Czy ze mną jest coś nie tak???

Problemy z partnerami.

Czy ze mną jest coś nie tak???

Postprzez Marika18 » 27 lip 2009, o 23:11

Po rozpadzie 3-letniego związku miałam problem z nowym mężczyzną w moim życiu. On traktował mnie bardzo dobrze i nie można tego porównać w żaden sposób do poprzedniego związku. Minęły 3miesiące naszych spotkań. Byłam w końcu szczęśliwa. Mimo początkowej niechęci nastawiłam się pozytywnie do faceta. Mówił o planach na przyszłość, spędzaliśmy miło czas, dużo nas łączyło i kiedy zaczęłam ufać... on zniknął.
Nie pisze, nie dzwoni. Nie odpowiada na moje sms-y.
Bałam się, że po moim chorym związku nikogo nie polubię bardziej, że nie zaufam, że nie będę potrafiła patrzeć w przyszłość i widzieć obok siebie innego faceta,a jednak. Nauczyłam się. Byłam naprawdę szczęśliwa. Traktował mnie jak księżniczkę. I przepadł. Dlaczego teraz??? Dlaczego bez wyjaśnienia? Czy zawsze tak muszą się kończyć moje związki? Jeden traktował mnie jak szmatę, a drugi jak kogoś bardzo ważnego, ale to właśnie ten drugi zostawił mnie jak nic nie znaczącą szmatę! To po co były te 3miesiące? Po co ja jestem taka naiwna? Jak można tak szybko się zauroczyć? Po co? Czy ze mną jest coś nie tak, że przestałam się nagle liczyć?
Teraz cierpię bardziej niż po rozstaniu z T.
Czuję nienawiść do każdego faceta, ale najbardziej nienawidze siebie. Bo przecież to od początku bylo spisane na straty a ja się zauroczyłam jak ta głupia!!!!
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez MISIA2 » 27 lip 2009, o 23:30

Droga Mariko.Dążenie do szczęścia nie jest żadną naiwnością ale prawem każdego człowieka,dlatego nie myśl,że to z tobą jest coś nie tak.Czasami do szczęścia prowadzi wiele krętych dróżek i wiele zakrętów trzeba pokonać,wiem co mówię jestem na jednym z nich.Mariczko głowa do góry bo przecież po najgorszej nocy przychodzi dzień.Napisz proszę coś o sobie
MISIA2
 
Posty: 40
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 23:02

Postprzez Marika18 » 27 lip 2009, o 23:46

Jestem córeczką idealnych rodziców. Plus niespodzianka: narkomanką, która się cięła. Po trzyletnim związku z 11lat starszym mężczyzną, który mnie zdradzał i zniewalał, prowadził na dno i zlikwidował cały ułożony świat moich rodziców i mój, uwolniłam się. Miało mi być bez niego lepiej. Było. W każdym napotkanym facecie szukałam tego co miał Tomek i nie znalazłam. Więc Byłam z J. W innych postach jest opisane wszystko. To jak było w związku z T. Do czego mnie to doprowadziło, wszystko krok po kroku. Myślałam, że teraz się wszystko ułożyło, ale pomyliłam się. Bardzo to mnie boli.
Dziękuję Misiu za odpowiedź.
Przyzwyczaić się już powinnam, że życie zawsze kopnie mnie w dupę, gdy się tego najmniej spodziewam. Przeszłam już wiele, więc i z tego się podniosę, ale nie rozumiem dlaczego....
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez MISIA2 » 28 lip 2009, o 00:08

Życie zawsze kopie niespodziewanie,ale czasami równie niespodziewanie przynosi coś dobrego.Ja w to wierzę bardzo mocno i pomimo ciosów wstaję i idę dalej szukać szczęścia tobie radzę to samo byle nie na siłę daj sobie czas,przeżyj ten ból i na nowo ruszaj szukać szczęścia.Nie pytaj dlaczego dostajesz kopa tylko ciesz się że masz w sobie siłę aby się podnieść tyle razy ile będzie trzeba.
MISIA2
 
