Dawno nie "widziałam" Maryni....

Problemy z partnerami.

Dawno nie "widziałam" Maryni....

Postprzez ewka » 29 sie 2007, o 21:48

Ciekawe, co tam u niej...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 29 sie 2007, o 23:32

Własnie! Maryniu- nie masz chęci się zameldować?
gorące buziaki dla Ciebie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Barbie* » 30 sie 2007, o 08:23

Może niedługo się znajdzie-cała i zdrowa:)
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez Abssinth » 30 sie 2007, o 08:51

Mam taka nadzieje....trzymam za Ciebie kciuki, Maryniu....gdziekolwiek jestes, slyszysz? :**
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez marynia » 30 sie 2007, o 13:51

:D
Nie ma to jak telepatia...
Już tak się stęskniłam za Wami. I już tak się zbieram do napisania i zbieram, a tu jakieś problemy techniczne albo cisza i Was nie ma.
Mam nadzieję, że telepatycznie doszło do Was dużo dużo ciepła...

Radzę sobie dobrze. W dalszym ciągu przetrawiam Wasze ostatnie komentarze, wprowadzam powolutku zmiany, dobre zmiany. Chyba idę w dobrą stronę, chociaż jak się okazuje,w zupełnie dla mnie nową.
Okrutnik stał się na papierze Małym Heńkiem. Pracuję nad tym, by stał się Heniusiem w moim życiu. Mam pierwsze efekty.Zaskakuję się moim kulturalnym, ale bardzo stanowczym zachowaniem wobec niego.Lepiej się z tym czuję. Jego komentarz "Bardzo się zmieniłaś, nie poznaję Cię", który jest dla mnie wielkim komplementem, choć nie miał nim być.

Bardzo Wam za to dziękuję, bo to Wasza zasługa.
Szafirowa -:***. Za tego kopniaka.
Oby tak dalej...Nie z kopniakami (te w razie czego), z moim myśleniem;)

Czeka mnie kolejna sprawa w sądzie, a jakże. On chce większej opieki nad dziećmi, w tej chwil ma co drugi weekend i 21 dni wakacji. Chce co najmniej tygodnia w miesiącu. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem bardzo na nie. Z drugiej - co będzie najlepsze dla dzieci? PO drugie -wciąż jeszcze nie pracuję normalnie, za jakiś czas pójdę do regularnej pracy - czy nie lepiej byłoby przyjąć system zajeżdżania się pracą przez 1 tydz w miesiącu a potem spokojnie? Coraz częściej martwię się pieniędzmi, dzieci są coraz starsze, coraz więcej mam wydatków. To jest jakiś tam punkt w tych moich rozważaniach na tak. Po trzecie - żona mojego brata zostawiła go nagle, odeszła do innego faceta, zabrała mu dziecko. Widzę jego rozpacz, straszną, i nagle chcąc nie chcąc, widzę sytuację z tej drugiej strony.
Póki co staram się o tym nie myśleć, ale wiem, że niedługo dostanę wezwanie i pomyśleć będę musiała, podjąć decyzję.

Spędzam kolejny tydzień bez dzieci. Czuję sie trochę jak chory, który stara isę podświadomie tak ułożyć na łóżku, poruszać, by sprawić sobie jak najmniejszy ból. Pierwsze rozstanie z dziećmi strasznie mnie rozbiło, nawet po ich powrocie nie mogłam dojść do siebie. W czasie drugiego zbudowałam jeszcze grubszy mur, odcięłam się zupełnie od uczuć, zajęłam pracą - przestałam być matką. Głupi to brzmi, nie była to jakaś planowana strategia, tak to podświadomie "mi się zrobiło". A teraz to odkryłam i przeanalizowałam, wyciągnęłam wnioski. Po powrocie dzieci przez dwa dni burzyłam ten mur, by znowu być sobą, stopić ten lód we mnie.Teraz trochę inaczej do tego podchodzę. Brzmi to dziwnie może, ale ja dopiero się uczę, że nie jestem tylko matką, a moje Maleństwa ogromnym, ale nie całym światem. Zaślepiona jestem tą miłością do nich i uczę się dopiero kochać zwyczajniej i radzić sobie z rozstaniami z nimi.

