Co ze mn±...

Problemy z partnerami.

Postprzez Staszek20vt » 20 sie 2007, o 18:30

Witam ponownie... Mam umówić nas do tej poradni małżeńskiej, ale nie wiem czy ona naprawdę tego chce czy znowu nie zagra na moich uczuciach... Może to tylko zasłona, żeby nadal mogła mnie wykorzystywać i moj± naiwn± miło¶ć... wiem, że nadal utrzymuje kontakty z tym facetem, co podejrzewam o zdradę... Parę tygodni temu złożyłem do adwokata pozew o rozwód, ale zrobiłem to pod "presj±" rodziców i teraz jestem między młotem, a kowadłem... Z jednej strony moje serce, a z drugiej rodzice, logika i cała reszta... Na szczę¶cie w ¶rodę mam umówionego psychologa i mam nadzieję, że to mi jako¶ pomoże i podpowie co robi dalej... Bo ja sam już nie wiem... Gdybym tylko wiedział, że ona chce to naprawić, a nie "pozwala" naprawić... Że robi to bo też ma nadzieję, że się zmieni...
Ona nie wie, że złożyłem pozew i momentami czuję się, jakbym jej nóż w plecy wbijał... :( Ale z drugiej strony jak nazwać to co ona mi od 1,5 rok robiła? Dwa razy bezpodstawnie wezwała na mnie policję, mimo że nic nie robiłem, byłem trzeĽwy i poczytalny... jeszcze się ze mnie nabijała rozmawiaj±c wtedy z tym kolesiem przez telefon... :? W sumie to on wezwał policję, a nie ona... Spędziłem przez to kilka nieprzyjemnych godzin na dołku, ja człowiek który nigdy nic złego nie zrobił... Pierwszy raz jak "odsiedziałem" swoje na dołku było pół roku temu, mimo to wybaczyłem jej to co zrobiła i ja wyci±gn±łem rękę na zgodę...
Nie wiem co robić, cała moja nadzieja w psychologu... :(
Staszek20vt
 
Posty: 21
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 21:45
Lokalizacja: z s±siedztwa...

Postprzez frakt4l » 20 sie 2007, o 18:59

Widać Staszku.. to znaczy wyczuwa się, że brak Ci poczucia własnej warto¶ci - która jest zast±piona "niewdzięczn± miło¶ci±"... może faktycznie musisz po prostu "wyci±ć" tego raka co toczy Twoje serce - tak jak radz± Ci rodzice i .. logika... która heh... w swej istocie jest przeciwienstwem milosci... w kazdej formie, w Twoim przypadku bardzo za¶lepionej.

Porada psychologa to bardzo m±dry i ważny krok który należało by zrobić.. to s± uczucia, gęste, popl±tane i bol±ce - do takich spraw potrzeba fachowca. Zrób(cie) to.

Pozdrawiam fr4.

// dzieki za slowa zrozumienia w moim ... w±tku (?!) :wink:
Avatar użytkownika
frakt4l
 
Posty: 90
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 18:59

Postprzez Pytajaca » 20 sie 2007, o 19:26

Staszek20vt napisał(a):Gdybym tylko wiedział, że ona chce to naprawić, a nie "pozwala" naprawić... Że robi to bo też ma nadzieję, że się zmieni...

Staszek, z tego co piszesz, to gdzies zagubiles siebie w tym wszystkim i jak moj poprzednik uwazam - gzie jest godnosc dla siebie samego w tym wszystkim? Mam wrazenie, ze jestes facetem kochajacym za mocno, tkwiacym w jakims chorym uzaleznieniu, bedacym przeciwienstwem milosci...To tylko moje przypuszczenie. Byla kiedys fajna dyskusja na temat facetow kochajacych za mocno - tutaj:
http://www.it-self.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=516&highlight=mezczyzni+kochajacy+mocno
Wiesz, ludzie zawsze wierzyli w to, ze partner sie zmieni...Partner sie nie zmienia. Jedyne, co my mozemy zmienic - to siebie, swoje postepowanie, mysli i nastawienia do danej sytuacji. Moze to glupie, co zaproponuje, ale dobrze, jakbys przeczytal ksiazke "Kobiety, ktore kochaja za mocno" R. Norwood. To jest niby dla kobiet, ale jest tam tyle przykladow dla panow i o panach, ze z powodzeniem moglbys odnalezc w niej wiele rzecyz dla siebie.

