Hm
Jak dopuszczam prawdę do siebie- to mi smuuuuuuutno
Ale nie dopuszczam...
Wymysliłam nową ideę fixe i sie zapalam i mi nie jest smutno...
Wymysliłam sobie, ze w tym roku na Boże Narodzenie, każdy dostnie ode mnie doszyk z prezentami z kuchi- własnoręcznie wykonanymi i w dodatku odjechanymi- konfitura z płatków róz ( własnoręcznie zbieranych i własnoręcznie ucieranych w makutrze), konfitura z malin z czarną czekoladą i chili, staroswiecka konfitura z żółtych malin, nalewka na dzinie z jeżynami i kandyzowanym cukrem, galaretka z uciernych jagód - surowa, cukinia ala matijas, cukienia ala ananas... eh
chyba jestem nienormalna
... miałam nie dopuszczać do siebie smutów... ;? no to agik- kurde- wymyśl coś- coś na miarę Kopciuszka przpebierającego mak z popiołu ...
I jeszcze cos, zęby nie trzeb abyło tego jeść...
a przynajmniej nie od razu
I impuls mieć do wyjścia z domu i zrobienia zakupów
- a to buteleczka na ocet różany, a to słoiczek z gumka i klamerką... no i oczywiście koszyczek, zeby ładnie było
I po co Ci agiku to było??? Nie lepiej powiedzieć- boli mnie bardzo wszystko w środku? I sobie zostać w tym bólu? a tak to tylko wstyd....