Co sie stało z moim życiem...

Problemy z partnerami.

Co sie stało z moim życiem...

Postprzez Salome » 23 lip 2009, o 17:02

Chciałam uciec z forum. Usunelam nawet konto. Chciałam zapomniec o swoich problemach i zacząć wszystko od nowa, byc inna. Nauczyc się siebie szanowac. Nie minął tydzien, a ja wracam, bo jest mi tak zle. Przeglądając telefon, gg, czy adresy mailowe, nie znalazlam nikomu, komu chciałabym powiedziec o swoich problemach. Nie mam przyjaciół? Jest kilka osob,ktorym moglabym sie zwierzyc i wiem, ze to pozostałoby tylko miedzy nami. Jednak ja tak bardzo sie wstydze tego co czuje i co dzieje sie w moim zyciu, ze wrocilam tu, bo to jedyne miejsce...
Problemy w zwiazku sa coraz gorsze. Ja nie moge odejsc poprostu nie moge, nie mialabym srodkow do zycia. Poza tym chce, zeby moje dziecko miało rodzine, kochajaca i normalna.
Ja juz nie wiem czy to moze moja wina, ze jest tak beznadziejnie.
Wczoraj moj partner powiedzial cos tam o swoim rodzenstwie, ze nie ma kasy. Ja wypowiedzialam swoje zdanie "nie ma, a ubiera sie,imprezuje itp, to raczej ma". Wywołalo to furie. Zaczal tak krzyczec i wszystko przy dziecku. Powiedzial, ze nie moj interes, ze jestem zazdrosnym tłukiem :(
Wciaz mnie obwinia, ze to przeze mnie jest tak miedzy nami. le mowi o moich rodzicach, a gdy ja w odzewie powiem na jego, to wyzywa mnie. Caly czas snuje aluzej o mojej rodzinie.
Zapytałam, czemu mnie traktuje jak śmiecia - powiedział "bo jestes".
Kpi z mojego wykształcenia - ja mam wyzsze a on średnie. Wciaz slysze,ze jestem nienormalna.
Powiedzialam mu, ze go nienawidze. Nie wiem co dalej bedzie.
Potrzebny jest mediator, ale on sie na to nie zgodzi. Powie, ze bede udawala. Cokolwiek bym nie zrobila, on daje wskazówki, ze moglam inaczej to zrobic. Mowi, ze dzieki niemu stałam sie lepsza, ale i tak na ludzi nie wyjde.
Nawet nie wiem czy go jeszcze kocham.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez lili » 23 lip 2009, o 17:09

wiesz

u mnie tez średniawo bywało. może rodzice nie wyzywali się od tłuków czy innych takich ale tez moje wspomnienie z dziecinstwa jest takie ze Tata faworyzowal swoja rodzine. dopiero teraz jako dorosla nawiazuje kontakt z rodzina mamy. mama zawsze cierpiala ze na boze narodzenie, wielkanoc czy wszystkich swietych w 90% bylismy u rodziny Taty. Nie raz przez to plakala. Ale byla silna, twarda jak skala.
Dzisiaj sa 30kilka lat po slubie i wszystko sie zmienilo. Jego zmienily choroby i tragedie. Smierc jego Mamy, jego wlasny zawal, i to jak Mama sie wtedy nim a wczesniej jego mama zajmowala spowodowaly ze dzisiaj relacje miedzy moimi rodzicami sa zupelnie inne a ja swojego Taty nie poznaje.
Nie chce przez to powiedziec "cierpliwosci, poczekaj ze 20 lat" , to tylko taka refleksja na temat jaka przyszla mi do glowy, bo dosc dobrze znam i czuje to o czym mowisz.
Na pewno Twoj maz nie powinien tak sie wobec Ciebie zachowywac, ale nie wiem co ci doradzic, jak dzialac zeby bylo lepiej. Ja mam raczej sklonnosc do zachowan radykalnych i jak cos nie dziala to raczej jestem w stylu "nara" niz "pomeczmy sie jeszcze z pół wieku dla dobra ogółu", ale wiem, ze kiedy jest dziecko i rodzina to to wszystko wyglada zupelnie inaczej.
Dochodze do wniosku, ze malzenstwo, dobre malzenstwo, to jednak najwieksze wyzwanie w zyciu.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Abssinth » 23 lip 2009, o 17:29

http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3956146&start=0

zajrzyj tam Salome...to, co robi Twoj maz, nie jest normalne, nie jest dobre...

a bedac z nim zamykasz sobie i dziecku droge do posiadania szczesliwej rodziny...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Salome » 23 lip 2009, o 17:40

A co robic,gdy on mówi, ze to moja wina,że to ja się nad nim znecam psychicznie?
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez zizi » 23 lip 2009, o 17:44

Salome....


to bzdura co on mówi......

chce wzbudzić w Tobie poczucie winy.....które on ma.....ale nie przyzna się do tego Tobie......

co niby takiego złego robisz????
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Abssinth » 23 lip 2009, o 17:47

Salome, to jest normalne u takich facetow.

przeciez nikt nie powie 'tak, znecam sie nad toba i jest mi z tym fajnie'

elementem znecania sie jest wzbudzanie w ofierze poczucia winy, wmawianie jej, ze to ona jest agresorem, ze to on cierpi i jest biednym pokrzywdzonym misiem...

i, kurcze, dajemy sie na to nabierac...

czytaj tamten topik, zajrzyj na pierwsza czesc tematu rowniez...(przepraszam, zgubilam link)

tutaj na psychotekscie w dziale artykulow jest calkiem duzo o przemocy napisane...