Chodzę na terapię Gestalt. Bardzo boli. Ale troszkę mi się przejaśnia i widzę więcej nadziei na zniknięcie tego bólu. Terapeuta musi nieźle ze mną walczyć - otwieram się i mówię a potem momentalnie się krytykuję i kopię. Moje techniki przetrwania, wyrobione w ostatnim roku, bardzo utrudniają terapię. Otwieram się i momentalnie chowam. Boję się zdjąć swój ochronny pancerz, i często chociaż bardzo chcę, w takich kontrolowanych warunkach - nie potrafię. Pewnie z czasem będzie łatwiej. Mam coraz większą świadomość siebie.Dobrze mi z tym.Dobrze mi ze świadomością, że nie uciekam, tylko zaczynam kierować swoim życiem.

Powoli godzę się z tym, że będę sama. Szanse mam małe, z dwójką dzieci w życiu, w głowie, w sercu. Jakoś tak się z tym uspokajam. Już nie płaczę z tęsknoty za kimś bez twarzy.
Ok, i właśnie widzę, ze to nieprawda. Myślałam, że tak jest, ale w głębi duszy słyszę właśnie co innego:( NIe ma co o tym myśleć, po prostu.

Spędzam dnie i noce na pracy, książkach, przepraszam za to nieskładne pisanie.
Bardzo, bardzo ciepło Was pozdrawiam i przytulam.
Cały czas myślami jestem z Wami a Wy - ze mną w mojej podróży do szczęścia.Dziękuję.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez ewka » 30 sie 2007, o 15:42

No miło Cię czytać Maryniu... naprawdę miło i oby tak dalej :!:

:D :D :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 30 sie 2007, o 15:47

Zuch- dziewczynka. Ulżyło mi. Nadal trzymam kciuki.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez echo » 30 sie 2007, o 16:05

No Maryniu jest nieźle, całkiem nieźle sobie radzisz dziewczynko ;).
Z okrutnego Henryka zrobić małego nieporadnego Heniusia ;).
A jednak potrafisz sobie radzić i powolutku się uszcześliwiać.
Z tym brakiem szansy na szczęście z dwójką dzieci nie przesadzaj, nigdy nie wiadomo co i kiedy się w życiu wydarzy. Nie przesądzaj sprawy i nie martw się na zapas. Łepek do góry.
Z tym , że pamiętaj , że na ideał na pewno nie trafisz, bo to po prostu niemozliwe (takich zwierząt nie ma ;).
Ale głęboko wierzę, że te trudne doświadczenia oraz terapia pomogą Ci w życiu cieszyć się z tego co masz i co będziesz miała. Mimo wszystko.
I za to nadal mocno trzymam kciuki.

A dzieci jak to dzieci , słodziaki jak śpią ;) , rosną szybko i dorośleją, trzeba jednak umieć odcinać pępowinę. To bardzo ważna część życia, ale właśnie część i trzeba będzie te dzieci wypuszczać w świat. Moja córa ma 9 lat i zaczyna etap dorastania. Jest ..... hmm jak to ująć..... no ciekawie jest ;).

serdeczności
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Biedrona » 31 sie 2007, o 03:36

Maryniu!
dumna jestem z Ciebie! 8)
juz niedlugo bedzie zalosny, biedny Henio, ktoremu najwieksza radosc daje sprawianie bolu.
ale ja mu nie pomoge!!!!!
Maryniu, wiem, ze to trudne - ale prosze Cie, postaraj sie otworzyc - to daje ulge i wolnosc - wreszcie mozesz wyrzucic z siebie wszystko co tam gleboko. podchodz do terapeuty jak do lekarza od duszy - on ma Ci pomoc a nie oceniac.
sprobuj - naprawde warto.
trzymam kciuki,
Biedrona
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez marynia » 31 sie 2007, o 13:23

Kochane jesteście bardzo.
Wyjeżdżam na parę dni, więc teraz tak na na szybciutko.
Przytulam Was mocno.
Dobrze mi z Wami.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Barbie* » 1 wrz 2007, o 06:51

No, a Marynia już siedzi:) Fajnie że jesteś:)
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez marynia » 1 wrz 2007, o 23:47

