Dziecko

Problemy z partnerami.

Dziecko

Postprzez Jaga82 » 31 lip 2009, o 00:19

Proszę o pomoc w zrozumieniu pewnej sytuacji z mojego życia, z którą nie mogę się uporać.
Na początku tego roku z zaskoczeniem odkryłam, że jestem w ciąży. Nie zabezpieczaliśmy, więc wcześniej czy później musiało do tego dojść. Mimo, że była to całkowita niespodzianka w gruncie rzeczy ucieszyłam się. Jestem w odpowiednim wieku do zakładania rodziny, mam cudownego partnera. Tak wtedy myślałam. Na kryształowym obrazie mojego mężczyzny pojawiła się bowiem skaza. Gdy dowiedział się, że spodziewam się dziecka i chcę je urodzić (dla mnie to było oczywiste) powiedział, że się na to nie zgadza. Najzwyczajniej w świecie powiedział, że muszę je usunąć. Ja nie godząc się na takie rozwiązanie chciałam odejść i sama wychować to dziecko. Zatrzymał mnie. Potem przepraszał. W końcu oswoił się z myślą, że będzie ojcem. I gdy wydawało się, że już wszystko będzie dobrze-wylądowałam w szpitalu-ciąża martwa. Jakoś się pozbierałam, mój ukochany cały czas był przy mnie. Mówił, że jeszcze kiedyś będziemy mieli dziecko. Dodam również, że ma już kilkuletniego syna z poprzedniego związku. I tu zaczyna się mój problem. Widzę, że kocha go nad życie, że mały jest dla niego wszystkim, widzę jak bardzo się cieszy z każdego spotkania z nim, każdą wspólnie spędzoną chwilą. A ja wtedy zastanawiam się jak on mógł mi powiedzieć, że nie chce naszego dziecka. Nie potrafię mu tego wybaczyć, zapomnieć. Widzę jakim jest fantastycznym ojcem i za każdym razem, gdy widzę go z synem mam żal o to, co mówił kilka miesięcy temu. Za każdym razem zastanawiam się czy nasze dziecko kochałby równie mocno jak swojego syna. Co jakiś czas mówi mi, że jeszcze będziemy mieli dziecko, że tego chce. Tylko, że teraz to ja zmieniłam zdanie. Po pierwsze nie mogę zapomnieć tamtej sytuacji a po drugie zdaję sobie sprawę z tego, że nasze dziecko pewnie będzie mniej kochane przez niego. Być może popadam w jakąś paranoję ale takie myślenie jest silniejsze ode mnie.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez April » 31 lip 2009, o 00:39

;( jutro Ci opowiem kochana co mysle,... jest mi przykro czytajac to...
April
 

Postprzez kasjopea » 31 lip 2009, o 01:01

:pocieszacz: Wiesz Jaga ja mysle że On poprostu bał sie ze może nie pokocha tego dziecka tak mocno jak tamtego.Czasami istnieje taka obawa.Moja znajoma jak miała urodzić drugie dziecko to bała sie że wlasnie nie będzie potrafiła kochac tego drugiego ,ale po urodzeniu wszystko oczywiscie sie zmienilo.Jeżeli jest kochajacym ojcem to sadze ze jest na tyle dojrzały żeby zaopiekować sie i następnym dzieckiem tylko On sam moze nie jest tego pewien.Może porozmawiaj z nim zapytaj dla czego nie chcial a teraz jednak zmienil zdanie.Pewnie jednak Cie kocha tylko byla w nim jakas bariera.Wiesz czasami wydaje sie że milośc jest wielka i niepodzielna i tego sie obawial ze unieszczęśliwi swoje dziecko ale napewno sie mylił jesli tak myślał.Wszystko będzie dobrze zobaczysz jeśli sie kochacie to dojdziecie do porozumienia.To byly zapewne tylko jego jakies obawy.Pozdrawiam :cmok:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Megie » 31 lip 2009, o 07:46