Posty: 40
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 23:02

Postprzez joanka34 » 28 lip 2009, o 05:28

Podobnie jak Ty pytam siebie "dlaczego tak sie dzieje"? dlaczego po raz kolejny spotyka mnie to samo....traktuję to jako lekcję, która ma mnie czegoś nauczyć, szukam w tym drugiego dna,chcę wierzyć,że zdarza się to wszystko w jakimś waznym celu, że nic nie dzieje się bez powodu...takie myslenie pomaga mi, no i zmusza do zastanowienia się i analizy...domyslam się jak Ci teraz ciężko...
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez Marika18 » 29 lip 2009, o 00:25

Ale ja się nigdy niczego nie nauczę. Miałam się nie angażować,a co zrobiłam? Był idealny, a teraz co mam?
Po T. żyłam normalnie,a po J. (wypierałam się uczuć i nie przyznawałam do tego co czuję, bo wydawało mi się, że nic nie czuję) kładę się spac myślac o nim, prześpię się trochę budzę się i nie mogę zasnąć, gdy już mi się uda to budzę się o 10 zmęczona, nie wychodze z łóżka, nie ubieram się, nie jem, patrzę w sufit i myślę "dlaczego mnie to spotyka". Gdy dziś mama siła wyciągnęła mnie z łóżka to nawet siły nie miałam się przejść. Po zrobieniu 10kroków byłam zmęczona. Wszystko mnie bolało. Nie mam siły by żyć. Nie wiem co dalej. Nigdy się tak tragicznie nie czułam. Patrzę w milczący telefon. Na każdy sms reaguję "A jednak napisał!!! a jednak nie"
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez MISIA2 » 29 lip 2009, o 00:55

Mariko ,nie angażować się to chyba niemożliwe,sęk w tym żeby się udało znależć wreszcie kogoś kto na to zasłuży i odpowie tym samym,a wtedy nie trzeba będzie nas na siłę z łóżek wyciągać..Piszesz,że nie wiesz co dalej nikt nie wie ale trzeba mieć nadzieję trzymaj się cieplutko i pamiętaj jesteś mądra dobra i zasługujesz na to co najlepsze i tego się trzymaj. :slonko: :slonko: :slonko:
MISIA2
 
Posty: 40
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 23:02

Postprzez Marika18 » 29 lip 2009, o 23:31

Wiesz Misiu, ja już teraz boję się każdego kroku i każdego napotkanego faceta na swojej drodzę, zwykłego kolegi. Zauważyłam to dziś. Wyszłam do ludzi i spotkałam znajomego, zagadał do mnie a ja poczułam lęk i głos w głowie, który mówił "Nie rozmawiaj z nim. Faceci ranią, mało CI" Ja nie chcę takiego życia.
Myślę sobie trochę i zastanawiam się czy nie napisać mu sms-a. Zapewne i tak nie odpisze, ale zapytać tylko dlaczego.... Czy jest w tym jakiś sens? Napisać czy olać?
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez MISIA2 » 30 lip 2009, o 00:10

według mnie zdecydowanie olać ,nie rozdrapywać rany ale dać jej czas na zagojenie
MISIA2
 
Posty: 40
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 23:02

Postprzez Marika18 » 30 lip 2009, o 00:19

Może masz rację.
Tylko to takie trudne, gdy nie widzi się w sobie winy i ten ktoś nagle znika bez słowa wyjaśnienia. Ale może bardziej bolałoby, gdyby wyjaśnił.
Dziękuję :*
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez MISIA2 » 30 lip 2009, o 00:29

no łatwe nie jest ale czy gdybyś wiedziała dlaczego cierpiałabyś mniej?Wiem że teraz trudno w to uwierzyć ale kiedyś pomyślisz o nim i stwierdzisz ,że to zwykły palant
MISIA2
 