Zostałam w domu. Nici z wymarzonej wycieczki.Henio przyzwiózł mi chore dziecko. Na wycieczkę machnęłam już ręką po dwóch godzinach, chociaż wymyśliłam cud trasę, znalazłam fajną bazę noclegową i wymyśliłam 555 innych atrakcji dla dzieci. To już trudno.
zła jestem bo problem dzieci musiałam "rozwiązać" szybciej niż zamierzałam. Bo okazało się, że Henryk-psycholgdziecięcyjakichmało -miał na myśli by dzieci spędzały jeden tydzień u mnie, potem jeden u niego, potem znowu jeden u niego. Czyli -super normalnie.Argumenty? Bo moje 4letnie dziecko powiedziało mu "Tatusiu, uważam, że to jest niesprawiedliwe, że mieszkamy cały czas z mamą, chcę tydzień u ciebie i tydzien u mamy" NIe wiedziałam, że mam tak werbalnie rozwinięte dziecko. Na to moja córka odpowiedziała " NIe, mama się na to nigdy nie zgodzi, ale w sumie mama ciągle mówi, ze dla niej najwaźniejsze jest nasze dobro i onajest szczęśliwa gdy my jesteśmy szczęśliwi".A problem mam oczywiście ja, bo uważam że to normalne nie jest. Dalszych mądrości nagranych na sekretarkę już nie słuchałam. Wiem tylko, że w poniedziałek składa papiery do sądu i czeka mnie ostra walka. Szlag mnie trafia.
Szlag mnie trafia, bo on manipuluje tymi dziećmi i miesza im strasznie w głowach. Ma dużo pieniędzy, stać go na spełnianie ich wszystkich życzeń. Zachciało się im pieska - już im kupuje. Córka wraca od niego i obwieszcza mi - teraz jedziemy w góry, potem do paryża a za rok- w rejs...
Pomijam, że nie mają paszportu,o czym on wie ( w sądzie upewniał się, że nie będę w stanie ich sama wyrobić bez jego zgody, ubzdurał sobie, ze chcę wyjechać na stałe za granicę z dziećmi )i to są przede wszystkim obiecanki cacanki, które mu się tak "bezmyślnie powie" albo po to, by do mnie dotarło, a w które dzieci wierzą.
SZLAG!!!:evil:
Wiem, ze wygram tą walkę, żaden sąd się nie zgodzi na tak nienormalne funkcjonowanie tych dzieci.ale to oznacza kolejny stres, straszny stres, wydatki.
No i bardzo się martwię. Bo mojemu synkowi już jest lepiej u Tatusia. Bo nie ma zasad, a jest za to dużo, dużo grania. Miłość, tęsknota za mamą znikają po włączeniu konsoli.
Jest dobrym materiałem do manipulacji. I heniek kuje żelazo póki gorące.
:evil:

Echo, dzięki wielkie za Twojego posta. I bardzo dziękuję za te ciepłe życzenia.
Proszę Cię bardzo, Ty rób notatki z tego dojrzewania, podpowiesz nam potem co i jak, dobrze? Dziewięć lat? to już nie tak odległe lata, kiedyś to było 13-15...
echo napisał(a):Z tym brakiem szansy na szczęście z dwójką dzieci nie przesadzaj, nigdy nie wiadomo co i kiedy się w życiu wydarzy. Nie przesądzaj sprawy i nie martw się na zapas. Łepek do góry.
Z tym , że pamiętaj , że na ideał na pewno nie trafisz, bo to po prostu niemozliwe (takich zwierząt nie ma ;).

No właśnie. NIe mam się co martwić na zapas. I dumać. Bo co wydumam?

Biedroneczko! Dziękuję, kochana jesteś.
Z terapii nie zrezygnuję, jestem bardzo zdeterminowana, chcę sobie pomóc, wiem też, że poboleć musi, zanim się jakoś to wszystko mi zagoi. Do tej pory raczej uciekałam przed bólem zamiast się z nim zmierzyć.Terapeuta też mi bardzo odpowiada, celowo wybrałam mężczyznę, w dużej mierze po to,by pokonać w jakichś kontrolowanych warunkach wielki lęk jaki czuję przed facetami,i by tak dość konkretnie (założyłam taki stereotyp - mężczyzna - bardziej konkretny) rozprawić się z tym wszystkim.Jakoś tak dobrze to widzę, widzę swoją przyszłość jaśniej.Gdyby tylko ten... uspokoił się z tym swoim zachowaniem wobec dzieci...

Dziękuję Wam bardzo za wszystko. Przytulam mocno.M.









































A dzieci jak to dzieci , słodziaki jak śpią ;) , rosną szybko i dorośleją, trzeba jednak umieć odcinać pępowinę. To bardzo ważna część życia, ale właśnie część i trzeba będzie te dzieci wypuszczać w świat. Moja córa ma 9 lat i zaczyna etap dorastania. Jest ..... hmm jak to ująć..... no ciekawie jest ;).

