ta zła

Problemy z partnerami.

Postprzez biscuit » 23 sie 2009, o 16:10

co dla mnie jeszcze oznacza całkowite zerwanie kontaktu?

gotowość do przeżycia straty, ostatecznej straty człowieka
przecież to jakby umarł, dla nas
jeśli ktoś nie darzy nas uczuciem, i tak dla nas w pewnym sensie umarł

przeżycia straty z całym wachlarzem towarzyszących mu emocji, cyklów

zabijać w sobie uczucie, odrzucać je, to jakby odrzucać siebie samego, zabijać część siebie

Ta Zła, żeby nie było, ja tylko dywaguję, dzielę się własnym doświadczeniem
ogólnie to zachęcam Cię do całkowitego zerwania i uwolnienia się :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 23 sie 2009, o 16:54

cvbnm napisał(a):racja, uwalnianie na sile...spala

Trwanie w czymś, w czym nie chce się trwać lub nie może się trwać - spala również. W takich razach nie ma bezbolesnego "załatwienia" sprawy... niestety.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 23 sie 2009, o 17:03

Pozbycie sie fizycznego kontaktu wcale nie oznacza uwolnienie sie co nie znaczy,ze nalezy go leksewazyc......na wszystko potrzeba troche czasu i nie ma sensu wpadac w panike bo cos uwiera.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Ta Zła » 23 sie 2009, o 21:50

czytałam w jakieś książce że jesli próbujemy się czegoś wyrzec tak naprawde wiążemy sie z tym na zawsze... i byc może jest cos w tym...

ja postanowiłam że koniec ...

jest coś we mnie..
nie mam poczucia straty ...narazie .. może za wcześnie.. narazie czuję wstyd i wyrzuty sumienia...

choć...na myśl o jego ramionach ... robi mi się ciepło...

choć ciągle mam ochotę jeszcze raz mu wygarnąć.., krzyknąc...
choć ciągle gdzieś tam chciałabym zobaczyć emocje na jego twarzy.....

narazie złość bierzę górę...
kiedy przychodzi chwila wyciszenia.. nagle pojawia się ten paskudny szum w głowie i ciężar w klatce piersiowej..

wiem jeszce za wcześnie na spokój...

wierzę że uda mi się nie złamać:)
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez biscuit » 24 sie 2009, o 16:54

w jednej książce, z którą ja z kolei czytam (powieść) jest napisane, że odczuwanie poczucia winy, to sprytna sztuczka ego, która daje nam złudzenie, że jesteśmy na drodze moralnego rozwoju

przypomniałam sobie, że mam też na koncie afekty niby miłosne, które same minęły, mimo utrzymywania kontaktu

ot, poszły sobie precz, pocierpiałam może trochę, choć zapowiadało się na całą wieczność

pomyślałam sobie więc, afekt afektowi nie równy... nigdy nie wiemy z jakim mamy aktualnie do czynienia :)

może ten twój będzie właśnie taki efemeryczny a nie ciężki i przyginający do ziemi niczym ołowiane brzemię, czego Ci życzę

i pozdrawiam serdecznie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 24 sie 2009, o 18:55

Ta Zła napisał(a):czytałam w jakieś książce że jesli próbujemy się czegoś wyrzec tak naprawde wiążemy sie z tym na zawsze... i byc może jest cos w tym...

Bo niespełnione, niedokończone - więc zawsze będzie "obok". Tak mi się wydaje.
Ale jest też taki fakt, że to świadoma, dojrzała decyzja... i to może tę więź nieco rozluźnić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ta Zła » 24 sie 2009, o 21:24

Jestem Zła… jestem naprawdę Zła… poczucie winy wobec tej dziewczyny odchodzi… nie chodzi o to że nie żałuję, bo żałuję… zagościła mi w głowie myśl, że jak nie ja byłaby inna…
Przyszło też poczucie krzywdy własnej… ja też zostałam oszukana okłamana.. wciągnięta w tą grę…
Przecież angażując się nie wiedziałam o jej istnieniu…

Nakrzyczcie teraz na mnie…
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez cvbnm » 24 sie 2009, o 21:37

AAAAAAAAA!


