mąż odszedł po raz drugi

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 13 lip 2009, o 22:57

Ja myślę Undset tak: on jest cały czas ojcem i jako ojciec ma swoje jakieś tam prawa, choćby Ci się to bardzo nie podobało. Na córkę Wasze rozstanie już wpłynęło jakoś, więc tego odwrócić się nie da i ona przystosuje się do nowych warunków. Przecież jej kurne blaszka nie skrzywdzi, prawda? A jeśli zabierze ją na tydzień (jak to się ma do wyroku, to nie wiem... nie sądzę, aby miał to zabronione?) - to miałabyś tydzień tylko dla siebie. Na to, czego zwykle nie możesz zrobić ze względu na nią.

Myślę, że tak próbowałabym do tego podejść.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 13 lip 2009, o 23:15

palant z niego :!:

beznadziejny!!!!!!!!!!!!!że pisze do Ciebie.

a to ,że bierze córkę do kochanki....to raczej nie uniknione :cry:

ja pogodziłam się z tym ,że moje dzieci musza widywać kochankę taty....one potrzebują ojca....chcą widywać go...............a tamta kobieta jest częścią jego życia.......i ja nie mogłam zbuntować dzieci przeciwko niej.....bo gdyby nie lubiły jej ,źle czułyby się u taty.......teraz przyzwyczaiłam się ....nie boli mnie to już....ale na początku gdy dzieci zaczęły odwiedzać ich...i wracały wesołe....było mi przykro....barzdo smutno...ale nie mówiłam nic.....

trudne to było.....

ale teraz już jest lepiej....
inaczej na to patrzę...

Undset z czasem i u ciebie będzie lepiej
przytulam Cię mocno.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Szafirowa » 14 lip 2009, o 08:26

Undset,
Miejsce zamieszkania dziecka jest określone (i zapisane w wyroku jak podałaś) jako przy matce.
Jeśli EX nie przyprowadza dziecka po spotkaniu, dzwonisz na policję.
Wtedy mała wróci natychmiast, a EX będzie miał już odpowiednią adnotację dokumentową, która później skutecznie może utrudnić mu życie.

Chciałam jednak o czym innym ...
Trochę wody w Wiśle już od czasu Waszego rozstania upłynęło.
Tak sobie myślę ... nie moglibyście tak po prostu porozmawiać ?
Usiąść jak dwoje dorosłych ludzi, którzy wspólnie niosa wielką odpowiedzialność - za wspólne dziecko. Za rozwój tego dziecka, wzrost, za jego życie.
Wydaje mi się, że wszystkie te akcje Twojego EX, sa po to, żeby Cię zgnębić, podeptać, żeby Ci najzwyczajniej w świecie dokopać.
A gdyby tak zobaczył, że takie działanie nie przynosi oczekiwanego skutku ?
Że jesteś przy całej jego prowokacji niewzruszona jak skała ?

Gdybyście tak po prostu ... pomówili ze sobą rzeczowo, TYLKO o Waszej córce. Może nie potrafisz zaakceptować tygodnia bez niej, ale na przykład 3 dni ?
Spanie nie jest problemem, zawsze tatuś może spać na materacu, czy to az taki wielki kłopot ?

Wydaje mi się, że problem polega na tym, że Ty absolutnie nie zaakceptowałaś Waszego rozstania ... co jest zrozumiałe, ale jednak przysparza Ci to wiele bólu i cierpienia.
Nie unikniesz spotkań Twojej córeczki z kobietami Twojego byłego męża.
Nie zapobiegniesz temu. Nie ograniczysz tego.
Jesli będziesz chciała, aby Twoja córka miała kontakt ze swoim tatą, będziesz musiała się z tym wszystkim pogodzić.

