zdrada-->niska samoocena-->zazdrosc...

Problemy z partnerami.

zdrada-->niska samoocena-->zazdrosc...

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 15:06

witam
chcialabym krotko i tresciwie wiec tak, jak widac po moim temacie - zostalam zdradzona kilkakrotnie przez kogos, z kim wiazalam przyszlosc i bardzo ufalam. zostalam takze straszliwie oszukana i krzywdzona psychicznie przez ta osobe. potem 3 miesiace szalenstwa i traktowania mezczyzn jak zabawki. nastepnie czuly facet, zwiazek 9 miesiecy, ale koles zaczyna krecic i klamac w najglupszych sprawach, byleby tylko mi sie przypodobac. a ja nie znosze klamstwa. do tego moja zazdrosc i...zafascynowalam sie kims innym. odeszlam od tamtego i zwiazalam sie z tym, ktory mnie zafascynowal. wspanialy czlowiek, kocha mnie z wzajemnoscia. ale...po wszystkim z przeszlosci mam strasznie niska samoocene, naprawde bardzo niska, wiec za tym idzie chorobliwa zazdrosc. im bardzej mi zalezy, tym bardziej jestem zazdrosna. na koniec dodam, ze wokol mnie (rodzina, znajomi) widze przyklady zdrad, nieudanych malzenstw, zwierzecych instynktow mezczyzn ktorzy rania kobiety itd itd...co robic? moje generalne pytania to: jak poprawic samoocene i jak wyzbyc sie zazdrosci i rodzącego sie z niej egoizmu?
dziekuje i pozdrawiam cieplo
Karola
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez Jaga82 » 22 sie 2009, o 15:26

Napisze Ci, ze nie mam na to rady. Wlasnie przez moja niska samoocene i ciagle poczucie zagrozenia dzis rozlecial mi sie zwiazek. Wiem o czym mowisz. Zazdrosc to choroba. Wlasnie sie o tym przekonalam.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 15:36

ojej...:( bardzo mi przykro, wyobrazam sobie, co czujesz :( wiesz...chcialabym CI jakos pomoc. mas jakis pomysl? moze chcesz pogadac? a jesli nie, to pamietaj, ze najwazniejsze bys teraz nie byla sama. miej kogos obok. jesli nie masz - pisz smialo.
a co do tej zazdrosci...wiesz, strasznie duzo o niej mysle przez ostatnie 4 lata i doszlam dzis do wniosku, ze to jest choroba XXI wieku!!! spojrzmy na to, co nasz otacza - same reklame ociekajace seksem ( i to glownie kobiece ciala!!! wyrazam sprzeciw!!!), nic nikogo nie gorszy, wszystko jest 'trendy'...do tego stresy, pospiech no i latwiejszy dostep do ludzi = wiecej znajomych = wiecej potencjalnych partnerow lub ich rywali :/ czy 100, 200 lat temu tak bylo? nie! rycerz mial swoja ukochana, jedna na cale zycie, bo nie widzial golych cyckow na kazdym kroku, nie byl poddawany pokusie w pracy, na kolacji w restauracji, na imprezie z kumplami...tego wszystkiego nie bylo! nie bylo nawet kobiet w mini spodniczkach, ktore teraz sa za kazdym rogiem! moze to, co pisze jest chore, ale tak mi sie dzis nasunelo...moze wlasnie swiat jest chory, a nasze uczucia jeszcze nie przeszly rewolucji i przez to tak cierpimy, mamy problemy ze swoja psychika i stad namnozenie wszystkich psychologow, terapeutow itd...? kiedys tego nie bylo i ludzie zyli w malzenstwie do grobu.
czy ktos sie ze mna zgadza?
pragne podkreslic, ze nie chce zmieniac swiata, ani zamykac sie w lesie. tylko mam takie filozoficzne zapedy i czesto rozmyslam nad przyczynami pewnych zachowan, a widze, ze zazdrosc jest jak najbardziej powszechnym zachowaniem...
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 16:04

jak filozoficznie,to przywale moje teoryjka...
w dekalogu jest wyraznie zabronione facetom nie pozadac zony, ...a kobietom nie cudzolozyc

szokuje mnie, ze czesto za zdrade uwaza sie uczucia (np milosc) zas dekalog wyraznei okresla ze to wspolzycie jest zakazane (lozko,pozadanie)....

