Dlaczego jestem taki słaby?

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez jogi » 18 lip 2009, o 10:17

Dzięki bunia, ja już wiem jak smakuje życie na trzeźwo. Jest o wiele lepsze i wbrew pozorom intensywniejsze. Może wydaje się trudniejsze, bo nie ma już tego przycisku z napisem RESET :lol: Ale jest na pewno o wiele bardziej satysfakcjonujące i bogate.
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez bunia » 18 lip 2009, o 10:37

....jestes wiec dalej od tych ktorzy gubia sie w realiach zycia na trzezwo.....nie ma nic "udalo" sie.....Ty chcesz i widzisz pozytywna strone zycia mimo,ze uslane rozami nie jest (a niby ktore z nich jest ? - zadne).....na odtrucie organizmu potrzeba 6 dni ale na powrot do rzeczywistosci znacznie wiecej.......mysle,ze jesli Twoj przyklad i sposob na zycie przyda sie innym to mimo wszystko Twoj czas nie byl,nie jest stracony.......dobra robota :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Marika18 » 18 lip 2009, o 10:53

Ze mną to jest tak. Był pewien ksiądz, który zajmował się ludźmi uzależnionymi. Uważam go za mojego przyjaciela. On mi pomagał i dzięki niemu nie ćpałam. Mogliśmy się spotykać, ale teraz go nie ma. Został przeniesiony do innej parafii i w chwilach, gdy mi chcę się ćpać to jego nie ma. To mnie dołuje. Wiem, że nasza znajomość przestawała mieć wymiar terapii i należało się troszkę oddalić od siebie, co mnie bardzo bolało, ale rozumiałam to. I dla niego starałam się nie brać. A teraz robię to już dla siebie.
Właściwie dopóki miałam narkotyki w domu to czułam się zniewolona. Widziałam, że one mną rządzą.
Pierwszym krokiem jaki zrobiłam to było zerwanie z chłopakiem po 3latach. Wtedy zniknęli wszyscy znajomi- narkomanii. Skończyły się dropsy i poczułam się wolna.
Wiem, że nie każdy dzień jest walką, bo ja też nie codziennie myślę o ćpaniu. Czasami to zastanawiam się jak mogłam być taka głupia i to brać. Tym bardziej, że teraz mam przez to (podobno) klopoty zdrowotne.
Na dzień dzisiejszy to nienawidzę narkotyków i myślę, że nie sięgnę po nie szybko, może wcale. Nie wiem. Wiem, że jestem szczęśliwa.
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez bunia » 18 lip 2009, o 10:56

....milo sie czyta.....teraz wiesz,ze to Ty jestes najwazniejsza :ok: ....super !
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez sikorkaa » 18 lip 2009, o 17:09

jogi napisał(a):Dzięki bunia, ja już wiem jak smakuje życie na trzeźwo. Jest o wiele lepsze i wbrew pozorom intensywniejsze. Może wydaje się trudniejsze, bo nie ma już tego przycisku z napisem RESET :lol: Ale jest na pewno o wiele bardziej satysfakcjonujące i bogate.


wiesz jak smakuje zycie na trzezwo i wiesz, jak smakuje zycie, kiedy sie upadnie w tym zyciu. mysle, ze to wazne doswiaczenie, bo dzieki temu zanim skusi Cie narkotyk kolejny raz, bedziesz wiedzial, ze moralniak zle na Ciebie dziala.
pozdrawiam i zycze wytrwalosci. nie tak mnie bola Wasze grzechy, jak to, ze nie chcecie wracac - Ty ewidentnie chcesz. czlowieka poznaje sie nie po tym, jak upada, ale jak sie podnosi :ok: tak 3mac :kwiatek2:
sikorkaa
 

Re: Dlaczego jestem taki słaby?

Postprzez pukapuk » 18 lip 2009, o 23:15

[quote="jogi"],,,, Niestety po roku grupa się rozpadła ze względu na brak funduszy oraz uczestników. Ze względu na różne sprawy i brak czasu urwał mi się kontakt z ludźmi z terapii i zaczęła doskwierać mi samotność. ....

