Ai widzę, że bardzo mocno się nakręcasz na przymus poradzenia sobie, na bycie doskonałą. I tak się zastanawiam czy to bardziej presja pracy czy jednak w jeszcze większej mierze tworzysz ją sama (?) Kochana skoro żyjesz w tak silnym stresie i Twój organizm reaguje chodźby wymiotami to faktycznie jeśli będzie tak dalej to w którymś momencie się to odbije. Nie, absolutnie nie chcę Cię straszyć. I to wcale nie musi być depresja, ale nawet zwykła grypa. Jeśli my nie dbamy o nasz organizm to on w końcu sam wysiada, zapewniając sobie w ten sposób czas na regenerację. Zastanów się co możesz zrobić dla siebie (bo mam wrażenie, że w tym momencie nic takiego nie robisz)... Zapewnij sobie jakąś formę odpoczynku i relaksu. Co takiego pozwala Ci się wyciszyć? Co lubisz robić? Co sprawia Ci radość?
Pisałaś o lekach... A chodziłaś kiedyś na psychoterapię? Leki dla mnie są tym co niweluje same objawy choroby, co pozwala (w miarę) normalnie funkcjonować, natomiast terapia sięga do przyczyn i umożliwia przepracowanie ich.
Wiem jakie to "muszę" i "powinnam" jest męczące, powoduje, że wszystko staje się obowiązkiem, odbieramy sobie tym samym prawdziwą możliwość decydowania o sobie i przestajemy czerpać radość z tego co robimy. Ja się tego już wyzbyłam. Kiedyś terapeyta powiedział mi, że jeśli o jakiejś sprawie nie mogę powiedzieć - "chcę", a jednak się jej podejmuję to jakby zabrzmiało, gdybym powiedziała: "decyduję się na to". I powiem Ci, że to nie jest zwykły zabieg semantyczny, ale bardzo zmienia myślenie.
A o temacie zawsze możesz jeszcze pomyśleć, to jest bezpieczne miejsce, żeby spróbować pobyć w centrum uwagi.
Sikoreczko gratuluję stad, ale muszą być malutkie, śmieszne i sympatyczne. Może pokusisz się o jakieś zdjęcie?
Justa
A mi zrobiło się dzisiaj pusto. Kiedyś chciałam budować związek, potem przyjaźń, a potem chociaż utrzymać kontakt... A dzisiaj dotarło do mnie już dosadnie, że dla tego mężczyzny nic nie znaczę. Wcześniej niby wiedziałam... Dzisiaj myślę, że jeśli chcę zachować trochę szacunku dla siebie to powinnam zerwać kontakt, no ale właśnie będzie mi to "powinnam" ciężko zamienić na "decyduję się". Nic się nie stało... Po prostu po miesiącu niewidzenia, jakoś nie miał potrzeby się ze mną spotkać, choć miał taką możliwość. Myślałam, że już nic mnie nie zdziwi i nie sprawi przykrości.