dzisiaj wspolzycie uwaza sie za niemal niemozliwe do okielznania, zas wymaga sie stalosci uczuc. kobiety uwazaja, ze jak facet kogos przeleci przypadkiem, to nie zdrada. zdrada to jak czuje cos do kobiety.

a czym dla ciebie jest zdrada?
cvbnm
 

Postprzez woman » 22 sie 2009, o 16:04

Karola999 nie zgodzę sie z Tobą. Zawsze były zdrady, zawsze było przyzwolenie na zdradzających mężczyzn, kiedyś nawet bardziej.
Rycerz owszem kochał jedną, czasem platonicznie, ale swoje DNA zostawiał gdzie się da, bo fizjologia jest i była ta sama.
Drzewiej nawet papieże mieli niemal oficjalnie nałożnice i to w obliczu surowego celibatu.
Co do miniówek, cóż, coś co staje się powszechne przestaje być tak intensywnym wabikiem.
Kiedyś nie było miniówek, to erotycznym symbolem stała się stopa (patrz Japonia i tortury kobiet dla zachowania małej, czytaj erotycznie pożadanej, stopy).
Co do dekoltów, to kiedys bywały one zdecydowanie głębsze i częściej eksponowane. A w wioskach plemienych to nawet goły cyc nikogo nie gorszy, ni nie podnieca...
Wszystko jest umowne, podyktowane kulturą, mentalnością, symbole seksualne też.

Kiedy rozmawiam z moją babcią czy mamą, to w opowieściach rodzinnych roi się od zdrad, nieślubnych dzieci i tym podobnych sensacji.

Przepraszam za obszerny off top :)
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 16:17

woman...dzieki, za nakreslenie mi innego spojzenia. wiesz, przyznaje Ci w wiekszosci racje :)
wszystko jest uwarunkowane kulturowo...a po wypowiedzi Twojej babci, no coz...zalamalam sie. wiec faceci zdradzaja zawsze, nie musa miec do tego cywilizacji ociekajacej pornografia i erotyka...
a do poprzednika - czym dla mnie jest zdrada? porzadaniem. jesli czegos porzadam, to juz tylko okolicznosci sprawia, ze to dostane, osiagne cel. jesli mezczyzna porzada - zdradza. takie jest moje zdanie (i Biblii tez, jesli juz mamy sie do tego odwolywac). no i oczywiscie zdrada fizyczna! nie lsyszalam o kobiecie, ktora mowila, ze jak jej facet sie z kims przeleci, to nie zdrada; ze drada jest tylko wtedy, gdy mezczyzna poczuje milosc do drugiej kobiety...z tym sie nie zgodze.

ps. dziekuje za posty :)
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 16:38

czy obecny pozada innych kobiet?
a czy ty sama pozadasz innych facetow?
kto bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem....

ja o zazdrosnikach mowie ze sami ciagle pozadaja, wiec widza w partnerze siebie samych.... (zlosliwie hi hi)

zdradzajacy wg mnei rowniez sa tymi,ktorzy maja niska samoocene....
uzywaja innego aby sie podbudowac.... widzac w oczach innego zachwyt ....

wszyscy podlegamy roznym namietnosciom...
niektorzy potrafimy stawic czola, niektorzy ulegamy

jesli sama nie bedziesz opierala sie na sobie, to pozostanie miec pretensje do innych ze cos zawalaja......

myslac intensywnie o wlasnej wartosci i budujac mocna swoja pozycje pracujesz jednoczesnie nad okielznaniem zazdrosci...
kontrolujac otoczenie pracujesz nad utrwaleniem mechanizmu zazdrosci i zdrady...

