Kasiorku, ale ja tu wcale nie mam zamiaru do czegokolwiek Cię przekonywać. Pytałaś jak ja to widzę to Ci napisałam, Ty możesz przeżywać czy wierzyć w całkiem inny obraz świata czy śmierci. Kochanie Ty musisz znaleźć swoją własną drogę. Mi moja teraz odpowiada, być może kiedyś to się zmieni.
Tylko z drugiej strony powiedz, czy to możliwe, że człowiek, istota, która pozostawia cos po sobie, czasem wiele, tak po prostu znika? Tak bez niczego? Przecież kurczę jest wyjątkowa, nieśmiertelna tak?
Nie wiem... Mogę to postrzegać tak lub inaczej, możesz wierzyć lub nie, ale to nie będzie nigdy wiedza. Człowiek tak całkiem nie znika, zostaje we wspomnieniach i sercach ludzi, których spotkał na swojej drodze. Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że DLA MNIE jest ważne tu i teraz, to jak obecnie doświadczam życia i jakie buduję relacje z otaczającymi mnie ludźmi. Ja sama częściej szukałam odpowiedzi na dręczące mnie pytania w filozofii (w różnych sytemach), nie w religii. Z religii nabliższy mi jest buddyzm, tylko właśnie ja przyswajam go raczej jako filozofię, niż religię i podchodzę do niego mimo wszystko dość wybiórczo.
Poszukaj swojej drogi, bliskiej sobie czy to religii czy filozofii. Droga, którą sami wybieramy, a nie przyjmujemy ślepo (bo bliscy w to wierzyli, bo ksiądz tak mówi) jest o wiele cenniejsza i lepsza dla nas. Można (możesz) i wrócić do tego w co pierwotnie wierzyłaś, ale będzie to wtedy świadoma decyzja, oparta na tym, że znasz inne drogi, a ten a nie inny wybór płynie z Twojego serca i Twoich potrzeb. Rozumiesz co mam na myśl?