Bezradność

Problemy z partnerami.

Postprzez Filemon » 30 lip 2009, o 14:36

a może jakiś... magnetofonik, dyktafon...? ;) i niech mamusia da koncert a potem puścić jakiejś znajomej, przy matce - którejś z tych oczarowanych mamusi urokiem... :? i zapytać: jak pani sądzi droga pani, czy tak się zachowuje cudowna, pełna ciepła matka i żona...? bo ja mam wątpliwości a mama uważa, że wszystko jest OK... i niech mamusia popatrzy na minę tej osoby, która tego wysłucha a może nawet bąknie jakąś swoją opinię w pierwszym szoku...

ale by było dopiero.... he he... :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez sikorkaa » 30 lip 2009, o 14:41

przyznam zupelnie powaznie kiedys o tym myslalam. zwyczajnie chcialam zobaczyc jak jej kopara opadnie po takiej wiazance. kto wie? a nuz sprobuje :roll:
sikorkaa
 

Postprzez Cyprian » 3 sie 2009, o 17:59

Cześć!

Dzięki wszystkim za ciepłe słowa. Niestety nie mam zbyt wielu sposobności by pisać na bieżąco. Teraz też nie mam specjalnego komfortu z wiadomych przyczyn.
Krótko, użyłem dyktafonu jakiś czas temu gdy teściowa z córa urządziły sobie pogawędkę w mojej obecności na mój temat. Niestety jak coś się ciągnie 2h a masz tylko tel do dyspozycji ciężko nagrać wszystko.
Sam tego nie odsłuchiwałem i nikomu odsłuchać nie dałem. Nie lubię molestować się tym co i tak mam zbyt często.
Ale mam tendencje do zapominania jej złotych myśli. Mam takie chwilę, że zdaję mi się że ona nie mogła być aż tak zła a potem znowu mnie szlag trafia. I prawdę mówiąc nie chcę żeby w niepamięć poszło wszystko czym mnie tak cudownie raczy co dnia.
To tyle na teraz. Pozdrawiam.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez sikorkaa » 3 sie 2009, o 18:30

cyprian, interesuje mnie odpowiedz na konkretne pytanie (jesli moge), otoz: wyczuwam, ze jestes dosc sppokojnym facetem, podchodzacym do tego bezstresowo i (co gorsze) wszystkie zlosci, nerwy dusisz w sobie, co moze sie kiedys objawic u Ciebie wrzodami, nerwica a nawet zawalem. niestety :( nasz organizm ma swoja wytrzymalosc i poddawany dlugotrwalemu stresowi w koncu odbija pileczke. w zwiazku z powyzszym tak sobie mysle, ze powinienes zadbac o swoje zdrowie. myslales np. o wyprowadzce? wydaje mi sie, ze byloby to chwilowe wyjscie, ale jednak. a byc moze zona by sie dzieki temu czegos nauczyla, bo tak mi sie wydaje, ze ona nie widzi ryzyka Waszego rozstania, tzn. ze cokolwiek by nie powiedziala to i tak bedziesz przy niej i dzieciach.
sikorkaa
 

Postprzez caterpillar » 3 sie 2009, o 21:49

---------- 21:37 03.08.2009 ----------

Cyprian witaj!

w glowie sie nie miesci eh :roll: tak sobie mysle ,ze idealnym dla was miejscem byla by bezludna wyspa gdzie nie bylo by kontaktu ze swiatem zewnetrznym i ktos trzeci ,zeby wskazal paluchem i sklonil do myslenia Twoja zonke nad jej postepowaniem.

Czy jest cos co Was w zyciu laczy?
jest jakis kierunek w ktory wspolnie patrzycie? bo z tego co piszesz nawet wychowanie czy tez urzadzanie mieszkania to sprawa tylko i wylacznie twojej zony..i chyba nawet dzieci maja tam malo do powiecenia :roll:

mam taka osobe w rodzinie i to jest tragedia nie zwiazek i jemu aukurat poszlo w alkoholizm..wiec pomysl tez o tym co ci ostatnio skrobnela sikorka.

pozdrawiam!

