Znowu nie wypał
przez wolfspider » 24 sie 2009, o 08:37
---------- 07:57 18.08.2009 ----------
Cholera coraz gorzej widzę tą znajomość. Chyba nawet przyjażń umiera
---------- 10:26 ----------
---------- 08:37 24.08.2009 ----------
no i koniec moje ukochana jest z kimś innym i na dodatek nie z tym, w którym twierdziła ze się kocha. Zerwała prawie całkowicie ze mną kontakt i raz na tydzień się odezwie. Ja natomiast ostatnio też kogoś poznałem, chyba się podobam tej osobie, ale nic z tego nie będzie nie umiem jakoś się otworzyć zaufać kolejnej kobiecie. Wszytko jest beznadziejne i tyle.
Cholera coraz gorzej widzę tą znajomość. Chyba nawet przyjażń umiera
---------- 10:26 ----------
Nie wiem, al eo kilku dni wydaje mi się, że tylko mi na tej przyjaźni zależy. Gdybym się nie odezwał to chyba ona by sie nie odezwała. Najlepsze jest to, że nie wiem dlaczego tak się stało.wolfspider napisał(a):Cholera coraz gorzej widzę tą znajomość. Chyba nawet przyjażń umiera
---------- 08:37 24.08.2009 ----------
no i koniec moje ukochana jest z kimś innym i na dodatek nie z tym, w którym twierdziła ze się kocha. Zerwała prawie całkowicie ze mną kontakt i raz na tydzień się odezwie. Ja natomiast ostatnio też kogoś poznałem, chyba się podobam tej osobie, ale nic z tego nie będzie nie umiem jakoś się otworzyć zaufać kolejnej kobiecie. Wszytko jest beznadziejne i tyle.
- wolfspider
- Posty: 250
- Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55
przez wolfspider » 24 sie 2009, o 09:16
---------- 08:51 24.08.2009 ----------
Podoba ale ja jakoś tak nie umiem zacząć coś nowego a myśleć o kimś innym.
---------- 08:58 ----------
Zły jestem na siebie. nei wiem czemu się ładuję w takie rzeczy. Zakochuję się a potem tylko mam mętlik w głowie.
---------- 08:51 24.08.2009 ----------
Powoli dopadają mnie jakieś dziwne złe myśli. Rodzi się znowu jakiś bezsens. Coś co budowałem wali się. Nie chce już tego wszystkiego dłużej ciągnąc.
Podoba ale ja jakoś tak nie umiem zacząć coś nowego a myśleć o kimś innym.
---------- 08:58 ----------
Zły jestem na siebie. nei wiem czemu się ładuję w takie rzeczy. Zakochuję się a potem tylko mam mętlik w głowie.
---------- 08:51 24.08.2009 ----------
Powoli dopadają mnie jakieś dziwne złe myśli. Rodzi się znowu jakiś bezsens. Coś co budowałem wali się. Nie chce już tego wszystkiego dłużej ciągnąc.
- wolfspider
- Posty: 250
- Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55
przez wolfspider » 24 sie 2009, o 10:33
Właśnie problem w tym że nie. Nie wiem czy będę się umiał wygrzebać strasznie mnie to boli.
- wolfspider
- Posty: 250
- Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55
przez wolfspider » 24 sie 2009, o 11:23
W tym momencie poczułem się podle. Właśnie przechodząc obok miejsca pracy osoby w której się kocham. Usłyszałem jak w rozmowie z koleżanką się ze mnie naśmiewa, drwi ze mnie, z tego że się w niej kocham. Zwłaszcza mnie dotknęło to że powiedziała, że taka ciapa ze mnie nie facet. Czuję się beznadziejnie. 
- wolfspider
- Posty: 250
- Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55
przez wolfspider » 24 sie 2009, o 11:47
---------- 11:45 24.08.2009 ----------
Na razie to czuję się na prawdę podle. Jestem zły i przybity chce mi się płakać. Tak jej zaufałem, tyle razy pomagałem, wpierałem. A tylko jak się dowiedziała o moich uczuciach szlag wszystko trafił Stałem się obiektem drwin. Ma dość tego wszystkiego, mam dość swojego życia.