Powiedz mi proszę Undset ... dlaczego nadal czytasz te maile ??
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez undset1 » 14 lip 2009, o 12:20

czytam bo boje sie włąsnie ze napisze coś .. że zrobi coś... on to sprytnie pisze.. w stylu - brak odpowiedzi uznaje za zgode na zatrzymanie dziecka na tydzień...

moja córka jest bardzo żżyta ze mną.. nawet dziś rano zaraz po przebudzeniu pytała czy idę do pracy i że będzie tęskniła i kiedy sie zobaczymy... myślę ,że dla niej tydzień to byłaby jakaś trauma , naprawdę...

a co do kobiet mojego ex.. wiem, że nie zapobiegne, a jednak nie uważam żeby to był czas poświęcony córce, która - i tu się zgadzam potrzebuje z nim kontaktu. On zawodzi ja do tej kobiety, ona się bawi z dwójką jej dzieci... proszę,, odpowiedzcie - w jaki sposób jest to czas poświęcony jej przez ojca?? Nie pojmuję. Ja rozumiem to inaczej - idą gdzieś razem, we dwoje, czytają bajki, spacerują, uczy ją czytać, pisać... to rozumiem przez czas spędzony z córka a nie picie kawy i patrzenie jak bawi sie z dziećmi a potem wmawianie mi że ona potrzebuje kontaktu z dziećmi...

Przykro mi ale nie zgodzę sie z Wami... to nie jest zaden kontakt ojca z córką... czy świat oszalał????

Co do spotkania z nim - Szafirowa, nie ma mowy. Nie chce rozmawiać z człowiekiem, który pluł na mnie, przewracał na ziemię, wyzywał od suk a nie matek, żałosnych prosteczek.. nIe bedę dyskutować z manekinem, który zdradzał mnie przez cztery lata wmawiając mi winę za rozpad naszego związku..

nikt i nic mnie do tego nie zmusi... i nie chodzi tu o pogodzenie sie z rozstaniem, ale o to że nie mogę na niego patrzeć..

nie chcę opisywać... ile można wszystkich kłamstw, wyzwisk, szarpania, słów typu - przypierdolić ci w zęby...

jak mozecie oczekiwać, że ja z nim usiąde i bedę rozmawiała.. no po prostu nie jestem w stanie się przemóc - juz nie...

tesknie za człowiekiem którego znałam kiedyś, ale jego juz nie ma, prawie, prawie sie z tym pogodziłam. Dla mnie mój mąż, kochany, dobry, umarł. Teraz jest człowiek który nawet zmienił się fizycznie.. to nie ta sama osoba...

Ublizał mi, moim rodzicom, obwinił, skatowła psychicznie, wysmiał, uznał za żałosna prostaczkę, Po prostu nie dam rady spokojnie siedzieć na przeciw niego. Gdy bierze córke, mówi jej że ma depresje, zeby wpłyneła na mamę i na jej decyzje, dziecko jest potem rozwalone, płacze że tatuś jest chory i smutny... gdy odwozi córkę jest głodna, mówi że nic nie jadła.. dwa razy zdarzyło sie że przywiózł ja i sie powaznie przeziebiła bo zapomniał zabrać jej ciepłe ubranie... to ja potem sioedzę całą noc przy dziecku z gorączka a on ma to w dupie... a jak pisze że dziecko ma gorączkę i nie przyjdzie (wysyłam mu smsy z internetu ) to dostaje maila że utrudniam kontakty i robie to specjalnie!!!

Ona ma 4 latka i sie przeziębia... normalny człowiek by zrozumiał - on nie - matka - suka - tak mówi.

Trudno pogodzić sie z tym że przeciągnąl mnie przez kibel, zeszmacił, obwinił, wyzywał, zdeptał...

Podnoszenie sie jest trudne, ale dziś żyje, śmieję się, nie płacze ( z wyjątkiem wczoraj), Mimo tego wciąz jestem zastraszana sądem, psychologami itp...wcześniej były smsy - udało mi sie to ukrócić...

nigdy nie utrudniałam mu spotkań z córką, nawet kiedy mnie przewracał na ziemię, na drugi dzień dostawał dziecko jak zawsze.. nigdy nie powiedziałam przy moje córce złego słowa na jej ojca NIGDY !!! a mimo to on zarzuca mi ze mówie jej że będzie miał drugą żonę.. moja córka sama wpada na takie rzeczy - jest dzieckiem trzeźwo myślącym, bardzo inteligentnym.. gdy widziała wczęsniej co ze mna robił.. mój smutek, płacz, zaczeła sie jąkać... a jednak nigdy nie usłyszała ode mnie że tata robi cos złego

Cokolwiek tu nie napiszecie nie zamierzam się z nim spotkać i odnawiać ból, i słuchać o mojej winie... gdy jest chora informuje, gdy była w szpitalu informuje, gdzie do przedszkola - informuję, problem ze zdrowiem informuje...