---------- 21:49 ----------

a i jeszcze jedno..wiesz jak czytam takie historie to ok zawsze wspolczuje sytuacji ale tez zastanawiam sie czy osoba piszaca nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia????

To oczywiscie nie tlumaczy takiego traktowania ale pewne zachowania powoduja hmm no takie samonakrecanie sie.
Podam przyklad
moj wujek ma przekichane podobnie jak Ty (jest spokojny opanowany itd )ALE ja tez nigdy nie pamietam,zeby staral sie uczestniczyc w zyciu rodziny,no okej ucieka jak tylko moze z domu bo fatalna atmosfera ale tez nie pomysli ,ze ma pewne obowiazki np. sprzatanie, zajmowanie sie dziecmi,zakupy- robi to sporadycznie .
i tak, jej wiecznie nic nie pasuje wiec on olewa zycie rodzinne zupelnie, co ja jeszcze bardziej nakreca..taki zamkniety krag :? maja totalnie odmienne gusta i nawet nie staraja sie czegos skonsultowac, wiec jak on nawet stara sie czyms ja zaskoczyc no to rezultat jest kiepski bo:nie takie siakie owakie.

ok sie rozpisalam..mam nadzieje ze w miare czytelnie pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Cyprian » 3 sie 2009, o 22:08

a czasami też i trochą ekscentrycznym ekscentrycznym, czemu dam teraz dowód.

Właśnie jestem po lekturze o KŚ. i 7 krasnoludkach.
Odsłona I.
Śnieżka po kilkunastomiesięcznej idylli poczuła w końcu pewien brak. Bardzo stęskniła się za swoimi 7 małymi przyjaciółmi i postanowiła ich odwiedzić.
Krasnale naturalnie bardzo ucieszyły się z odwiedzin dziewczyny i przygotowały na poczęstunek kanapki z serem.
- Bardzo Wam dziękuję, ale przywiozłam kosz pełen frykasów prosto z zamku.
Krasnoludki jak jeden mąż doszły do wniosku, że Śnieżka gardzi ich prostą kuchnią. Na nic zdała się linia obrony, że KŚ nie chciała sprawiać kłopotu.
I tak oto z mile zapowiadającego się dnia skończyło się na awanturze i oziębłym pożegnaniu.

Odsłona II.
Krasnoludki były pełne frustracji, ale emocje powoli opadały. Czuły w sobie pewien niesmak, bo może faktycznie źle odczytały intencje przyjaciółki.
Z drugiej strony one same pełne miłości i dobroci nie mogły uznać, że wina za ostatnie zajście przypadła wyłącznie im w udziale.
Dłużej dręczyć się nie dadzą. Te tortury psychiczne, którym zostały poddane wymagają niezwłocznej interwencji.
Pognały więc za Śnieżką w celu wyjaśnienia sprawy. Królewna bardzo dotknięta niespodziewanym zachowaniem krasnoludków nie miała ochoty na rozmowę, ale choć krok miała żwawszy i mogła z powodzeniem zostawić maluchy z tyłu jednak dała się dogonić i tak oto doszło do kolejnego starcia.
Krasnoludki lubujące się z powiedzonkach i mądrościach ludu poprawnie odczytały kolejną mądrą maksymę i ucieczkę przed narastającym poczuciem winy zamieniły w atak.
- Śnieżko, kochaliśmy Ciebie przez tyle lat - zaczął niewinne Mędrek. Ofiarowaliśmy CI nasze najlepsze lata, nasze ręce i nasz trud. Zapewnialiśmy wikt i opierunek, a ty przyjechałaś do nas jak panisko i potraktowałaś nas jak wycieraczki. Zeszmaciłaś Nas...
Śnieżka po raz drugi poczuła zaskoczenie pomieszane z oburzeniem. Jęła tłumaczyć, że przecież ona ich nie chciała wykorzystać, że zaangażowała się podobnie jak i one. Też sprzątała, prała i robiła kanapki.
Takiego zuchwalstwa dla krasnali było już zbyt wiele. Jak to nikczemna udająca porządną i miła dziewczynę kreatura może im zarzucać, że one nic nie robiły. Że tylko ona się angażowała a one tylko bąki zbijały.
Już drugi raz tego dnia Śnieżka potraktowała ich jak..gówno.
Ale one będą walczyć o swoje i nie pozwolą jej odejść. "Zobaczysz nie pozwolimy Ci odejść" zawołały groźnie machając palcem przed nosem Śnieżki.

