---------- 20:02 31.07.2009 ----------
I jak twierdzi pewien pan psychiatra "Pokora jest warunkiem uzyskania dojrzałości duchowej oraz psychicznej"
a jeszcze chciałam a'propos "powstrzymywania się" od uzależniacza...
myśle, ze dopóki coś musimy, dopóki się "powstrzymujemy" (pukapuk->" ja się powstrzymuje już prawie 3 lata"), dotąd nie jesteśmy wolni...od któregokolwiek z "zapychaczy" naszych Czarnych Dziur.
to jest po mojemu tak, że ja np. powstrzymuję się nie z przymusu choć jednocześnie wiem, że jest to dla mnie wymóg... bo ja w rzeczywistości lubię thc, uwielbiam słodkie i lubię fetę...lubię też rytuał zaciągania się np. fajką, lubię zapach tytoniu i tabaki ... lubię i się sama do tego przed sobą przyznaję, nie udaję że jestem od nich wolna i że mi dyndają ... więc mój wybór jest taki, że powstrzymuję się każdego dnia od przyjmowania tych substancji, bo mi szkodzą, bo jestem od nich uzależniona i właśnie dlatego są dla mnie trucizną, zabijają mnie podstępnie... właśnie dlatego... znam życie z nimi jak i bez nich i wybieram tę wersję "bez nich" ... wersję trzeźwą
przymus a wymóg to dwie różne sprawy... przymus tworzy dupościsk, nie ma wolności, jest samooszukiwaniem się -tak to widzę... wymóg [czyli "wiem, że wymogiem zdrowia jest podjęcie leczenia"] dostrzegam świadomie i dzięki temu wybieram.... każdego dnia wybieram: czy zaćpam/zażrę czy nie.... i to jest wolność wg mnie, właśnie ten wybór... taka to jest różnica... mogę zaćpać/zażreć kiedy chcę, ale ja po prostu nie chcę, CHCĘ BYĆ TRZEŹWA, nawet kiedy są chwile, gdy mi się chce wziąć jak diabli
i tyle
---------- 20:21 ----------jogi napisał(a):Myślę, że ten pierwszy krok jest najtrudniejszy. Wymaga przyznania przed sobą i innymi, że nie jest się jednak taki kozak i że potrzebuje się pomocy.
Cieszę się, że zdecydowałem się na to.
Jogi cieszę się też i kibicuję Tobie
...i życzę wytrwałości świadomego wyboru siebie, swojego życia, troski o siebie i chęci