ta zła

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 22 sie 2009, o 21:13

Ta Zła napisał(a):a co jesli on nie udaje, tzn ma jakies emocje, (nie tylko dla ciebie, dla tej "legalnej" tez), lubi i t d ??

KAŻDY ma JAKIEŚ emocje - jeśli on ma, to nie jest nic wyjątkowego. Ty też masz, Dobra Kobieto. Ja też mam. I KAŻDY ma.... tylko pikuś mały - nie buduje się życia na emocjach.

Ta Zła napisał(a):Pana X zapytałam czy tylko na tyle zasługuję. Odpowiedź: na więcej.

OCZYWIŚCIE! Każdy w takiej sytuacji tak odpowie. Pytaniem sugerujesz odpowiedź!!!

Ta zła napisał(a): Nie ustąpiłam, zaznaczywczszy że chcę szczerości i na niej mi zależy spytałam czy nie chce mi dać więcej . Odpowiedź : nie mogę. Nie odpuściłam, spytałam i poprosiłam kolejny raz o szczerość czy Pan X nie może czy nie chce. PAtrząc mi prosto w oczy powiedział że nie Może.

OCZYWIŚCIE! O ile idiotyczniej "wypadłby" (ON) mówiąc, że może, ale nie chce. Zdajesz sobie z tego sprawę?

Ta zła napisał(a):DLACZEGO JEJ TO ROBI??

Nie wiem, dlaczego jej to robi (jej robicie)... mogę jedynie domniemywać - może drżeć, możesz go podniecać na maxa (możliwe, że podnieca go sam fakt posiadania kobiety "poza" związkiem) - ale może to być TYLKO podniecanie (się). Uważam, że o miłości świadczą czyny... nie słowa, nie mające (na dodatek!!!) pokrycia w rzeczywistości.

Ta Zła napisał(a):czy można udawać emocje????

Nawet jeśli - to to są TYLKO emocje. One nie są wyznacznikiem miłości.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wuweiki » 22 sie 2009, o 21:24

---------- 21:23 22.08.2009 ----------

ewka napisał(a):Nawet jeśli - to to są TYLKO emocje. One nie są wyznacznikiem miłości.

No właśnie. Zgadzam się w zupełności. Emocje to nie miłość.

---------- 21:24 ----------

a właściwie - nie świadczą o niczym innym jak tylko o tym, że się pojawiły. Powód może być całkiem różny od miłości. A choćby pożądanie.
wuweiki
 

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 21:55

raczej dowodem na miłość nie jest wiarołomność, więc sprawę relacji pana x z jego stałą partnerką ja uważam za spaloną, z mojego punktu widzenia
jeszcze dobrze nie są razem, a ten już skręca na boki

nie spotkałam też faceta, który by odszedł ze stałego związku "na pusto", motywatorem okazywała się inna kobieta, więc zachowanie pana x nie jest dla mnie czymś dziwnym, choć wolałabym oczywiście, aby mężczyźni byli moralni, etyczni, prawdomówni, wstrzęmięźliwi i nie rozpoczynali nowych związków, zanim nie zamkną starych, po czym nie odbędą stosownej kwarantanny po ich zakończeniu

w naturze takiego pana nie spotkałam, ba nawet sama brałam udział w takich akcjach

sytuacja, że po seksie pan się nadmuchuje, pompuje, nie potrzebuje chwilowo haju i zarządza ciszę na morzu, po czym po jakimś czasie, gdy już naturalny dopalacz się wytrąci z organizmu, pan znów rozpoczyna grę, też jest mi znana

też mnie to wkurza, jak x-yam, bo wolałabym, żeby relacje między ludźmi były jasne, prawdziwe, żeby ludzie nie udawali uczuć, ba, żeby umieli je rozpoznawać w sobie, nie oszukiwali swoich partnerów, nie zdradzali

na to co zrobi pan x nie masz wpływu

pytanie, czy Ty chciałabyś, żeby taki pan x kochał Ciebie i z Tobą był
czego Ty od niego oczekujesz
jakie są Twoje uczucia względem niego
czy takie zachowanie, bycie nieuczciwym wobec tamtej kobiety przekreśla go w Twoich oczach
Ty, Ty, Ty...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Ta Zła » 22 sie 2009, o 22:43

Ewka no właśnie...

doskonale wiem że odpowiedzi innych być nie mogło z jego strony...

własnie dlatego jątrzą się we mnie rózne spekulacje... co w nim tak naprawde jest...