Sam nie wiem kiedy to się stało. Myślę że pod koniec semestru zwątpiłem w siebie. Zacząłem coraz częściej popijać alk (wcześniej nie piłem ani kropli przez ok 7 m-cy). Potem samotność zaczęła doskwierać mi tak, że postanowiłem odświeżyć znajomość z kumplem z terapii. To był dla mnie nie lada wyczyn, bo pojechałem sam na imprezkę gdzie nikogo nie znałem (po za tym kolegą). Niestety znowu się zawiodłem, bo nie dość, że zostałem przez jego towarzystwo przyjęty bardzo chłodno (a nawet z agresywnie) to jeszcze on sam namawiał mnie żebym zapalił trawkę.
..... Znam jednak siebie na tyle, że jestem pewny że nie wpadnę w cug. !!!
... Na początku studiów postanowiłem, że będę specjalistą w swojej dziedzinie i jak na razie pilnie się uczę i mam całkiem niezłe oceny. Od przyszłego roku rusza nowe koło naukowe do którego będę należał i aktywnie uczestniczył no i w okolicach czerwca egzamin dyplomowy. Po za tym mam w planach uczyć się angielskiego i w końcu nauczyć się dobrze pływać (zacząłem pływać dopiero na studiach na zajęciach z wf). Po za tym zorganizowałem sobie domową mini siłownię i od marca przybyło mi już 5 kg masy mięśniowej Cool ......


Witaj jogi . Ja sobie myślę że osoby inteligentne i kreatywne mają trudniej w chorobie jaką jest uzależnianie bo pięknie wszystko potrafią zracjonalizować a tego co nie potrafią to zwalą na karb swojej wyjątkowości i innego odczuwania " bólu istnienia "
Przytoczyłem twoje wypowiedzi w których zawarłeś cały swój magiczny świat. Pierwsze co wali to to że " nie wiesz jak to się stało ze zaćpałeś" 8) żeby złamać abstynencje trzeba na to zapracować i ty to robiłeś profesjonalnie . Najpierw nawkładałeś na siebie 101 różnych zobowiązań .....Ze względu na różne sprawy i brak czasu urwał mi się kontakt z ludźmi z terapii i zaczęła doskwierać mi samotność. .... Urwał ci się kontakt bo go nie chciałeś chciałeś szybko odrobić straty i zostać mistrzem . Pchałeś się na imprezy gdzie wiedziałeś że będą środki sztucznie zmieniające świadomość.
A jakie masz podstawy by twierdzi że znasz siebie i nie wpadniesz w cug ?
Czyżbyś przewidział złamanie abstynencji
8) ?
To nie okoliczności doprowadziły cię do zaćpania i depresji ty po prostu sobie nie radziłeś coś cię uwiera .
pukapuk
 

Postprzez jogi » 19 lip 2009, o 09:17

Pukapuk masz rację. Złamanie abstynencji nie było pod wpływem jednego impulsu tylko to proces długotrwały. Rzeczywiście nałożyłem na siebie za dużo obowiązków i w pewnym momencie mnie to przytłoczyło. Nie uważam jednak żeby pracowitość i ambicja były "magicznym myśleniem". Uznałem, że skoro nie chodzę na imprezy to w ten sposób będę czerpał satysfakcję z życia. Fakt, że przeceniłem swoje siły i przez to miałem poczucie winy, bo zaniedbywałem obowiązki.

To nie okoliczności doprowadziły cię do zaćpania i depresji ty po prostu sobie nie radziłeś coś cię uwiera


Myślę, że uwiera mnie to, że moje relacje z ludźmi są powierzchowne. Nie umiem łatwo nawiązywać nowych kontaktów i czuję się niezrozumiany przez otoczenie. Myślę, że przez ciągłą pracę chciałem to zagłuszyć.
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez caterpillar » 19 lip 2009, o 16:12

Jogi na dragach nasze relacje tez sa powierzchowne ba! nawet plytkie
i to tylko zluda,ze jest tak super
ok, fakt czasem bywa zabawnie ale zycie to nie zabawa 24 na dobe.

