W lutym zakończyłam chory związek i znowu zostałam sama...poprzednio po rozstaniach bardzo długo dochodziłam do równowagi,długo byłam sama zanim pojawił się ktoś nowy...tym razem poszło szybko, szybko kogos poznałam, miał być plasterkiem na zranione serce,ale w końcu zaczęłam do niego lgnąć,odkrywałam cechy,które podobały mi się w nim...zaczęłam odkrywac się przed nim,mówić o sobie (miałam z tym zawsze problemy)mówił o swoich uczuciach (wow,facet,który mówi co czuje ! )dałam się namówic na egzotyczne wakacje...zaufałam, głupia, naiwna....było bosko,plany na przyszłość,zauroczenie...czułam,że zrobiliśmy krok do przodu...po przyjeździe znienacka dostaję list,w którym pisze, że jestem cudowna...ble,ble,ble....ale on nie wie czy potrafi mnie kochać....
Po raz kolejny słyszę ten tekst...cudowna, namiętna, czuła,przyjacielska...to nie rozumiem dlaczego nie można mnie kochać...? skoro taka naj...
Boli jak diabli, bo to kolejny raz..boli, bo znowu weszłam w znajomy schemat...boli, bo z takim trudem zaufałam...boli, bo nie wiem jak długo udawał....boli,bo po raz kolejny tracę to na czym mi zależy...
jest i terapia i ciężka praca nad sobą,ale w takich momentach chce mi się po prostu wyć nie wiem czego od Was oczekuję,chciałam się wygadać....