facet z problemem?A może to ja mam problem?

Problemy z partnerami.

Postprzez caterpillar » 17 sie 2009, o 23:38

a czy oprocz patrzenia w oczy jakies inne cechy dostrzegasz? np. szacunek ?


"W gruncie rzeczy, na końcu, liczą się tylko czyny a nie słowa, takie moje zdanie."

..w gruncie rzeczy zgadzam sie z tym zupelnie

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 17 sie 2009, o 23:46

Ja to w takich razach radykalna jestem... zero kontaktów, zero telefonów, maili - nic. Po tych huśtawkach emocjonalnych, przypływach i odpływach, rozstaniach i powrotach... daj sobie odpocząć, wyciszyć się. Taka ta miłość "okruchowa"... dziś okruszek, jutro nie, w pojutrze może następny. Jeśli tak Ci pasuje Imeno, to spoko... ale czy aby na pewno?

Trzym się.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez imena » 18 sie 2009, o 00:00

podobno kocha się nie za coś lecz pomimo wszystko....staram się być silna...życie już nie raz rzuciło mnie na kolana czy i tym razem uda mi się wstać z podniesionym czołem?z obawą patrzę w przyszłość co bedzie dalej...czy mam walczyć...ale z czym czy z miłościa w ogóle się da?chciałam dać mu wszystko.....


a oprócz patrzenia w oczy było wiele pięknych gestów...ale cóż po tym jak teraz ich już nie ma....
imena
 
Posty: 28
Dołączył(a): 15 sie 2009, o 08:25
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Postprzez ewka » 18 sie 2009, o 00:06

imena napisał(a):podobno kocha się nie za coś lecz pomimo wszystko....

Zgadzam się... ale jest też szacunek do siebie, jest też swoja godność, swoje życie, swoja przyszłość. Wiem, że dla Ciebie (dzisiaj) tylko z nim i przy nim... ale na jak długo? Miesiąc? Dwa? Trzy?

Zainwestuj troszkę w siebie. Opłaci się.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 18 sie 2009, o 00:09

walczyć - NIE

moim zdaniem miłości nie da się niczym wywalczyć, poza tym, co by była warta taka wywalczona na siłę relacja, dla mnie nic

na razie nie pozostaje Ci zrobić nic... przecież on wrócił do swojej żony

po prostu pozostaje Ci być, lizać swoje rany, przeżywać stratę, zatroszczyć się o siebie, przeczekać aż będzie lepiej

życzę spokoju
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez imena » 18 sie 2009, o 00:10

strasznie mnie to w sobie wkurza, że boję się zrobić ten radyklany krok bo myślę, że wtedy go sracę na zawsze a tak to może jeszcze by wrócił....nie daję z tym rady....chociaż dobrze wiem, że to najbardziej pomogłoby mnie samej....więc dlaczego nie chcę?
imena
 
Posty: 28
Dołączył(a): 15 sie 2009, o 08:25
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Postprzez ewka » 18 sie 2009, o 00:12

imena napisał(a):więc dlaczego nie chcę?

Bo tęsknisz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 18 sie 2009, o 00:14

wiesz co, ja też nie chcę, też tego nie robię

bo podjąć taką decyzję samemu, a potem tego dotrzymać, to ogromny ciężar i wysiłek

a ja czuję się taka słaba, bezsilna

nie umiem sobie wyobrazić tego, że to JA SAMA ZADECYDUJĘ, że nigdy go już nie zobaczę, nie usłyszę i nie przeczytam

wzięcie tego ciężaru na siebie samą wydaje mi się ponad siły
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez imena » 18 sie 2009, o 00:14

bo kocham bo tęsknię bo brakuje mi go w każdej sekundzie...i gdzie ta moja godność? nie wiem...może się kiedyś odnajdzie...kiedyś ją miałam
imena
 
Posty: 28
Dołączył(a): 15 sie 2009, o 08:25
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Postprzez kasjopea » 18 sie 2009, o 00:23

