ja...

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 10 maja 2007, o 09:20

Głupie może jest to, co powiem, ale bardzo chcę to zrobić.

Otóż: je¶li człowiek jest otoczony m±drymi i ciepłymi ludĽmi, to od nich tę m±dro¶ć i to ciepło dostaje. I jest okej... trudno też powiedzieć, jak sobie ten człowiek poradzi, kiedy ich z jaki¶ względów nie będzie obok w ważnym momencie. No ale mniejsza... czerpie m±dro¶ć i ciepło, to go wzmacnia i daje siły.

A co, kiedy takich ludzi nie ma obok? Kiedy s± inni, co ani m±dro¶ci, ani ciepła – a raczej podskórna krytyka, zdziwienia i wyrazy zawiedzenia? Co wtedy, Maryniu? Czy jest sens takich ludzi na siłę zadawalać sob±? Ja my¶lę, że nie.

Masz swoje kochane dzieci, które Cię kochaj± bezwarunkowo, wierz±, ufaj± i jeste¶ dla nich wszystkim – prawda, że to bardzo dużo? Nie zapomnij też, że z dnia na dzień będziesz silniejsza... bo będziesz!!! NIE MUSISZ zadowolić każdego – je¶li na dzisiaj zadowolisz swoje dzieci i sam± siebie, to ja nie wymagałabym od siebie niczego więcej.

Jeste¶ wspaniał± kobiet±! I NIGDY o tym nie zapominaj!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marynia » 10 maja 2007, o 13:12

przepłakałam cał± noc. ledwo widzę, mam tak spuchnięte powieki.nie mam siły już płakać. Dziwnie się czuję. Dostawałam po głowie z innej strony, nie s±dziłam, że mogę tak dostać od najbliższych. W imię troski. Przynajmniej wczoraj w nocy zrozumiałam, sk±d taki krytyk we mnie. To nie mój wytwór. po tylu latach dopiero wczoraj to zobaczyłam.To tylko echo, lustro ich niewypowiedzianych, nienazwanych,niespełnionych oczekiwań wobec mnie.
paradoksalnie jest mi z t± ¶wiadomo¶ci± lżej. jest mi siebie po prostu żal.

Smutne to. Smutne, martwi±ce jest też to, że wczoraj podczas tej rozmowy użyłam wszelkich znanych ¶rodków do bronienia się: "Twoje słowa mnie rani±, boli mnie to, co mówisz, jest mi przykro, nie życzę sobie takich komentarzy, tak nie będziemy rozmawiać, możesz zapytać mnie w inny sposób, mam prawo do różnych uczuć, każdy ma dołki, górki, ty też..." itp, itd. I nic.nie obroniłam się, nie wyszłam z tej rozmowy nie skrzywdzona. zostało mi jedynie rzucenie słuchawk±, może mogłam tak zrobić, byłby może jaki¶ inny efekt.

Smutne jest to, że mam poczucie winy, że jestem takim nieudanym dzieckiem w tak doskonałej rodzinie. Starałam się ze wszystkich sił być inna.

Nic, przynajmniej wiem na czym stoję. Teraz jestem tylko JA i MOJE DZIECI. tylko to się dla mnie dzi¶ liczy, na tym się teraz skupiam.

Dziękuję jeszcze raz za wszystkie Wasze słowa. Wierzycie we mnie za mnie, gdy mam gorszy czas. Dziękuję, Rodzino bez twarzy.

Wstaję. Lód na twarz, na oczy, może pomoże. Mam, w realnym ¶wiecie, już tylko siebie. Po raz kolejny wstanę i powalczę o dobry dzień.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Mania » 10 maja 2007, o 13:15

Kochana Marynia :)

Będzie dobrze, Słoneczko:)
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez echo » 11 maja 2007, o 17:12

Maryniu droga,
mimo wszelkich problemów z którymi musisz walczyć - ważne jednak jest to , że wstajesz, że dbasz o dzieci, o siebie, że próbujesz. To najważniejsze i trzymam kciuki aby¶ miała coraz więcej sił do podejmowania tych prób.
Co do ludzi i ich (naszych) opinii, to ten gatunek tak ma, że radzi, że się martwi , tak juz ma i tyle. Tego na pewno nie zmienisz, za to możesz zmienić swój stosunek do oceniania Ciebie, dobrych rad, powinno¶ci. Zdaję sobie sprawę, że to ogromna robota, ale chyba tylko to może uspokoić. A ucieczka - niezły pomysł, tylko co dalej? Może to dobry kierunek my¶lenia, inne otoczenie, inne zajęcia.
pozdrawiam mocno
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 12 maja 2007, o 11:43

Jak się miewasz, Maryniu? Jak się czujesz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Biedrona » 12 maja 2007, o 16:27

Hej, Maryniu
wiem dokladnie co czujesz...
przeciez Twoje zycie powinno wygladac tak ja zyczy tego sobie najblizsza rodzina...
ja tez caly zycie walczylam o akceptacje. wszystko co robilam bylo nie tak.
powiem Ci, ze teraz juz wiem, ze nie mozna pozwolic, by inni, nawet najblizsi, kierowali Twoim zyciem. wiem tez ze strasznie trudne to bo w sumie nadal "walczymy". tyle ze to ma sens.
... bo mama, bo siostra, bo to przeciez ojciec. chca naszego dobra.
ciche dni, obrazanie sie - przeminie. bo oni tak naprawde nas kochaja, tyle ze nieudolnie. moze nie potrafia dac nam tego czego tak najbardziej potrzebujemy na tym etapie zycia. ale to nie jest ich wina. wydaje mi sie, ze po prostu niektorzy ludzie nie rozumieja pewnych spraw, uczuc, naszych zachowan. nie potrafia o tym mowic. nie umieja wyrazic co tam gleboko, tak naprawde. i wtedy uzywaja metod, ktore "dzialaja". krzyk, pouczanie, przykre slowa....
smutne to, ale moze zrozumienie tego troche pomoze nam w funkcjonowaniu miedzy bliskimi.
wyplacz, Maryniu. tak trzeba. wyplacz swoj zal, niemoc, smutek. i kochaj ich takimi jacy sa.
pamietaj, ze nie mozemy nikogo zmienic, tylko i wylacznie siebie. swoj sposob myslenia, postrzegania, rozumowania.
trzymaj sie, kobietko.
jutro bedzie SLONCE.
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez Abssinth » 12 maja 2007, o 19:26

jak tu madrze Biedronka nasza napisala...i ja jeszcze jedno dodam, ze 'ich' pomysly na zycie moze sa dobre dla nich, moze im daja szczescie i spelnienie....ale niekoniecznie to jest to, czego Ty chcesz, czego ja chce....kazdy jest inny...i kazdy powinien to uszanowac...a nie probowac zmieniac Cie i sprawiac, ze czujesz sie zle....


przytulka Maryniu..bardzo

xxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 368 gości