---------- 11:47 ----------
Już nie wiem jak mam się czuć, jestem chyba zbyt wrażliwy i zawsze ktoś to wykorzystuje
Na razie to czuję się na prawdę podle. Jestem zły i przybity chce mi się płakać. Tak jej zaufałem, tyle razy pomagałem, wpierałem. A tylko jak się dowiedziała o moich uczuciach szlag wszystko trafił Stałem się obiektem drwin. Ma dość tego wszystkiego, mam dość swojego życia.
---------- 11:47 ----------
cvbnm napisał(a)::(
a czujesz sie ciapa faktycznie?
Już nie wiem jak mam się czuć, jestem chyba zbyt wrażliwy i zawsze ktoś to wykorzystuje
- wolfspider
- Posty: 250
- Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55
przez cvbnm » 24 sie 2009, o 12:00
drwiny to bardzo negatywne dzialanie. naturalne jest czuc gorycz w takiej sytuacji.
wrazliwosc - nie jest nagetywna.
a jednak ten kto drwi uchodzi za silnego, w przeciwienstwie do wrazliwosci...uznawanej za slabosc
a co ty sam uzanjesz za 'sile " badz 'slabosc"?
wrazliwosc - nie jest nagetywna.
a jednak ten kto drwi uchodzi za silnego, w przeciwienstwie do wrazliwosci...uznawanej za slabosc
a co ty sam uzanjesz za 'sile " badz 'slabosc"?
- cvbnm
przez wolfspider » 24 sie 2009, o 12:05
Lubię swoją wrażliwość tylko denerwuje mnie właśnie to że daję się wykorzystywać i chyba nie potrafię zauważyć kiedy ktoś mnie tak traktuje. Ufam do końca a potem się rozczarowuje.
- wolfspider
- Posty: 250
- Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55
przez wolfspider » 24 sie 2009, o 12:22
Jest zachwiane tego jestem pewien na sto procent. Jest jeszcze druga strona medalu, nie chodzi o ten przypadek akurat, ale często źle odbieram czyjeś żarty czasami zbyt na serio. I potrafię się o to obrazić jak cholera a potem się okazuje, że ktoś tylko chciał sobie pożartować.cvbnm napisał(a):nie mozna sie uchronic przed rozczarowaniem.
jak sie poczujesz lepiej, pomysl, czy cos z zaznaczaniem granic nie jest u ciebie zachwiane...
hugs
- wolfspider
- Posty: 250
- Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55
przez cvbnm » 24 sie 2009, o 12:33
hm... podobnie mialam kiedys. jak to sie mowi "bralam do siebie" co inni mowia. potem postanowilam kierowac sie bardziej swoim wlasnym nosem, a nie wypatrywac u innych 'prawd o sobie"....
wydawalo mi sie ze moja tozsamosc zalezy od tego jak inni mnie widza
niby czulam ze to idiotyzm,ale jakos na to pozwalalam. jednak w koncu przelala sie przyslowiowaczara goryczy, i natrafilam na zdanie ktore mnie osmielilo: nawet z jezusa sie smieja i szydza. czy to 'oznacza" ze jest on taki, jakim go widza ci szydercy?
posiadanie wlasnego stabilnego osadu na temat siebie opiera sie na poznaniu siebie. ale poznanie to nie polega na wsluchiwaniu sie co o mnie mowia.
ja w tobie nie wyczuwam "ciapy", a raczej niepewnosc siebie
wydawalo mi sie ze moja tozsamosc zalezy od tego jak inni mnie widza
niby czulam ze to idiotyzm,ale jakos na to pozwalalam. jednak w koncu przelala sie przyslowiowaczara goryczy, i natrafilam na zdanie ktore mnie osmielilo: nawet z jezusa sie smieja i szydza. czy to 'oznacza" ze jest on taki, jakim go widza ci szydercy?
posiadanie wlasnego stabilnego osadu na temat siebie opiera sie na poznaniu siebie. ale poznanie to nie polega na wsluchiwaniu sie co o mnie mowia.
ja w tobie nie wyczuwam "ciapy", a raczej niepewnosc siebie
- cvbnm
Powrót do Problemy w związkach
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 85 gości