imena,
rozumiem Cię bardzo i wiem co czujesz
ja zakochałam się w żonatym mężczyźnie, który nigdy nie zostawi rodziny, wiedziałam od początku, że ma żonę i dziecko, i tak samo mi się zakochało
i niezależnie od faktu, że nie jest ze mną, ja czuję, że go kocham mimo bólu
nawet, gdyby mi sobór psychologów i filozofów wyłożył zgodnie teorię miłości, wskazując, że to co ja czuję to: uzależnienie, bądź zauroczenie, bądź to tamto czy owamto, to na nic mi te mądrości, bo czuję co czuję i w niczym mi to zrozumienie nie ułatwia tego czucia
miałam już męża i 7 lat tego, co daje niby teoretyczne prawo do mówienia o miłości, bo puściliśmy pod kołdrą odpowiednią ilość bąków sprawdzających siłę naszej miłości
i wiem jedno - miłość się po prostu... czuje, niekoniecznie pod kołdrą
bo teoretycznie to ja wiem wszystko i co należy robić i co należałoby czuć
ale doopa na całej linii, bo czuję co innego, mimo, iż mi nawet nikt w ani jednej sekundzie nic nie obiecał
więc imena, rozumiem Twój ból, nic nie jest proste, chyba tylko w teorii
graj tak ja ja - powiedział Paganini, przecież to proste, bierzesz smyczek i ot tak, przesuwasz po strunach...
facet rzeczywiście wydaje się być niedojrzały emocjonalnie, ale co zrobić...
ja już tyle siły zmitrężyłam na walkę, na próbę zerwania kontaktu, jak syzyf... aż opadłam z sił i poczułam się bezsilna
i teraz myślę sobie, że będzie co będzie, albo coś się zdarzy takiego, że ten stan ulegnie zmianie, albo znajdę w sobie siłę i motywację do dalszych kroków, albo nastąpi moje zmęczenie materiału
ale na razie ledwo zipię, walczę o oddech i dzień, opadłam po prostu z sił, czuję się bezsilna... po prostu niestety
trzymaj się, nie jesteś odosobniona, dziewczyny mądrze radzą, mnóstwo tu fajnych ludzi