wiesz Jaga mysle, ze powinnas szczerze powiedziec swojemu facetowi o swoich uczuciach,..mozesz zaczac w momencie kiedy On mowi, ze jeszcze bedziecie miec swoje dziecko... czesto rozmowa rozwiewa takie obawy jakie Toba targaja...
Sadze, ze mozna sie obawiac zostania Ojcem czy Matka ( nawet po raz drugi) i w ten sposob zareagowac... jest wiele kobiet juz nie mowiac o mezczyznach, ktore jak juz stana przed faktem- ze zostana rodzicem zaczynaja sie bac...I to jest normalne. Dziecko to duza odpowiedzialnosc! On jest juz tego bardzo swiadomy bo ma juz syna, wiec wie co to znaczy miec dzidziusia.. Prawidlowa reakcja bylo to ze sie oswoil i jestem pewna, ze bylby dobrym Ojcem,.. skoro o syna tak dobrze dba to pewnie by i o Wasze dziecko dbal, bo wydaje mi sie, z Twojego opisu ze jest odpowiedzialny..
Ja jestem w 7 miesiacu ciazy teraz, obydwoje z mezem chcielismy dzidziusia,, ale jak sie zorientowalam, ze jestem w ciazy to mialam tez strach w oczech przez jakis czas..Dziecko to nie zabawka, czy dam rade...
Wazne jest to co bedzie po porodzie, jak podolamy odpowiedzialnosci a nie to, ze ma sie chwilowe zalamania..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez lili » 31 lip 2009, o 10:23

czy on wyjaśnił dlaczego nie chciał tego dziecka?
i co to znaczy że kazał Ci usunąć?
to dziecko jest a nie przedmiot, żywe, życie, które sam na dodatek powołał do istnienia a nie kurz na szafce, czyż nie?
nie chciałabym być z facetem który każe mi usunąć swoje dziecko, w sytuacji kiedy nas na nie stać, wiekowo, finansowo itd.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez blue66 » 31 lip 2009, o 12:12

Dziecko to duza odpowiedzialnosc! On jest juz tego bardzo swiadomy bo ma juz syna, wiec wie co to znaczy miec dzidziusia.. Prawidlowa reakcja bylo to ze sie oswoil i jestem pewna, ze bylby dobrym Ojcem,.. skoro o syna tak dobrze dba to pewnie by i o Wasze dziecko dbal, bo wydaje mi sie, z Twojego opisu ze jest odpowiedzialny..


zgadzam się,
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez Jaga82 » 31 lip 2009, o 12:18

---------- 12:15 31.07.2009 ----------

Usunąć dziecko znaczy dokonać aborcji, myślałam, że to dość jasne określenie.
Tłumaczył mi dlaczego tak wtedy powiedział, ale mnie to nie przekonuje. Z pewnych (i zrozumiałych dla mnie powodów) nie mógłby przyjeżdżać do Polski a ja właśnie tu chciałam urodzić i przez pierwsze miesiące być z dzieckiem. Mówił, że nie chce tworzyć związku i rodziny na odległość. Nasza sytuacja mieszkaniowa w tamtym okresie była fatalna-co półtora miesiąca wynajmowaliśmy pokój gdzie indziej z przyczyn niezależnych od nas. Mówił też, że zbyt krótko tworzyliśmy wtedy parę, że tak naprawdę jeszcze dobrze się nie poznaliśmy a już zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Mimo tych wszystkich przeciwności ja chciałam to dziecko a on nie. Powiedział nawet coś strasznego, mianowicie, że to jeszcze nie jest dziecko i że im wcześniej zrobię zabieg tym lepiej. Nie mogę mu tego wybaczyć, nawet teraz gdy wiem jak zachowywał się później. Dbał o mnie, o moją prawidłową dietę, przytulał się do mojego brzuszka i mówił do niego. Zaakceptował sytuację, jakoś ją sobie poukładał. Tylko, że wcześniej cholernie mnie zranił i nie mogę tego zapomnieć.

---------- 12:18 ----------

blue66 napisał(a):
Dziecko to duza odpowiedzialnosc! On jest juz tego bardzo swiadomy bo ma juz syna, wiec wie co to znaczy miec dzidziusia.. Prawidlowa reakcja bylo to ze sie oswoil i jestem pewna, ze bylby dobrym Ojcem,.. skoro o syna tak dobrze dba to pewnie by i o Wasze dziecko dbal, bo wydaje mi sie, z Twojego opisu ze jest odpowiedzialny..


zgadzam się,



To trzeba mu oddać, jest bardzo odpowiedzialnym człowiekiem. Tylko, że w chwili, w której tej odpowiedzialności bardzo potrzebowałam-zawiódł mnie, mówiąc, że mam dokonać aborcji. To mnie cały czas boli.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez ewka » 31 lip 2009, o 12:49

A może sytuacja go po prostu zaskoczyła? Może akurat w tamtym momencie... może to nie był dobry moment w jego odczuciu?

Jeśli człowiek (czy mężczyzna czy kobieta) nie planuje dziecka i nagle BACH! JEST! - jedną z pierwszych myśli jest aborcja. Wcale nie zdziwiłabym się, gdybyś i Ty Jaga takiej krótkiej myśli nie miała. Jeśli się nie planuje i nie chce w tym momencie... ciąża jest "tylko" ciążą"... nie dzieckiem. Czasami myślę, że to takie myślenie w ramach samoobrony.