Cvbnm deklaracje Pana X nie mają wpływu na moje odejście... ale skłąmałabym mówiąc że Pan X nic nie znaczy i jeśli chciałby coś stworzyć ze mną na zimno dałabym mu kosza...
Choć wiem że ją krzywdzi i mnie też zranil kłamstwem..jest w nim coś co mnie pociąga...

Oczywiście nie odpowiada mi rola "tej trzeciej"... ale nie to mnie najbardziej boli... w tym wszsytkim towarzyszy mi bardzo silne uczucie że zrobiłam coś złego... pozwoliłam emocjom wziać górę ... teraz nie tylko on ją skrzywdził ale i ja... zrobiłam innej kobiecie krzywdę...

ja wiem że relacja z Panem X nie była dla mnie zabawą... świadomość że io dla Pana X coś to znaczyło być może odrobinę by umniejszyło wyrzuty sumienia...

to dziwne co teraz we mnie siedzi...
muszę jeszce raz przeanalizować to co mi piszecie...

to "gadanie tu" zmusza mnie do myślenia

odkrywam nazywam emocje ktore we mnie siedzą ... choć i tak to co piszę jest jeszce zagmatwane... przepraszam zatem...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 22:49

milosc... czy tez otwartosc... jest rowniez podatnoscia na zranienie
a X cie zranil

bedac zraniona, choc dopiero co sie otwieralas ....nie wyobrazam sobie aby miec to poukladane... to musi byc szok

dbaj o siebie
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 23:12

Ta Zła napisał(a):ale nie to mnie najbardziej boli... w tym wszsytkim towarzyszy mi bardzo silne uczucie że zrobiłam coś złego... pozwoliłam emocjom wziać górę ... teraz nie tylko on ją skrzywdził ale i ja... zrobiłam innej kobiecie krzywdę...


hmmm, z Twoich słów wypływa dobro i empatia

byłam w życiu w każdym punkcie trójkąta, i w pozycji tej pierwszej i tej trzeciej i nawet pana x

będąc pierwszą, nie czułam się skrzywdzona przez panią trzecią
będąc panią nr 3, nie miałam poczucia, że krzywdzę panią nr 1

nie odbieraj zasług panu x

myśl o sobie i dbaj o siebie, bądź silna, nie osłabiaj się dodatkowo poczuciem winy, bo emocjonalnie może Ci jeszcze być ciężko niestety, gdy dopadnie Cię tęsknota, smutek i przygnębienie
oni mają swój dramat, z którym muszą ogarnąć się sami

trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 22 sie 2009, o 23:14

Ta Zła napisał(a):własnie dlatego jątrzą się we mnie rózne spekulacje... co w nim tak naprawde jest...

Odpowiedzi może być kilka, a nawet kilkanaście. Ja z kolei zastanawiam się... dlaczego tak bardzo zajmujesz się nim i tym, co w nim jest - naprawdę czy mniej naprawdę. Dlaczego? Spekulować naprawdę można na kilanaście sposobów... nie znam gościa, ale z tego co czytam - jest (jak dla mnie) mało wiarygodny. No bo jak wiarygodny może być człowiek, będący w związku i szukający na boku rozrywek? Tam oszukuje... dlaczego nie miałby oszukiwać tutaj? Jakie są PODSTAWY, by mu wierzyć? Oprócz (może) tego, że chce się wierzyć?

Czy nie lepiej - mając dość przezroczystą sytuację - nie zajmiesz się sobą? Dlaczego chcesz prześwietlać jego? Co chcesz znaleźć? I po co?


Ta Zła napisał(a):ja wiem że relacja z Panem X nie była dla mnie zabawą... świadomość że io dla Pana X coś to znaczyło być może odrobinę by umniejszyło wyrzuty sumienia...

Dlaczego by umniejszyło? Dlaczego?
Absolutnie nie oceniam tego, co się stało... stało się, jak się staje setkom ludzi, nas. Ale to zdanie mnie powaliło... dlaczego by umniejszyło???