Pójde siedzieć a nikt nie zmusi mnie do omawiania twarzą w twarz problemów wychowawczych (których nota bene nie mam ) z nim


Dla mnie nie jest ojcem, żaden normalny ojciec by nie porzucił dziecka na dwa lata po porodzie... ale o tym córce nigdy nie powiem... to tylko do was... napisze wieczorem bo rozbolała mnie głowa... przepraszam
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Szafirowa » 14 lip 2009, o 13:01

No dobrze.

Undset - powiedz mi proszę jedno.

Czego tak naprawdę teraz chcesz w aspekcie Twojego byłego męża ??
Czego oczekujesz ?

Bo już przestaję rozumieć na czym Ci tak naprawdę zależy ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez zizi » 14 lip 2009, o 18:10

jej chodzi o święty spokój.......

ona cierpi jeszcze ......jeszcze boli ją,że tamten ukochany mąż umarł :cry:
trudno przecież tak od razu to przeboleć...........że tak sie zmienił,ze on to nie on :cry: ....(a swoją drogą to dziwne....kaktus też zmienił się fizycznie....)

na dokładkę ten sk...... dręczy ją mówiąc przykre słowa.....

tym trudniej jej uwolnic sie od niego......

trzeba czau,żeby te nowe relacje ułożyły się .....

ściskam Cię unset :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez undset1 » 14 lip 2009, o 21:19

oczekuje ze nie bede miała z nim nic wspólnego..

nic...nic...nic..

ustalone - wtroek 5 godzin , czwartek 7 godzin - to nie jest mało. Jak skończy 6 lat wakacje na życzenie ex. Nigdy nie zabronie. Tyle

tyle - jeśli bedzie chora - zawiadomie, jeśli coś csię stanie zawiadomie, jesli będzie w przedszkolu dzień taty - zawiadomie..

niczego więcej nie oczekuje - spokoju...

Ale może nie mam racji. Czy naprawdę uważacie, że ograniczam mu kontakt z dzieckiem? Ja po prostu nie chce go widzieć, słyszeć. nic...

Dziś troszkę lepiej sie czuje, pamiętam jak pisaliście że ból będzie się zmniejszał i rzeczywiście, nie mogę zaprzeczyć... już nie rozrywa na kawałki, już się nie budzę nie mogąc złapać oddechu, już się nie duszę, juz nie chudnę, już normalnie jem...

Daję sobie czas.... może rok by już w ogóle nie analizować, nie myśleć, nie tęsknić nawet za przeszłością... nie umiem inaczej.. jestem ślimakiem emocjonalnym..

nie umiem inaczej... choć bardzo się staram :(
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez agik » 14 lip 2009, o 21:33

Mnie się zdaje, ze ok...

Tylko, ze bardzo zmartwiło mnie, to co wczoraj odczytałam jako Twoją panikę- bo on chce mi zabrać dziecko na tydzień...
Ja rozumiem, czytałam ile Cię to kosztowało i jestem pełna podziwu, że tak dzielnie się podnosisz...
Tylko, ze dziecko potrzebuje ojca i może dobrze byłoby, gdybyś POWOLI sie z tą myślą oswajała. Może nie od razu na cały tydzień- ale np na jeden nocleg - na pierwszy raz...

Zobaczysz za jakiś czas otrząśniesz się całkiem, zobaczysz coraz więcej kolorów w zyciu- i może kogoś poznasz z kim będziesz chciałą spędzić czas- tylko, ze on wtedy moze już nie chcieć być dobrym tatusiem.
Poczytaj posty Zizi- te dawniejsze.