Przypomniała mi się koleżanka... moja równieśniczka. Kiedy powiedziała mu (swojemu chłopakowi), że jest w ciąży - uciekł na drugi koniec Polski. Długo go nie było... a ona urodziła bliźnięta i mieszkała w wynajętym pokoju. Sama. Kiedy dzieci miały chyba pół roku - wrócił. Gdy miały roczek - wzięli ślub. Są do dzisiaj razem. Myślę, że zadziałał w jakimś szoku.


Jaga82 napisał(a):Mimo tych wszystkich przeciwności ja chciałam to dziecko a on nie.

A gdyby sytuacja była odwrotna?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lili » 31 lip 2009, o 13:40

Jaga82 napisał(a):Usunąć dziecko znaczy dokonać aborcji, myślałam, że to dość jasne określenie.
Tłumaczył mi dlaczego tak wtedy powiedział, ale mnie to nie przekonuje. Z pewnych (i zrozumiałych dla mnie powodów) nie mógłby przyjeżdżać do Polski a ja właśnie tu chciałam urodzić i przez pierwsze miesiące być z dzieckiem. Mówił, że nie chce tworzyć związku i rodziny na odległość. Nasza sytuacja mieszkaniowa w tamtym okresie była fatalna-co półtora miesiąca wynajmowaliśmy pokój gdzie indziej z przyczyn niezależnych od nas. Mówił też, że zbyt krótko tworzyliśmy wtedy parę, że tak naprawdę jeszcze dobrze się nie poznaliśmy a już zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Mimo tych wszystkich przeciwności ja chciałam to dziecko a on nie. Powiedział nawet coś strasznego, mianowicie, że to jeszcze nie jest dziecko i że im wcześniej zrobię zabieg tym lepiej. Nie mogę mu tego wybaczyć, nawet teraz gdy wiem jak zachowywał się później. Dbał o mnie, o moją prawidłową dietę, przytulał się do mojego brzuszka i mówił do niego. Zaakceptował sytuację, jakoś ją sobie poukładał. Tylko, że wcześniej cholernie mnie zranił i nie mogę tego zapomnieć.


przepraszam, dopytałam bo nie wyobrażałam sobie, że facet może o coś takiego poprosić swoją kobietę...
wydaje mi się że jak już "jest" ciąża to nie ma co się zastanawiać czy chce się prowadzić życie na odległość czy nie, czy chce się jechać ze swoją kobietą do Polski czy nie, powinien o tym pomyśleć kiedy podejmowaliście działania które mogły doprowadzić do ciąży.
Gdybym była w Twojej sytuacji oczekiwałabym, że wszystko inne przestanie być ważniejsze: że wolałby zostać za granicą, że nie jest jeszcze pewien czy to ten związek- jak nie był pewien to po co wskakiwał do łóżka?Dziecko to dziecko- zależne całkiem od nas i wtedy egoistyczne pobudki moim zdaniem powinny zejść na plan dalszy.

Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Jaga82 » 31 lip 2009, o 15:40

ewka napisał(a):

Jaga82 napisał(a):Mimo tych wszystkich przeciwności ja chciałam to dziecko a on nie.

[color=blue]A gdyby sytuacja była odwrotna?


Pytasz ewko o sytuację, w której to ja nie chcę dziecka mimo, że jestem w ciąży a mój partner nalega bym urodziła? Dla mnie sytuacja jest jasna i oczywista. Gdy jestem w ciąży-rodzę. Zdaję sobie sprawę czym może się skończyć sypianie dorosłej kobiety z dorosłym mężczyzną dlatego ponoszę wszelkie konsekwencje takich zachowań. Hipotetyczna sytuacja, o której piszesz jest więc niemożliwa z mojego punktu widzenia. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłabym zabić własne dziecko.


lili napisał(a):
przepraszam, dopytałam bo nie wyobrażałam sobie, że facet może o coś takiego poprosić swoją kobietę...
wydaje mi się że jak już "jest" ciąża to nie ma co się zastanawiać czy chce się prowadzić życie na odległość czy nie, czy chce się jechać ze swoją kobietą do Polski czy nie, powinien o tym pomyśleć kiedy podejmowaliście działania które mogły doprowadzić do ciąży.
Gdybym była w Twojej sytuacji oczekiwałabym, że wszystko inne przestanie być ważniejsze: że wolałby zostać za granicą, że nie jest jeszcze pewien czy to ten związek- jak nie był pewien to po co wskakiwał do łóżka?Dziecko to dziecko- zależne całkiem od nas i wtedy egoistyczne pobudki moim zdaniem powinny zejść na plan dalszy.



