---------- 21:40 22.07.2009 ----------
dziękuję za odpowiedzi i wsparcie
sikorkaa pyta czy miał prawo liczyć że się nie zakocham, że nic nie poczuje
od poczatku sygnalizowałam że nie jestem kimś kto szuka przygodnego seksu, nie oczekiwałam wielkich deklaracji, obietnic... ale mówiłam, powtarzałam, że się angażuje coraz bardziej, prosiłam by dał mi zapomnieć jeśli ja dla niego nic nie znacze...
to on utrzymywał ten kontakt... pierwszy pisał i dążył do spotkania... co więcej ... to on pierwszy napisał; "tęsknie i to mocno..."
jak więc mógł liczyć na to że się nie zaangażuję...???
co do jasnych deklaracji...
on jasno powiedział że nie da mi nic wiecej po czym... jak wyżej.. bo ja w odpowiedzi na jego deklaracje (zanim do czegokolwiek doszło) powiedziałam, że ja nie byłam nigdy w takim układzie i nie chcę być.. potoczyło się tak że pod wpływem emoci i chwili... czułości... nastroju...
wiedział,(sam to przyznał) że się angażuję i kosztuje mnie to coraz więcej...
uczucie, które mi towarzyszy...
czuję sie oszukana... zarazem głupia że dałam się nabrać...
czuję się wkorzystana... ale to wszystko dziwne.. bo ...
nie zakochałam się... ale wierzyłam że nie jest kłamcą...
napewno jestem nim zauroczona...
bo czuję się źle, że to koniec tej znajomości... mimo tego wszystkiego, co zrobil mi i tej dziewczynie.
i zaraz kolejne uczucie... złości na siebie za to, że w ogóle szkoda mi że to koniec...
trudno mi pisać o uczuciach... trudno i je nazwać
mieszają sie jedne z drugimi...
zajmuję się sobą...
staram się nie patrzeć na telefon... cały czas coś robię... wyjatkowo aktwnie staram się spędzać czas... ale ...
pozbawił mnie nadziei, że istnieją uczciwi faceci.. to dziwne uczucie..
---------- 22:58 ----------
nigdy nie pomyślałam. że spotka mnie coś takiego...
nie radzę sobie z tym... że byłam tą trzecią.. że tak się dałam...