Ja rozumiem, ze dziś Twoje dziecko daje Ci poczucie normalności i przedkładasz potrzeby dziecka nad swoje, rozumiem tez, ze mogłaś się poczuć jakby grunt Ci spod nóg uciekał...
Ale- proszę- rozważ te noclegi u ojca córeczki.
Oswój się pomalutku- kiedyś będziesz się z tego cieszyła- o ile uczucia tatusia nie wygasną- niestety...

Trzymaj się- jesteś bardzo dzielna, ale jeszcze troszeczkę.

Przytulam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 24 lip 2009, o 18:38

Undset.....jak się czujesz? :kwiatek2: :serce: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez undset1 » 25 lip 2009, o 20:14

kochana zizi

dziękuję z pamięć.. od rozwodu mineły już ponad dwa miesiące... tyle rzeczy sie zmieniło w moim życiu, mnóstwo z czego, zupełnie niechcianych. Nie chcę już zanudzać nikogo na tym forum, pisząc co czuję, bo w sumie... jakoś głupio się z tym czuje. U mnie znacznie lepiej jeśli oczywiście można tak nazwać mój obecny stan. Ale kiedy porównam go do tego w jakim znajdowałam się w grudniu czy w styczniu to chyba osiągnełam szczyty optymizmu sytuacji obecnej.

Żyje spokojnie, nękana co drugi dzien mailami na temat kolejnych rozpraw w sądzie rodzinnym z powodu utrudniania kontaktów z córeczką którą mój ex widuje 15 godzin w tygodniu. On twierdzi, że to mało i przedstawia wciąz siebie jako ojca odealnego. Mimo to córeczka wraca znad jeziora mówiąc, że ona bawiła sie z dziećmi w wodzie a tatuś był na kocu z Pania ( z tego co mi wiadomo - a nie są to informacje z pierwszej ręki - jakąś dobrą koleżanką kochanki :) Zabawny jest ten małż :)

Ostatnie maile polegają na żadaniu kontaktu ze mną i twierdzeniu, ze dziecko będzie odbierał i odwoził do mnie - nigdy się na to nie zgodzę - nie chcę go widzieć. Nie wiem zresztą po co mu to.

Próbuje wszelkimi siłami wyszarpnąć dla siebie jakąś mądrość życiową z tego co mnie spotkało, próbuje tłumaczyć sobie, że może wyświadczył mi przysługę. Próbuję... raz jest lepiej raz gorzej... ogólnie chyba jednak lepiej :)

Co dzień, bezwiednie, bo nie lubię tego i nie chcę przypominam sobie jak wyglądało nasze małżeństwo - takie straszne rzekomo z mojej strony i cudowne z jego... hahaha nawet przypomniało mi się jak kiedyś odśnieżał sobie samochód rano do pracy, a ja wyjrzałam przez okno i poprosiłam by i mnie odśnieżył, na co usłyszałam - Nie, bo zmarznę, sama sobie odśnieżysz... Eh,co za miłość.

Z tego wszystkiego wyszłam pocharatana, połamana i obolała, ale sklejam się po kawałku, choć idzie mi to bardzo wolno. Szukam małym rozumkiem pojęcia mądrości życiowej i spokoju, a także umiejętności godzenia się z faktem,że nie każdy umie kochać. Przekonuję się też, że ja jednak potrafiłam kochać otwarcie i prawdziwie. Może w tym miałam się upewnić ?? Ze to potrafię komuś dać.

Nadal kocham męża, tego który nie żyje. Ma miejsce w moim sercu na zawsze, tego się nie da zapomnieć, wyrzucić, czy nawet trochę przydymić, Ta miłość jest nadal silna. A człowiek, który istnieje ? Tylko to samo nazwisko, bo przecież nawet "opakowanie" się zmieniło. Zimne oczy, dziki wyraz twarzy i to spojrzenie, którego dawno nie widziałam,a które dziś jednoznacznie nasuwa skojarzenie z kamieniem. Nie umiem wyjaśnić. Może to bełkot dla was niezrozumiały.

Kiedyś żyłam w naiwnie prostym świecie otoczona miłością rodziców. Wizja padła. Tyle brudu dookoła, zdrad i oszustw.. i kłamstw, których nie widziałam, albo broniłam się przed ich zauważeniem.