Nie musisz mnie za nic przepraszać lili. Masz prawo pytać gdy nie jesteś czegoś pewna :)
W tamtym okresie nie mógł przyjeżdżać do kraju i ja to rozumiałam. Jeśli chodzi o wskakiwanie do łóżka-ja nie robię tego byle z kim, byle gdzie. Kocham się z mężczyzną, którego dażę uczuciem i on również kieruje się podobnyną zasadą. Fakt-nie zabezpieczaliśmy się i tak właśnie mogło się to skończyć. I być może ewka ma rację, że może sytuacja go zaskoczyła.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez ewka » 31 lip 2009, o 23:39

Jaga82 napisał(a):Hipotetyczna sytuacja, o której piszesz jest więc niemożliwa z mojego punktu widzenia. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłabym zabić własne dziecko.

I właśnie o to chodzi! Hipotetyczna, ALE której w ogóle do siebie nie dopuszczasz... jak i on może nie umiał do siebie dopuścić TEGO właśnie. Nie szkodzi, że Ty (moim zdaniem) masz rację, bo poczęło się życie i nie ma dyskusji, bo to życie już jest... on (możliwe) miał swoją rację równie (jego zdaniem) w tamtym momencie ważną. Taką jakby też BEZDYSKUSYJNĄ. Taką, jaka wydaje Ci się Twoja. Ta racja.

On coś tam mocnego przecież przeżył, coś tam było... rodzina czy jakiś zaawansowany wolny związek, w którym było dziecko. Syn. Nie będę tutaj tworzyć jakiegoś serialu... ale możliwe, że z tamtego związku wyniósł jakąś skazę, może został w dziecko wrobiony, może dziecko zdominowało rodzinę i on odszedł na drugi plan , może stał się nieważny... nie wiem tego, ale Ty wiesz coś tam. Tyle, ile Ci powiedział.... może coś przemilczał, bo męskie ego nie umiało się do czegoś przyznać. Myślę, że na każdą decyzję ma wpływ coś tam... a pod hasłem "coś" może się mieścić milion najróżniejszych rzeczy - i dlatego ważne wydaje mi się to, co dzieje się potem. A potem Cię przeprosił i nasłuchiwał, co się dzieje w Twoim brzuszku. No piękne to jest! Zauważasz to?

Możliwe, że kiedyś też staniecie wobec jakiegoś problemu (jakiegoś!) i też na przeciwnych stanowiskach. Czy warto kogoś skreślać dlatego, że MIAŁ inne spojrzenie? Piszę MIAŁ, bo sytuacja się zmieniła i wszystko jest jak najbardziej okej... tylko to jedno małe "ale". Pozytyw jest (ja go widzę) taki, że się odkrył i niczego nie ukrywał... mógł w imię poprawności politycznej udać radość.

Uważasz, że to zachowanie w tamtym gorącym czasie skreśla go jako partnera życiowego?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 1 sie 2009, o 17:16

---------- 17:08 01.08.2009 ----------

Jaga witaj!

Dorzuce pare swoich groszy, bo mnie bardziej zirytowalo to,ze piszesz o tym ,ze malo sie znacie jednak nie macie nic przeciwko aby uprawiac seks bez zabezpieczenia z pelna swiadomoscia co za tym idzie a jednak mimo to jest wielki SZOK :!: :shock: :?: ( CHODZI MI O TWOJEGO FACETA)

Skoro wie co znaczy byc rodzicem i nie chce ponownie tej odpowiedzialnosci no to....chyba musi sie douczyc skad dzieci sie biora.

z tej hstorii moral taki :jesli decydujesz sie na seks bez zabezpieczenia lepiej upewnij sie jakie plany zyciowe wobec Ciebie ma Twoj partner.

Pozwalam sobie na to madrowanie bo mnie i mojego partnera ciaza zaskoczyla,tez mieszkalismy w wynajmowanym pokoju i nagle trzeba bylo szukac mieszkania a z kasa wiadomo roznie bywa.
I moj facet tez nie zareagowal promiennym usmiechem na poczatku..bo jak to facet podszed do sprawy praktycznie (kasa,mieszkanie,praca) i tez potrzebowal kilku dni na oswojenie sie z ta mysla (tu chodzilo o totalna zmiane naszych planow)

Po moich doswiadczeniach mam takie przemyslenia ,ze jesli nie jestesmy gotowi na plan awaryjny w postaci "bedziemy mieli dziecko" to lepiej lykac hormony albo" napic sie szklanki wody zamiast"
..no chyba ,ze ktos traktuje aborcje jak antykoncepcje :roll:

Wiem ,ze zazwyczaj nie rozmawia sie z poznawanym dopiero co facetem o planach zwiazanych z rodzina ale pewne zachowania powinny pociagnac za soba pytanie "stary a co jesli..?"

ja wierze ,ze nic nie dzieje sie przypadkowo...

pozdawiam!

