To tych którzy wrócili do swoich partnerów....

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 10 maja 2007, o 11:57

Oj, ola, nie jestes sama, o nie.....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez mróweczka » 10 maja 2007, o 17:26

No ja niestety nie zasieje tu ziarna optymizmu, bo moj "odgrzewany zwiazek" tez sie wali. :( ...chcialabym aby bylo miedzy nami jak najlepiej, kocham tego idiote, ale obawiam sie ze to nie wystarczy, bo czuje sie jakbym szla caly czas pod prad. Wyrzucilam mu wszystko co mnie boli w naszych relacjach i...cisza, nie odzywa sie.Chyba tak naprawde ma mnie gdzies, bo nawet opisy ma wesole, a ja mam teraz fatalny czas i nie mam zadnego wsparcia...jestem sama.Teraz kiedy najbardziej go potrzebuje jego przy mnie nie ma i ma gdzies moje uczucia.A najlepsze jest to ze jeszcze kilka miesiecy temu obiecywal ze sie zmieni...dla mnie...:(

p.s.kiedys ogladalam pewien program w tv apropo zdrady i psycholog stwierdzil,ze chcac zbudowac od nowa zwiazek wracajac do partnera, ktory zdradzil, nie wolno mu wypominac tego...
mróweczka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 18:36

Postprzez Krecik » 10 maja 2007, o 17:32

Mnie się przelało wczoraj i wszystko wygarnęłam - poszedł na wódke i wrócił w ¶rodku nocy, bawił się w najlepsze, a ja beczałam pół nocy i nie spałam, w pracy wygl±dałam jak zombi. Zreszt± to nie była pierwsza próba porozumienia się z nim, która zakończyła się awantur±. Choć staram się nie drzeć, żeby mi nie mówił, że wariatka jestem i tak w końcu się drę, bo spokojna rozmowa spełza na niczym, bo on nie rozumie o co mi chodzi. Przecież on siedzi i nic nie robi. No i wła¶nie na tym polega problem!
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez Marta » 10 maja 2007, o 17:34

Mowisz ze nie wolno wypominac tego co bylo. ja uwazam ze nie powinno sie wypominac niczego, jezeli ktos popelni blad w zwiazku i przedyskutuje sie go, wyciagnie jakies wnioski to powinno sie sprawe zamknac, najgorsze jest wypominanie i nie ma zanczenia czy w zwiazku z odzysku czy jakims stalym. ja wiele razy probowalam wracac i zaczynac od nowa, mi sie nie udalo bo ludzi nie da sie zmienic na sile , oni musza chciec sami. moj partner nie chcial, a ja nie chcialam na sile zmieniac bo wtedy bylo jeszcze gorzej.
Marta
 
Posty: 35
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 16:46

Postprzez Krecik » 10 maja 2007, o 17:38

Na siłe się nie da. Ale co robić, kiedy kto¶ Ci naobiecywał, mówi±c przy tym, ze kocha i że jeste¶ dla niego najwazniejsza na swiecie, a potem ma Cię centralnie w poszanowaniu i nie reaguje na Twoje pro¶by i uwagi? Jak odpuszczam i mówię, że odchodzę, to on mnie wtedy znowu kocha. Szkoda, że słowa nie przekładaj± się na czyny. A ja głupia ci±gle daje się nabierać.
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez Marta » 10 maja 2007, o 17:47

Ja przez 6 lat czekalam na to ze sie zmieni. odchodzilam setki razy, dawalam czas na to zeby sobie przemyslal, jak odchodzilam to na kolanach blagal o szanse ze sie zmieni. wiem ze trudno jest odejsc i zostawic wszystko co razem sie przezylo. ciezko jest tez nauczyc sie zyc samej. ja na szczescie nie musialam zyc dlugo sama, a wrocis do poprzedniego partnera nie chcialabym za nic. okres rozstawania sie i zalatwiania wspolnych spraw byl najgorszy i nie chce nigdy do tego wracac. Najgorsze to postanowic cos i wytrwac w tym postanoweiniu, ale pozniej naprawde jest dobrze.
Marta
 
Posty: 35
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 16:46

Postprzez Krecik » 10 maja 2007, o 17:54

My rozeszli¶my się po 6 latach, a wrócili¶my do siebie po roku niebycia razem, teraz jeste¶my 2 i pół roku. Dobrze było przez pół. Ale ja go kocham i ci±gle mam nadzieję. Może musi mi się szala goryczy przelać, tak jak poprzednim razem. Moja matka mówi, że go nie kocham tylko się przyzwyczaiłam...chusteczka...może ona ma rację i gdzie¶ jest fajny facet, którego ja przegapię, bo nie zakończę nigdy tego toksycznego zwi±zku...
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez Marta » 10 maja 2007, o 18:03