Ta Zła napisał(a):to "gadanie tu" zmusza mnie do myślenia

I o to chodzi :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ta Zła » 23 sie 2009, o 09:07

Ewka pytasz dlaczego by umniejszyło...??

jakiś schemat myślenia, - wina jest mniejsza jeśli chodzi o uczucia... wiem to głupie i nie usprawiedliawia mi i jak zwróciłaś mi uwagę dotarło do mnie że to śmieszne...

ale tkwi we mnie jakieś przekonanie że jeśli nie byłam tylko panienką przy której Pan X zwyczajnie się wyżył, jeśli były jakies uczucia...

to chyba tak: "podobno jest mechanizm ze jak sie popelnilo cos uznawanego przezsamego siebie za zle (nie-swoje) to przerzuca sie odpowiedzialnosc na nieznana SILE (on mial cos w sobie, byl niesamowity magnetyzm... gdyby nie to to by sie nic nie stalo, ... latwiej jest myslec ze sie uleglo wielkiej sile, ze sie toczylo beznadziejna walke niz ze przyznac sie przed soba do prawdy) "...


piszecie żeby dbać o siebie...
a ja chce zrozumieć siebie... dlaczego opuściłam do tej sytuacji...
analizuję swoje zachowanie jako odpowiedź na zachowanie Pana X... mże dlatego zajmuję się nim i tym co w nim jest...

jestem coraz spokojniejsza i nie dusi mnie już tak...

ale nie widzę siebiejako dobrego człowieka...

dziekuję za wszystkie uwagi, bardzo cenne:)
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez ewka » 23 sie 2009, o 10:04

Ta Zła napisał(a):jakiś schemat myślenia, - wina jest mniejsza jeśli chodzi o uczucia... wiem to głupie i nie usprawiedliawia mi i jak zwróciłaś mi uwagę dotarło do mnie że to śmieszne...

Doskonale Cię rozumiem, Kochana. Nie rozumiem za bardzo, czyją winę masz w tym momencie na myśli - swoją czy jego. Jeśli swoją - to rozumiem. Jeśli jego - to wygląda to (wg mnie), że chcesz dociec, "co w nim naprawdę jest", aby umniejszyć jego winę? Lub masz nadzieję, że między Wami będzie coś większego? I to jego ewentualne uczucie jest niteczką, której chcesz się trzymać? Tak pytam, bo właśnie nie bardzo rozumiem, po co byłaby Ci ta jego mniejsza wina. A może czułabyś się mniej podle, gdyby oprócz pragnienia były w nim jakieś głębsze uczucia?

Piszesz o wielkim magnetyzmie tego mężczyzny, któremu nie umiałaś się oprzeć... patrząc w kategorii win, to z tego punktu ja widzę w tym usprawiedliwienie - po prostu wymiękłaś. I tyle. Koniec kropka. Ja też miałam zawsze zasady i kiedyś zdarzyło się, że jedna mi się złamała. Tak mi się wydaje, że Cię dobrze rozumiem. Obiecałam sobie wtedy, że nigdy i przenigdy więcej... poczucie winy było ogromne, że aż mi się śniły sytuacje, których nigdy miało już nie być - budziłam się z łomotem serca i paskudnym samopoczuciem. "No przecież obiecałaś sobie" lub "O rany, przecież już miało tak nigdy nie być"... i za chwilę ulga, uff, to tylko sen. Pomyślałam sobie wtedy, że to moja "kara"... przeżywać choć przez chwilę te emocje. Paskudne zresztą. Z drugiej strony - świetna nauczka na przyszłość. Doskonały hamulec. Tak to wygląda z mojej strony.

Zastanawiam się też, co jest w tym wszystkim problemem nr 1.
Poczucie winy? Chęć bycia z nim? Zakochałaś się? Kochasz? Pragniesz?

Postanowiłaś nie kontaktować się. Tutaj brawa dla Ciebie i życzę wytrwałości. Ja myślę, że w takich sytuacjach to najlepsze rozwiązanie... i jeśli całe zamieszanie jest coś warte - samo życie pokaże, w którą stronę to pójdzie.


Ta Złą napisał(a):ale nie widzę siebie jako dobrego człowieka...

Sądzisz, że "dobrym ludziom" nie zdarzają się "złe" historie? Ja nie bardzo w to wierzę... a jeśli, to takich jest pewnie garstka. I wcale nie mam na myśli historii łóżkowych, bo zło występuje w różnych postaciach i złym można być na różne sposoby. Najważniejsze wydaje mi się to (skoro już się stało), co z tym dyskusyjnym i "złym" epizodem robimy dalej. Najczęściej nie da się tego naprawić, bo co się stało, to się nie odstanie... ale zawsze można z tego wydobyć jakieś dobro. Może nie dziś, może nie jutro... ale jakiś fundament "dzięki temu" już się zbudował. Wierzę, że tak może być.