I to się wlaśnie nazywa milość ! ale odkrycie co!? :wink:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez imena » 18 sie 2009, o 00:25

taaaaaaaaa przełomowe ;p
imena
 
Posty: 28
Dołączył(a): 15 sie 2009, o 08:25
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Postprzez biscuit » 18 sie 2009, o 00:30

ja myślę, że Twoja godność jest przy Tobie w każdej sekundzie, bo jest częścią Ciebie, to nic, że jej nie czujesz, każdy jest godny

mnie słowa, godność, szacunek do siebie itp. nie pokrzepiają, jeśli robię coś na siłę, nawet dla własnego dobra, to jeśli to nie wypływa ze mnie, to czuję, że robie to po prostu jakby dla ich brzmienia

ja muszę poczuć granicę w sobie, samo ze mnie ma wyjść, co mam robić, samo odwoływanie się do własnej godności, samostanowienia o sobie mnie niestety nie wzmacnia, nie umiem się tym nadmuchać i czerpać z tego siłę :(
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez lili » 18 sie 2009, o 09:27

wiesz, to nie jest łatwe ale jest możliwe
ja rozstałam się z facetem, nie wiem czy go nadal kocham ale z pewnością nie jest mi obojętny
przypuszczam że w sytuacji podbramkowej (zagrożenie życia, jakiś wielki problem) skoczyłabym za nim w ogień bo w gruncie rzeczy chciałabym dla niego tego co najlepsze, po części dlatego odeszłam i zakończyłam tą znajomość
ponieważ rozstaliśmy się a ja nie chce sobie robić operacji na otwartym sercu, zerwałam wszelkie kontakty, wszystko pokasowałam, pousuwałam, poblokowałam, zdjęcia pochowałam, prezenty zamknęłam na klucz a wspólnym znajomym oznajmiłam żeby mi o nim nie opowiadali, nie chcę wiedzieć co się z nim dzieje, jedyna sytuacja w której chciałabym wiedzieć co się dzieje, to gdyby stało mu się coś złego, gdyby potrzebował mojej pomocy, to oczywiście to zrobię
poza tym- odcięłam się zupełnie, to nie jest łatwe, ale jak wytrzymasz kilka dnia to potem jest coraz łatwiej
miłość ma zero związku ze zdrowym rozsądkiem, ale czasem tylko zdrowy rozsądek jest w stanie uratować nas przed zniszczeniem jakie może w nas zasiać zła, destrukcyjna miłość
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez anna maria » 18 sie 2009, o 09:49

Cat ,To nie tak ,że nic.
Mamy prawo kochać ,nawet żonatych facetów ale nie rozkochiwać.Sama jestem jeszcze mężatką i znam ból,gdy dowiadujesz się o zdradzie.
Dlatego ,to nic akurat odnosiło się do Imeny a nie ogólnie.Bo ona właśnie pokochała.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez Abssinth » 18 sie 2009, o 10:33

'i to sie nazywa milosc'

taaaa

to sie nazywa UZALEZNIENIE


TOKSYCZNE UZALEZNIENIE.

................................
ktos , kto nie kocha siebie, nie potrafi kochac innego.

zastanowcie sie - czy pozwalajac na takie traktowanie ze strony zalosnych, niezdecydowanych, manipulatorskich kolesi - kochacie siebie?

zebrzac o okruchy z panskiego stolu, meczac sie, placzac, teskniac do namietnych chwil i patrzenia w oczy...

kochacie siebie? czy tego byscie zyczyly swoim corkom, najlepszym przyjaciolkom? takiego zycia?

............................................

ta bzdura, ze nie kocha sie za cos, lecz pomimo wszystko...

kochanie POMIMO tego, ze ktos jest manipulatorem, POMIMO tego, ze ktos jest klamca, POMIMO tego, ze ktos nie ma za grosz odwagi cywilnej, POMIMO tego, ze ktos Was wykorzystuje jak lalki z sex shopu, POMIMO tego, ze ktos kupuje Wasze serca za pare milych pustych slowek...

czy to jest milosc?
czy mozna kochac kogos POMIMO tego, ze nie mozna miec do niego nawet odrobiny szacunku?

..............................................

prosze.
Milosc to wazne, wielkie slowo.

nie uzywajmy go nadaremno...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 553 gości

cron