-------------------------------------------------------------------------------------

Sorry za wygłupienie się z tym tekstem, ale bywa że łatwiej się pisze nabierając dystansu do własnych spraw.

Na Twoje pytanie Sikoreczko postaram się niedługo odpowiedzieć.

Póki co muszę kończyć...
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez sikorkaa » 3 sie 2009, o 22:11

widze, ze masz kolego poczucie humoru ;) cenna zaleta, nie wyzbywaj sie jej. pozdrawiam :)

(skad Wam sie ta sikoreczka wziela? :bezradny: :wink: )
sikorkaa
 

Postprzez Cyprian » 3 sie 2009, o 23:13

Jestem ponownie.

Z racji mojej nieregularności niektóre posty, choć wcale nie mniej ważne pozostały bez mojej odpowiedzi. Postaram się to zmienić. Zaręczam, że czytałem wszystkie, a kolejność w jakiej odpowiadam jest chyba jednak przypadkowa.

Odnośnie mojej bajki, to tylko dodam, że pewne dosadne stwierdzenia których użyłem miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. A całość scenki to wizja lokalna pewnej logiki, a przynajmniej jak ja ją niestety widzę.

@caterpillar, pisałem kilka razy o moim poczuciu winy. Owszem jest ono, i na pewno były rzeczy które zaniedbałem.
Wiedziałem, że ona lubi porządek i ma na tym punkcie nawet lekkiego fioła, jak i ona wiedziała, że choć wiem gdzie miejsce skarpetek i mniej więcej granice znam, to niekoniecznie jestem już zwolennikiem mycia talerzy zaraz po posiłku.
To co mi kiedyś wybaczała, z czasem było kolejnym argumentem czy przyczyną dyskusji.
Faktycznie zajęć wspólnych mamy niewiele. Kiedyś podejmowałem inicjatywy, ale chyba byłem kiepskim nauczycielem szachów brydża czy tenisa, bo zapał po obu stronach szybko mijał. Teraz inicjatywa należy do niej, a towarzyszy najczęściej moim wyjściom na tenisa bądź kiedy pod wpływem faz księżyca połowica dochodzi do wniosku, że przyszła pora na pojednawcze wyznanie w stylu, zrozum ale dzieci, ale praca, a do tego nigdzie nie wychodzimy(a moja matka na której wiesza psy powinna wyjść z inicjatywą, że zajmie się dziećmi a my zyskamy wolny wieczór..bo z kolei jej siostra która miała zacząć rodzić facetów jak tylko miną rządy kaczyńskich i pisu i relizuje swoje instynkty wychowując od czasu do czasu naszą córę zrobić tego nie może - a tak naprawdę może tylko poza momentami refleksji inicjatywa mojej małżonki przejawia się w innych formach).
Wracając do sedna. Staram się czasem posprzątać, zdecydowanie częściej kąpie dzieci, czytam im, przygotowuję posiłki, ubieram.
Nie uciekam do tego stopnia od swoich obowiązków, że nawet kiedy suszy mi głowę nie wychodzę z domu.

A teraz odpowiadając I tobie i Sikorce, to znowu ucieknę się do bajki.

