Zastanawiam sie czy nie dac sobie z tym spokoju..
Juz wczesniej pisalam o tym facecie, o tych motylach itp..Zwiazek na odleglosc..
w tej chwili nie widzialam go juz ponad 2 tygodnie. Do tej pory rozmawialismy codzinnie na gg albo przez skype i widzielismy sie przez kamerki. Bylo milo...
od 2 dni jest na kontrakcie. Jest w tym samym kraju co ja..500 km nas dzieli
No ale jest drobny problem z internetem, ale uwazam ze jak sie bardziej by postaral to cos by zalatwil..
Nie podoba mi sie srodowisko w ktorym pracuje.. Ma duzo kolegow, ktorzy ciagaj go na alkohol..
Dzisiaj zadzwonil, pogadalimy.. Troche chyba glupot mu powiedzialm,, ze nie odpowida mi ze nie mozemy rozmawiac na necie,, ze jak nie dostane pracy o ktora sie staram to nie bedziemy blisko siebie i taki zwiazek na odleglosc to chyba nie ma sensu...
Powiedzial.. Madzia poczekajmu zobaczymy jak sie wszystko ulozy...
Napisalam potem smsa,, nie odpisal, Pewnie byl z kolegami na jakims alkoholu, a moze z innych powodow nie chcial odpisac.. kto wie...
Musze sie Wam przyznac.. Boje sie...
Zastanawiam sie czy z tym nie skonczyc.. Ja nie chce znowu byc martwa!
Po tamtym zwiazku moje serce bylo martwe, dlugo bylo martwe...
Potem jak sie juz wyleczylam, to bylam taka ustabilizowa w swojej samotni, spokoj, wyciszenie...rownowaga..
A teraz znowu targaja mna emocje...
Znowu cierpie..
A jak dluzej z Nim bede to moge cierpiec jeszcze bardziej..
Zasatanawiam sie czy mu nie powiedziec* Ja nie chce byc znowu martwa a milosc potrafi zabic wiec odchodze puki jeszcze moje serce bije*
Na powaznie sie zastanawiam...
Ja jestem bardzo wrazliwa, nie wiem czy jestem w stanie to drugi raz przezyc..to bardzo boli ((