Posty: 40
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 23:02

Postprzez Marika18 » 30 lip 2009, o 23:11

To śmieszne. Już przyzwyczaiłam się do myśli, że go nie ma. Przed chwilą zaczął dzwonić mój tel. To on. Napisał jakby nigdy nic, co u mnie i że ma bardzo dużo pracy. Czy to, że ma dużo pracy jest wytłumaczeniem dlaczego nie odp na mojego sms-a z czasów, gdy było między nami dobrze???
Rozbita teraz jestem, nie wiem co o nim mysleć.
Kurczę, ja rozumiem natłok pracy, ale jeden głupi sms to chyba dużo czasu nie zajmuje. Zapewne do swojej przyjaciółki napisał setki sms-ów i mógł, bo to przyjaciółka!!!
Zreszta, kiedy ostatnio rozmawialiśmy na tematy poważane, antykoncepcja ciąża itd, powiedział coś, co niezwykle zabolało, mianowicie "Co będzie jesli zajdziesz w ciaze?" "dziecko będzie" "Nigdy nie urodzi się z tego dziecko" z podkreśleniem "Nie urodzi".
Chyba odsunę go od siebie... Bo po co mi problem?
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez mariusz25 » 30 lip 2009, o 23:16

nie cierp, zastanawiam sie czasem dlaczego milosc to cierpienie
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Marika18 » 30 lip 2009, o 23:36

"Miłość, wszyscy jej pragną mimo że... Miłość to jedna wielka rana, która z dnia na dzień się powiększa, W tym wypadku to nie prawda że czas leczy rany, czas rozdrapuje je do krwi... Miłość to ciągłe rozczarowanie, które nie pozwala normalnie funkcjonować, zaciera wszystkie pozytywne uczucia...Miłość to niechęć, niechęć do dnia który następuje po każdej nocy nieprzespanej...i niechęć do nocy która następuje po każdym dniu samotnym...Miłość to chęć, chęć do śmierci, myśl o ukojeniu bólu sprawia chęć odejścia na zawsze...Miłość to płacz i łzy, które bezustannie spływają po policzku z oka które już się nie śmieje...Miłość to pustka, pustka która wypełnia całe wnętrze i pustka na twarzy, której nikt nie widzi a przecież tak łatwo ja dostrzec...Miłość to zgubiona nadzieja, która nigdy nie odnajdzie swojego szczęścia, nadzieja złudna która liczy na cud...Miłość to samotność, która dosięga każdego,samotność której nie da się przezwyciężyć...Miłość to chęć za samotnością, chęć nie znania nikogo, chęć zostania samemu na świecie...Miłość to tęsknota, tęsknota za dotykiem, pocałunkiem, oddechem. Miłość to tęsknota za miłością... A jednak bez niej nie było by łatwiej na świecie, nie byłoby lepiej... Każdy zniesie ból, ból który niszczy wszystko byleby przeżyć ten jeden dzień pełnego szczęścia, jedną godzinę, jedną minutę ... sekundę. Miłość to pogoń w cierpieniu za radosną chwilą, która w obliczu łez jest pełna sensu...Sensu dzięki któremu człowiek żyje, nawet jeśli żyje wspomnieniem...Miłość to sens całego życia."
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez MISIA2 » 31 lip 2009, o 00:06

Witaj Marika miłość to radość ,szczęście,euforia,chęć do życia.To ona powinna dodawać nam skrzydeł i sił do codziennego mierzenia się z tą cholerną rzeczywistością.Wiem że może to naiwne ale chcę wierzyć że jeszcze kiedyś to znowu poczuję i tobie też tego życzę.Trochę wiary w siebie dziewczyno,a ja na twoim miejscu zmieniłabym numer telefonu.Jeśli ktoś nie ma dla ciebie chwilki na sms to nie zasługuje na ciebie i pamiętaj nie każdy facet to świna i nie każdy tylko rani.rozumiem twój lęk bo wiem jak ciężko zaufać kiedy ktoś tak cholernie cię skrzywdził,ale zmykanie się w czterech ścianach i unikanie ludzi nic nie daje.wiem bo sama to przerabiałam.
MISIA2
 
Posty: 40
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 23:02


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 191 gości

cron