Odsłona III.
W coraz częściej pojawiających się kłotniach krasnoludki coraz częściej wracały do przeszłości.
"Taka z Ciebie dobra koleżanka? Tak, dla sąsiadów to może, wrażenie robić potrafisz, a gdzie byłaś kiedy śpioch miał gorączkę a ty się obraziłaś i zabrałaś do mamusi (w bajkach wszystko jest możliwie, zatem nie pytajcie skąd u licha wzięła się mama KŚ)? Albo kiedy zostawiłaś nas i nie odzywałaś się przez tydzień znowu obrażona? Dlaczego teraz nas nie zostawisz? To jakiś nowy plan Twojej rodziny?"
Śnieżka nie raz myślała o tym ,że na bezludnej wyspie albo wtedy kiedy jeszcze nie było tematu rodziny ten związek mógłby wyglądać zupełnie inaczej.
I co ma powiedzieć Śnieżka kiedy zarzuca się jej, że zostawiła na noc małe krasnoludki kiedy najmniejszy okazał się mieć gorączkę? Choć kiedy Śnieżka opuszczała chatkę kłopoty zdrowotne wydawał się mieć tylko ten najstarszy? Śnieżka miała też na względzie czasy kiedy próbując zasygnalizować problem zamykała się w wc uciekając przed salwami słowotoku krasnoludków i kiedy to krasnoludki nie odpuszczały nawet wtedy tylko głośno wołając udawały potrzebę, żeby znowu dobrać się do królewny.
Ale Śnieżka dobrze wie jak kuriozalnie to brzmi, za to zarzuty porzuconych w chorobie maluchów brzmią bardzo mocno, szczególnie w ustach na pozór niewinnych, bezbronnych złotych krasnalich serc.
Śnieżka słyszy nawet jak to zostawiła krasnoludki, kiedy te zabrały się na Święta i pojechały w swoje rodzinne strony czy Śnieżka chciała tego czy nie. Śnieżka miała dośc kolejnych, tym razem telefonicznych żali, więc się rozłączyła i nie odbierała telefonów, co teraz jest wypominane i nazywane "porzuceniem".
Śnieżka ma w sobie tyle poczucia winy, że woli nie pamiętac na co dzień tych wszystkich sytuacji i czasem wyobraża sobie rozprawę i bezsilność wobec takich insynuacji. Słowo przeciw słowu, matka przeciwko ojcu.
-----------------------------------------------------------------------------------

Pamiętacie Z. Zapasiewicza i film którego tytułu nie pamiętam, a który kończył się rozprawą w sądzie. Czuje i w sądzie też czułbym się jak on z ta różnicą, że on nie chciał rozwodu.
Zostawiłbym córki, opuścił mieszkanie i co dalej? CO powiem córom, co bym powiedział w sądzie. Ejże, co miałbym na swoją obronę? Że nie dałem rady, że nie chciałem się kłócić bić? Tak może powiedzieć każdy drań, który żeby odjąć sobie obowiązków skorzystał z okazji żeby się wynieść z domu.
I kto by mi uwierzył poza moją rodzina, ktora zresztą też sądziła, że problem tkwi we mnie boję się ojcostwa póki nie miała na własnej skórze poznać różnych oblicz mojej połowicy. To są tak delikatne sprawy, że chyba tylko ukryta kamera załatwiłaby sprawę. Kiedyś w ekspresie reporterów na tvp2 była podobna sprawa. Wtedy problem mnie nie dotyczył i oglądałem kontem oka więc nie mam odniesienia i trudno mi bezpośrednio porównać tamten i mój przypadek.
Ale mi naprawdę nie zależy by o tym wszytskim pisać, mówić udowadniać. A robię to teraz tu tylko ze względu na to, że mogę zachować anonimowaość, że nie zmienię w ten sposób niczyjego nastawienie do konkretnej osoby i wreszcie, że sam potrzebuję jakiejś rozmowy.
Sama sprawa jest na tyle zaawansowana, że ja już raczej nie szukam pomocy jak utrzymać tylko jak zakończyć. No ale zakończyć się nie da. Są dzieci. Czasami myślę, że tych kilka spisanych cytatów odczytam sobie za lat 15 i bez słowa zniknę utrzymując kontakty tylko z córkami.
Ale 15 lat to szmat czasu, dlatego pewnie prędzej poszukam jakiegoś specjalisty na którego zdani się oprę. Bo choć nie wierze w przepisy na życie, to sam decyzji podjąć nie potrafię.
Trudno mi też z czystym sumieniem zawyrokować, że ewentualne odejście było by lepsze dla dzieci. NIe mam takiej wiedzy.