Dziś bedę wybierać. Nie chcę współistnieć z ludżmi małego serca, manipulatorami i psychopatami.

A już z pewnością, nigdy nie pozwolę sobie wmówić, czegoś co jemu prawie się udało. Że moją winą jest jego nieumiejętność kochania i charakterologiczne braki.

Nie pozwolę sobie na powrót tego bólu.

Rzekomo we wrześniu czeka mnie rozprawa w sądzie rodzinnym. Ufff ... jeszcze gorzko zapłaczę, ale się potem uśmiechne ze zrozumieniem dla swoich uczuć. Nie oszukam cierpienia... ale je przeżyję :)
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez zizi » 25 lip 2009, o 23:34

na pewno nikogo tu nie zanudzasz..... :pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 25 lip 2009, o 23:39

undset1 napisał(a):Nie oszukam cierpienia... ale je przeżyję

:ok:
No pięknie Undeset. Piękna myśl.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mg007 » 27 lip 2009, o 13:10

undset1, ja rozumie Twoje uczucia - mam tak samo.
To chyba jakis rodzaj syndromu helsinskiego - kochac czlowieka, ktory cie skrzywdzil - to nie sa proste uczucia i czasami ludzie stukaja sie w glowe. Dlatego juz tego nie mowiena glos. Dobrze wiedziec, ze ktos w podobnej sytuacji czuje tak samo...
mg007
 
Posty: 19
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 23:17

Postprzez undset1 » 27 lip 2009, o 19:42

no i stało się... mam rozprawe w sądzie rodzinnym

zdenerwowałam się

ex żada widzeń wtorek czwartek od 12-19 ??? i co drougi weekend od piątku od 12 do niedzieli do 19. A zatem kiedy wypadnie jego weekend nie bedę widziała córki praktycznie 4 dni????!!!!!!!

nie zgodzę się na to - to jakaś makabra.. ona idzie do przedszkola - czy to znaczy że będzie mógł ją zabierać z przedszkola????

ludzie - tak nakłamał że szkoda gadać, nigdy, ani razu nie utrudniłam mu kontaktów z dzieckiem, nigdy nie zdarzyło się by córki nie odebrał - a jednak... napisał że wstrzymywałam kontakty i jej nie widywał...

jestem zmęczona - jego kłamstawami, wożeniem dziecka nad jezioro z kochanką i wmawianie spędzania owocnego czasu...

co robić ???
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Szafirowa » 28 lip 2009, o 08:25

Droga Undset,
Tylko argumentować i przedstawiać świadków.
Może mogłabyś poprosić swoich rodziców, aby w sądzie zaświadczyli o kontaktach Twojego byłego męża z Waszą córką ? Bo przecież to od niech teraz jest odbierana.
Sama też musisz być spokojna i opanowana w takiej sytuacji ... ale wierzę, bo jesteś żelazną damą i z pewnością nie dasz się ponieść emocjom.

Pójście małej do przedszkola będzie regulowało wszystkie te sprawy. Moim zdaniem tak małe dziecko nie może być odprowadzane do domu o 19, bo to zbyt późna godzina - dziecko ma swój rozkład, rytm dnia, a poranne wstawanie do przedszkola będzie sprawiało, że ta 19 będzie dla niej późną porą Undset.
Nie pamiętam również zbyt dobrze jak wygląda rozkład zajęć w przedszkolu, ale zdaje się, że o 12 jest jakieś drugie śniadanie, albo drzemka.
Skoro zdecydowaliście się posłać córkę do przedszkola, to warto aby uczestniczyła w całym dniu zajęć.
Ex mógłby ją odbierać np. ok. 15 lub 16. Wtedy mająć np. 2 godziny na spotkanie być może nie zdążyłby zawieźć jej do jakiejś swojej koleżanki czy innej pani, a być może czas z córką poświęciłby na spacer, zabawę na placu zabaw, rozmowę ...

Odpowiadając na Twoje pytanie - tak, myślę, że tak. Że będzie mógł ją odbierać bezpośrednio z przedszkola, jeśli to będzie "jego" popołudnie, co w tym takiego złego ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 259 gości