Mysle ,ze bardzo duza czesc naszych relacji z ludzmi jest powierzchowna,jakis maly procent to przyjaciele i rodzina.
z rodzina roznie bywa a na prawdziwych przyjaciol trzeba czasem czekac bardzo bardzo dlugo.
( znaczy,ze to dopiero czas i rozne sytuacje pokazuja,kto jest nam naprawde bliski)

I mysle ,ze wiele osob tak wlasnie czeka,nie ty jeden :wink:

.

Mialam takie doswiadczenia,ze na imprezach spotykalam mase ludzi i super sie z nimi gadalo,normalnie kumple "do rany przyloz".Jednak z wiekszoscia z nich na trzezwo,bez dragow..dramat.

Wiec uszy do gory i szukaj!

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez pukapuk » 19 lip 2009, o 20:40

.... Nie uważam jednak żeby pracowitość i ambicja były "magicznym myśleniem"....
I masz rację tylko że jeżeli złapiesz parę srok za ogon, a masz ciśnienia związane z uzależnieniem, to nic nie osiągniesz bo gdzieś tam zaczyna się kompulsja od umysłowego haju po siłowe szczyty . Może się i czepiam 8) ale wiem z własnego doświadczenia jak się takie plany kończą. Doba ma określoną ilość godzin i powinno się w niej zmieścić tyle ile można znieść.
.... Fakt, że przeceniłem swoje siły i przez to miałem poczucie winy, bo zaniedbywałem obowiązki.
Zaniedbywałeś obowiązki bo nie realnie obliczyłeś koszty założyłeś różowe okulary bo chciałeś chochlą brać trzeźwość . A to tak nie działa . Powoli systematycznie tyle ile mogę DZIŚ unieść abym jutro nie upadł . Ja też w ostatnim okresie myślałem ze wiele spraw mi się ułoży chciałem przyspieszyć a tu dupaa , cała sztuka polega na tym by zobaczyć swoje ograniczenia i wykazać się POKORĄ KTÓRA POKAZUJE CZY JESTEŚMY NA TYLE ODWAŻNI ABY W OGÓLE UNIEŚĆ TO SŁOWO . Nie mówić że nikt mnie nie rozumie bo może to jest tak ze wysyłamy takie komunikaty które są po prostu nie do zrozumienia bo właśnie tak chcemy się czuć by mieć powód do jojczenia :lol: :lol: :lol: :lol:
pukapuk
 

Postprzez wuweiki » 19 lip 2009, o 23:44

" cała sztuka polega na tym by zobaczyć swoje ograniczenia i wykazać się POKORĄ KTÓRA POKAZUJE CZY JESTEŚMY NA TYLE ODWAŻNI ABY W OGÓLE UNIEŚĆ TO SŁOWO"
bardzo piękne i mądre to słowa... poruszyły mnie mocno..
:serce2:
wuweiki
 

Postprzez ewka » 20 lip 2009, o 13:46

Już nie będę zaznaczać, które... też mi się podobają, Pukapuku;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez jogi » 20 lip 2009, o 20:34

Dzięki pukapuk za informacje zwrotne. Niesamowite i zarazem niepokojące jak człowiek potrafi sam siebie oszukiwać. Wiem, że nie można mieć ciastka i zjeść ciastko. W tym sensie, że nie można mieć kolegów narkołyków, żyć jak oni i samemu być trzeźwym. Przynajmniej ja tak nie potrafię. Chcę być z wami szczery i dlatego przyznam się, że jeszcze w piątek, kiedy to napisałem długiego posta i żaliłem się na forum znowu poszedłem po bandzie. Napiłem się alku i jarałem zielsko. Nie czułem się fajnie w trakcie trwania fazy i doszło do mnie kiedy słuchałem rozmów ludzi na imprezie jak to gówno niszczy życie i ogłupia ludzi. Poczułem obrzydzenie do takiego stylu życia. Wcześniej pomimo tego, że niby pokonałem żal związany z utratą narkotyków trochę tęskniłem za takim stylem życia. Z boku, z daleka wydawać się może takie życie kolorowe i na luzie. To tylko pozory jakie ludzie stwarzają. Prędzej czy później czar pryska. Nie ważne.