Ok, zmęczyło mnie już to użalanie się nad sobą, dlatego na dziś to tyle.

Aha, dzisiejszy dzień nie obył się bez scysji. Ona do głębi poruszona moim zachowaniem oprócz łez i gnoja dorzuciła jeszcze tekst do starszej córy, że tatuś obraża mamusie.
Jutro pewnie powie, że dzieci to nie jest karta przetargowa. A jeżeli znowu ją urażę, to jeszcze dowiem się że dzieci jak podrosną usłyszą jak ten dobry tatuś traktował mamusie i uciekał do mamusi kiedy te gorączkowały.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez caterpillar » 4 sie 2009, o 01:05

---------- 01:03 04.08.2009 ----------

ee ja tam wole "brzydkie kaczatko" :roll: :wink:

hmm wiesz ja z tym sprzataniem to tylko z wlasnego podworka rzucilam bo tak naprawde facet lub kobieta moze wykonywac wszelkie fizyczne czynnosci ale jesli nie stac go na wieksze uczucia niw wiem namietnosc ,czy milosc hmm no to.
ogolnie tak staram sie dopytac mimo ,ze wiem ,ze istnieja takie przypadki,ze trafia nam sie oprawca to jednak jest tez tak ,ze kazdy jakis tam swoj kamyczek dorzuci.

wracajac do bajki no to faktycznie upierdliwe te krasnale :roll:

i troche nie rozumiem Twojego dylematu tlumaczenia sie przed sadem.
Macie totalnie rozne spojrzenia na swiat i wasze zycie polega na tym ,ze ona goni cie jak wsciekly burek listonosza a ty sie desperacko odpychasz.
A do czego potrzebujesz tej "wiary ludzi" ze jest tak a nie inaczej??? To twoje zycie i to ty cierpisz wiec po co komu masz jeszcze costam udowadniac?
a skoro jej jest tak zle z toba no to chyba tez nie bedzie robic problemow he?
mozecie sprobowac separacji..moze ja oswieci :idea:

Moje zdanie w sprawie rozwodow jest takie,ze jesli faktycznie nie ma innej rady (psycholog rodzinny, mediator,ciotka prawnik itd nic nie pomaga),jesli nasz partner jest "odporny" na zmiany to lepszym wyjsciem jest sie rozejsc i dac dzieciom szanse na spokojny dom i kochajacam mame i kochajacego tate a nie niszczacych sie na wzajem rodzicow, wieczne klotnie i beznadziejny wzorzec zwiazku.

zawsze tak bylo?
nie mieliscie nigdy nic co by was zblizalo?kiedy sie tak ryplo?

pozdrawiam!

---------- 01:05 ----------

:roll: jest pozno wiec nie mam sily poprawiac tych moich bledziorow ..wybacz :zawstydzony:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Abssinth » 4 sie 2009, o 08:49

Cat ma racje....

nie wiem, czy zajrzales na tamto forum, ktore podalam...

...ale bardzo wiele ludzi w zwiazkach przemocowych pochodzi wlasnie z przemocowych domow...z domow, gdzie nikt nie powiedzial STOP przemocy...