serdeczności
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Abssinth » 2 wrz 2007, o 01:42

ehhh...Maryniu kochana...:( smutno i ciezko na sercu sie robi, jak sie czyta opowiesc o takiej manipulacji....tylko pozostaje nadzieja, nawet nie nadzieja - wiedza - ze dzieci, kiedy dorosna, beda wiedziec, co tak naprawde jest dla nich dobre i kto je naprawde kocha, a kto tylko chce 'kupic' za pomoca pieniedzy i zamaszystych obietnic... nie weim, co innego moge powiedziec...przytulam Cie bardzo mocno, przesylam Ci mnostwo dobrej, cieplej enrgii...jest Ci potrzebna chyba teraz....bedzie lepiej, zobaczysz....

xxxx
cieplutkie miauk....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez echo » 5 wrz 2007, o 16:57

henio oczywiście walczyc będzie, bo nie byłby sobą gdyby przestał. Więc niestety trzeba zastosować trudną sztukę ignorancji i robienia swoje.
Maluchy będą na pewno ciągle przynosić nowe rewelacje. Może potraktuj to tak, jakby chodziły do szkoły , spotkały tam niegrzeczego chłopca i musisz przekonać maluchy, że Ty masz rację. Przyda Ci się ta umiejętność gdy faktycznie dzieci będą miały dysonans między tym co mówi mama , a co mówi otoczenie.
Nie znam innej metody jak ciągłe powtarzanie w kółko tego samego. Nudne to jak cholera, ale w ten sposób własnie człowiek wszystkiego się uczy i to wpajanie pewnych prawd kiedyś zaprocentuje.

Co do notatek z dorastania, to chyba powinnam spisywać swoje błędy i ich konsekwencje, bo nie jestem idealną matką ;). Dookoła mam o wiele sensowniejsze mamuśki, no ale co tam. W każdym razie Adrian Mol juz mnie wyręczył z notatkami ;)). Inny punkt widzenia, ale trzeba się jakos wczuwać w te dzieci, żeby rozwiązywać ich problemy.

pozdrowionka
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez marynia » 6 wrz 2007, o 15:54

Echo...
Dzięki.
To nie jest do końca tak. Gdyby moje dzieci spotykały się z niegrzecznym chłopcem, który mąciłby im w główkach -mówiłabym wprost, że to jest złe, zachownie takie i takie, a z tym chłopczykiem to się w takim razie nie bawcie. Tu niestety nie mogę tak powiedzieć, nie jest to wszystko takie proste.Staram się pewne rzeczy wyprostowywać, pewne rzeczy obracać w żart, albo umniejszać, albo przedstawiać jako fakt nie podlegający dyskusji (bo uważam, że mądre zasady, ich istnienie, przestrzeganie również stwarza poczucie bezpieczeństwa, tworzy ład),dorabiać kontekst. W sumie wychodzi na to, że często tłumaczę tego Heńka przed dziećmi, nie dla jego dobra, lecz by je przed jego bzdurami chronić. Dzieci kochają mocno tego człowieka, ale to dzięki mojemu staniu na głowie wciąż są bardzo szczęśliwymi, beztroskimi ludzikami.
Nie ukrywam, że to głowienie się i ciągłe "rozpracowywanie" problemów made in Heńkowa głowa dużo mnie kosztuje - czasu, energii, nerwów. Ale tak już chyba zostanie, to jest cena za moją wolność, taki mój krzyż, który będę dźwigać przynajmniej dopóki dzieci nie dorosną. I tak już coraz lepiej sobie z tym radzę.
Zrobiłam też postęp i nie wypieram już przed sobą swoich prawdziwych uczuć do tego człowieka. Czuję ogromną niechęć do niego, przejmującą niechęć. Nienawiść -też, czasami, ale to już przygasa.

EHHHHHHH.Dopadła mnie ostatnio straszna chandra, samotność bardzo mi dokucza, boli.

Co do dzieci -Mamusiu -Echo. Spisuj te Twoje błędy i wnioski. Z pewnością jesteś bardzo mądrą matką (mądra Echo=mądra mama, logiczne rozumowanie:) ). Pooprowadzasz nas potem po tym dojrzewaniu w XXI wieku. Myślałam, że mam jeszcze dużo czasu a okazuje się że nie...Dzieci teraz szybciej dojrzewają.:(
Ja w swoim macierzyństwie dużo korzystam z błędów moich Rodziców (które jak każdy błędy wychowawcze popełnili, popełniają). Mam liczne rodzeństwo, każdego z nas wychowywano trochę inaczej, wiem z naszych rozmów i własnego doświadczenia, czego nam zabrakło, co było nie tak.
Nie popełniam więc już błędów moich Rodziców. Ale popełniam własne, niestety, chociaż jakie to się pewnie dopiero okaże. Tak to już jest.

Buziaczki.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 278 gości