Pozdrawiam i wierze, ze psycholog doradzi Ci wlasciwa droge.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez bunia » 21 sie 2007, o 08:26

Poradnia i pozew o rozwod nie ida w parze....ja bym wybrala to drugie w tej sytuacji ale to Ty musisz podjac decyzje.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez echo » 21 sie 2007, o 11:44

a ja uważam, że partner też może sie zmienić. Bo skoro my możemy to on czemu nie?
Potrzeba tylko, żeby zechciał, a w tym może pomóc poradnia psychologiczna (a z pozwem się wstrzymaj, z tym zawsze zd±żysz) lub solidny "kop w tyłek" od losu (no ale to od nas niezależne;).

powodzenia i pracuj nad sob±, to na pewno na dobre Ci wyjdzie, z ni± lub bez niej.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Pytajaca » 21 sie 2007, o 14:40

echo napisał(a):a ja uważam, że partner też może sie zmienić. Bo skoro my możemy to on czemu nie?
Potrzeba tylko, żeby zechciał.


No wlasnie. Potrzeba, zeby zechcial. Ale my nie zmusimy go do tego chcenia, ani nie wplyniemy naszym chceniem na jego chcenie. Zreszta jakiekolwiek wplywy i probe namawiania (zbyt usilna) nazwalabym manipulacja, a to nie jest zapowiedzia pomyslnego rozwiazania sprawy. Chcenie musi wyplynac z glebokiego przekonania partnera "Chce sie zmienic". Zaden psychoterapeta nie przyjmie na terapie osoby, ktora nie jest wystarczajaco "zdeterminowana". To musi byc decyzja tej osoby, nie wplyw innego czlowieka.

Praca nad soba zawsze odniesie skutek, to prawda i tylko w to warto wkladac energie.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Staszek20vt » 21 sie 2007, o 22:59

Jutro moja pierwsza wizyta u psychologa... Dziwnie sie czuję i jako¶ mi się tak niedobrze robi i mdli mnie... Kompletnie nie wiem czego się spodziewać, chyba sie boję tego... A na dodatek też jutro mam dzwonić do Centrum Kryzysowego "Interwencja" z Wrocławia i mam umówić siebie i żonę na spotkanie... Czy kto¶ tam już był i wie co i jak??
Ile takie spotkanie rodzinne trwa i co na nim się robi??
Tak bardzo chciałbym, żeby jednak nam wyszło... i sie udało przywrócić normalne małżeństwo...
Boję się j± utracić, ale z drugiej strony boję się dalszego ranienie mnie w przypadku, gdy nie zrezygnuje z tych swoich "podejrzanych przyjaciół"...
Musi we mnie wzbudzić zaufanie, ale obawiam się, że nie bedzie to łatwe...

Pewnie znów się nie wy¶pię... Cały czas my¶lę o niej i boli mnie, bo nie czuję się kochany... Cholernie mi jej brak...
Staszek20vt
 
Posty: 21
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 21:45
Lokalizacja: z s±siedztwa...

Postprzez ewka » 22 sie 2007, o 06:37

Moim zdaniem najlepiej, gdyby udało Ci się zaj±ć teraz przede wszystkim sob±, aby nabrać sił i złapać wła¶ciw± perspektywę. Będzie, co ma być - możesz nie mieć wielkiego wpływu na ni± i jej decyzje... ale na siebie masz i na to, aby w tej czy innej rzeczywisto¶ci się odnaleĽć. Nie ma co się bać, to po prostu życie samo.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 22 sie 2007, o 09:20

Staszek20vt napisał(a):Jutro moja pierwsza wizyta u psychologa... Dziwnie sie czuję i jako¶ mi się tak niedobrze robi i mdli mnie... Kompletnie nie wiem czego się spodziewać, chyba sie boję tego....


Bedzie dobrze. Jak poszlo?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Ola23 » 22 sie 2007, o 10:58

Hej Staszek! Nie mam teraz zbyt wiele czasu żeby pisać co myslę o calej tej sytacji i o Twojej zonie - ale muszę ci napisać co myslę o tobie. Jeste¶ bardzo m±drym czlowiekiem i facetem, jakiego można ze ¶wieczk± szukać. Dawno już żadnen facet na tym forum tak mnie nie uj±ł swoim zaangażowaniem i podej¶ciem do kobiety. Pamiętaj o tym, że jeste¶ warto¶ciowym super facetem i nie możesz dać się niszczyć. Na razie to tyle - mam nadzieję że czas pozowli mi się wieczorem rozpisać:) Glowa do góry!
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Postprzez Pytajaca » 22 sie 2007, o 13:44

„W jaki sposób dowiedziec sie, czy mam pozostac w tym zwiazku, czy zerwac z nim?” Bedziesz wiedziec, czy odpowiedzi „tak” jest dostatecznie duzo, by ten zwiazek mógł dac ci zadowolenie. Jest to całkowicie indywidualny wybór i nikt nie ma prawa wtracac sie do tego. Dzisiaj wiele zwiazków ma na celu wzajemne wsparcie, a nie tylko przetrwanie. Pozostawanie w zwiazku, który nie daje zadnego wsparcia, prawdopodobnie nie jest zbyt rozsadne. Moga byc jednak wyjatki, zwłaszcza gdy jedna ze stron ma bardzo powazne problemy na tle porzucenia”.