...teraz, po wielu latach terapii i wychodzeniu samemu z popapranych zwiazkow, mowia 'gdyby moja Mama w pore odeszla' ( zwykle tak jest, ze to maz sie zneca...przypadki takie jak Twoj moze nie sa rzadsze, ale mniej glosne).

widzisz, teraz Twoje dzieci mysla, ze to co siedzieje u Was w domu, jest calkowicie normalne...to z dziecinstwa sie wynosi wzorzec zwiazkow...z ich dziecinstwa Twoje dzieci wyniosa wzorzec - taki, jaki opisujesz...ofiary ofiar, powtorza cale przedstawienie sobie, partnerom i swoim dzieciom...

psycholog na pewno, Cyprian. bo inaczej sie wykonczysz :(

pozdrawiam cieplo,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez sikorkaa » 4 sie 2009, o 12:01

---------- 11:53 04.08.2009 ----------

kiedy mojej matce zaczelo odbijac i zaczela sie na nas wszystkich rzucac,bluzgac nam to ja bylam juz w miare dorosla. bylam na tyle dojrzalaemocjonalnie, ze moglam odroznic ziarno od plew, tzn. wiedzialam, ze swposob postepowania mojej matki wzgledem nas jest NIEWLASCIWY, a roznica w Twoim przypadku polega na tym, ze Twoje dzieci tego jeszcze nie dostrzegaja, bo sa zwyczajnie za male, lapia wszystko jak leci. skoro mamusia wyzywa tatusia tzn ze wlasnie tak nalezy robic, ze to jest wlasnie sluszne.
sam mowiles, ze rodzice Twojej zony mieli podobnie, ze jej matka w ten sam sposob traktowala jej ojca. widzisz powtarzajacy sie mechanizm? ja widze jak byk.w kocu skads to sie musialo wziac.

przyznam sie, ze dosc mnie zdziwiles faktem, ze rozejscie w Waszym przypadku byloby zle ze wzgledu na dzieci. moj drogi,wlasnie ze wzgledu na dzieci, niektorzy ... nie powinni im fundowac podobego dziecinstwa.tam gdzie nie ma zapalek nie bedzie ognia, tam gdzie nie bedzie obiektu narzekania, wyzywania (czyli Ciebie)tam nie bedzie wyzwisk, no chyba ze do scian bedzie mowic. Ty nie opuszczasz dzieci, Ty ich nie zostawiasz, Ty opuszczasz zla kobiete,ktora nie daje Ci zyc (i przy okazji Waszym dzieciom). z dziecmi kontakt mozna sobie wypracowac. masz w koncu takie same prawa i obowiazki wzgledem nich jak i zona.

---------- 12:01 ----------

Cyprian napisał(a):Aha, dzisiejszy dzień nie obył się bez scysji. Ona do głębi poruszona moim zachowaniem oprócz łez i gnoja dorzuciła jeszcze tekst do starszej córy, że tatuś obraża mamusie.
Jutro pewnie powie, że dzieci to nie jest karta przetargowa. A jeżeli znowu ją urażę, to jeszcze dowiem się że dzieci jak podrosną usłyszą jak ten dobry tatuś traktował mamusie i uciekał do mamusi kiedy te gorączkowały.

a widzisz, ze zaczyna nastawiac dzieci przeciwko Tobie, a podobno taka idealna mama z niej. ja widze, ze niebardzo.
ja slysze podobne teksty: 'Twoj ojciec to cale zycie mial mnie gdzies,jest nienormalny, wiecznie tylko uciekal do mamusi, gdybys miala normalnego ojca to bysmy mieli samochod, tak jak kowalscy, ale Twoj ojciec nigdy nie chcial miec wygodnego zycia, inne to maja dobrych mezow a ja?' - a ja to wszystko mam gdzies,bo mam najlepszego ojca na swiecie i wcale mu sie nie dziwie, ze wiecznie od niej uciekal, ze wakacje spedzalam tylko z nim, zdala od tej baby jagi. zaden by z nia nie wytrzymal.
sikorkaa
 