dziewczyno, on Cie traktuje jak szmate, to nie jest zwiazek, to jest straszliwa karykatura...chcesz sie w tym meczyc nastepne dwadziescia lat, zeby kazdy dzien byl taki sam?

chcesz, zeby Twoje dziecko na to patrzylo?

sciskam mocno....ratuj sie.
nie jest za pozno.....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Salome » 23 lip 2009, o 17:56

---------- 17:52 23.07.2009 ----------

Niby go zameczam. Powiedziałam o jakiejs jego kolezance kur* :) wg mnie sponsorning to prostytucja (zreszta nie tylko wg mnie) i ponoc go to bardzo boli.
Za swoja rodzine oddał by zycie - jak powiem "cos" o nich to zle sie moze dla mnie to skonczyc.
Jego rodzina gdy cos mi powie przykrego - on uwaza prawie zawsze, ze mieli racje. Nie wstawia sie za mną juz i z reguły udaje, ze nie slyszal.
Jak mi on cos mowi zlego, zwraca uwagę - powinnam jego zdaniem reagowac inaczej. Mam byc miła i wesola.

Tylko jak? Skoro slysze, ze jestem nikim...

---------- 17:56 ----------

Aaaaaaa i kiedy mówie, ze zrobił mi przykrosc, to mowi "ty mi też, popatrz na siebie, popatrz co ty mi robisz" i taka to rozmowa.
Niema czegos takiego, zeby sie zreflektowal i powiedzial "faktycznie zrobilem, ze mówiac tak,ale prosze ty tez tak nie mów". Jest tylko ten schemat "to nie ja to ty".
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Re: Co sie stało z moim życiem...

Postprzez sikorkaa » 23 lip 2009, o 17:58

Salome napisał(a):Zapytałam, czemu mnie traktuje jak śmiecia - powiedział "bo jestes".

rozplakalam sie po tych slowach. rzadko placze, rzadko daje po sobie poznac wzruszenie, a jednak te slowa sprawily, ze polecialy mi lzy :( wybacz salome, nie potrafie wiecej teraz napisac, zabardzo jestem wstrzasnieta :( a jesli ja jestem wstrzasnieta to nawet nie wyobrazam sobie jak Ty (bezposrednia uczestniczka powyzszych scen) musisz sie czuc. odezwe sie na pewno. jestem z Toba. :pocieszacz:
sikorkaa
 

Postprzez Sanna » 23 lip 2009, o 18:01

Salome, słowa Twojego męża brzmią tak niedojrzale, bez szacunku, bez zastanowienia, bez sensu. Jak myślisz - czy to jest osoba, która może zastanowić się nad tym co mówi i coś zmienić ?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Salome » 23 lip 2009, o 18:06

Kiedys uwazalam go za cudownego czlowieka. Dzis...nie mam zdania
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez zizi » 23 lip 2009, o 18:21

a kim on jest??

jakim prawem tak do Ciebie mówi???

nie szanuje Cię.....

wiem,że ciężko Ci uśmiechać się....

jak tu śmiać się ,gdy w domu teoretycznie najbliższa osoba tak rani :cry:

mam nadzieję,że coś wymyślimy.....że coś zmieni się w twoim życiu....

sama kiedys nie wyobrazałam sobie,że rozejdę się z miom mężem.....teraz jednak widzę,że to było mniejsze zło.....lepiej mi i dzieciom teraz....bez łez i awantur....niż przedtem w pseudo miłości...on nie kochał już mnie,bo zakochał sie w innej i zdradzał mnie......

kiedyś myślałam,że inaczej być nie może...że my musimy być razem zawsze...
że jak to dzieci bez ojca???
że jak to.....przecież byliśmy tyle lat tek blisko.....
bałam się też czy dam radę sobie sama ze wszystkim......

trwało to kilka lat........

rok temu zaczęłam emocjonalnie uwalniać się
w tym roku rozwiedliśmy się ....

już można powiedzieć "wyleczyłam'" sie z niego

musiałam...........

dotarło też do mnie,że od dawna i tak wiele ....prawie wszystko było na mojej głowie.......

radzę sobie :D

czasami boli mnie jakieś jego gadanie......jak np. w sobotę .........mówił ,że ...przecież dzieci nie narzekają ..on nie widzi problemu

a on nie płaci mi alimentów...
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez sikorkaa » 23 lip 2009, o 18:29

z rozstaniem nawet byloby latwiej bo nie jestescie malzenstwem, koszmar rozwodu Cie ominie. tak sobie mysle, ze to chyba jedyne wyjscie w Twojej sytuacji. powiedz salome, zastanow sie na kogo (jesli chodzi o finanse) mozesz liczyc? rodzina? rodzenstwo?
sikorkaa
 

Postprzez mahika » 23 lip 2009, o 18:33

wstrętny zakompleksiony dziad...
jak ja Cię rozumiem :(
Im wiecej osiągniesz, tym będzie Cię bardziej traktował z góry, olewal dokuczał...
ja równiez bardzo Ci współczuję, obie wiey co by dla Ciebie było najlepsze...
wiem po sobie...
dlatego za wszelką cenę szykuje sobie zaplecze finansowe, zeby móc gdzie odejść...
pozdrawiam gorąco :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Salome » 23 lip 2009, o 18:46

Nie moge liczyc raczej na nikogo jesli chodzi o finanse.
Wolałabym się nie rozstawac tylko posklejac te resztki ktore zostaly z naszego zwiazku i zająć się 'renowacją'.

Oczywiscie nie wiem czy to wykonalne...
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez mahika » 23 lip 2009, o 18:53

tyle że on by musiał chcieć, bo sama nie dasz rady nic posklejać...
to on nawala, on powinien chcieć to zmienic...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 184 gości

cron