Alem się rozgadała...


:kwiatek2:

Ta Zła napisał(a):jestem coraz spokojniejsza i nie dusi mnie już tak...
:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 23 sie 2009, o 10:20

Chcesz wiedziec czy to byla przygoda z jego strony a moze nie......jesli przygoda to jestes "beee" bo wymknelo Ci sie cos spod kontroli....jesli nie przygoda to moze przepadla jakas szansa na cos Wielkiego a jesli umknelo ?.....moim zdaniem znasz odpowiedz(kobiety zazwyczaj to wiedza :wink: ) i to Cie niepokoi......szukasz nadziei w "pomylce"......nie wiem czy warto poswiecac temu tyle energii..........moze za rogiem czeka "cos" co prawdziwe ? :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez lili » 23 sie 2009, o 12:16

Ta,

powiem Ci tak. Ja byłam troszkę taką właśnie złą. Też nie wiedziałam, że był ktoś jeszcze. Dowiedziałam się (od niej). Rewolucja, burza, miesiąc wyjęty z życia, szpital, psychotropy, masakra.
To było równo dwa lata temu. On zerwał z nią bo jednak stwierdził, że chce być ze mną, że wszystkie te kłamstwa i zdrady to dlatego że bał się odejść i zostać sam gdybym ja go nie chciała. No więc wybaczyłam, prawda, (co za idiotka ze mnie :oops: ) i byliśmy razem ponad 1,5 roku.
I tak jak piszesz że bałabyś się zaufać i jak by to miało wyglądać i tak dalej.... ŹLE. Zgadzam się teraz z tymi którzy mówią, że jak coś się źle zaczyna to dobrze się nie skończy. Szkoda że przekonałam się o tym na własnej skórze poświęcając na to taki kawał życia i serca.
Twierdzę dziś, że najtrudniejszą rzeczą w życiu jest odbudować zaufanie.
Dla własnego dobra, proszę: wyrzuć tego człowieka ze swojego serca i życia.
li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Ta Zła » 23 sie 2009, o 14:00

Ewka, oczywiście swoją winę… Wychodzę z założenia, że jeśli nie ja byłaby inna… tak chcę myśleć… ta myśl napędza moje dążenie do zerwania kontaktu

Moja chęć zerwania kontaktu jest autentyczna… jestem dziewczyną, która nie lubi pierwsza wyciągać ręki… To Pan X proponował spotkania i nie zabiegał… to Pan X zazwyczaj pierwszy odzywał się po tygodniu milczenia… a ja pozwalałam mu na to…pewne jest zatem że ja się nie odezwę … i mam nadzieję że Pan X również tego nie uczyni…
Piszę że mam nadzieję bo mimo wszystko w jakiś dziwny sposób zawsze wydaje mi się że jeśli odpiszę „ u mnie wszystko porządku” i pożegnam się słowami muszę kończyć jestem zajęta nie będzie to nic takiego i do niczego to nie prowadzi
Mam dziwne wrażenie jednak, że im bardziej ja zachowuję dystans tym bardziej Pan X się nakręca…tym bardziej dąży do spotkania itd…

Nie chcę się rozpisywać i zanudzać swoimi dywagacjami… dlatego napiszę teraz już krótko… Optymalnie byłoby gdyby Pan X już się nie odezwał i jest to prawdopodobne z mojego punktu widzenia. Jeśli się odezwie tym razem potraktuję go milczeniem… brakiem reakcji – tak chcę, tak postanowiłam… mam nadzieję że starczy mi sił..