takie sa moje na ten temat spekulacje

moga to byc same bzdury...
cvbnm
 

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 16:48

nie uwaźam tego, co piszesz za same bzdury. wydajesz się być człowiekiem inteligentnym i cieszę się, że postanowiłeś napisać coś na temat mojego problemu.
nie, mój partner nie pożąda innych kobiet. i jak sam powiedziąl, czuje sie teraz bardziej wolny dzięki temu wląsnie. bardzej, niż w poprzednim związku, w ktorym zdradzał swoją dziewczynę, w którym uważał sie za najwazniejszego, w którym kłamał i wyznawał zasade, ze "jesli moja dziewczyna niczego sie nie dowie, to czemu nie wykorzystac okazji". do tego nie wyobrazal sobie jak moze sie facetowi podobac jedna dziewczyna. a teraz mowi, ze wlasnie tak ma; ze sam sobie by nie uwierzyl, gdyby uslyszal to, co on teraz mowi-rok wczesniej. owszem - fascynuje go piekno i cialo kobiece, ale nie pożąda. lubi patrzeć, ale nie wyobraża sobie innej kobiety w łóżku. ja też nie pożądam innych mężczyzn. fascynują mnie, czasem lubię spojrzeć na jakiegoś przystojniaka, ale go nie pożądam. i to jest piękne. to jest TA wolność. tak mi sie wydaje...
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 16:48

a moim zdaniem, nie mam mocnych ani na zdrady ani na przemijanie uczuć miłości

wiadomo, o relację trzeba dbać trala la bla bla bla

ale relacja to dwie strony, więc działać możemy co najwyżej do połowy, nie da się kochać za dwóch, ratować związku za dwóch, chronić za dwóch

wiem jedno, zawsze warto dbać o siebie, kochać siebie i chronić siebie, my sami, to chyba najpewniejsze, na co możemy mieć wpływ

na drugiego wpływu nie mamy, może ZDRADZIĆ, może też PRZESTAĆ KOCHAĆ, może POKOCHAĆ KOGOŚ INNEGO

wiem też, że faceta się na siłę nie upilnuje, ani przypodchlebianiem się, ani prośbą, ani groźbą, ani szantażem... może co najwyżej jego portki nadal będą wisieć w naszej szafie

mnie facet, który mnie nie kocha, nie interesuje
z doświadczenia wiem, że zdradzać zaczyna facet, w którym wygasło bądź wygasa uczucie lub który zakochuje się w kimś innym

ale ja nie miałam do czynienia z tzw. facetami co bzykają wszystko co się rusza, tylko z inteligentnymi, wykształconymi, w miarę wrażliwymi, obytymi mężczyznami, określiłabym ich jako seryjnych monogamistów

w życiu nie ma nic pewnego, gwarancji na stały, bezpieczny, długoletni związek, wieczne uczucie nikt nam nie da, życie wiąże się z ryzykiem
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 17:04

podoba mi sie twoja wypowiedz biscuit
uklony

to jest TA wolność. tak mi sie wydaje...
czyli problem jaki masz jest z gatunku wyobrazen?
nieokielznany mechanizm nakrecania sie ze moze zdradzic? strach? panika?jakos tak?
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 17:22

dziękuję cvbnm
dawno się nie odzywałaś, cieszę się, że znów tu jesteś :D

chciałam napisać jeszcze o jednym, o drugiej stronie medalu

o zaufaniu do siebie, o wewnętrznym głosie, intuicji, zwał jak zwał

mimo świadomości, postawy, o której napisałam poniżej, nie można być ostatnim naiwniakiem

jeśli mamy przeczucie, instynkt nam mówi, że ktoś emigruje emocjonalnie w inne strony, ochładza kontakty, oddala się od nas, trzeba sobie uwierzyć, zaufać, zaobserwować co się za tym kryje, być uważnym

bo uczucie zazdrości też jest "po coś", też nie pojawia się bez powodu, też o czymś nas informuje, nie zawsze jest wytworem wyobraźni spowodowanym niską samooceną, czasem zagrożenie jest prawdziwe...

uczucia pojawiają się w reakcji na nasze myśli, ewentualnie sytuacje zewnętrzne, tak samo odczuwana zazdrość może więc być wytworem naszych wyobrażeń, ale też obserwacji świata zewn. i logicznych konkluzji

uczucia to uczucia, ja ich nie lekceważę, tylko zamiast skupiać się na kontroli innych i świata zewnętrznego, staram się skoncentrować na sobie, skąd przychodzą, skąd się biorą, jakie są RZECZYWISTE FAKTY, a co jest tylko moim wyobrażeniem
Ostatnio edytowano 22 sie 2009, o 17:29 przez biscuit, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez z » 22 sie 2009, o 17:25