“W procesie leczenia, a zwłaszcza w fazie uzdrawiania zwiazku dwu osób, jest bardzo wazne, aby dostrzec system wartosci partnera i wyrzec sie prób nakłonienia go, aby sie zmienił, jesli tylko na tym etapie nie jest to dla nas ponizajace. Powinnismy pozwolic partnerowi zyc zgodnie z jego wartosciami, nie rezygnujac ze swoich wartosci i zyjac zgodnie z nimi. Negocjacje na temat wartosci raczej nie bywaja skuteczne, a wyznawane wartosci bardzo trudno zmienic, zwłaszcza w odniesieniu do tak waznych spraw, jak pieniadze, seks, aborcja i inne problemy zyciowe. Moze sie jednak zdarzyc, ze pewne wartosci sa zródłem tak ostrego konfliktu, ze staja sie słusznym powodem roztania.” (cyt. “Toksyczna milosc(…)” P.Mellody)
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Staszek20vt » 23 sie 2007, o 11:21

Witam,
no i stało się... :( kiedy wróciłem od psychologa, żona w międzyczasie otrzymała pozew z s±du :( no i koniec... nie ma szansy na uratowanie tego zwi±zku... a wła¶nie miałem go wycofywać, nie zd±żyłem... chciałem walczyć, i chcę nadal, ale teraz już nie widzę w niczym sensu... jakie to wszystko jest pop....ne... mam do¶ć, nie widzę dalszego sensu dla siebie, bez niej... dlaczego mnie to spotyka, za co tak cierpię i czemu mnie tak niszczy? nie chciałem tego i nadal nie chcę, nie wiem, może wycofam jeszcze pozew, poczekam trochę i znowu zacznę walczyć?? Tylko czy jest sens?? Skoro ona raczej nie chce... Jak się z tego otrz±sn±ć, nie potrafię sobie nic wytłumaczyć - tak bardzo j± kocham, nie chcę jej utracić... Po prostu dno, nie udĽwignę tego, nie chcę bez niej egzystować.... Mam do¶ć tego, czemu jej nie zależy, czemu ona choć troszkę nie okazuje cienia miło¶ci, czy jest aż tak zimna, czy aż tak mnie nienawidzi?? O co tu chodzi??
Rozpacz, dno i Bóg wie co jeszcze...
Staszek20vt
 
Posty: 21
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 21:45
Lokalizacja: z s±siedztwa...

Postprzez Czesio » 23 sie 2007, o 14:10

Możesz cos więcej napisać? Jaka był± jej reakcja na ten pozew?
Avatar użytkownika
Czesio
 
Posty: 45
Dołączył(a): 21 sie 2007, o 16:56

Postprzez Staszek20vt » 23 sie 2007, o 15:05

Jej reakcja... Hmm... Zaraz po moim wej¶ciu to było lekceważenie mojej osoby, ironiczne u¶mieszki na moje pytanie co jest grane i potem, że bardzo dobrze, że zrobiłem ten pierwszy krok, że odpowie na ten pozew i że nie mamy już o czym rozmawiać... Teraz opowiada, że jaka jest szczęsliwa, że wytrzymała 4 lata to i wytrzyma jeszcze 3 miesi±ce, dała opis w GG "nareszcie WOLNA", potem zmieniła na "I don't need a men..." Jak jej powiedziałem, że chcę wycofać pozew i szukam nadal tej poradni psychologicznej, to powiedziała, że już nie i że to koniec i że mam już do niej więcej nie pisać i nie dzwonić...
Staszek20vt
 
Posty: 21
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 21:45
Lokalizacja: z s±siedztwa...

Postprzez bunia » 23 sie 2007, o 15:15

Mysle,ze zrobiles co mogles i to jest OK....nie mozesz dac sie ponizac,sadze,ze ona zachowuje sie w tym przypadku jak mala ,rozkapryszona dziewczynka - taka sytuacja wymaga rzeczowej rozmowy a nie strojenie fochow.....szkoda bo to nie wrozy nic dobrego ale zaczekaj,nie spiesz sie.
Trzymaj sie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 73 gości