---------- 21:46 15.08.2009 ----------
[quote=na poprawę stanu duszy człowieka cierpiącego na depresję może wpłynąć przede wszystkim on sam. [/quote]
Człowiekowi z depresją nie jest tak łatwo, wiem coś o tym. Walczę z nią od około sześciu lub siedmiu lat. już wtedy miałem różne stany depresyjno podobne.
Neutralny społecznie napisał(a):(...)Zwłaszcza jeśli ta depresja jest głęboka.
Wówczas warto wziąć pod uwagę zwłaszcza leki antydepresyjne.[/quote]
Miewałem w najgorszych chwilach myśli samobójcze, więc mogę stwierdzić że moja depresja jest zaawansowana...w sumie zył sobie nie podcinałem jeszcze i nie zamierzam...czyli moja depresja niejest aż taka głęboka. A jeśli by mi się pogorszyło to tabletek i tak nie wezmę, tak samo nie pójdę gdzieś do zakładu psychiatrycznego, czy jak kto woli do czubków. Z wielu powodów. o których nie chcę się rozpisywać.
Sądzisz że leki depresyjne coś mogą pomóc? NA każdego człowieka dana chemia inaczej działa. Sądzisz ze jak wezmę połknę czarodziejską pigułkę to mi przejdzie a ludzie mnie otaczający przestaną ze mnie drwić (do końca nie wiedząc dlaczego),nastawią się do mnie pozytywnie widząc we mnie, nie zdziwaczałego kolesia, tylko swojego ziomeczka,hultaja,człowieka, itp. i moje życie prywatne się poprawi? Znajdę kobietę swojego życia z którą założę zdrową normalną rodzinę?
Oczekuję wsparcia od ludzi a nie tapsików. Którzy pomogą mi się przebić przez zewnętrzną skorupę dziwaka jaka widzą we mnie pozostali ludzie. Chciałbym poczuć się potrzebnym jak każdy inny człowiek. Sądzę po Twojej wypowiedzi że jesteś optymistką. Optymista inaczej myśli niż pesymista. Optymiście wszystko wydaje się łatwiejsze. U pesymistów jest inaczej.
Pozwolę sobie to porównać do zgwałconej kobiety. Przepraszam że tym przykładem ale nic innego mi jak na razie nie przychodzi do głowy. A więc jest sobie zgwałcona kobieta Beata, która została brutalnie zgwałcona przez jakiegoś popier...leńca który potraktował ją jak rzecz, jak...srajtaśmę. Czyli tzw osobnik alfa z poziomem IQ upośledzonego orangutana. Inna kobieta która nie została zgwałcona, jej koleżanka Asia chce ją wesprzeć duchowo, mimo że nie czuła tego wielkiego poniżenia, tego bólu jakiego doznała jej koleżanka ze strony tego człekokształtnego osobnika. A więc wspiera ją, wspiera, mijają miesiące, lata, ale jej zgwałcona koleżanka nadal nie może się pozbierać, Dodatkowo widząc w każdym facecie potencjalnego gwałciciela. Asia nie rozumie Beaty dlaczego tak się zamartwia, przecież to było tak dawno. Po co wracać do przeszłości, lepiej interesować się przyszłością podchodząc do niej optymistycznie. Beacie trudno jest się pozbierać po tej traumatycznej sytuacji, ale koleżanka Asia jej nie rozumie bo tego nie przeżyła na własnej skórze..
Ja jestem w podobnej sytuacji. Czuje się zgwałcony, tyle że moralnie.
I uwierz mi że nie jest tak hop siup wykasować złe wspomnienia jak zbędny przeczytany SMS w komórce. Nie jestem komórką. A moja wewnętrzna irytacja, złość, gniew wciąż rośnie potęgowana przez niepotrafiące mnie zrozumieć otoczenie które ze mnie drwi. Nieznającego mojej przeszłości, a nie mam zamiaru podchodzić za każdym razem do jakiegoś obcego człowieka i zwierzać mu się z mojej przeszłości dając do zrozumienia dlaczego zachowuję się tak a nie inaczej. Zresztą w tym kraju krąży mit że winny się tłumaczy. Więc po co ryzykować pogorszeniem swojej sytuacji....sytuacja bez wyjścia...winny się tłumaczy, sądzę że te powiedzenie wymyślił jakiś barbarzyńca który znalazł wśród tłumu ludzi jakiegoś człowieka na którego zrzucił winę a gdy tamten zaczął się tłumaczyć barbarzyńca głośno rzeknął: WINNY SIĘ TŁUMACZY, sugerując tłumowi ludzi że ten niewinny jest winny.....