Ważne jest co teraz. Tak na prawdę po mimo czasu abstynencji nie nauczyłem się zbyt dużo z tego co uczy się na terapii. Np. asertywnych zachowań abstynenckich itp. Najtrudniejszą dla mnie rzeczą nie było chyba zerwanie z samą substancją psychoaktywną co odcięcie się od środowiska. Teraz muszę to przeżywać niejako na nowo, bo kolesie znowu wydzwaniają do mnie.

Najgorsze jest to, że niby od jednej wpadki nic wielkiego się nie dzieje ale mam wrażenie, ze wszystko zaczęło się od nowa. Znowu czuję dziwny niepokój. Trawka zamienia mnie w taką życiową kalekę - staję się nadwrażliwy i w ogóle czuję ból istnienia. Wiem, że za parę dni to minie ale co dalej. Może iść pogadać z terapeutką? (Tylko kiedy...) Dzięki temu forum przypomniałem sobie jak ważna jest interakcja z drugim człowiekiem, który rozumie problem . Z drugiej strony samo zainteresowanie tym forum może świadczyć, że coś się ze mną dzieje.

W sumie już kiedyś to przerabiałem. W końcu trzeźwość jest najważniejsza, bo przecież bez tego wszystko inne też się posypie prędzej czy później. Nie wiem już jak mam żyć. Bronię się przed terapią a jednocześnie ciągle i tak w tym siedzę, bo czytam o tym na necie i w końcu zaćpałem i tak...
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez wuweiki » 20 lip 2009, o 21:01

Jogi witaj
napisałeś: "Najgorsze jest to, że niby od jednej wpadki nic wielkiego się nie dzieje ale mam wrażenie, ze wszystko zaczęło się od nowa. Znowu czuję dziwny niepokój. Trawka zamienia mnie w taką życiową kalekę - staję się nadwrażliwy i w ogóle czuję ból istnienia."
bo zaczęło się od nowa... zaćpałeś i zapiłeś ...przerwałeś abstynencję...zaczynasz od nowa...smutne ale prawdziwe...Twoje ciało, cały Twój człowiek jak to mówi Pukapuk, zareagował na to, co już zna i co ma w pamięci jak na swoje i tak myślę ze swoich doświadczeń -to się nazywa pamięcią komórkową-gdy długi czas "buduje się" ciało jakąś substancją wówczas na poziomie komórkowym pozostaje "pamięć" tego i stąd m.in. jest tak, że narkomanem czy alkoholikiem gdy raz się stanie - już się jest.... i jest na to jedno lekarstwo - całkowita abstynencja... inaczej w trakcie głodu każdy wyzwalacz będzie powodował jeszcze silniejszy głód, dodatkowo wzmocniony wyrzutami, że przecież tyle już wytrzymało się a tu znowu wpadka... piszę to na podstawie moich doświadczeń z uzależnieniem... i na podstawie tego, co mówią inni nie używający uzależnieni oraz terapeuci od uzależnień...

"Chcę być z wami szczery i dlatego przyznam się, że jeszcze w piątek, kiedy to napisałem długiego posta i żaliłem się na forum znowu poszedłem po bandzie. Napiłem się alku i jarałem zielsko. Nie czułem się fajnie w trakcie trwania fazy i doszło do mnie kiedy słuchałem rozmów ludzi na imprezie jak to gówno niszczy życie i ogłupia ludzi. Poczułem obrzydzenie do takiego stylu życia. Wcześniej pomimo tego, że niby pokonałem żal związany z utratą narkotyków trochę tęskniłem za takim stylem życia. Z boku, z daleka wydawać się może takie życie kolorowe i na luzie. To tylko pozory jakie ludzie stwarzają. Prędzej czy później czar pryska."
byłeś na głodzie.... broniłeś się walczyłeś no i poszło...
ale masz rację w jednym ...tu i teraz możesz zacząć od nowa jeśli chcesz
"Bronię się przed terapią a jednocześnie ciągle i tak w tym siedzę,
masz wybór...robisz jak chcesz... dlaczego bronisz się przed terapią? zadałeś sobie to pytanie i szczerze sam przed sobą, twarzą w twarz odpowiedziałeś na nie? może po prostu nadal chcesz ćpać i chlać? może obawiasz się konfrontacji z rzeczywistością? tego, co zobaczysz i czego sie dowiesz?
wuweiki
 