Napewno znasz powiedzenie "mama ma zawsze racje". Ja nie mialam na tyle madrej matki zeby mi doradzila a wresz przeciwnie. rozstajac sie jeszcze mnie krytykowala, dopiero niedawno powiedziala mi ze dobrze zrobilam, ale gdy sie to wszystko dzialo ona byla przeciwko mnie, wspierala jego tak naprawde nie zajac przyczyn rozstania. Ja teraz wiem ze bylam z nim tylko dlatego ze sie do niego przyzwyczailam, a jezeli ty chociaz przez chwilke myslisz zeby od niego odejsc to smiem twierdzic ze to tez u ciebie przyzwyczajenie. tylko pamietaj ze nikt ni epodejmnie za ciebie decyzji, ja tez chcialam zeby ktos mi powiedzial co mam robic, niestety to co mi ludzi mowili nie zgadzalo sie z tym co ja mysle. Ja rozstajac sie z nim nie myslalam o nastepnym zwiazku, wrecz przeciwnie chcialam byc sama. ale dzieki Bogu ktos mi pokazal jak wyglada zwiazek i jak powinno zyc dwoje ludzi.
Marta
 
Posty: 35
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 16:46

Postprzez mróweczka » 10 maja 2007, o 19:30

Moja mama nie przepada za moim facetem i wiem,ze chcialaby dla mnie kogos innego...pewnie widzi co sie dzieje mimo ze jej sie nie zwierzam...Tez schodzilam sie juz z nim kika razy i nie wiem,ale to jest chyba jakis mechanizm,ze jak chcesz sie rozstac(bo juz masz dosc) to wtedy ta druga osoba za Toba biega,a potem chwile dobrze i znowu powrot do "codziennosci". Tez to przerabialam. Ale to jest fakt,ze tak nie wyglada normalny zwiazek dwojga kochajacych sie ludzi...:(
mróweczka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 18:36

Postprzez xxxxAZxx » 11 maja 2007, o 08:41

Witajcie.
Widzę że te nasze powroty jednak zbyt dużo kosztuj±-nerwów i emocji.U mnie wczoraj była kolejna romowa,niby jest trochę lepiej ale ciekawe na jak długo.
Je¶li chodzi o przeprowadzkę to powiedział że on nei będzie na mnie czekał aż się namy¶lę....ech idę po kawkę....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Marta » 11 maja 2007, o 10:45

Patrzac juz z kilkumiesiecznego dystansu wiem jak wy teraz sie czujecie, ja tez po kazdej klutni jedyne nad czym sie zastanawialam to to ile czasu bedzie dobrze, i jak zwykle dlugo nie musialam czekac zazwyczaj bylo to a drugi dzien. Moi rodzice widzieli co sie dzieje ale i tak trzymali jego strone bo uwazali ze ja wymagam za duzo ze to ja mam ze soba problemy. Tyle powrotow ile przezylam to bylo pieklo na wlasne zyczenie, bo teraz wiem ze ono trwalo o kilka lat za dlugo. ale czlowiek juz nie popelni tego bledu. w moim przypadku rozstanie bylo jeszcze wiekszym pieklem. on nie wierzyl ze ja chce odejsc, pozniej werbowal moich rodzicow i nastawial ich przeciwko mnie, pokazujac jaki on jest wspanialy, a jak jzu wszyscy byli przeciwko mnie i ja nie chcialam dalej wrocic to staral sie mnie oczerniac w oczach znajomych tak zebym zostala zupelnie sama. Ale mi ta samotnosc nie przeszkadzala, poradzilam sobie i teraz sie z tego ciesze. pozdrawiam Was
Marta
 
Posty: 35
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 16:46

Postprzez z » 11 maja 2007, o 16:38

O ile pamietam, to obydwoje zarabiacie dosyc dobrze.
Byc moze dochodzac pomoc domowa rowiazalaby czesc waszych problemow.
Ilosc powodow do sprzeczek by sie zmniejszyla.
Poza tym mielibyscie wiecej czasu dla Siebie i mniej stresu.

Czy twoj partner jest jeszcze uzalezniony od rodzicow ?
Czy nie odcial pepowiny ?
To ze rodzicie mu pomogli finansowo, jeszcze nie oznacza, ze
nabyli tym prawo do dyktowania jemu i Tobie jak zyc.
To nie ich zycie.
Chca zyc waszym zyciem ?
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 78 gości