Nie układało się nam ostatnio za dobrze... Zaczęliśmy sie coraz częściej kłócić i coraz bardziej od siebie oddalać. Nawet weekendy zaczęliśmy spędzać oddzielnie, ja w pracy. Nie mieszkamy już razem.
Nagle dziś jest słodki jak miód... przeprasza za ostatnie złe zachowania... wciąż mówi o miłości...
Węszyć w tym jakieś drugie dno?
Bo szczerze - jestem tym skołowana