Karola, facet Cie kocha, cokolwiek to oznacza. Dopoki Cie kocha, to Cie nie zdradzi.
Pomysl troche nad tym, co powiedzial i dojdziesz do tego samego wniosku.
Jak Cie zdradzi, bedzie to oznaczalo, ze przestal Ciebie kochac. Byc moze nie bedzie mu to jeszcze swiadome, a moze i bedzie. Jednak w jego uczuciu do Cie nastapi przemiana.
Zadaj sobie pytanie, czy chcesz byc z facetem , ktory Cie nie kocha ?
Jesli nie , to nie masz problemu. Jesli chcesz byc z nim, mimo ze Cie nie kocha, to masz problem. Zdrada wtedy jest pewna, bo on ma taki charakter.
Pytanie teraz, do jak dlugo trwajacej milosci, jest ten facet zdolny ?

Moze tez byc tak, ze to u Ciebie pierwszej nastapi proces odkochania. Mimo , ze teraz wydaje Ci sie to malo mozliwe.

Dbaj przede wszystkim o Siebie.

Pozdrawiam
Ostatnio edytowano 22 sie 2009, o 17:28 przez z, łącznie edytowano 1 raz
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 17:28

och przepraszam cvbnm!!! jestes kobieta!!! (alez to dziwnie brzmi;) przepraszam, ze wzielam Cie za mezczyzne...:/

owszem, moje obawy to cos na obraz schizofrenii paranoidalnej, czyli urpjenia, strach, panika, histeria...i tutaj kierunek zwracam ku bicuit - kiedys dzieki wlasnie mojej inuicji odkrylam wszystkie zdrady mojego bylego partnera. wtedy obiecalam sobie, ze chocy nie wiem co sie dzialo dookola mnie, to ja i tak bede ufac sobie. wiec sluszne spostrzezenie, dziekuje Ci za nie :) jednak nie dotyczy to tej sytuacji. tutaj odgrywa role juz cos innego, cos na wzor choroby :/ nie chce brzmiec jak hipochondryk, ale po analizie samej siebie, tak to widze. i chce sie wyleczyc, bo chce byc normalnym czlowiekiem. dlatego tez tutaj jestem - szukam pomocy...
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 18:45

tak jestem kobieta ...:)
pozdrosy dla biscuit :) milo mi ze sie cieszysz na moj widok,na prawde:D

skoro sprawa jest urojeniowa tym bardziej dotyczy ciebie,a nie relacji i zwiazkow. czyli wymaga jak na moj gust analizy z psychologiem, szperania w ksiazkach o rozwoju osobistym moze tez (jak gustujesz) medytacji, kurs salsy i inne koncentrujace na TOBIE i wnetrzu inicjatywy....
cvbnm
 

Postprzez karolaa999 » 22 sie 2009, o 18:58

:) CVBNM, wiec rozmowa z psychologiem powiadasz...sytuacja niestety jest taka, ze siedze zagranica i akurat nie ma tutaj poslkich psychologow. wczesniej juz mialam terapie, ale platna krocie, do tego musialam dojezdzac do innego miasta :/
myslalam wiec o ksiazkach no i o tym forum :) moze znasz, albo znacie jakies ksiazki o samoocenie i zazdrosci, ktore sa godne polecenia?
musze jeszcze dodac, ze meczy mnie to jak moj facet sie swietnie bawi beze mnie...smutno mi sie wtedy robi i odrazu podcina mi to skrzydla...a przeciez nie powinno tak byc! powinnam sie cieszyc razem z nim i chciec jego radosci, a tymczasem jego radosc, ktora nie jest spowodowana mna, rani mnie...to jest chore i doskonale sobie z tego zdaje sprawe...
karolaa999
 
Posty: 60
Dołączył(a): 22 sie 2009, o 13:20

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aaidimag i 173 gości

cron