Postprzez mariusz25 » 4 sie 2009, o 14:31

a ja mysle, bedac teraz w domu rodzinnym, odpocznalem troche i mysle, ze pewnie zachowania osob trzecich musimy na to zezwalac, w pewnym stopniu ludzie dobieraja sie jak puzzle, dlaczego wiec takie osoby pasuja? czy tez 50% zepsucia nie jest w nas...co o tym sadzisz?
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Abssinth » 4 sie 2009, o 15:39

tak...

jedna osoba bije, wykorzystuje - druga osoba na to pozwala...


puzel jest :)


i jesli Ty sie zmienisz - juz nie bedzie pasowac....i wtedy ta druga osoba bedzie sie musiala albo dopasowac...albo juz w ogole nie bedzie pasowac i puzzle sie rozpadna...

powodzenia Chlopaki...nie badzcie kawlakiem puzzla, do ktorego pasuje tylko taki...niedobry inny kawalek...


sciskam,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 4 sie 2009, o 19:00

Jeśli są dzieci... to kurczę odejść nie jest już tak prosto i łatwo. Zwłaszcza, że (takie prawo mamy) - z marszu "przynależą" się matce. I świadomość, że na tę nierównowagę matczyną są skazane bez amortyzatora, jakim jest ojciec.
Ale... czy "postraszenie" swoim odejściem nie byłoby skuteczne? Postawienie jakiś sztywnych warunków?

Cyprian, ja mam dwa pytania do Ciebie.
1 - Co zamierzasz?
2 - Byliście kiedyś (jak wspomniałeś) u psychologa. Czy to właśnie w tej sprawie? Dlaczego nie napierałeś, by chodzić dalej?

Ja jestem pełna podziwu dla Twojego spokoju... a może to już rezygnacja? Bo gdybym słyszała, jak mój życiowy partner "ujada" na mnie w mojej obecności... to złapałabym za łachy i zamknęła w łazience, a te wszystkie ciotki-klotki wygnałabym z domu. Mówię serio... ja nie wytrzymałbym. Nie umiałabym. I w sumie nie wiem, w jaki sposób Cię wesprzeć - czy hołubić Twój spokój i życzyć Ci go jak najwięcej, czy... wręcz przeciwnie. No nie wiem.


mariusz25 napisał(a):a ja mysle, bedac teraz w domu rodzinnym, odpocznalem troche i mysle, ze pewnie zachowania osob trzecich musimy na to zezwalac

Pewne zachowania trzeba akceptować, to na pewno. Ale czy wszystkie? Te złe również? Te, które próbują deptać tę najzwyklejszą ludzką godność też? I szacunek, który należy się człowiekowi jak psu zupa? A nie lepiej byłoby zrobić wszystko, aby te "osoby trzecie" jednak się troszkę przebudziły? I zrobić to dla siebie, dla dzieci... i dla tych trzecich również, bo to niezdrowo żyć na tak negatywnych emocjach.

Trzymam za Was kciuki, Chłopy!


:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez blue66 » 4 sie 2009, o 20:08

odejście moim zdaniem to ostateczność

tak jak pisałam wcześniej... nie widać tu stanowczości z Twojej strony cprian, brak wyraźnego oporu na to co się dzieje, sprzeciwu...

najpierw żona powinna spotakać się z oporem, nie tłumaczeniami i próbami wyjaśnienia...

Szacunek otrzymują te osoby, które same siebie szanują.
KŚ nie powinna próbować czego kolwiek wyjaśniać...




Królewna...choć krok miała żwawszy i mogła z powodzeniem zostawić maluchy z tyłu jednak dała się dogonić i tak oto doszło do kolejnego starcia.





Może KŚ nie powinna dać się dogonić...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 106 gości