bezpłodny mąż

Problemy z partnerami.

Postprzez zmorka » 23 sie 2009, o 22:12

ok,

ale skoro mu zalezy mniej (jak sam przyznal), to czemu nie moze tego "planu" zaakceptowac? ja sobie za to zaplace i zniose wszystkie wymogi zabiegu, od niego oczekuje tylko zgody. Nie wiem czy to stawianie pod ścianą, po prostu-jak dla mnie-najlepsze z możliwych rozwiązań.
Ale ok, postaram się troszkę przystopować i dać czas :)
dziękuję Wam za wylewanie wiader z zimną wodą na mój rozgorączkowany czerep ;)
zmorka
 
Posty: 7
Dołączył(a): 23 sie 2009, o 19:55

Postprzez bunia » 23 sie 2009, o 22:16

Na pewno sa to trudne sprawy dlatego wymagaja czasu,cierpliwosci i wzajemnego zrozumienia....czyli jednym slowem wysilku ale wieksze szczescie jezeli bedziesz go rowniez widziec w oczach meza :) .....trzymaj sie.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zajac » 23 sie 2009, o 22:24

Wiesz, jeśli on postanowi być ojcem tego dziecka, to zobowiąże się również do tego, że np. jeśli za kilka czy kilkanaście lat z dzieckiem będą jakieś problemy -- albo po prostu nie będzie pod jakimś względem tak doskonałe, jak mogłoby być Wasze potencjalne wspólne dziecko -- to nie zwali ich na geny ojca biologicznego. Decyzja, którą Twój mąż ma podjąć, to nie tylko zgoda, ale również takie właśnie zobowiązanie, dlatego jeśli jest odpowiedzialny, musi się z tym tematem zmierzyć. A jeśli nie chodzi o odpowiedzialność, tylko o coś zupełnie innego, to w którymś momencie się o tym przekonasz i będziesz działać sama.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Witam,

Postprzez hela » 25 sie 2009, o 20:52

Pprzeczytałam caly watek i doskonale Cie rozumiem. Sama stanęłam w głupiej sytuacji ostatnio. Gin mi powiedział że mogę mieć problemy z zajściem w ciąże. Więc dla mnie decyzja natychmiastowa - zaczynam sie starać już. Zaraz po wizycie powiedziałam o tym mężowi (przez tel i troche w formie żartu). Zresztą już kilkakrotnie wcześniej mówiłam, że chce w tym roku zajść w ciąże i on przytakiwał (być może tego nie pamięta). W każdym razie ostatnio przed stosunkiem wybuchła dyskusja. Mąż stwierdził, że jestem jeszcze nie dojrzała na dziecko, że zachowuje sie jak 22-latka (sic!!!) i że on zawsze mówił że tak szybko dzieci mieć nie chce! Zatkało mnie na całej lini - DOSŁOWNIE. NIKT mi nie powiedział czegoś takiego ! Czuję sie potwornie urażona i głęboko zraniona. Najchętniej honorowo przestałabym podejmować ten temat - tylko do czego ma to zmierzać? poza tym w tej akurat kwestii nie moge oddać walkowerem. Wiem, że jemu sie marzy zwiedzanie świata i zbawy w "kowboja" ale HELLO jesteśmy po 30 oboje ile mamy czekać i na co? Zresztą to mój organizm podejmie (główny) wysiłek. NIe potrafie zrozumieć ani mojego męża ani Twojego. U was sytuacja już jest klarowna więc myślę że jeśli Ty nie masz oporów to rzeczywiście zmierzaj do realizacji decyzji. Poczekaj miesiąc dwa niech podejmie decyzje niech sie określi co uważa jak on to widzi. Ale zmierzaj do celu - POWODZENIA
hela
 
Posty: 2
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez caterpillar » 25 sie 2009, o 21:34

hela witaj!

czesto ludziom sie wydaje( a zwlaszcza facetom) ,ze na dziecko jest czas a z tym niestety bywa roznie, skoro jestescie po 30 stce no to czasu co raz mniej zwlaszcza dla Ciebie.
Moze warto o tym facetowi przypomniec
pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 251 gości

cron