---------- 17:16 ----------

A i zgadzam sie z lili co do egoistycznych pobodek i planowania juz co bedzie za kilka miesiecy.najwazniejsze jest byc razem pomysl o tym na przyszlosc.
Dlamnie wspolny porod i mozliwosc aby facet od piewrwszych chwil mogl zajmowac sie NASZYM dzieckiem byl na pierwszym miejscu,rodzilismy i wychowujemy sami bez pomocy,baciow, ciociow i innych takich przeszkadzajek i z daleka od PL :wink: i to bylo w tym wszystkim najpiekniejsze doswiadczenie :usmiech2:

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kasjopea » 2 sie 2009, o 14:59

Caterpi generalnie ma racje ,jak sie chce to sie potrafi i da rade.Odpowiedzialność to takie madre slowo za siebie i za innych oczywiscie.
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Cyprian » 4 sie 2009, o 00:16

Witaj.

Z tego co piszesz, to fantastyczny koleś z jednym, dosłownie jednym "wybrykiem".
NIe wiem jak długo, ile chwil, godzin dni utrzymywał się tamten stan, a to może być istotne. Czym innym jest dzień tydzień a czym zgoła odmiennym 2 miesiące nerwów będąc w stanie błogosławionym.

Jeżeli jednak nie trwało to długo, jeżeli nie towarzyszyły temu jakieś pogróżki, czy wręcz rękoczyny, a on swoim dalszym postępowaniem wynagrodził Wam swoje zachowanie to uważam, że może faktycznie powinnaś to złożyć na karb szoku i wybaczyć mu. A jeżeli już wybaczyć to tak do końca a nie chować urazę, co może tylko zaowocować oskarżeniem, że wszystko co się potem wydarzyło to konsekwencja jego postępowania.

Ufasz mu albo nie. Wierzysz w niego, albo przestałaś. Chcesz z nim być albo nie. To nie nowa oferta pracy.
I znowu wszystko zależy od twojej natury, patrzysz na życie sercem albo rozumem. Żyjesz z kimś bo boisz się samotności, lubisz luksus, cenisz sobie pewien status i wtedy ewentualnie mimo obiekcji decydujesz się na pragmatyczne rozwiązanie.
W drugim wypadku, zawsze będzie jakaś "skaza".

Pozdrawiam,
C.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez Jaga82 » 17 sie 2009, o 11:43

Przepraszam za tak długie milczenie w moim własnym wątku. Spowodowane było ono urlopem.

ewka-oczywiście, że nie skreśliłam go jako partnera życiowego. Pozostała w mojej głowie jakaś skaza, myśl, że kiedy byc może znów będę go bardzo potrzebować on może zawieść, tak jak wtedy. Żyjemy nadal i nadal się kochamy ale gdy mam gorszy dzień zaczynam wracać do tamtych dni i jego słów, które wciąż bolą.


caterpillar-nie napisałam ani słowa o tym, że mało się znamy z moim partnerem-'poleciałaś' jakimś sterotypem. A to, że się nie zabezpieczaliśmy to tak naprawdę nasza sprawa i nasze ustalenia. Wiedzieliśmy co się z tym wiążę, mimo to sytuacja nas zaskoczyła. Mój partner doskonale wie skąd się biorą dzieci i prosiłabym Ciebie byś go nie obrażała, ironicznie sugerując mu jakieś braki w edukacji czy wiedzy życiowej. Na temat planów życiowych rozmawialiśmy długo i często, więc wiedziałam, że chce ze mną być i że mnie kocha. Ja nie wskakuję pierwszemu lepszemu facetowi do łóżka a to również sugerujesz. Sytuacja zaskoczyła i mnie i jego jednak każde z nas zareagowało inaczej i tego głównie dotyczy ten wątek. Poza tym pisałam również, że gdy już oswoił się z myślą, że znów będzie tatą dbał o nas jak należy. Potrzebował czasu. P.S. Życzę szczęśliwego rozwiązania.

Cyprian-dziękuję za 'męski' punkt widzenia :) Kocham swojego faceta nad życie i chcę z nim być. Jednak czasem tamta sprawa wraca. Pewnie wróci za miesiąc. Za miesiąc miałabym urodzić...
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 243 gości

cron