Postprzez pukapuk » 20 lip 2009, o 21:34

Jogi nie ma za co dziękować bo to między innymi TY mi dajesz siłę do trzeźwienia . Tak to działa kiedyś ktoś mi też TO dał a ja WZIĄŁEM bo CHCIAŁEM . Wiesz ja uważam że nie ma takiego pojęcia jak "wpadka" bo wpaśc to można przypadkiem w dziurę na chodniku :lol: . Tu nie ma nic przypadkowego tylko nasze działanie takie systematyczne zbaczanie z kursu po milimetrze . Dam ci przykład z twojego ostatniego postu napisałeś:
..... W końcu trzeźwość jest najważniejsza, bo przecież bez tego wszystko inne też się posypie prędzej czy później. ....
a trochę wcześniej dywagowałeś :
...Może iść pogadać z terapeutką? (Tylko kiedy...) :lol:
Tak właśnie działa się na głodzie z jednej strony wiesz że jak coś z tym nie zrobisz to będzie total LIPA a z drugiej strony zastanawiasz się jak znaleźć z 2 godz. na zorganizowanie spotkania i samo spotkanie, bo przecież jak ci zależy to i kółko naukowe i siłownia, a tu taka ważna sprawa ,która może przekreślić wszystkie ambicje i powyższe szczytne cele 8)
Ale nie ma co łapać doła ja stosuję metodę 24 h dziś nie pije nie jaram THC jutro postaram się powtórzyć dzisiejszy dzień . I tak sobie dłubie na trzeźwo bez kaca czasami jest mi źle też boli mnie ten zasrany świat . Ale jedno wiem że jutro jest kolejny dzień reszty mojego życia i to ode mnie zależy czy go sobie na własne życzenie spirdolę czy nie :wink:
Wiesz maiłem taką sytuacje kiedyś siedziałem w towarzystwie które piło ( już samo to że podjąłem taką decyzję było ryzykiem ale nie raz tak się zdarza ) znajomy namawiał mnie na wypicie jednego kieliszka ja mu mówię że nie pije bo jestem alkoholikiem a on że co tam jeden nie zaszkodzi i tak parę razy . W końcu , a było tam parę osób powiedziałem głośno . Czy ty kurwa nie słyszysz co ja do ciebie mówię, jestem alkoholikiem a ty mnie namawiasz bym wypił coś co jest dla mnie trucizną . Podziałało i kij z nimi co sobie pomyśleli ci kolesie za jakiś czas nie zabrali by mi mojego kaca, rzygania, srania na rzadko i pooranych pawi .
Wniosek : ZRÓB TO DLA SIEBIE STAŃ PRZED LUSTRM NA GOLASA POPATRZ SOBIE GŁĘBOKO W OCZY I ZADAJ SOBIE PYTANIE CZEGO CHCĘ . Zrób to dosłownie na golasa i nie mruż oczu ja tak zrobiłem nijak nie mogłem się sam oszukać . Pozdrowienia
pukapuk
 

Postprzez impresja » 20 lip 2009, o 21:47

pukapuk napisał(a):J
Ale nie ma co łapać doła ja stosuję metodę 24 h dziś nie pije nie jaram THC jutro postaram się powtórzyć dzisiejszy dzień . I tak sobie dłubie na trzeźwo bez kaca czasami jest mi źle też boli mnie ten zasrany świat . Ale jedno wiem że jutro jest kolejny dzień reszty mojego życia i to ode mnie zależy czy go sobie na własne życzenie spirdolę czy nie


Dlaczego dzień bez alkoholu ma być lepszy od dnia z alkoholem?

".....czasami jest mi źle też boli mnie ten zasrany świat ........"

Z alkoholem i bez alkoholu też boli lub nie,zależy od dnia. Więc co jest lepszego w dniu bez alkoholu ?Chodzi mi o tej jeden konkretny dzień .
impresja
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości

cron