A raczej :Wiem że z tego nie będzie nic dobrego i nie pozwolę sobie na słabość.. – tak teraz wygląda moja postawa i jej nie zmienię


Dlaczego boję się… bo jest miedzy nami to przyciąganie… z mojej strony nie jest to jeszcze miłość… ale coś … wiem też… raczej bardziej intuicyjnie to czuję że i jego do mnie ciągnie… to dziwne.. ale czasem to się po prostu czuje… mam w sobie burzę i chaos ale nie chcę katastrofy i niszczycielskiego huraganu… dlatego to co jest teraz muszę okiełznać…

Poczucie winy… duże… straszne uczucie… splątane z resztą uczuć … to moja nauczka . Ból który daje sygnał – nigdy wiecej…

Miało być krótko .. i nie wyszło… ale tak jak pisałam już wcześniej… to gadanie oczyszcze mnie pomaga… wasze posty zmuszają do zastanowienia się nad emocjami i tym co konkretnie czuję i dlaczego to czuję …
:kwiatek2: :slonko:
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez cvbnm » 23 sie 2009, o 14:24

ta, zaczynasz wiec myslec nie "czy" ale "jak" to (zakonczenie relacji) zalatwic...

mysle ze pomaga wyznaczenie celu, na zasadzie ku czemu sie uwalniam, a nie jedynie "od czego" ...

od czego, jest jednak wciaz utrzymywaniem stanu wiezi....
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 23 sie 2009, o 14:50

hej,
schemat jaki opisujesz zaobserwowałam i u siebie i ja go nazywam "bezwolnym"

ja nie tworzę takiego kontaktu, ja tylko reaguję na zachowania

on pisze, ja odpisuje
sama nie inicjuję
ja nie inicjuję, bo nie chcę narażać się na odrzucenie
bo wiem, że to czego oczekuję, czego pragnę, nie zostanie spełnione

próbowałam już różnych metod - ochładzania kontaktu i jego reglamentacji dla niego typu "jestem zajęta"

milczenia całkowitego - zrezygnowałam, bo milczenie, nie reagowanie w ogóle jeszcze bardziej mnie spalało, uważałam je za dziecinne i głupie

tak naprawdę, jakbym chciała zakończyć kontakt napisałabym "nie szukaj kontaktu, nie chcę" a gdyby ponawiał "nie szukaj, bo w przeciwnym wypadku powiem pani y"

a tego nie robię, bo się boję swoich uczuć i reakcji po tym i tego, że się złamię, a nie chcę machać szablą w powietrzu
bo naprawdę pragnę tego kontaktu, ale nie w takim układzie (dysonans)

doświadczyłam też sytuacji akcja - reakcja czyli opór jednej strony powoduje nacisk drugiej (prawo fizyki, działa również w psychologii)

masz nadzieję, że Pan x będzie milczał... he he, jestem pewna, ze nie da za wygraną, takie trójkąciki lubią wariacje z powtórzeniami :)

nie lubię u siebie bezwolności a system jedynie reagowania uważam właśnie za bezwolny
obecnie jestem więc bezwolna, bezwolna z inną świadomością, ale jednak ciągle jest to bezwolność

cvbnm, motywacja pozytywna lepsza niż negatywna, ale zawsze to jakaś motywacja, może na początek wystarczy :) może to jak z alkoholikiem, może wystarczy zacząć od zaprzestania picia, a potem się zobaczy :)

mnie uwalnianie "na siłę" od kontaktu spala, nie daje oczekiwanych rezultatów (zakazywanie sobie czegoś, odcinanie się od czegoś), a jeśli wypływa ze mnie (czego JA chcę, czego JA potrzebuję), robi się to naturalne

pozdrawiam :)
pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 23 sie 2009, o 15:52

racja, uwalnianie na sile...spala

a wolnosc przychodzaca naturalnie nie podlega w sumie dyskusji...

musimy przyznac ze bywa iz dzialjace sily choc sprzeczne , w tym samym czasie sa tak samo sluszne, obie wykluczajace sie opcje "maja racje". nie przewaza zadna. a decyzja jest wtedy wymuszeniem aby jedna z nich ustapila.
i jest pewnym oszukiwaniem, hm... przekonywaniem... ... naciskiem... aby ujarzmic te druga slusznosc

nie ma sie co oszukiwac, ze my nie "chcemy" lgnac do kogos, jak cialo rozgrzane do czerwonosci ....

eh...

to taka jakby chodzaca bomba... albo noszenie z soba grozacego wybuchem plynu..... nie eksploduje, a my jak snajper,...ciagle musimy uwazac...

zadnej naturalnosci w tym nie ma
gorzej, notoryczna dyscyplina, zero spontanu, ...
radosc zycia jakby zamiera.....

eeee..po co to pisze?......

nie wiem
cvbnm
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: epigufie i 60 gości