W sumie tak sobie czasami myślę , ...uj z resztą, w końcu różnimy się poglądami, wiarą. Nie jestem w stanie wszystkich do siebie pozytywnie nastawić, to nierealne. Ale z drugiej strony słowa drwin za moimi plecami , świadomość że ktoś kto mną gardzi niszczy mi opinie odwraca ode mnie innych ludzi nie pozwalając im mnie poznać z góry sugerując im że nie jestem wart poznania doprowadza mnie do furii. Takie dziecinne wybieranie sobie znajomych. Z tym możesz się przyjaźnić a z tym nie, bo jak będziesz z nim się przyjaźnić, to ja i reszta nie będziemy się do ciebie przyznawać...wybieraj... .Większość kieruje się ilością, a nie jakością.
Zgodzę się z Tobą że nie znam tak do końca zasad psychoterapii. Ja jestem tylko jej prawdopodobnie przyszłym pacjentem, bo tapsikow (czyt. leków antydepresyjnych) nie będę łykać....Chociaż nieraz się zastanawiałem co będzie jak poczęstuję się babci relanium....
A tak ogółem w pewnej gazecie popularnonaukowej przeczytałem artykuł o Zespole Stresu Pourazowego PTSD, czy istnieje możliwość że na to zachorowałem?
Ludzie ludziom zgotowali ten los.
---------- 21:55 ----------dobra, idę spać. będę na forum za tydzień. zarejestrowałem się tutaj aby znaleźć jakieś wsparcie. Pomyślałem sobie: w Świecie jest jedna osoba która próbuje mi pomóc, w sumie dwie, ale ta druga tak obojętnie.
może tutaj będzie lepiej. Narka.
Miałem dzisiaj iść na piwo...pozostałem przy kawie.
---------- 22:31 ----------kasjopea napisał(a):Witaj Neutralny na forum
siemka!
Dzięki że podzielasz moje zdanie.
Piszesz ze dobrze jest unikać ludzi mających na nas destrukcyjny wpływ tzw. wampirów energetycznych. Czy to że jestem w chwili obecnej prawie ze sam to oznacza że jestem jednym z tych wampirów i dlatego ludzie ode mnie się odsuwają? kiedyś miałem sporo znajomych. Co mogło wpłynąć na ich nagły brak? Czy moje przypuszczenia są trafne?
Mieszkam pod jednym dachem z rodzicami i babcią. Babcia po śmierci mojego dziadka zapadła w silną depresję. I odczuwam że stała się takim właśnie wampirem energetycznym. We wszystkim widzi niepowodzenie. Nie jedź tam bo zabiją, ubierz się bo mi jest zimno, złapie się za głowę to ta z przerażeniem pyta się czy głowa mnie boli, ze pewnie nowotwór. Takie sytuacje to codzienność. w sumie ostatnio mało mnie widują w domu bo jestem w delegacji. Pracuję i nocuje w innym mieście, co pozwala mi trochę się odprężyć psychicznie. za miesiąc wyjadę na parę miesięcy za granice co mi bardzo odpowiada.
[quote=kasjopea"]Nigdy nie naśmiewałam się z osób chorych niezaradnych bo to po prostu źle o nas świadczy ,[/quote]
JA mimo że jestem zaradny (tak mi sie wydaje),co niektórzy ludzie się ze mnie nabijają. Może to z zawiści typowo polskiej. Że ja coś potrafię. Brat nawet twierdzi że mam techniczny umysł...dziękuję mu za to że potrafi pocieszyć. Może śmieszy ich ta moja przesadzona dokładność....