nakrzyczalam



pomoglo?
cvbnm
 

Postprzez Ta Zła » 24 sie 2009, o 22:03

:D Cvbnm pomogło :D


Ale nadal mam w sobie tyle sprzeczności...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez biscuit » 25 sie 2009, o 00:14

Ta Zła, myślę, że możesz już przestać myśleć o sobie, że jesteś zła, wedle zasad moralności katolickiej zostałoby Ci chyba wybaczone :)

to co piszesz, skojarzyłam sobie z 5 warunkami dobrej spowiedzi (choć b. słabo się na tym znam)

piszesz, że żałujesz (podobno to najważniejszy warunek), rozsądziłaś to w swoim sumieniu, jesteś szczera w swoich zwierzeniach, postanawiasz się poprawić (zerwać kontakt), nie wiem tylko, jak mogłabyś zadośćuczynić i komu, chyba tylko sobie,
bo moim zdaniem nie tej kobiecie przecież, pan x nie jest jej własnością, największą krzywdę zrobiłaś samej sobie, cierpisz teraz i źle się czujesz

zła to jestem ja, bo we mnie jest ciągle tylko pragnienie, tęsknota, ból, przygnębienie i smutek, że nie mam tego, czego chcę

Ta Zła, jakie masz w sobie sprzeczności?
Jakie uczucia i myśli sprzeczają się z jakimi?

cvbnm nakrzyczała, ja pogłaskałam po główce...

Może być?

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 25 sie 2009, o 09:01

Ta Zła napisał(a):Jestem Zła… jestem naprawdę Zła…

Ale się uparłaś;)

Ja tam nie uważam, że jesteś zła... po prostu emocje zaczynają się uspokajać - przestajesz panikować i zaczynasz widzieć nie sam goły fakt, ale też to wszystko, co temu pośrednio towarzyszy... towarzyszyło. Myślę, że to naturalne i dobrze, że taką drogą to idzie.


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ta Zła » 25 sie 2009, o 19:15

no właśnie chodzi o sprzeczności...

żałuję, a czuję że ten mężczyzna mnie pociąga...

czuję się winna wobec tej dziewczyny, aw pewnym sensie ... chciałabym z nią "wygrać"...

boli jego kłamstwo i postawa, a wiem że jego spojrzenie pełne emocji i pożadania robi ze mnie "niewolnicę"...


chcę to skończyć i nie chcę tego bólu, który jest we mnie, a ... myślę o nim i tęsknie...

widzisz Ewka jednak Zła ;)

pogłaskanie też pomogło :D tak jak i nakrzyczenie wywołało uśmiech :D ;)
:slonko:
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez manuelka » 25 sie 2009, o 19:25

A mnie się wydaje, że ten Pan prędzej czy pózniej i tak zostawi swoją dziewczynę. Skoro umie zdradzic - to znaczy że jej nie kocha, a skoro ją zdradza to ktoś pociąga go bardziej niż ona. W sumie daje nam wynik - nie kocha jej i zbytnio nawet go nie pociąga, gdyby była wystarczająca w łożku nie robiłby tego co teraz czyni ( tak zakładam ) Więc co to za związek? Ty go pociągasz i nie mógl się powstrzymac, zapewne jest chemia. A chemia czasem jest baaaardzo ważna...Wręcz bywa czynnikiem decydującym. Mojego byłego też pociągała inna, gdy był ze mną. Nie chciał mnie zostawic, gdyz nie chciał skrzywdzic bo byłam dobra...Więc postanowił byc ze mną, ale się męczył i myślał o tamtej. No i w końcu poszedł do niej a ja zostałam sama. Myślę, że w waszym przypadku może byc tak samo. Gdybyś z nią wygrała to byłabys z nim?
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Postprzez cvbnm » 25 sie 2009, o 19:36

a jak na nia patrzy?
cvbnm
 

Postprzez Ta Zła » 25 sie 2009, o 19:44

nie mam pojęcia jak na nią patrzy ... może tak jak i na mnie...


czy byłabym z nim... no właśnie... chce napisać nie ... i może niech tak zostanie że nie..

szególnie że nie "walczę" z nią... moja postawa jest raczej jak to pisałyście raczej bezwolna wobec niego...
Ostatnio edytowano 25 sie 2009, o 19:47 przez Ta Zła, łącznie edytowano 1 raz
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości