunia » 26 sie 2009, o 23:05

Przyznam,ze zaszokowala mnie Twoja historia.....jestes ciepla ,wrazliwa osoba a trafilas na manipulanta.......jak daleko chcesz jeszcze sie posunac ? aby zaskarbic jego laske akceptacji na kilka dni a potem jazda w dol ......dziewczyno szanuj siebie i swoj czas.......on jeszcze nie jedno zycie zniszczy.........sorry jesli Cie to zabolalo ale nie mam innego komentarza.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez biscuit » 26 sie 2009, o 23:18

bella witaj,
i ja przeczytałam

ja wyczytałam brak intymności między wami

intymności, która bierze się ze szczerych rozmów, żartów, codziennych opowieści, wspólnych wyjść, przytulenia, czułości, miłych kontaktów w ciągu dnia typu sms, telefon, przyjemnych weekendów

właśnie, co robicie w weekendy?

on - praca, tv, pornosy i gry na kompie...
plus oczekiwanie lodów spomiędzy różowych włosów

czy on jest wrażliwym mężczyzną? czy dopiero teraz stępiał?

wyczytałam też jakby wypalenie... jego i Twoje
u Ciebie fale rezygnacji, apatii i przygnębienia, u niego otępienia, odmóżdżenia

potrzeba może Wam energii, do zmiany, do ruszenia z posad tego głazu zastoju, chocholego, spowolnionego tańca bylejakości

hmmm, złość daje energię
czy czujesz złość na jego obecne zachowanie, czy ją wyrażasz?

też myślę, że nie warto zatapiać się tyle w przeszłości, może i podświadomie koloryzowanej, nie rozpamiętywać, skupić się na tym co czujesz tu i teraz

trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 27 sie 2009, o 09:21

"bedzie OK ...przez jeden dzien;/ bo potem zapomni i wpadnie w wir pracy... "

hm...nie wiem czy atakowanie jego pracy przyniesie poprawe relacji. chyba ze walka o urlop, o wspolny wyjazd, zeby sobie przypomniec co wlasciwie was laczy. zeby spojrzec na siebie przy porannej kawie, ...chociazby.... i poczuc jakie to wazne, byc obecnym...

praca ... jest ok
wir pracy tez

nie ok jest brak tego co opisala biscuit - intymnosci,bliskosci...

nie praca przeszkadza, ale chyba brak alternatywy, pomyslu na bliskosc.
jemu tez czegos "brak" (dlatego chce seksu, chce sie odprezyc)
cvbnm
 

Postprzez zajac » 28 sie 2009, o 02:07

Bella, z Twojego opisu rysują mi się dwa obrazy. Pierwszy: Twoje i Twojego faceta potrzeby co do bliskości, intymności są skrajnie różne. I raczej nie da się tego zmienić. Bo jeśli po takim kopie jak Twoja zdrada nie potrafił zaspokoić Twoich oczekiwań, to czy potrafi to zrobić teraz lub w przyszłości? Wątpliwe? Byłam w podobnym związku. Niby porządny facet, niby ok, a żyć się nie dało, czułam się, jakbym lepiej lub gorzej odgrywała jakąś rolę społeczną. A po latach zresztą okazało się, że on wcale nie taki porządny -- kiedy zabrakło schematu, którym mógłby myśleć, zupełnie się psychicznie i moralnie pogubił.
Drugi obraz: Piszesz, że kiedyś było dobrze -- gdy praca nie pochłaniała go tak bardzo. Jak pisze Biscuit, być może on "stępiał" przez tryb życia, który sam sobie narzucił. Może trzeba z nim "konkretnie" porozmawiać i wprowadzić jakieś trwałe zmiany w Waszym życiu, np. właśnie spędzanie weekendów w określony sposób? Chodzi o coś, co stanie się regułą, wejdzie Wam w zwyczaj, z czego nie zrezygnujecie (czyli on nie zrezygnuje) pod wpływem złego nastroju albo nagłej konieczności zarobienia dwustu złotych. Może on się rzeczywiście jakoś zablokował i nie potrafi odprężyć. Niektórzy przywykają do życia w szybkim tempie, zachowują się, jakby po ciężkiej pracy chcieli szybko i wydajnie odpoczywać, a w relacjach z ludźmi tak się nie da. Może "zmuszony" do odpoczynku zobaczy inne aspekty życia.
Ostatnia rzecz: pewne zachowania Twojego faceta, ta przemożna chęć dorobienia się, osiągnięcia odpowiedniego standardu w życiu, niemal przedmiotowe traktowanie najbliższej osoby, mogą wynikać z niskiego poczucia własnej wartości, być może związanego z wychowaniem (patologia w rodzinie, konieczność zasługiwania na uczucia czy tp.). Mam nadzieję, że nie, bo jak takiego macho namówić na terapię...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: irgiwidebu i 180 gości