przez flinka » 26 sie 2007, o 15:13
Witaj Rahma,
bycie z kim¶ w takiej sytuacji to bardzo dużo, tylko że musisz odpowiedzieć sama sobie na pytanie: czy starczy mi sił, czy dam radę? Bo sytuacja kiedy zabraknie sił komu¶ kto pomaga i nagle znika z czyjego¶ życia jest jeszcze gorsza niż gdyby go w ogóle nie było (rozumiesz co mam na my¶li?). Po prostu Twój przyjaciel poczułby się odrzucony i to jeszcze gorzej by wpłynęło na jego sytuację, samoocenę.
Pytasz co możesz zrobić... Możesz przy nim być, to najważniejsze by w trudnej sytuacji nie być całkiem samemu (osamotnienie potęguje negatywne my¶lenie i zagubienie). Możesz dać mu zrozumienie, akceptację i wsparcie. Czasem nawet wspólne milczenie daje bardzo dużo. Nie staraj się na siłę czego¶ z niego wyci±gać, nie staraj się na siłę go zagadywać i pocieszać, b±dĽ przy nim i czekaj na taki moment kiedy on sam będzie gotowy na rozmowę, kiedy on sam zdecyduje się przed Tob± otworzyć i porozmawiać o swoich emocjach. Rozumiem, że możesz się bać jego słów odno¶nie tego, że nie chce już żyć, ale zawaliło mu się wszystko co było dla niego ważne - życie rodzinne, praca, dodatkowo lęk czy będzie miał za co żyć i gdzie mieszkać. Znalazł się na zakręcie, musi wła¶ciwie zacz±ć budować i układać swoje życie od nowa. Ty możesz dać mu poczucie, że w razie czego może liczyć na Twoj± pomoc, ale to on sam musi wzi±ć odpowiedzialno¶ć za swoje życie i podejmowana decyzje. Ważne jest, żeby¶ podkre¶lała to, że jest warto¶ciowy, że jest ważnym dla Ciebie człowiekiem (bo jego poczucie własnej warto¶ci jest zapewne bardzo niskie) i że nie na wszystko ma wpływ (by nie czuł się winny!). Musisz być cierpliwa i dać mu czas na przeżycie pewnych spraw, na pozbieranie się po tym wszystkim, ale też nie pozwolić by się całkiem zamkn±ł przed ¶wiatem, pozostał w swojej bierno¶ci. Ważna jest motywacja do działania, ale też nie nie natychmiast, tylko stopniowo.
Niebezpieczna jest jego sytuacja zdrowotna, powinna¶ starać się nakłonić go do wizyty u lekarza (choć pewnie będzie się zapierał). Może powiedz mu, że zależy Ci na jego zdrowiu, że się martwisz.
A co do jego dzieci... Sytuacja jest trudna i napewno bardzo dla niego bolesna. My¶lę, że nie powinnien rezygnować, nie tylko ze względu na siebie, ale także na dzieci, które potrzebuj± ojca i jego miło¶ci. Może powinnien spróbować na spokojnie porozmawiać z matk± swoich dzieci, wyja¶nić jej, że szkodzi własnym dzieciom tak postępuj±c, że wychowuj±c je w nienawi¶ci do ojca rzutuje na całe ich dalsze życie, odbiera im prawo do szczę¶cia, miło¶ci i bezpieczeństwa. Wiesz znam kogo¶ kto był w podobnej sytuacji (utrudnianie kontaktów i nastawianie dzieci przeciwko niemu) i wycofał się, bo stwierdził, że tak będzie lepiej dla dzieci, ale w efekcie dzieci wychowały się bez ojca, w nienawi¶ci do niego i wpłynęło to na nie negatywnie, a on sam "stracił" dzieci, które kochał. Dlatego uważam, że warto by Twój przyjaciel nie rezygnował, oczywi¶cie nie chodzi mi tu o "wyrywanie" sobie nawzajem dzieci i "przeci±ganie" ich na swoj± stronę, ale zabieganie o taki zdrowy kontakt.
Pozdrawiam Cię i życzę dużo sił